- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 grudnia 2020, 08:21
Przeczytalam artykuł "Czego najczęściej brakuje na wigilijnym stole? Pięć rzeczy, o których zapominamy" - a tam, ze 12 potraw, ze stroik, ze karp... no załamka. A gdzie cala magia swiąt, gdzie miłość, rodzina, wspólne spędzenie czasu? U mnie w domu podobnie - w tym roku wigilia u teściowej i najważniejszą rzeczą jest to, co kto przyniesie do żarcia. Dla mnie ten festiwal biesiadowania jest straszny - naprawde wystarczylaby zupa, pierogi, ciasto, no ale nie, musi być pełny stół aż wątroba wszystkim pęknie. Smutne to.
Czy u Was jest podobnie, czy jednak magia świąt gdzieś istnieje?
15 grudnia 2020, 08:28
podobnie.. ja na swieta jestem najpierw u rodzicow potem u tesciow, jakbym miala u siebie robic powiedzmy za rok to bym zamowila wszystko by nie stac w garach czego nie lubie, a wiecej czasu spedzilabym z corka, nie wiem robiac stroik chociazby, dekorujac pierniki ;p no po prostu olalabym gotowanie na rzecz czasu z rodzina.
15 grudnia 2020, 08:51
U mnie jest często w ten sposób, że ugadam się z teściową, co kto robi i okazuje się, że umówiony "jeden rodzaj ryby", jaki miała zrobić teściowa okazuje się 20-ma gatunkami ryb przygotowanymi na tysiąc sposobów;)
A tak poważniej: święta były bardzo magiczne, jak byłam mała. W moim rodzinnym domu zawsze śpiewało się dużo kolęd, była jakaś taka bardzo ciepła atmosfera, sentymentalna. Teraz, kiedy trzeba sporo przygotować samemu, ta magia gdzieś umyka, ale nadal może być fajnie. Skupiam się głównie na piernikach i dekorowaniu ich z dziećmi (chociaż już parę razy się przejechałam - dzieci udekorowały po kilka pierników i się znudziły, a ja zostałam z górą ciastek do ozdabiania. Sporo czasu spędziłam też na tłumaczeniu, żeby przynajmniej część cukrowych ozdób trafiła na ciastka, a nie do brzuchów), rybę robi się w miarę szybko, robiliśmy też czasem tak, że przed Świętami powymienialiśmy się potrawami (np. ktoś robił wielki gar zupy rybnej, ktoś zrobił parę misek makówek, ktoś zrobił więcej pierogów, moczkę zawsze robi moja babcia) i udało się w ten sposób zorganizować Wigilię w dwóch albo trzech domach. Ale nie ma śpiewania kolęd, od kiedy spędzamy Wigilie z mężem, bo mąż jest nieśpiewający i nikt nikomu nie chce niczego narzucać. Tego mi brakuje, i może też tej trochę podniosłej, uroczystej atmosfery. A może to po prostu kwestia tego, że nie jestem już dzieckiem;)
15 grudnia 2020, 08:51
Swieta u moich teściów są zawsze wspaniałe. Żałuję, że w tym roku z powodu pandemii odbędą się beze mnie i męża. W wigilię jemy kiełbaski (ja mam wegańskie), pijemy wino i gramy w planszówki. W kolejnym dzień świąt zawsze jest fondue (moja wersja wege). To po prostu kolejne fajne wspólne obiady i posiadówy :).
Ach. W wigilię chodzimy też "szukać jezuska" do sąsiadów katolików. Trochę tam jemy, pijemy, słuchamy jak śpiewają ( XD) i wracamy, bo w tym czasie teść podrzuca prezenty ;).
Ale byłam parę razy zaproszona na inne wigilie i wiem, że potrafią być traumatyczne. Bardzo źle znoszę wmuszanie jedzenia.
