- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 maja 2021, 11:11
Pisząc krótko - nie panuje nad finansami.
Kilka razy narobiłam większych problemów w tej kwestii. Nie mam żadnych oszczędności, do tego mam spore długi (ok. kilkadziesiąt tys).
Zdaje sobię sprawę z tego, że mam z tym problem i nie potrafię go sama rozwiązać. Jak dalej będę próbować sama nad tym zapanować to będzie tylko gorzej.
Nie wiem z czego to wynika. Może powielam po prostu błędy rodziców, bo pochodzę z biednej rodziny i z pieniędzmi zawsze były same problemy.
Problem jest taki, że nie wiem gdzie mogę nabrać zdrowego podejścia i umiejętności. Jak ktoś nauczył się tego we wczesnych latach to moze nie zrozumiec o co mi w tym momencie chodzi, ale no ja naprawdę nie wiem skąd mam wziąć jakies mądre rady.
Jest mnóstwo literatury na temat pieniędzy/biznesu, ale to są same poradniki oparte na tym całym 'rozwoju osobistym' i gadce w stylu 'jestes zwycięscą'.
Obawiam się, że takie treści wpędzą mnie w jeszcze większy dołek.
Macie pomysły jak można nad tym pracować? Może znacie coś godnego polecenia, ale opartego na racjonalnych informacjach?
Chętnie wysłucham też jakiś porad, ale wolałabym po prostu sięgnąć po jakąś bardziej profesjonalną pomoc.
1 maja 2021, 21:10
Własnie tak się to rozwinęło u mnie.. Coś w rodzaju zachłyśnięcia się. Identyczny schemat pojawił się z jedzeniem. W domu prawie nigdy nie było słodyczy, a jak mama coś kupiła to zawyczaj jakies najtańsze wafelki, podrabiane czekolady itp Ogolnie jedzenia nie można było sobie brać samemu z lodówki kiedy się chciało. Były wyznaczone pory posiłków, które przygotowywała tylko mama, żeby wszystko było sprawiedliwie rozdzielone i tak, żeby straczyło do kolejnych biednych zakupów. Jak w końcu miałam 'swoją' gotówkę to nie mogłam się opanować. Idąc do sklepu po coś słodkiego, zamiast kupić np. jednego loda to kupowałam 5-10 i zjadałam łapczywie wszystkie na raz. Potrafiłam zjeść ogrmone ilosci jedzenia.. nawet pomimo tego, że już było mi niedobrze. Oczywiście przytyłam sporo i dłuugo nie mogłam tego opanować.
Jednak ten problem już dawno udało mi się rozwiązać i teraz mam normalne relacje z jedzeniem. Wagę utrzymuję od kilku lat, a trenigi są dla mnie czymś tak rutynowym, że nie potrafie bez tego żyć.. Zdarzają się jakies drobne wzrosty np. po świętach, wakacjach itp, ale bez problemu przechodze wtedy na dietę i trzymam te 45-49kg w zdrowy sposób.
Dlatego jestem dobrej myśli, że tak samo będzie w kwestii pieniędzy :)
Dzięki za wasze porady. Ten polecany kurs wydaje się całkiem ok, więc spróbuję.
1 maja 2021, 21:48
Blogi Marcina Iwucia i Jak Oszczędzać Pieniądze - bardzo konkretne rady i strategie wychodzenia z długów, nie za dużo coachingu
Też polecam powyższe blogi + kanał Iwucia na youtube.
Zacznij od poniższego darmowego kursu:
1 maja 2021, 23:16
Może napisz coś więcej, w jaki sposób wpadłaś w długi? Wiesz dokładnie, na co wydajesz? Spisujesz wydatki? Ile zarabiasz i jakie masz koszty stałe?
Ja na studiach dorabiałam, więc mogłam wydać tyle, ile miałam, potem z reguły nie musiałam specjalnie oszczędzać, ale też nie wyobrażam sobie wydawać ?ponad stan?. Jakbym musiała się zmieścić w budżecie to bym dużo bardziej patrzyła, ile wydaję. Nigdy też nie brałam żadnego kredytu, poza hipotecznym który mamy już dość długo.
