Temat: Praca u Janusza biznesu

Pracowałyście kiedyś w tzw. Januszexie? Macie jakieś żenujące/śmieszne historie typu wieczne niedoczekanie na umowę, wciskanie um. zlecenia mimo iż praca wyraźnie spełniała przesłanki UoP, część kasy pod stołem, wieczne oszczędzanie na ogrzewaniu, pretensje o ilość wypitej kawy czy częstotliwość wizyt w toalecie? 

Ja na początku kariery miałam tę "przyjemność", wtedy rynek pracy wyglądał nieco inaczej i jako świeżynka cieszyłam się, że mam pracę ;) Generalnie sporo się nauczyłam, ale fikołki z umowami i wynagrodzeniem dalej budzą mój niesmak.

A jeśli, któraś z was nadal pracuje w takim miejscu to co was tam trzyma? Życie w małej miejscowości i brak perspektyw na coś lepszego czy coś innego?

Ja nie, ale koleżanka mi opowiadała, że własciciel firmy jej mówił przy wypłacie, że okrada jego dzieci. Inna koleżanka pracuje w państwowym kolosie- historie ma jak z krypty, syf kiła i mogiła

Oj tak, polowa kasy pod stolem, nigdy na czas, doszlo do tego za placil mi w zasadzie z miesiecznym opoznieniem no i grosze... a najlepsze bylo jak jaral caly dzien "w biurze" --> bo na to mial, a na scianie chyba dla zartu znak, ze palenie zabronione 😁 O warunkach pracy, w sensie samego biura to szkoda gadac, do wc biegalam do Tesco. Dzis mam co wspominac 😁

szybko uciekłabym z takiej pracy. nie poszłabym chyba pracować na umowę zlecenie/dzieło. 

Pasek wagi

Oj tak, przepracowałam miesiąc u takich Januszy... i rzuciłam tę robotę zaraz po wypłacie 🤪

Za 199h pracy w miesiącu (w tym nocki, święta, weekendy), zapłacono mi mniej niż wynosi najniższa krajowa, bo "covid szaleje", "biznes nie idzie tak świetnie jak przedtem" i pańcia nie ma z czego... No, ręce mi opadły.

Pasek wagi

Ves91 napisał(a):

Oj tak, przepracowałam miesiąc u takich Januszy... i rzuciłam tę robotę zaraz po wypłacie ?

Za 199h pracy w miesiącu (w tym nocki, święta, weekendy), zapłacono mi mniej niż wynosi najniższa krajowa, bo "covid szaleje", "biznes nie idzie tak świetnie jak przedtem" i pańcia nie ma z czego... No, ręce mi opadły.

zglosilabym to do pipu.

za moich czasów umowy śmieciowe zamiast o pracę to był standard. Więc tak pracowałam. Dlaczego? Bo wtedy ciężko było o lepsze warunki. Jeszcze nie było najniższej krajowej więc pracodawcy wykorzystywali to ile wlezie

Pasek wagi

Nie wiem czy to był Janusz, czy po prostu chory psychicznie, ale w mojej pierwszej pracy dziewczyny z telefonem na kibel chodziły, bo szef byłby zły, jakby w przeciągu kilku sekund nikt nie odebrał telefonu. A jak zyski nie były satysfakcjonujące, to potrafił swoją pracownice wina obarczyc, ze „zrujnowała mu firmę”. Rok w niej byłam i fajnych ludzi poznałam, ale szef był jednorazowy ☺️

Ja sama nie byłam w firmie Januszex, ale doskonale pamietam te czasy, kiedy pracodawca dający prace uważał się niemal za świetego, który ma niewolnika, który ma być dozgonnie wdzięczny. I pamietam zjebanych, drących mordę kierowników.  I pamietam historie, kiedy koleżanka farmaceutka opowiadała, ze szefowi do pralni woziła brudne ubrania. Albo jak kolega opowiadał, ze na rozmowie spodobał się szefowi, szef zaproponował mu jakaś niska pensje, kolega od razu „nie, to ja podziękuję”, to dostał wykład „ale jak to?”, przecież on prace daje!! Ja nie wiem, czy się nie dawałam i stawiałam granice (chociaż nie było wtedy o tym mowy). Ale doświadczyłam mobbingu, molestowania. Tyle, ze radziłam z tym sobie stanowczo sama. 
Uświadomiło mi to, jak rynek pracy zmienił się przez te pare lat (!!!)

