Temat: Lot samolotem

Jak wspominacie swoj pierwszy lot samolotem? I ogolnie czy jest to cos strasznego? Czy da sie przezyc? Czy czesto latacie? Panicznie sie boje pierwszego lotu zastanawiam sie czy faktycznie jest czego

Pasek wagi

ja się bałam tej całej procedury mam odprawym tego co mogę a czego nie mogę mieć w bagażu (leciałam tylko z podręcznym) że gdzieś zabladze albo pomyłek bramki 🤪. Samego lotu byłam ciekawa ;) trochę przy starcie jak mi zatkalo uszy to zrobiło się nieswojo ;) a potem już czysty relaks ;) tylko dla kontroli włączyłam GPS w zegarku i aktywność żeby obserowowac prędkość samolotu ;P

Pasek wagi

Zoe23 napisał(a):

Uwielbiam, kocham miłością bezgraniczną! Start samolotu, maksymalne przyspieszenie na pasie startowym i moment oderwania się od ziemi to jedno z najprzyjemniejszych doświadczeń, z którymi miałam do czynienia. Sam lot nie wywołuje we mnie żadnych emocji - jak jazda pociągiem: siedzisz na miejscu, czasem coś zjesz, raz czy drugi pójdziesz do toalety i tyle. A lądowanie? Długo trwa, bo już na pół godziny przed wylądowaniem siedzisz przypięta pasami i czekasz, czekasz, a samolot powoli obniża wysokość...

o start czuje tak samo 

Już go nie pamiętam, ale latania samolotem nigdy się nie bałam.

Nie pamiętam pierwszego lotu. Chyba się nie bałam lotu, miałam pod opieką małe dzieci i na nich się koncentrowałam. Lecieliśmy ponad 20 godzin i ten czas mnie przerażał.

Przez ostatnie 6 lat latałam dużo i często. Różnymi liniami (także takimi mającymi flotę 3 samolotów) i różnymi samolotami ( z transportowymi łącznie). Naprawdę bałam się tylko raz, kiedy samolot prawie już dotykał płyty lotniska, ale kapitan z jakiegoś powodu zdecydował, że jednak nie lądujemy. Na szczęście takie sytuacje są bardzo rzadkie.

a czego sie bac?

Pasek wagi

nieblubie bo mam klaustrofobie i nosi mnienwnzamknietych przestrzeniach, oprocz tego jest mi to obojetne. Raz malam masakryczny lot. Prawie pusty samolot, nocny lot, jesien , turbulencje przez prawie dwie godziny, czasem lekkie ale raz do tego stopnia ze gosc przedemna zwymiotowal. W pewnym momencie elektryka zgasla tez, mielismy masakryczne opoznienie, nawet sie nie dopytywalam co to bylo.  Masakryczny lot dobrze ze bylam na lekach bo nie dalabym rady. 

Kiedys nie bałam się latać, wręcz uwielbiałam. Pierwszy lot to była przede wszystkim wielka ekscytacja, miałam wtedy 17 lat i później wręcz nie mogłam się doczekać każdego następnego lotu. Jednak od kilku lat, mam niczym nieuzasadnioną panikę przy starcie i lądowaniu. Jak siedzę przy oknie i widzę gdzie jest Ziemia to jakoś mi łatwiej to przetrwać, więc zawsze rezerwuję miejsce przy oknie. Podróży samolotem odbyłam kilkadziesiąt i wiekszość była bardzo spokojna i nic sięnie działo. Jeden, jedyny raz były takie turbulencje że ludzie rzygali a stewardessy nawet nie mogły do nich podejść bo też siedziały pozapinane w pasach. Miałam ochotę całować ziemię jak w końcy wylądowaliśmy 😂 

dla mnie straszny zawsze jest start, lot jak lot nic takiego

Kurcze zazdroszczę tym osobą które fajnie odbierają start. Mój układ nerwowy tak słabo to znosi że w tym kulminacyjnym momencie 'przyspieszenia' muszę aż nogi do góry pod siebie podkurczac, tj same mi się jakoś podkurczaja. Co ciekawe nie boje się latania, ani nie martwię się sensu stricte bezpieczeństwem. Zwyczajnie mój organizm jakoś dziwnie znosi to przyśpieszenie 🤔

Za to uszy bez zarzutu, nie zatykają się 😂

Sam lot już bez większych emocji, to samo lądowanie. Refleksje na temat bycia w powietrzu, daleko od wszystkiego bywają odprężające i takie hmm nadające zdrową perspektywę. 

Przed pierwszym lotem martwiłam się tylko tym że nie wiem co i jak z tymi odprawami, bramkami etc brzmiało mi to jak czarna magia. Lotem sensu stricte się nie martwiłam. 

Epestka napisał(a):

Nie pamiętam pierwszego lotu. Chyba się nie bałam lotu, miałam pod opieką małe dzieci i na nich się koncentrowałam. Lecieliśmy ponad 20 godzin i ten czas mnie przerażał. Przez ostatnie 6 lat latałam dużo i często. Różnymi liniami (także takimi mającymi flotę 3 samolotów) i różnymi samolotami ( z transportowymi łącznie). Naprawdę bałam się tylko raz, kiedy samolot prawie już dotykał płyty lotniska, ale kapitan z jakiegoś powodu zdecydował, że jednak nie lądujemy. Na szczęście takie sytuacje są bardzo rzadkie.

Mieszkam blisko niewielkiego lotniska. Kilka lat temu były takie porywy wiatru że samolot podchodził do lądowania 8 razy co zwróciło naszą uwagę bo było słychać jak ryczą silniki i samolot wznosi się ponownie w górę. Współczułam pasażerom to musiał być dla nich horror

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.