Zaczęło się od kredytu studenckiego. Jednak ta decyzja była spowodowana sytuacją startową. Zależało mi na tym, żeby iść na studia i dostałam się na kierunek, który była dla mnie ważny, ale to była jedna z bardziej czasochłonnych opcji. Przez pierwszy rok żyłam tylko na stypendium i groszach, które zarabiałam i był to koszmar. Ciągle brakowało mi na jedzenie, całą zimę chodziłam w tenisówkach, bo miałam w szafie tylko jedną parę butow, kurtkę, jakiś sweter i spodnie. Mieszkałam w niebezpiecznym i patologicznym mieszkaniu, po którym naprawdę miałam traumę i trudno było mi się z tego otrząsnąć (oprócz ogolnie złych warunków przeżyłam tam dosyc poważny napad ze strony osoby, z którą dzieliłam mieszkanie). W dzieciństwie również to wyglądało podobnie. Zawsze na wszystko brakowało i warunki zycia były urągające godności (mieszkałam nawet kilka lat w domu bez ogrzewania, na betonie, z przeciekającym sufitem itp, a przez 10 lat żyłam w małym mieszkaniu w 6 osob i miałam dosłownie jakiś skrawek przestrzeni dla siebie. Opieka społeczna chciała nas kiedyś odebrać z tego powodu).
Miałam już tak dosyć, że załatwiłam sobie ten kretyt, który ogolnie nie jest taką złą opcją, bo oprocentowanie jest minimalne i ogolnie ta decyzja była przemyślana. Problem pojawił się potem. Nie musze chyba mówić jak dzięki temu odżyłam.. w końcu mogłam żyć w miarę normalnie (dodam, że pracowałam też przez ten czas, ale sama pensja nie wystarczała do normalnego życia).
No i od tamtego momentu w mojej głowie kredyt jest czymś wybawijącym i przez lata dostawnia regularnie takiej pomocy oswoiłam się z 'zadłużeniem'. Teraz mam trochę myśli w rodzaju 'jednen kredyt w tą czy w tamtą'.. za wszelką cenę nie chce wracać do tamtych czasów.
Znam ten tok rozumowania. Miałam kiedyś znajomych, którzy pochodzili z patologicznych rodzin, gdzie w domu nie było bieżącej wody czy ogrzewania i gdy później kolega zajął się budowlanką i zaczął zarabiać konkretne pieniądze wydawali wszystko co do grosza i żyli ponad stan.
Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, wiec ciężko mi doradzać. Powiem tylko tyle, że oszczędności są ważne i warto je mieć. To spokój ducha i taka poduszka bezpieczeństwa. Ja za późno doszłam do tych wniosków i zaczęłam oszczędzać dopiero niecałe dwa lata temu. Mam do siebie żal, że miało to miejsce tak późno.
Edytowany przez .Daga. 1 maja 2021, 23:17
1 maja 2021, 23:27
witaj !!
polecam swietny kanal na YT "po taniosci". Dziewczyna ktora go prowadzi rowniez miala w pewnym momencie swojego zycia bardzo trudna sytuacje finansowa, dlugi, ale wyszla na prosta I wlasnie O tym opowiada
pozdrawiam
1 maja 2021, 23:27
witaj !!
polecam swietny kanal na YT "po taniosci". Dziewczyna ktora go prowadzi rowniez miala w pewnym momencie swojego zycia bardzo trudna sytuacje finansowa, dlugi, ale wyszla na prosta I wlasnie O tym opowiada
pozdrawiam
2 maja 2021, 11:06
Również mam długi (koło 14 tys) zaczęło się od limitu na karcie, później karta kredytowa a na koniec półtora roku temu pożyczka gotówkowa. U mnie widzę, że problemem jest to, ze całej kasy nie dostaje jednego dnia, czyli wyplata, alimenty na syna, kasa z innych prac wszystko jest w innym czasie. Jak dostaje kasę z pracy tej głównej to spłacam ratę kredytu, karte kredytową, telefon syna i daje kasę mamie za mieszkanie co oznacza, że przez kilka dni mam zero na koncie. Później mam kasę z cotygodniowej pracy ale to trzeba buty kupic synowi, to bluzkę i tak się zbiera wszystko. Zauważyłam, że jak zbieram na konkretny wydatek to potrafię odłożyć w ciągu 2-3 miesięcy nawet kilka tysięcy, wydatki główne na dany miesiąc mam spisane na kartce i je odchaczam po zapłaceniu. Chętnie sama skorzystam z waszych porad i zajrze na YouTube, dziękuję:)
2 maja 2021, 11:18
kiedysmniejsza - jesli jestes w stanie w ciagu 2-3 msc odlozyc nawet pare tysiecy to nie rozumiem dlaczego tego nie zrobisz zeby splacic ten kredyt.
2 maja 2021, 12:36
Też polecam, żebyś zajrzała sobie do Iwucia. Wie o czym pisze, nie jest jakimś doradcą z d00py wyjętym, tylko sam przerobił temat kredytów.
Też finansowo nie stoję na lepiej, karuzela kredytów się kręci od długich lat. Ale powoli wychodzę z tego.
