Temat: Ile czasu spedzacie z mezem?

Czesc, 

Z racji tego, ze w rodzinie meza wszystko jest inAczej niz sobie wyobrazalam, postanowilam tutaj zapytac. Ile czasu dziennie spedzacie z mezem, pracujac lub niepracując, majac male dzieci.

Od kiedy mieszkam na wsi, w rodzinie meza, cale dnie spedzam sama z dzieckiem w domu/na podworku, on wraca wieczorem plus jego rodzina, pozniej spac i tak to zycue sie toczy. Maz moze wychodzic wszedzie cale dnie "na roboty i picie", ja mam dziecko ze soba, brak kasy nawet na przedszkole, by pojsc do pracy, wszystko robie z dzieckiem plus pomoc jego rodzinie.

Czesto mam dosyc.

Wiem, ze to wina jego matki,  bo dla niej rodzina to nic, tylko robota, pole od zawsze (zostawiala male dzieci na pol dnia lub wiecej same w lozeczku, wiem, inne czasy, a jednak...). 

Chce byc silna, ale takie życie przytłacza. Ciagle odliczam i czekam az pojde do pracy, ale nie wiem skad wezme pierwsze pieniadze na przedszkole (publiczne jest do godz 13, bez mozliwosci przedluzenia, wies, wiec nie ma wielu możliwości i ofert pracy, szczegolnie bez pomocy. 

Nic sobie nie kupuje, bo nie zarabiam, ale innym kobietom, ktore nie pracuja, nikt nie wypomina zakupow/wypadow z kolezankami. 

Popadam w depresje, nie mam sily na nic, zmuszam sie do wstania z lozka, robienie czegos, wychidzenia. Jedyne co sprawia mi radość to radosc dziecka.

nie dziwie sie tym komentujacym, ktorym zylka pekla, bo temat walkowany jest X razy i autorka dostala tysiac piecset rad. Nie robi nic by swoja sytuacje zmienic, w jakis sposob jest to ostatecznie tez wygodne, bo odejsc , usamodzielnic sie to oznacza przejac odpowiedzialnosc za wszystko - no wiec lepiej siedziec i narzekac. Gdybys byla wczesniej tak samodzielna i wyksztalcona to juz dawno bys sie z ta sytuacja uporala. Moze napisz jakie masz wyksztalcenie, oze ktos doradzi cos konkretnego. A na poczatek - jest pomoc panstwa, bylyby jakies alimenty , mozna jak ktos napisal wynajac mieszkanie z kims wspolnie i znalezc jakas chociaz na pol etatu prace. - Napewno nie jest to latwe, ale czy cos w tym kierunku zrobilas od twojego pierwszego tematu na temat rodziny meza? 

Druga sprawa - znajac tylko wersje jednej strony nie jest latwo udzielac rad - jesli dla niego jest wazna praca to jest to w sumie normalne - na poczatku malzenstwa , gdy maz byl jedynym zywicielem rodziny i chcielismy jakos kupic mieszkanie nie majac pomocy od nikogo - on pracowal po pierwszej pracy dodatkowo - wracal czesto okolo 23.00 - od rana, wiec tyle go widzielismy. Nie chodziil pic, bo takiego czegos bym nie tolerowala - ty akceptujesz to , wiec on to robi.

 Nie namawiam - dla nowych "czytelniczek" watku do pracy nad zwiazkiem, bo z wczesniejszych tematow wynikalo , ze ten zwiazek jest tylko formalny i nie ma co ratowac.

Pieniądze na przedszkole możesz przeznaczyć  500+. Nie wpadłaś jeszcze na to???

Pasek wagi

A co tu można zrobić.... tak to jest, jak miejska panna wdepnie w bardzo tradycyjną i zacofaną z lekka wieś (bo wsie są teraz bardzo różne i gospodarstwa,życie w nich także.) Tu mamy takie totalnie tradycyjne wiejskie gospodarstwo- na jakie ja patrzę z lekkim przerażeniem-jako że przeprowadziłam się na wieś, więc mam takich sporo pod bokiem. Kobiety w większości tylko pracują- jak nie w kuchni, oborze, to w polu, absolutnie nigdzie nie chodzą-pogadają z sąsiadką na targu, w sklepie, po kościele...Facet generalnie w polu albo w knajpie. I koleżanka bezmyślnie weszła w taka rodzinę, a teraz się obudziła z ręką w nocniku... Co innego można doradzić oprócz rozwodu albo seperacji? W PL 50% małżeństw się rozpada więc to by nie było nic niezwykłego. A jeśli chcesz w tym trwać to musisz się niestety dostosować i nauczyć tak wegetować. Jeśli nie dogadasz się z teściami i mężem w kwestii przedszkola dla dziecka i własnej pracy, to dla własnego zdrowia psychicznego szybko polub pracę w polu, towarzystwo teściów i podchmielonego małżonka na wieczór.Bez własnego samochodu, zachowania pracy jakąś miałaś przed ślubem i dołożenia sobie dziecka praktycznie ubezwłasnowolniłaś się...jesteś kompletnie zależna od męża i jego rodziny.Może zacznij szukać pomocy w jakiś fundacjach? Albo czekaj te kilka lat aż dziecko podrośnie, pilnuj się solidnie żeby sobie nie zmachać kolejnego i jak tylko pójdzie do zerówki to uciekaj do pracy-choćbyś miała do niej rowerem dojeżdżać..

