Temat: Praca u Janusza biznesu

Pracowałyście kiedyś w tzw. Januszexie? Macie jakieś żenujące/śmieszne historie typu wieczne niedoczekanie na umowę, wciskanie um. zlecenia mimo iż praca wyraźnie spełniała przesłanki UoP, część kasy pod stołem, wieczne oszczędzanie na ogrzewaniu, pretensje o ilość wypitej kawy czy częstotliwość wizyt w toalecie? 

Ja na początku kariery miałam tę "przyjemność", wtedy rynek pracy wyglądał nieco inaczej i jako świeżynka cieszyłam się, że mam pracę ;) Generalnie sporo się nauczyłam, ale fikołki z umowami i wynagrodzeniem dalej budzą mój niesmak.

A jeśli, któraś z was nadal pracuje w takim miejscu to co was tam trzyma? Życie w małej miejscowości i brak perspektyw na coś lepszego czy coś innego?

pracowalam w McDonalds okolo 15 lat temu, w Januszexie nigdy, mialam to szczescie, ze po studiach trafilam od razu do dobrej branzy, mimo ze nie bylam po informatyce, zahaczylam sie w IT. W Macu mialam 1/4 etatu, a jak sobie nie wpisalam, ze chce wolne to wpiywali mnie po 6-7 dni ciagiem w tym czasem na 8h, czasem na 10. Nie wiem jak to bylo mozliwe od strony formalnej.. niby hajs do reki (nie mialam konta), ale kolezanka miala to samo i przelew na konto bankowe. Nogi to mi w tylek wlazily w tamtym czasie. Jak zostawales po 23 to w nagrode powiekszony zestaw. Tyle, ze kto chce jesc Maca o polnocy raz w tygodniu :p po tej przygodzie zostalo mi wspolczucie dla osob pracujacych w fast foodach.

tak, bylo minęło, już mnie nie ma w żadnym z tych przedsiębiorstw 

jako mieszkanka małej miejscowości uważam że perspektywy tworzymy sobie sami, choćby poprzez wybór zawodowej ścieżki, poprzedzonej umiejętnościami czy zdolnosciami, w innych przypadkach szczęściem ;)

Moja firma trochę się łapie, jako januszex :P co mnie w niej trzyma? Nienajgorsze pieniądze, bardzo blisko domu, fajne koleżanki w pracy. I ja mam takie podejście do życia, że bardziej mnie to bawi, niż złości, więc chyba nie aż taka cebulandia

O tak, praca w restauracji i za barem, bez umowy i za grosze, właściciele myśleli że jak ci płacą to jesteś niewolnikiem, wysyłali nawet żeby im robić zakupy w sklepie w trakcie pracy, zapraszali swoich znajomych ale nigdy do siebie do mieszkania które było nad knajpa tylko do restauracji i oni tam kupowali np. alkohol wieczorem to jeszcze dawali im zarobić, a jak jeździli na zagraniczne wczasy to non stop na kamerach i telefony dlaczego to i tamto 

Pasek wagi

Dostawalam 1/3 wypłaty pod stołem, ale dobrze mi się tam pracowało. To w ogóle był ciekawy przypadek. Kiedyś ten mój były szef był bardzo zaangażowany, zatrudniał fajnych ludzi, sporo od siebie dawał. Ale może za duży kredyt zaufania, kilka osób go wykorzystało i zaczął januszować. 

Pasek wagi

grubcia88 napisał(a):

O tak, praca w restauracji i za barem, bez umowy i za grosze, właściciele myśleli że jak ci płacą to jesteś niewolnikiem, wysyłali nawet żeby im robić zakupy w sklepie w trakcie pracy, zapraszali swoich znajomych ale nigdy do siebie do mieszkania które było nad knajpa tylko do restauracji i oni tam kupowali np. alkohol wieczorem to jeszcze dawali im zarobić, a jak jeździli na zagraniczne wczasy to non stop na kamerach i telefony dlaczego to i tamto 

haha chyba pracowałyśmy w tej samej "firmie" 😅 również tego doświadczyłam: praca bez umowy (ciągłe przeciąganie), obsługa znajomych szefostwa, ciągłe kontrole, praca za dwie osoby. Na szczęście to dawno za mną. Dzisiaj bym nie była taka głupia 😕

Tak :D

Pasek wagi

ja na szczescie nie ale moj brat niestety tak - jako kierowca zawodowy zmuszony jest zarejestrowac sie jako firma, pieniadze jakie placi zleceniodawca godne pozalowania . zwiazane jest z regionem gdzie mieszka.

Jak sie dobrze zastanowie to w sumie i mnie ten Januszex dopadl w wydaniu niemieckim, wiec byl to jakis Hansix🤪.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.