Temat: Oszczędzanie - wasze wskazówki

Hej wszystkim,

Podzielcie sie prosze swoimi sposobami na oszczedzanie!

Jestem sfrustrowana, bo kazdego miesiaca zakladam sobie, ze odloze okreslona ilosc pieniedzy a wychodzi jak wychodzi, zazwyczaj odkladam wiele mniej. Jedzenie na wynos, jakies ubrania, kosmetyki i to sie rozchodzi. Mam z czego odkladac. Pensja stala ok 5,9-6 tys., przy kosztach typu wynajem, internet ok. 1500. Reszta to jedzenie i wlasnie te ubrania, kosmetyki, ksiazki, wyjscia ze znajomymi itd.

Jaki procent swojej wyplaty odkladacie? Prowadzicie jakis budzet, zeby kontrolowac wydatki?

heady napisał(a):

Hej wszystkim,

Podzielcie sie prosze swoimi sposobami na oszczedzanie!

Jestem sfrustrowana, bo kazdego miesiaca zakladam sobie, ze odloze okreslona ilosc pieniedzy a wychodzi jak wychodzi, zazwyczaj odkladam wiele mniej. Jedzenie na wynos, jakies ubrania, kosmetyki i to sie rozchodzi. Mam z czego odkladac. Pensja stala ok 5,9-6 tys., przy kosztach typu wynajem, internet ok. 1500. Reszta to jedzenie i wlasnie te ubrania, kosmetyki, ksiazki, wyjscia ze znajomymi itd.

Jaki procent swojej wyplaty odkladacie? Prowadzicie jakis budzet, zeby kontrolowac wydatki?

różnie odkładam, nie utrzymuje stałego procentu, mam założenia na dany miesiąc po prostu. Przelewam na oszczędnościowe określoną kwotę od razu po pensji i staram się żyć z tego co mi zostanie. generalnie zostaje Ci 4500 zł i wydaje mi się że z tego spokojnie 1500 zł jesteś w stanie odkładać jak się zepniesz- chociaż nie mam pojęcia z jakiej półki są to ubrania, kosmetyki i wyjścia;) Też wydaje sporo na ubrania, kosmetyki, mam jeszcze koty i wydaje mi się że 4500 tys na jedzenie i swoje przyjemności to naprawdę dużo.. Zacząłabym od odkładania właśnie na początku miesiąca i zarobienia pewnych założeń- np. na kosmetyki i ciuchy masz miesięczny budżet 1000 zł i tyle- więcej nie kupujesz. Na wyjscia ze znajomymi przeznaczasz np. 400 zł i też nie przekraczasz, zawsze możesz zaproponować komuś żeby wpadli do Ciebie i można spędzić czas taniej niż w knajpie;)

poza tym- ile wydajesz na książki? Może zakup czytnika i abonamentu w Legimi jest pomysłem?:)

i też polecam jak wyżej dziewczyny pisały blix- nie oszczędzam na jedzeniu, ale przeglądam gazetki sklepów do których chodze na zakupy i kupuje rzeczy które zużywam regularnie wtedy kiedy są w promocji (nie zawsze oczywiście kupię taki zapas żeby nie kupować poza promocją;)) Nie planuję sztywno obozie na cały tydzień, ale staram się robić zakupy mając w głowie 3-4 obiady które chce ugotować, opierając się na tym co mam już w domu- żeby to zużyć, i co muszę dokupić. Przeglądając gazetki też na podstawie tego co aktualnie jest w promocji planuje jakiś obiad- np. widzę D sumie i twaróg to pomyśle- "krem z dyni i naleśniki z twarogiem";)


Mi najbardziej pomogło odkładanie i płacenie za wszystko zaraz po wypłacie. Dosłownie w ten sam dzień. Przelewam kwotę, którą chcę odłożyć na konto oszczędnościowe i nie biorę stamtąd ani grosza. 
Kolejną metodą jest robienie listy zakupów. Zawsze jak chce coś kupić ponad programowego to zadaje sobie pytanie "Czy ja tego naprawdę potrzebuje?"
No i na koniec robienie miesięcznego budżetu z wyprzedzeniem. Rozpisuje sobie na co muszę wydać i ile. Wiesz nie tylko rachunki, ale np czyjeś urodziny, święta itp.