Pracowałam w sumie w dwóch firmach. Nie było typowego Januszowego zachowania, choć fakt że dostawałam premie pod stołem, ale nie przeszkadzało mi to absolutnie, bo podstawę miałam solidną i z tą premią była niezła kasa + miałam auto służbowe do własnej dyspozycji a tankować mogłam na firmę nawet jeśli jeździłam prywatnie. Z kolei w drugiej firmie szef mało mi do tyłka nie właził, co chciałam to miałam, zawsze miły, zawsze dobre słowo powiedział - miałam wrażenie, że jest bardzo ze mnie zadowolony. Szydło z worka wyszło po tym jak się zwolniłam i po paru miesiacach okazało się, że przez cały czas nie płacił za mnie żadnych składek. Dobrze, że pracowałam tam tylko 8 miesięcy i dobrze, że gamoń zgłosił mnie do ZUSU i przesyłał co miesiąc raporty RMUA - tylko kasy nie przelewał. Jak to odkryłam i zgłosiłam, to dostałam oficjalne pismo z ZUSu, że wszczynają postępowanie egzekucyjne na mojej byłej firmie. Niestety okazało się, że firma zadłużona po uszy i szef dosyć szybko zwinął interes i w sumie to nie wiem czy w końcu te składki ściągnęli z niego czy nie. Z perspektywy czasu stwierdzam, że to był taki ukryty Janusz biznesu, bo na co dzień zachowywał się bardzo w porządku, dopiero po fakcie wyszło, że jednak burak był z niego i tyle.

Pasek wagi

W Januszexie pracuję obecnie, zakręcone grzejniki i temp. zgodna z minimalną, która może być dla pracy biurowej. Janusz zapewnia nam wodę z dzbanka do filtrowania wody. Nie ma żadnych kaw, herbat, mleka, każdy musi mieć swoje. Rezygnacja z papierowego ręcznika w łazience na rzecz zwykłego dla 10 osób. Brak sprzątaczki, a że pracy jest naprawdę dużo to my na porządki nie mamy w ogóle czasu, pracuję tu ponad 2 lata i przez ten czas nie było w ogóle sprzątane. Dziewczyna która pracuje ponad 20 lat dla Janusza zarabia mniej ode mnie, zakres obowiązków mamy podobny, ona w zasadzie umie i wie więcej. Zanim zaczęłam pracować, nadgodziny nie były płatne, ja zaznaczyłam że na taki układ się nie pisze, więc od tego czasu szef za nadgodziny płaci. Na dzień kobiet bukiet z Biedy do podziału na wszystkie kobiety. Na decyzję o podwyżce musiałam czekać ok miesiąca, później przez kolejny miesiąc przypominać o aneksie.  

W poprzedniej pracy pracowałam na umowę zlecenie wykonując pracę stricte podlegającą pod uom, ale opłacało im się (szefowym dwie wspólniczki) ze wzglądu na status studenta i tylko takie osoby były brane pod uwagę. Jak skończyłam studia powiedziały, że przejdę na uom... Zachowywały się przy tym jakbym wygrała los na loterii, że w ogóle takie rzeczy to się nie zdarzają hahaha. Jak zaczynałam u nich pracę to dziewczyny z callcenter (ja miałam inne stanowisko) miały określone jasno zasady przyznawania premii. I premie na które ciężko pracowały nawet po godzinach zaczęły osiągać kwoty 4k.-5k. Wtedy stwierdziły że za dużo i im obniżyły premie i zasady jej przyznawania. 


Pasek wagi

nataliu napisał(a):

Pracowałyście kiedyś w tzw. Januszexie? Macie jakieś żenujące/śmieszne historie typu wieczne niedoczekanie na umowę, wciskanie um. zlecenia mimo iż praca wyraźnie spełniała przesłanki UoP, część kasy pod stołem, wieczne oszczędzanie na ogrzewaniu, pretensje o ilość wypitej kawy czy częstotliwość wizyt w toalecie? 

Ja na początku kariery miałam tę "przyjemność", wtedy rynek pracy wyglądał nieco inaczej i jako świeżynka cieszyłam się, że mam pracę ;) Generalnie sporo się nauczyłam, ale fikołki z umowami i wynagrodzeniem dalej budzą mój niesmak.

A jeśli, któraś z was nadal pracuje w takim miejscu to co was tam trzyma? Życie w małej miejscowości i brak perspektyw na coś lepszego czy coś innego?

ależ oczywiście, że mam doświadczenie takiej pracy. Comiesięczne podpisywanie umowy zlecenia, praca po 10 godzin dziennie. 

hitowy tekst po ponad tygodniowym opóźnieniu w wypłacie pieniędzy: "a bardzo potrzebna Ci ta wypłata teraz?"

 

Do tej pory zastanawiam się jak to możliwe, że pracowalam tam 10 miesięcy...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.