Edytowany przez LessLessLess 15 grudnia 2020, 08:54
15 grudnia 2020, 08:54
w moim domu rodzinnym "żarcie" rzeczywiście jest ważne, co prawda nie ma 12 potraw ale wszystko jest pyszne, wszystkiego jest dużo. mimo to nigdzie nie czułam takiej magii świąt jak u moich rodziców, panuje bardzo rodzinna atmosfera, ciepło, miłość. z kolei u rodziców parnera - chociaż są turbo religijni, zwłaszcza teścowa, tych świąt nie czuć prawie wcale. rozgotowana kolacja, bałagan, ciasto z biedry, które może stać w szafie pół roku i nic się z nim nie stanie, zero kolęd, po kolacji każdy idzie do swojego pokoju i zajmuje się sobą, 1. i 2. święto - tak jakby ich nie było, najważniejsza wizyta w kościele. w tym roku na wigilii jestem u moich rodziców, resztę świąt spędzam u rodziny parnera. liczę na to, że za rok nie będę musiała nigdzie jechać tylko zorganizuję te święta po swojemu
15 grudnia 2020, 09:48
U mnie żarcie jest sporo rodzai, ale objętościowo wszystkiego jest mało. Na 7 osób jakieś 4 kilo jedzenia schodzi na Wigilii, na stole max z 6-7kilo, reszta do lodowki - nie mam rodziny, która się zapycha aż wstać nie może z krzesła, tak normalnie się je tyle że wigilijnie. Zawsze kolędy lecą, czasem się śpiewa, alko się nie pije. Jak siostry były młodsze kombinowało się jak zostawić prezenty pod choinką, żeby nie zauważyły. Teraz po prostu ktoś przebiera się za Mikołaja i rozdaje prezenty. Później oglądanie prezentów, później zawsze planszówki, które wypełniają czas do pasterki i wspólny kieliszek wina. Po pasterce spać :)
Drugiego dnia zawsze są już mięsa kotlety, dewolaje, bigosy, rosół itd itd. I tego jest już więcej, bo się mrozi.
U mnie klimat był jak byłam małym dzieckiem, no i teraz wrócił, od kiedy jestem dorosła
15 grudnia 2020, 09:50
pamiętam z dzieciństwa to oczekiwanie, wigilia u dziadków, wszystkie ciotki, kuzynostwo, prezentów praktycznie nie było oprócz słodyczy, mandarynek. Siedziało się, rozmawiało, zabawy z kuzynostwem. Teraz świeta mnie denerwują. Tak jak mówisz, najważniejsze kto co przyniesie do żarcia i kto co komu kupuje w prezencie. Posiedzieć, nażreć się i tyle.
15 grudnia 2020, 09:53
Dokladnie tak: gora zarcia, siedzenie godzinami przy stole i sluchanie tych samych historii, jedzenie wiecej niz jest sie w stanie strawic, stres i wymuszanie “bo Swieta i trzeba”.
U mnie nie ma magii Swiat wg oficjalnych standardow😝
Jest spokoj, cisza, choinka i dobre jedzenie w ilosciach normalnych, ktore kupuje w sklepie (chlebki w ksztalcie choinki na sniadanie, smieszne sery itd) plus lampka wina przy kiczowatym filmie swiatecznym (choinka, swieczki itd). Dla mnie super Swieta, choc jak daleko od polskiej tradycyjnej Wigilii😜
15 grudnia 2020, 10:10
a ja mam urlop i będę miała czas na gotowanie z córką ona to lubi , czeka na pieczenie ciasteczek itd ( spędzać czas można różnie)i na robienie łańcuchów choinkowych i inne formy cieszenia się obecnością rodziny , mamy pełno planszowek będziecie co robić , bez przesady w tym roku są 4 dni wolne , w ogóle dzieci lubią pomagać w takie dni, cieszą się że są częścią przygotowań , czekają na gości , my się cieszymy wspólnie, ja uwielbiam święta
kwestia podejścia
Edytowany przez Noma_ 15 grudnia 2020, 10:15