Temat: Zarobki a życie

Tak się zaczęłam zastanawiać. Wielu ludzi zarabia najniższą krajową. Nie każdy dostaje od rodziców majątki czy pomoc finansową. W dwie osoby można może coś uciułać, ale nie będą to kwoty, za które się kupi mieszkanie. Co wtedy? Wyobraziłam sobie np singli zarabiających np 2500-3 tys. Ceny wynajmu mieszkania u mnie w mieście to ok 1500 zł. Zostało by tysiąc na miesięczne życie. Jak wtedy w ogóle żyć? Porąbane. 

Szkoda, że nie podajecie wielkości miast, bo 4500 netto dla mojego miasta (78 tys) to już bardzo dużo, dla dużego miasta już bez szału. 

Ogólnie patrząc po ludziach to ciężko zarobić dobre pieniądze i prawie zawsze wiąże się to z utratą zdrowia lub zapierd***niem. Wyjątkami są właściciele i dyrektorzy dużych firm chyba. Ja np nie chciałabym pracować w korpo za 8 koła. 

A pochwalę się, bo najwięcej w życiu miesięcznie zarobiłam z cyferka 2 z przodu. Ale dobre się skończyło :D

kuhfrcisehrfuu3377876 napisał(a):

Adriana82 napisał(a):

april_93 napisał(a):

no niestety tak jest. Napływ ukrainców niestety będzie sprawiał że zarobki nie będą szly w góre wśród ludzi którzy mają prace fizyczną....

Jest pełno takich ludzi jak opisałaś ale zwykle widzi się tylko tych którzy coś dostali. Sporo ludzi na początku biduje, mieszka kątem u rodziny albo wynajmuje jak najtańsze mieszkanie, odkłada pieniądze na wkład własny przez pare lat a potem bierze kredyt na 30. I tacy, którzy całe życie spłacają kredyt mieszkaniowy, zapewne też nie kupią swoim dzieciom mieszkań. I tak koło się kręci. 

Każdy by chciał dostać mieszkanie. Obecnie młodzi wszystko by chcieli mieć od razu. Trzeba sobie uświadomić że na wszystko trzeba zapracować i nie patrzeć że ktoś tam dostał coś tam od rodziców, bo serio takich co coś dostali jest mniej niż tych co musieli sami sobie kupić. 

Absolutnie nie rozumiem idei kupowania dzieciom mieszkań.

Co jest w tym złego jeżeli rodzice chcą pomóc własnemu dziecku, żeby nie musiało harować pół życia na własne mieszkanie i spłacać kredytu?

Gdybym miała dzieci to bym ciułała dla nich pieniądze. Wygoniła bym z domu po 18 Rz, ale zbierała bym, żeby im później jak najwięcej pomoc. 

kuhfrcisehrfuu3377876 napisał(a):

Adriana82 napisał(a):

april_93 napisał(a):

no niestety tak jest. Napływ ukrainców niestety będzie sprawiał że zarobki nie będą szly w góre wśród ludzi którzy mają prace fizyczną....

Jest pełno takich ludzi jak opisałaś ale zwykle widzi się tylko tych którzy coś dostali. Sporo ludzi na początku biduje, mieszka kątem u rodziny albo wynajmuje jak najtańsze mieszkanie, odkłada pieniądze na wkład własny przez pare lat a potem bierze kredyt na 30. I tacy, którzy całe życie spłacają kredyt mieszkaniowy, zapewne też nie kupią swoim dzieciom mieszkań. I tak koło się kręci. 

Każdy by chciał dostać mieszkanie. Obecnie młodzi wszystko by chcieli mieć od razu. Trzeba sobie uświadomić że na wszystko trzeba zapracować i nie patrzeć że ktoś tam dostał coś tam od rodziców, bo serio takich co coś dostali jest mniej niż tych co musieli sami sobie kupić. 

Absolutnie nie rozumiem idei kupowania dzieciom mieszkań.

Co jest w tym złego jeżeli rodzice chcą pomóc własnemu dziecku, żeby nie musiało harować pół życia na własne mieszkanie i spłacać kredytu?

Czyżbyś dostała mieszkanie od rodziców i urażona duma się odezwała?

mamazabki napisał(a):

Ves91 napisał(a):

Niestety, polska rzeczywistość nikogo nie rozpieszcza (chyba, że ktoś ma plecy albo bogatych rodziców ;)). Powiem na swoim przykładzie. Mój miesięczny dochód obecnie waha się w granicy 4000-4200 zł na rękę. Z tego 1300 zł wynajem, powiedzmy jakieś 550 zł opłaty, więc na życie zostaje mi coś koło 2150-2350 zł. Nie narzekam - uważam, że jak na mnie samą i kota jest bardzo ok. Kiedy pracuję, obiady jem za friko u pracodawcy, więc to również jakaś oszczędność.