Ja nie rozumiem jednego, jak to nie masz kasy na przedszkole? Rozumiem ze to dziecko twoje i męża? Dla mnie kosmos, jakbyś była jakimś ekonomicznym więźniem. Rozmawiasz z mężem, ze chcesz wrócić do pracy, zapisujcie dziecko do przedszkola po prostu, ktoś wspomniał o 500+. 
Mnie się temat w głowie nie mieści tzn. mąż zabrania Ci pracować i dać dziecko do przedszkola? 

Ile czasu spędzam z partnerem? Dużo, pracujemy razem na jednym dziale, mieszkamy razem, on popołudniami lubi sobie majsterkować, wiec tez go często nie ma w domu bo siedzi w garażu, dzieci wspólnych nie mamy, ja mam dziecko z poprzedniego małżeństwa. Spędzamy razem całe weekendy, od czasu do czasu gdzieś razem wyskoczymy na koncert czy na piwo, lub mecz. 

Pasek wagi

bedziedobrze90 napisał(a):

bridetobee napisał(a):

nie, to Twoja wina, ze se takiego znalazłaś. Przepraszam ale nie lubie zrzucania ?winy? na te matki. No może i takiego wychowala ale przecież nie musiała żadna się skusić na takiego. Pomijając 8h pracy spędzam z mezem (albo obok męża bo czasem czytamy, on gra, ja wchodzę na vitalie) 90% czasu spędzamy wspólnie ;)Dzieci na razie nie mamy ale to mezowi bardziej zależy wiec wiem, ze nie będzie uciekał sobie ?na picie? ;o 
Sorry, ale tez bylam taka pewna siebie. Miałam oszczędności, wykształcenie, pracę, wizje na przyszłość. Maz mosilby mnie na rekach, ciagle bylismy razem. Kiedy pojawilo sie dziecko, na ktore on naciskal, a ja poxczatkoeo byłam przeciwna, wszystko się zmienilo. Ja kocham i poswiecam się dla dobra dziecka, on obok, ciagle kombinujac. Niestety, to tez zasluga jego rodziny, bo sa nakreceni nom stop na robotę, wiec w domu itak nie pobylby z nami wiele, bo zawsze cos do roboty, a jak juz jest w domu to musi.

Współczuję Ci takiego faceta i jeszcze na domiar złego mieszkasz z jego rodziną. Jedyne rozwiązanie to wyprowadzić się

Pasek wagi

Może w końcu coś z tym zrobisz zamiast smęcić na forum. Nie rozumiem czemu się w ogóle wprowadziliście do jego rodziców.

Mamy dwójkę dzieci, czasu tylko dla siebie we dwójkę mamy mało. Tak poza tym to każde siedzi w pracy 8h, ale na zakładkę, żeby dzieci nie kiblowały w przedszkolu. Więc z reguły widzimy się chwilę rano, a potem od 17:30.

problem nie jest w matce meza,a w Twojej relacji z mężem. Dla mnie to nie do pomyślenia że nie ma kasy na żłobek.. jak to nie ma,przecież on chodzi do tej swojej "roboty"? I na picie to ma? Sama sobie zafundowalas taki los.

Moj mąż to pracoholik więc dopiero po 20 mamy niby czas dla siebie, ale że do 21 kładę dziecko wychodzi od 21-24. Też mi czasem ciężko, też czasem wolałabym inaczej i się kłócimy przez to ale ja wiedziałam że jest strasznie ambitny i chce być najlepszy w swojej dziedzinie więc narzekać nie mogę.

nie wzięłabym na meza pijacego, lubiacego chodzi do kumpli :) 

My spedzamy czas gdzieś od 16, czasem, ze 2 razy w tyg cos robi w garazu czy jedzie do mamy na dwie godzinki, z synkiem lub bez lub ja jadę na sklepy i nie ma mnie ze 3 h 

Ja od kilku lat spędzam z mężem 24h. Kiedyś wspólna praca teraz w domu bo firmę z domu prowadzi. Nam jest dobrze. Nie mamy siebie dosyć minela nam 11 rocznica ślubu. Mogę się podpisać obiema rękami pod każdym krytycznym wpisem. Oddałaś dobrowolnie wolność i wzięłaś wieśniaka, teraz sobie radz.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.