Na samym początku pomogło zapisywanie wydatków. Ale nie tak, że przepisywałam każdy paragon, bo to bez sensu, tylko sobie ustalałam limity: na opłaty tyle, kredyt zje tyle, na samochód tyle, na żarcie tyle, na przyjemności tyle. Skończyłam z jedzeniem na mieście, w ogóle nie kupuję w internecie, zaczęłam oglądać każdą złotówkę przeć wydaniem, podjęłam dodatkową pracę - i przez rok udało się odłożyć na remont i trochę nadpłacić kredyt. Obecnie już może tak rygorystycznie nie podchodzę, ale lepiej sobie radzę - pewne dobre nawyki pozostały, to tak jak z dietą trochę 😁. Już tak się nie szarpię, ale pieniądze przestały tak wyciekać, no i wiem że MOGĘ, mimo nie nadzwyczajnych dochodów. Jak wyjdę wreszcie z kredytów, to pomyślę o odkładaniu na emeryturę - bez długów to będzie dużo łatwiejsze.
3 maja 2021, 19:42
Wszystko też zależy od tego ile zarabiasz.
Jeśli zarabiasz najniższą krajową to trudno Ci będzie spłacić długi i chyba musisz pomyśleć o zmianie pracy/dodatkowej pracy.
Jeżeli zarabiasz w okolicy średniej krajowej, mieszkasz w dużym mieście i wynajmujesz mieszkanie za połowę swojej pensji to wciąż jesteś w podobnej sytuacji jak wyżej. Wtedy może warto pomyśleć o wynajęciu pokoju zamiast np. kawalerki.
Jeżeli jednak nie wydajesz dużo na mieszkanie i opłaty (moim zdaniem poniżej 400 zł to bardzo mało, mało to mniej 700 zł miesięcznie, 700-1200 przeciętnie, 1200-1600 dużo, powyżej 1600 zł bardzo dużo) i nie jesteś na diecie pudełkowej/nie kupujesz codziennie kawy na mieście i nie jadasz na okrągło na wynos to z palcem w nosie powinnaś zamknąć się z jedzeniem (nawet winem, deską serów, łososiem raz na czas i imprezką dla znajomych) w maks. 700-800 zł i to już powinna być dobra baza do oszczędzania. Jeśli wychodzi Ci więcej to może palisz, może codziennie kupujesz sobie kanapkę za 15 zł w bufecie w pracy, kupujesz drogie słodycze, albo wydajesz kasę na coś innego.
Paliwo/komunikacja - 100-500 zł miesięcznie przeciętnie się wydaje, zależy ile i czym jeździsz.
I teraz pojawia się pytanie na co wydajesz poza tym - to co wyżej to najbardziej podstawowe potrzeby.
Ile wydajesz miesięcznie na ubrania i kosmetyki?
Na co jeszcze wydajesz pieniądze? Ile zostaje Ci pieniędzy po opłaceniu rachunków/jedzenia/transportu? Bo jeśli 100 zł to raczej nie poszalejesz z oszczędzaniem. Trzeba zmienić pracę/poszukać dodatkowej/dokształcić się i poszukać lepszej albo innej.
Edytowany przez SexiPlexi 3 maja 2021, 19:46
3 maja 2021, 20:33
Znam takie osoby, niekotre nawet blisko. Biednie, od pierwszego do pierwszego vs. kupowanie zapasow na zapas (bo promocja) i w efekcie marnowanie jedzenia i kosmetykow.
Wydatki mozna ogarnac za pomoca tabelki. Ile wynosi dochod w miesiacu, jakie sa koszty stale (czynsz, rachunki). Mozna sie zastanowic czy na czyms da sie zaoszczedzic (np. zmienilam operatora internetu na tanszego). Realnie ocenic swoje zasoby. Moze sie okazac, ze masz zapas ciuchow i kosmetykow do konca roku. Ale samo lazenie po sklepach to taka przyjemnosc, a promocje kusza i kolejny szapon/krem do koszyka. Niektore kobiety wlasnie duzo kasy zamrazaja w kosmetykach, ktorych nie sa w stanie zuzyc.
Twoim celem powinno byc wyjscie z dlugow za wszelka cena. Z czasem bedzie tylko gorzej i wiecej do splaty.
Ja nie chodze po sklepach dla przyjemnosci. Kupuje kosmetyki w wiekszej ilosci, ale pozniej zuzywam do konca i robie kolejne zamowienie. W sklepach odziezowych od dawna nie bylam. Nie chodze, nie interesuja mnie promocje, umiem sie ubrac z tego co mam.