Temat: kaleka finansowa

Pisząc krótko - nie panuje nad finansami. 

Kilka razy narobiłam większych problemów w tej kwestii. Nie mam żadnych oszczędności, do tego mam spore długi (ok. kilkadziesiąt tys). 

Zdaje sobię sprawę z tego, że mam z tym problem i nie potrafię go sama rozwiązać. Jak dalej będę próbować sama nad tym zapanować to będzie tylko gorzej.

Nie wiem z czego to wynika. Może powielam po prostu błędy rodziców, bo pochodzę z biednej rodziny i z pieniędzmi zawsze były same problemy.

Problem jest taki, że nie wiem gdzie mogę nabrać zdrowego podejścia i umiejętności. Jak ktoś nauczył się tego we wczesnych latach to moze nie zrozumiec o co mi w tym momencie chodzi, ale no ja naprawdę nie wiem skąd mam wziąć jakies mądre rady. 

Jest mnóstwo literatury na temat pieniędzy/biznesu, ale to są same poradniki oparte na tym całym 'rozwoju osobistym' i gadce w stylu 'jestes zwycięscą'.

Obawiam się, że takie treści wpędzą mnie w jeszcze większy dołek.

Macie pomysły jak można nad tym pracować? Może znacie coś godnego polecenia, ale opartego na racjonalnych informacjach? 

Chętnie wysłucham też jakiś porad, ale wolałabym po prostu sięgnąć po jakąś bardziej profesjonalną pomoc.

to teraz czeka Cie ciezki czas by sie odkuc, bedzie trzeba to wszystko posplacac, nie ma nic za darmo. Podlicz sobie koszty zycia + raty z tych kredytow i zobacz ile zostaje. Jesli nic to moze trzeba szukac lepiej platnego zajecia.. jesli jest z czego odkladac to rob tak jak ja odkladaj realna kwote x na poczatku miesiaca i zyj za reszte.

w zasadzie to nie ma zadnej filozofii i wystarczy znajomosc matematyki w zakresie podstawowym. Zakladasz tabele badz zeszyt w ktorym zapisujesz kazdy zakup, kazdy wydany grosz. Po 2 tyg. lub miesiacu robisz analize- podsumowanie i przemyslenie co z tych rzeczy byly wydatki konieczne a z czego mozna zrezygnowac. Tu moze tkwic zrodlo problemu- ocena tego co faktycznie potrzebne a co tylko fanaberia. Chcac wyjsc z dlugu to juz nie jest latwe jesli zarobki sa na poziomie wydatkow koniecznych. Wzedy musisz znalezc lepiej platna prace lub dodatkowa i jakis czas naprawde poharowac nie wydajac na bzdury. Jesli wiesz ze sama nie umiesz zrezygnowac z niepotrzebnego wydawania to mysle ze potrzebujesz pomocy psychologa, fachowca, ktory pomoze ci  "przeprogramowac" myslenie. Nauczyc sie co jest wazne co mniej.

cancri napisał(a):

Coz. Moim najwiekszym bledem jest nieodkladanie kasy od razu. Gdybym odlozyla na wejsciu, to potem latwiej dysponowac pozostala kasa, a cos sie zbiera. Ja nie odkladam, a pozniej nie mam i tak. Zarabiajac ponad polowe mniej udawalo mi sie zyc na duzo mniejszy hajs i duzo odlozyc, jak wlasnie chowalam czesc do koperty na wejscie i to bylo nietykalne. Teraz mysle - nie odloze, bo nie mam (chociaz mam) a potem i tak czesc wywalam na bzdury. Trace przez to podwojnie.

A ja mam na odwrót im więcej zarabiam tym mniej kasy rozpieprzam na pierdoły. 

Pasek wagi

po co brałas te pożyczki? 

Moja koleżanka też ma duże długi, pojechała za granicę żeby zarobić na spłatę. 