Niedługo z partnerem przeprowadzamy się do naszego pierwszego mieszkania, on zarabia dużo więcej niż ja, więc będzie nam jeszcze lżej, ale dojdzie kredyt do spłaty.

Dlatego ja się cieszę że mamy oboje z mężem domy rodzinne gdzie możemy mieszkac. Ale u nas tak jest w regionie ze budowano wielkie domy żeby przynajmniej jedno z dzieci zostało z rodzicem. Też mamy ochotę z mężem rzucić w diabły wszytko i kupić mieszkanie. No ale 600 tys minimum bez urządzenia. Może na starość sobie kupimy 

My też chcieliśmy się od razu budować, ale sytuacja jest jaka jest. Wszystko idzie w górę, inflacja szaleje... Mieszkanie to zdecydowanie bezpieczniejsza opcja. Na początek wystarczy. Może kiedyś dorobimy się domu. Trzeba cieszyć się z tego, co jest 😊

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

cancri napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Użytkownik4101115 napisał(a):

W pojedynkę już coraz ciężej się żyje. Tak naprawdę to jest wegetacja i życie z ołówkiem w ręku. Nawet przenosząc się z mieszkania na wynajecie pokoju zbyt wiele nie zmienia dla takiej osoby.

Pokoj przynajmniej u mnie w mieście to z 500 zł, więc jest różnica. Ale też w dojrzałym wieku ciężko sobie wyobrazić życie ze współlokatorami. A gdzie tu pieniądze na te wspominane  pasje i podróże? To chore, że normalnie pracujący człowiek tak żyje.... 

No nie wiem, w takim Berlinie na przyklad to normalne, ze wielu doroslych ludzi po studiach mieszka w wynajmowanych mieszkaniach z innymi, malo kogo stac wynajac samemu cale mieszkanie, mieszkan jest deficyt a tez nikt problemu z tym nie ma. W PL tylko takie podejscie, ze kazdy przed 30 nie dosc, ze musi mieszkac sam, to jeszcze na wlasnym mieszkaniu.

w Berlinie jest tak, w Polsce tak a w Chinach żyją w lepiankach. Po co w tym temacie nawoływać się do Berlina jak mowa o polakach

Moze po to, zeby otworzyc troche szerzej perspektywy myslenia, niz to, ze zarabiajac minimalna chce sie miec mieszkanie na wlasnosc, dizanjerskie ciuchy, chodzic na kolacje i jeszcze jezdzic i zwiedzac swiat.

mi się wydaje, że jest troszeczkę różnica pomiędzy tym co się chce, a na co można sobie pozwolić. Siostra mojej mamy w 2012- jestem w stanie dobrze określić datę bo wtedy dużo działo się w moim życiu- akurat rozstała się z facetem i wynajęła w Monachium sama mała kawalerkę na obrzeżach, zarabiając minimalna krajową. I żyła na styk, ale mogła sobie jedzenie kupić, jakiś kosmetyk, ciuch. Skromnie, a jednak mieszkając sama. Może ktoś chce mniej skromnie i woli mieszkać ze współlokatorami. W Polsce po prostu człowiek na minimalnej krajowej w dużym mieście (jak już porównujemy z DE- CHYBA Monachium można uznać za duże i dość drogie miasto)- po prostu nie ma wyboru, nie ma szans wynająć czegoś sam. 

a że Polacy mają większe parcie na swoje nieruchomości- już pisalyśmy w jakimś innym temacie, że po prostu polskiego emeryta nie stać na wynajem i może wylądować na bruku jak nie ma mieszkania. Poza tym pracując w międzynarodowym środowisku widzę, że ludzie którzy mają już jakiś partnerów i życie niestudenckie kupują sobie domy- znajomi z UK, Francji, USA (i nie mówię tutaj o Polakach mieszkających w tych krajach). Więc kupowanie nieruchomości nie dotyczy Polaków- moje spostrzeżenia są takie, że na całym świecie ludzie mając pieniądze jednak kupują coś swojego 

.Daga. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

W sumie ciekawa dyskusja. Ponoc (wg statystyk) tych zarabiajacych najnizsza jest calkiem spora grupa, a faktycznie nikt z nas nie zna osoby zarabiajacej najniza (faktycznie, nie na papierze). Pytanie czy na Vitalii siedzi klasa srednia i wyzsza, czy ta najnizsza to mit.

Na Vitalii to wszystkie są bogate, nie wierz w to co tutaj czytasz, bo w większości to bujdy.

