Temat: nie lubię świąt

Przeczytalam artykuł "Czego najczęściej brakuje na wigilijnym stole? Pięć rzeczy, o których zapominamy" - a tam, ze 12 potraw, ze stroik, ze karp... no załamka. A gdzie cala magia swiąt, gdzie miłość, rodzina, wspólne spędzenie czasu? U mnie w domu podobnie - w tym roku wigilia u teściowej i najważniejszą rzeczą jest to, co kto przyniesie do żarcia. Dla mnie ten festiwal biesiadowania jest straszny - naprawde wystarczylaby zupa, pierogi, ciasto, no ale nie, musi być pełny stół aż wątroba wszystkim pęknie. Smutne to. 

Czy u Was jest podobnie, czy jednak magia świąt gdzieś istnieje?

Pasek wagi

Moim zdaniem jedno drugiego nie wyklucza. U mnie jest dużo jedzenia, ale mamy też swoje rodzinne zwyczaje. Co roku się śpiewa kolędy, parę osób w rodzinie na czymś potrafi grać - też frajda, że można ten raz w roku się razem spotkać i zagrać kolędy i świąteczne piosenki. Zawsze przeglądamy zdjęcia (moja babcia ma osobny album ze świątecznymi zdjęciami). W pierwszy dzień świąt się idzie na spacer po obiedzie, wieczorem gramy razem w planszówki (mój brat kolekcjonuje różne edycje monopoly, zawsze dostaje nową na prezent i jest okazja, żeby ją przetestować). Nie wiem w czym miałoby przeszkadzać to, że na stole jest pełno jedzenia. U mnie raczej się cały rok czeka na te niektóre rzeczy, które się robi specjalnie na święta (albo które się rzadko w czasie roku przygotowuje). 


Karolka_83 napisał(a):

pamiętam z dzieciństwa to oczekiwanie, wigilia u dziadków, wszystkie ciotki, kuzynostwo, prezentów praktycznie nie było oprócz słodyczy, mandarynek. Siedziało się, rozmawiało, zabawy z kuzynostwem. Teraz świeta mnie denerwują. Tak jak mówisz, najważniejsze kto co przyniesie do żarcia i kto co komu kupuje w prezencie. Posiedzieć, nażreć się i tyle. 

Dokladnie, zjesc i wyjsc (ludzie nie maja czasu, jezdza od domu do domu, nie ma tego klimatu). Ale to chyba wszystko zalezy od gospodarza, jaki jest, jaka atmosfere tworzy. Dawniej ludzie umieli biesiadowac a dzisiejsze pokolenie nie umie, era telefonow, mediów spolecznosciowych.. tu trzeba zrobic zdjecie jedzenia na insta, tam zdjęcie przy choince z prezentami na fb

Wyjątki sa oczywiście, np u sąsiada, taka bardzo katolicka rodzina z czytaniem Pisma Swietego, 6 dzieci, teraz kazde ozenione, wnuki i jak sie wszyscy zjezdzaja to jest naprawdę biesiada

Niestety u mnie podobnie, pomijając różne problemy rodzinne, które zawsze jakimś cudem nawarstwiały się w okolicy świąt, to całe to zamieszanie przed jest dla mnie tylko stresujące (mimo, że od kilku lat nie mieszkam w domu rodzinnym). Najwazniejsze - sprzątanie, gdyby jakieś okno lub drzwi wewnatrz miały choć jedną smugę to święta się nie liczą ;) jedzenie - tylko tradycyjne, nieważne, że prawie nikt nie lubi sałatki warzywnej, musi się pojawić w ilości 10kg. Prezenty - najlepiej, jesli ja wszystkie dla wszystkich (i dla siebie xd) ogarnę, a wgl to może niech każdy dostanie kopertę i po kłopocie 😂 Przygotowywanie ozdób, relaks, cisza i spokój - cooo, na co komu takie głupoty. 

Mimo wszystko lubię ten czas, dekoruje moje mieszkanie dużo wcześniej i w zasadzie korzystam z czasu przed i po świętach. Chyba już się przyzwyczaiłam, że ta słynna rodzinna magia świąt mnie omija.