Pytanie czy zarabiasz tyle żeby coś zostało na spłatę kredytu? Wyeliminuje wszystkie niepotrzebne wydatki, będzie to trudne, ale lepiej zacisnąć pasa i spłacić i mieć czyste konto niż się z tym bujać nie wiadomo ile. 


Polecam bloga Michała Szafrańskiego "Jak oszczędzać pieniądze". Ma też darmowy kurs "Pokonaj swoje długi", który może być najlepszy na początek.

mam męża który nie potrafi dysponować pieniędzmi i to był koszmar. Zasada jest jedna: jeśli wychodzisz lub chcesz wyjść z długów: najpierw po wypłacie spłacaj zobowiązania a żyj za to co zostanie. Jak zostaje za mało - masz 2 opcje: dodatkowy dochód lub wnioski o restrukturyzację kredytu żeby raty były mniejsze. Jeżeli długi masz w kilku miejscach skup się na spłacaniu najmniejszego długu do zera a potem kolejny i kolejny i tak spłacisz po czasie wszystko. Poświęciłam mnóstwo czasu na ogarnięcie tematu długów męża ale powoli wychodzimy na prostą. Najważniejsza jest konsekwencja w działaniu. I świadomość że kasa cudownie się sama nie rozmnoży.jak brakuje - trzeba szukać dodatkowych źródeł dochodu a nie pożyczać w banku. Powodzenia! 

Blog Jak oszczędzać pieniądze i książka tego samego autora - Finansowy ninja, ja sobie dzięki nim trochę poukładałam w głowie. Wciąż mam duży problem z wydawaniem za dużej ilości pieniędzy na głupoty, ale już nie wyobrażam sobie w danym miesiącu nie odkładać pewnej sumy. U mnie dodatkowym problemem są nieregularne zarobki, gdy zarabiam więcej automatycznie załącza mi się tryb kupowania, ale też jednak ciągle mam z tyłu głowy że muszę oszczędzać i staram się to równoważyć. Jeszcze dużo muszę zmienić, ale chociaż widzę że idę w dobrym kierunku i jest lepiej niż wcześniej.

Akurat te kilka osób które znam- a które wyszły z biedy ma zupełnie inne podejście do pieniędzy-tzn oglądają 4 razy każdy grosz zanim go wydadzą bo pamietają co to znaczy nie mieć na chleb i cebulę.. A ty chyba na zasadzie hurra-musze teraz żyć "jak człowiek" -czytaj ponad stan, na kredyt, byle kupować wszystko czego nie miałaś bo "dość już sobie odmawiałaś" itd czyli brak zdrowego rozsądku i umiaru. Zacznij od wypisania(ZAWSZE wszystko zapisuj-to pomaga w realizacji celów) jakie masz cele (w tej chwili jedyny jaki możesz mieć to zęby w ścianę i spłacanie długów!). potem nauka, że nie żyje sie na kredyt-czyli w permanentnym zadłużeniu-chyba, że chce się zawsze być biednym, nie kupuje się tego na co cie nie stać za gotówkę (wyjątek ew. kiedy jest to inwestycja w firmę,szkolenie które podniesie twoje kwalifikacje na tyle by zwiększyło to twoje dochody), rozpisywanie wszystkich zakupów- żeby wiedzieć na co rozwalasz pieniądze, pierwsze co płacić- to rachunki i opłaty za czynsz,media itp-to co zostanie możesz dopiero sobie podzielić na wszystkie dni i tego finansowego planu się trzymać, żeby na koniec mies nie szukać znów pożyczek, kupujesz tylko to co jest ci bezwzględnie niezbędne i robisz to dotąd, aż nie pozbędziesz się długów i będziesz mieć jakąś minimalną poduszkę finansową(oszczędności). Niestety-jak sie ma lekką rękę trzeba potem latami zaciskać zęby, żeby się z tego bagna wygrzebać.Ale warto..życie na kredyt nic ci nie daje- nic nie jest twoje bo za chwilę możesz wylądować pod mostem jak ci komornik wszystko zabierze-tak więc warto z tego stanu za wszelką cenę się wygrzebać.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.