Apropo wątku, to ja też się zastanawiam jak Ci ludzie żyją. Ja dostałam mieszkanie w spadku, opłaty mam bardzo niskie, bo mieszkam sama z psem, aktualne zarobki jakieś 4-5k i muszę sie hamować by nie wydać wszystkiego co miesiąc.

ja mam właśnie wrażenie, że na vitalii to dużo osób jakby była na minimalnej i nie potrafi uwierzyć, że ludzie zarabiaja 5 tys o których piszesz...a co dopiero uwierzyć, że w dużych miastach i 6, jak i 7 czy 10 tys da się wyciągnąć. I wbrew pozorom to wcale nie jest na niewiadomo jakie życie, bo chociażby koszt mieszkania pożera olbrzymią czytać zarobków😳w każdym razie to nadal klasa średnia, nimi że nasza partia rządząca zdecydowała inaczej.


.Daga. napisał(a):

LinuxS napisał(a):

W sumie ciekawa dyskusja. Ponoc (wg statystyk) tych zarabiajacych najnizsza jest calkiem spora grupa, a faktycznie nikt z nas nie zna osoby zarabiajacej najniza (faktycznie, nie na papierze). Pytanie czy na Vitalii siedzi klasa srednia i wyzsza, czy ta najnizsza to mit.

Na Vitalii to wszystkie są bogate, nie wierz w to co tutaj czytasz, bo w większości to bujdy.

Apropo wątku, to ja też się zastanawiam jak Ci ludzie żyją. Ja dostałam mieszkanie w spadku, opłaty mam bardzo niskie, bo mieszkam sama z psem, aktualne zarobki jakieś 4-5k i muszę sie hamować by nie wydać wszystkiego co miesiąc.

ja mam właśnie wrażenie, że na vitalii to dużo osób jakby była na minimalnej i nie potrafi uwierzyć, że ludzie zarabiaja 5 tys o których piszesz...a co dopiero uwierzyć, że w dużych miastach i 6, jak i 7 czy 10 tys da się wyciągnąć. I wbrew pozorom to wcale nie jest na niewiadomo jakie życie, bo chociażby koszt mieszkania pożera olbrzymią czytać zarobków😳w każdym razie to nadal klasa średnia, nimi że nasza partia rządząca zdecydowała inaczej.


Adriana82 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

No to jeśli nie szukasz porady, jak zmienić swoje życie, to po prostu przyjmij, że ludzie zarabiający najniższą, w parach czy jako single, nie kupują mieszkań. Nawet nie wynajmują ich sami komercyjnie. Latami mieszkają u rodziców, u rodziny partnera/partnerki, wynajmują pokój, składają wnioski o mieszkania komunalne (jeśli są w stanie opłacić czynsz), są jeszcze TBSy zdaje się. Takie życie.

Daj spokój. Nie wiem jak w innych miastach, ale w Wrocławiu TBSy są dla bogatych. Moi znajomi za jakieś 50 m płacą teraz już ponad 1200 zł czynszu.

My za wynajem 50m2 z opłatami płacimy teraz już ponad 3000 zł, więc jednak różnica jest chyba znaczna w tbs ....

Pasek wagi

sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

cancri napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Użytkownik4101115 napisał(a):

W pojedynkę już coraz ciężej się żyje. Tak naprawdę to jest wegetacja i życie z ołówkiem w ręku. Nawet przenosząc się z mieszkania na wynajecie pokoju zbyt wiele nie zmienia dla takiej osoby.

Pokoj przynajmniej u mnie w mieście to z 500 zł, więc jest różnica. Ale też w dojrzałym wieku ciężko sobie wyobrazić życie ze współlokatorami. A gdzie tu pieniądze na te wspominane  pasje i podróże? To chore, że normalnie pracujący człowiek tak żyje.... 

No nie wiem, w takim Berlinie na przyklad to normalne, ze wielu doroslych ludzi po studiach mieszka w wynajmowanych mieszkaniach z innymi, malo kogo stac wynajac samemu cale mieszkanie, mieszkan jest deficyt a tez nikt problemu z tym nie ma. W PL tylko takie podejscie, ze kazdy przed 30 nie dosc, ze musi mieszkac sam, to jeszcze na wlasnym mieszkaniu.

w Berlinie jest tak, w Polsce tak a w Chinach żyją w lepiankach. Po co w tym temacie nawoływać się do Berlina jak mowa o polakach

Moze po to, zeby otworzyc troche szerzej perspektywy myslenia, niz to, ze zarabiajac minimalna chce sie miec mieszkanie na wlasnosc, dizanjerskie ciuchy, chodzic na kolacje i jeszcze jezdzic i zwiedzac swiat.