Nie cierpię świąt od chwili wyjścia za mąż i tych ciągłych przepychanek u kogo wigilia. Trochę wcześniej już w sumie też nie lubiłam właśnie z powodu przygotowywania żarcia, generalnych porządków i nerwów z tym związanych. Odkąd spędzam święta w domu wszystko jest inaczej ponieważ mam głęboko gdzieś to czy i z czym zdążę a z czym nie. W tym roku z przygotowaniami wystartowałam już w połowie listopada robiąc wszędzie generalne porządki,na które nie mam czasu i siły od wiosny do jesieni. Jeśli chodzi o żarcie to sporo mam zrobione

Barszcz ugotowałam i zapasteryzowalam tak samo jak kapustę z grzybami,farsz do pierogów z kapustą, rybę po grecku,mak makowca,uszka i gołąbki zamrozilam. W miarę potrzeb będę otwierać słoiki lub wyciągać porcje z zamrazalnikaPrzed wigilią zrobię sałatkę, usmaże karpia, upiekę sernik i makowiec ( tym razem w cieście półfrancuskim)

Pasek wagi

Ja lubię święta:) Fakt, jest  mnóóstwo jedzenia i siedzenia przy stole, ale na szczęście u nas to tylko pretekst do posiedzenia razem, porozmawiania i spędzenia miło czasu. Ale też ja jeszcze jestem na tym cudownym etapie kiedy na święta przyjeżdżam do rodziców i dziadków w sumie na gotowe ;p Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie zorganizować wszystko tak dobrze jak oni, to jest jakaś supermoc:D

Pasek wagi

Nie cierpię świąt przez sposób w jaki są w moim domu obchodzone. I nie jest to jakaś patologia, broń boże, wręcz przeciwnie, dużo osób by było pewnie zachwyconych. Nie lubię tej krzątaniny, zajeżdżania się przy gotowaniu bo oczywiście nie może być kilku potraw tylko żarcia jak dla wojska. Nienawidzę tej paniki ze sprzataniem,na co dzień jest wystarczająco czysto i nie rozumiem co daje wylizywanie podłogi. Siedzi się wiecznie w salonie przy tym stole, ja tego nie lubię, to nie jest dla mnie odpoczynek, to jest męczące. Nie znoszę kolęd, są kiczowate,rownie dobrze zniosłabym Zenka Martyniuka. Nienawidzę tych spacerów zawsze w to samo miejsce, wiecznych pytań o to czy idę do kościoła jakbym kiedykolwiek udzieliła odpowiedzi twierdzącej, tych kiczowatych ozdób, nie powiedzianych odwiedzin, oglądania starych zdjęć i opowiadania historii które słyszałam już tysiąc razy. 

Jak będę organizować sama święta, po swojemu, to pewnie znów polubię. Będzie luz, aktywny odpoczynek i prawdziwy chill. 

Poki co pozwalam się nacieszyć rodzicom ich wizją świat, chociaż juz co roku mam mniej cierpliwości i coraz bardziej irytuje mnie ze im jakoś nie przyjdzie do głowy, żeby ktokolwiek poza nimi się tymi świętami cieszył. 

Ja święta uwielbiam. Nie robimy 12 potraw tylko nasze ulubione bo po prostu byśmy tego nie zjedli wszystkiego, większość tradycyjnych, smaki świątecznego dziecinstwa, część coś nowego. Nie jeździmy po domach, widzimy się tylko na 2,3 godzinki z moimi rodzicami, siostrą i jej facetem a poza tym siedzimy w domu, relaksujemy się, oglądamy razem filmy, gramy, po prostu spędzamy razem czas. Uważamy, że wolimy ten czas spędzić spokojnie niż jeździć od stołu do stołu 

Ja odkąd dorosłam, nie czuję tej magii świąt. Moja najbliższą rodzina jest bardzo mała, dodatkowo mama często w święta pracuje. Nie gramy w planszowki, nie chodzimy na spacery, po prostu sobie siedzimy. Ale jedzenie świąteczne akurat bardzo lubię 😅

Pasek wagi

w pewnym sensie ciesze sie ze nie jestem sama z moimi uczuciami ;) Myslalam ze ktos moze czuje magie swiat w koniecznosci spedzenia 3 dni w kuchni, pastowaniu podlog itd (poza moja tesciowa, ktora chyba spodziewa sie nie narodzin Jezusa a inspekcji z sanepidu). 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

w pewnym sensie ciesze sie ze nie jestem sama z moimi uczuciami ;) Myslalam ze ktos moze czuje magie swiat w koniecznosci spedzenia 3 dni w kuchni, pastowaniu podlog itd (poza moja tesciowa, ktora chyba spodziewa sie nie narodzin Jezusa a inspekcji z sanepidu). 

Szczerze to w tamtym roku sie nasprzatalam, a po 1 nikt mi po katach nie szukal pajęczyn a po 2 po wszystkim nadawalo sie do ponownego posprzatania 😂

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.