Dzięki temu udaje mi się o wiele więcej zaoszczędzić. Jednak pamiętajmy o tym, że inflacja poszła mocno w górę, a nasze wynagrodzenia niekoniecznie.
To kolejny rok, w którym za tą samą kwotę możemy kupić mniej. 

Oszczędzam ok. 45%. Zaczęłam od excela, w którym zapisywałam wszystkie wydatki z podziałem na kategorie. Po 2 miesiącach ustaliłam sobie sensowne limity w każdej kategorii i próbowałam się ich trzymać. Możesz sama stworzyć taki arkusz albo skorzystać z gotowych, np: https://jakoszczedzacpieniadze...

Ja mistrzem oszczędzania nie jestem, lubię kupować. Co miesiąc obiecuje sobie, że będę się pilnować i wychodzi jak zawsze. Gdyby nie ustalona kwota, która bank sam przelewa na oszczędności, kiedy przyjdzie wypłata, to pewnie tą kasę też bym przepuściła. ;)

Na mnie działa na pewno nie łażenie po sklepach. Jak już pójdę, to przepadam i zawsze coś zwlekę do domu, najczęściej dla dzieci. 

Korzystam z aplikacji Blix.

Staram się gotować w domu i planuje posiłki na cały tydzień, wspomagam się Blix.

Ciuchy często kupuje w używaku, ale tu też trzeba uważać w moim przypadku, bo jest tanio i biorę, biorę, potem żałuję.

Oszczedzanie wody i gazu - prysznic zamiast długich kąpieli.

Kupuje na zapas, kiedy jest na prawdę dobra promka na produkty spożywcze z długim terminem lub kosmetyki typu szampon, żel pod prysznic, pasta do zębów.

Męża i dzieciaków włosy obcinam w domu. Ja nie chodzę do fryzjera już od paru lat, farbuje i podcinam sama (włosy do połowy pleców).

W niektórych sklepach spożywczych są półki na jedzenie, któremu kończy się termin przydatności - często korzystam, można kupić dobre produkty za bezcen, przy okazji wspomagam nie marnowanie żywności.

W trasę zabieram kawkę z domu w moim wspaniałym kubku termicznym, staram się jej nie kupować z automatów lub na Orlenie.

W dniu wypłaty przelewam 1/3 na lokatę. Kredyt i rachunki wynoszą mnie 1700 złotych, tyle samo wydaję na jedzenie, ubrania, kosmetyki itd.600-800 zł na inne cele - rozrywka, dentysta, tankowanie auta.

Uwazam, ze kupowanie w promocji na zapas, to wlasnie wlasnie marnowanie pieniedzy.

Np. 2 zele pod prysznic + trzeci gratis. A okazuje sie, ze w domu juz jest jakis zapas.  Kosmetyki z dlugim terminem tez sie starzeja, albo znudza, albo za tydzien  bedzie promocja innego producenta. Kolejna okazja.

Kup tyle ile potrzebujesz na biezacy miesiac. Nie kupuj bzdurek, zachcianek, kolejnej rzeczy. To juz polowa sukcesu.

Lepsza pustawa lodowka, gdzie troche trzeba nakombinowac z obiadem, niz marnowanie jedzenia. 

Staram sie robic rzadko zakupy kosmetyczne i zawsze w pelnej swiadomosci co mam jeszcze na polkach.


Ksiazki - ebooki, bilbioteka, uzywane na marketplace. I tu tez sie pilnuje aby nie miec zapasow, bo promocja. Zawsze bedzie jakas promocja, a nie oszukujmy sie, malo jest osob, ktore czytaja 1 ksiazke w ciagu 3 dni (Asha?:) U mnie 1 ksiazka to srednio miesiac, wiec nie wyborazam sobie nakupic 5 ksiazek, bo 'taniej'.