mi się wydaje, że jest troszeczkę różnica pomiędzy tym co się chce, a na co można sobie pozwolić. Siostra mojej mamy w 2012- jestem w stanie dobrze określić datę bo wtedy dużo działo się w moim życiu- akurat rozstała się z facetem i wynajęła w Monachium sama mała kawalerkę na obrzeżach, zarabiając minimalna krajową. I żyła na styk, ale mogła sobie jedzenie kupić, jakiś kosmetyk, ciuch. Skromnie, a jednak mieszkając sama. Może ktoś chce mniej skromnie i woli mieszkać ze współlokatorami. W Polsce po prostu człowiek na minimalnej krajowej w dużym mieście (jak już porównujemy z DE- CHYBA Monachium można uznać za duże i dość drogie miasto)- po prostu nie ma wyboru, nie ma szans wynająć czegoś sam. 

a że Polacy mają większe parcie na swoje nieruchomości- już pisalyśmy w jakimś innym temacie, że po prostu polskiego emeryta nie stać na wynajem i może wylądować na bruku jak nie ma mieszkania. Poza tym pracując w międzynarodowym środowisku widzę, że ludzie którzy mają już jakiś partnerów i życie niestudenckie kupują sobie domy- znajomi z UK, Francji, USA (i nie mówię tutaj o Polakach mieszkających w tych krajach). Więc kupowanie nieruchomości nie dotyczy Polaków- moje spostrzeżenia są takie, że na całym świecie ludzie mając pieniądze jednak kupują coś swojego 

Domy, nie mieszkania :P Wiadomo, ze sa ludzie, ktorych na to stac i ktorzy sie buduja i kupuja. Ale np. u nas na wschodzie De mieszkan prywatnych praktycznie nie ma dostepnych. Nie buduje sie tez osiedli mieszkalnych, jak w PL - jak juz to pojedyncze domu gdzies, gdzie sie da wcisnac. Ale nie ma tak, ze deweloper wykupi pole i postawi dzielnice domow. Ale to kwestia mentalnosci - mieszkan sie nie kupuje, wiec nie ma parcia deweloperow na stawianie bloku na bloku. Nie ma takich osiedli, gdzie masz metr ziemii przed domem. Jesli minimalna na reke teraz tu to jest jakies 1250€, a mieszkanie jak nasze 3 pokoje 60m2 to z oplatami 600+, gdzie to blok z lat 70 a nowe budownictwo to min. 1300€ + oplaty za ten metraz...kogo na to stac? My wynajmujemy w miare, ale np. sami sobie wyremontowalismy mieszkanie, farby czy tapety zmieniamy maks co 2 lata. No ale umowmy sie, ze ludzi z 1250€ nie stac nawet na takie mieszkanie...mieszkania nowe pobudowano przy klinice, dla lekarzy ;-))) No ale nie zbaczam z tematu, bo bedzie. Plus mieszkania do wynajmu sa puste, nawet bez wykladzin. Takze wynajecie to tez jest bardzo duzy koszt ostatecznie.

MuszeSiku napisał(a):

kuhfrcisehrfuu3377876 napisał(a):

Adriana82 napisał(a):

april_93 napisał(a):

no niestety tak jest. Napływ ukrainców niestety będzie sprawiał że zarobki nie będą szly w góre wśród ludzi którzy mają prace fizyczną....

Jest pełno takich ludzi jak opisałaś ale zwykle widzi się tylko tych którzy coś dostali. Sporo ludzi na początku biduje, mieszka kątem u rodziny albo wynajmuje jak najtańsze mieszkanie, odkłada pieniądze na wkład własny przez pare lat a potem bierze kredyt na 30. I tacy, którzy całe życie spłacają kredyt mieszkaniowy, zapewne też nie kupią swoim dzieciom mieszkań. I tak koło się kręci. 

Każdy by chciał dostać mieszkanie. Obecnie młodzi wszystko by chcieli mieć od razu. Trzeba sobie uświadomić że na wszystko trzeba zapracować i nie patrzeć że ktoś tam dostał coś tam od rodziców, bo serio takich co coś dostali jest mniej niż tych co musieli sami sobie kupić. 

Absolutnie nie rozumiem idei kupowania dzieciom mieszkań.

Co jest w tym złego jeżeli rodzice chcą pomóc własnemu dziecku, żeby nie musiało harować pół życia na własne mieszkanie i spłacać kredytu?

Gdybym miała dzieci to bym ciułała dla nich pieniądze. Wygoniła bym z domu po 18 Rz, ale zbierała bym, żeby im później jak najwięcej pomoc. 

Ty, osoba, która chyba do 35 roku życia mieszkała u rodziców  wyrzuciła byś z domu swoje 18 letnie dziecko, które jeszcze się uczy i nie ma możliwości zarabiania tak by się utrzymać po to by później temu dziecku pomoc? A jak miałoby się utrzymać przez kolejne lata uczenia się? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.