Perfumy  - mam jeden flakon. Jezeli sie skonczy, to kupie kolejny. Perfumy wietrzeja, wiec majac kilka otwartych, to cos sie zmarnuje

Kosmetyki kolorowe - po jednej sztuce. Taki tusz do rzes to wysycha, wiec jak sie skonczy, to kupuje kolejny.

Ciuchy -wlasciwie nie kupuje, wymiany, uzywane, nowe to tylko buty i bielizna.

Bilet miejski - od kilku lat, nawet zima, wszedzie jezdze rowerem. Nawet nie wiem ile kosztuje bilet miesieczny, ale juz kilka lat temu bylo mi za drogo.


Samochod - jest za drogi w utrzymaniu. Auto sluzbowe albo rower.


Telefon i laptop - W wielu firmach to standard(benefit?), ze mozna uzywac sluzbowego telefonu do prywatnych rozmow.

Subskrypcje, ktorych sie nie uzywa - zauwazylam, ze czesto sa oferty np. miesiac za darmo, a pozniej automatycznie zaczynaja sie platnosci. Jezeli z czegos korzystam, mogle placic, ale przejrzalam moje zasoby i pokasowalam sporadyczne skubskrypcje.


Fryzjer meski  - od bardzo dawno strzyge faceta maszynka. Nauczylam sie cieniowane i jade.  Szybko rosna mu wlosy i uwielbiam go zadbanego, czyli strzyzenie co 3 tygodnie. Dla niego to raczej chodzi o oszczednosc czasu, bo nie ma cierpliwosci do kolejek i zapisow. Jednak jakby przeliczyc, to rocznie sa spore oszczednosci.








Polecam kupowac codziennie zamiast raz na tydzien, jesli ktos ma mozliwosc (spozywke), tyle ile potrzeba na kolacje, obiad, sniadanie na drugi dzien. Nie brac takich "przyda sie" bo jest np masa kajmakowa 1 zl taniej przy dwoch. Jak tak robilam to ciagle kolo 200zl szlo ma jedne zakupy.

Z promocji obecnie to kupuje, jak jest, maslo, olej, bo to idzie u nas i i  tak musze takie maslo kupic co 2 dzien. Olej podrozal z 6 na 10, wiec jak jest promka to biore. Ale jakies zele pod prysznic czy inne nie nabieram sie. 

A ja właśnie kupuję w promocjach 2+1 rzeczy, które na pewno zjem w terminie typu puszki czy przeciery pomidorowe, makarony, kasze, kawę. Lubię mieć w zapasie coś, z czego da się zrobić obiad, kiedy nie chce mi się iść do sklepu. Wolę tak niż zamawiać do domu, bo to ani dla portfela ani dla figury nie jest dobre. Sporo też zamrażam.

Tak samo mogę kupić mydło, pastę do zębów i płyn do płukania jamy ustnej w promocji, bo dużo zużywam.

Wazne, żeby faktycznie zużyć i nie wyrzucać, bo to dopiero jest marnowanie kasy.

generalnie polecam za każdym razem zastanowić się, czy faktycznie dana rzecz jest nam potrzebna. Kilka razy się zastanowić. Odłożyć zakup na kolejny dzień - to nie ucieknie ;)

zarabiam 2500 pln 

nie oszczędzam nic więc nie pomogę 

awokdas napisał(a):

Polecam kupowac codziennie zamiast raz na tydzien, jesli ktos ma mozliwosc (spozywke), tyle ile potrzeba na kolacje, obiad, sniadanie na drugi dzien. Nie brac takich "przyda sie" bo jest np masa kajmakowa 1 zl taniej przy dwoch. Jak tak robilam to ciagle kolo 200zl szlo ma jedne zakupy.

Z promocji obecnie to kupuje, jak jest, maslo, olej, bo to idzie u nas i i  tak musze takie maslo kupic co 2 dzien. Olej podrozal z 6 na 10, wiec jak jest promka to biore. Ale jakies zele pod prysznic czy inne nie nabieram sie. 

O to ciekawe, ja zazwyczaj wlasnie slyszalam na odwrot, zeby planowac posilki np na caly tydzien i tylko raz robic zakupy zamiast kupowac codziennie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.