- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 września 2019, 20:59
Ile waszym zdaniem powinna sie dorzucać dorosła osoba pracująca, mieszkająca z rodzicami miesiecznie do rachunków? Dajmy na to jesli zarabia w przedziale 2500-3000 tys.
PS - nie chodzi o mnie, pytanie czysto teoretyczne :) Luźna dyskusja.
11 września 2019, 21:38
Tak jak dziewczyny wyżej piszą. Aczkolwiek np. jak pracowałam i jeszcze mieszkałam z rodzicami to moi nie chcieli ode mnie żadnych pieniędzy więc starałam się chociaż zakupy zrobić i zapłacić z mojej wypłaty , bo inaczej się w ich przypadku nie dało :/
U mnie tak samo. Nie był opcji, ze daję im kasę na opłaty, bo nie chcieli. Ale udawało mi się "przemycać" trochę kasy właśnie w zakupach. Uzupełniałam lodówkę na bieżąco, jakieś chemie, papiery toaletowe itp. Na gotówkę do ręki moi rodzice absolutnie nie chcieli się zgodzić
Gdybym miała możliwość płacenia, to rozsądne wydaje mi się pokrycie połowy opłat, czy tam ewentualnie opłaty dzielone na ilosć osób (to już jak tam kto widzi "sprawiedliwość" :P ). No i jakieś zakupy mniejwiecej pół na pół.
Edytowany przez Karolka_83 11 września 2019, 21:40
11 września 2019, 21:43
Tak jak dziewczyny wyżej piszą. Aczkolwiek np. jak pracowałam i jeszcze mieszkałam z rodzicami to moi nie chcieli ode mnie żadnych pieniędzy więc starałam się chociaż zakupy zrobić i zapłacić z mojej wypłaty , bo inaczej się w ich przypadku nie dało :/
Jak mieszkałam z moimi dawno temu, a już pracowałam, to było tak samo : absolutnie nie chcieli przyjąć żadnych pieniędzy chociaż do ręki im wciskałam, więc chociaż zakupy robiłam : spożywkę, chemię, kosmetyki, żarcie dla kotów. To wszystko zależy jakie jest podejście rodziców.
11 września 2019, 22:05
Zarobki też maja znaczenie, sadze, ze (normalni) rodzice nie wymagaliby od dziecka 1000 zł na miesiac jeśli zarabiałoby np. 1700 zł netto. Co innego 4000 lub 5000 tys na miesiac.nie chodzi o to ile zarabia ale o to ile wynosza oplaty i ile osob mieszka w domu, niezaleznie od tego ile rodzice zarabiaja oplaty sa te same
nie rozumiem troche twojego podejscia do tematu - dlaczego od razu sugerujesz ze inni , ktorzy inaczej wymagaja nie a normalni (cudzyslow przy slowie normalni). Dorosla osoba nie jest takim samym dzieckiem jak faktycznie nieltnie dziecko nie pracujace. Jesldorosle dziecko wykztalcilo sie nazwijmy to na koszt rodzicoe to nie jet chyba niczym zlym ze rodzice oczekuja usamodzielnienia sie - w sensie mieszkania osobno, odciazenia budzetu rodzicow. I w tym momencie nie ma znaczenia ze "dziecko" zarabia malo- mogloby sie postarac zeby zarabac wiecej.
Uwazam ze pracujaca osoba powinna dokladac sie odpowiednio do wielkosci pokoju, uzytkowania czesci wspolnej a nie traktowanie matki jak sprzataczki, kucharki i jeszcze sponsora na czynsz. Wiem , jestem wredna. Kocham swoje dzieci i moja niepelnosprawna corka mieszkaw domu rodzinnym bez oplat - dlatego ze jest nie zdolna do pracy.
11 września 2019, 22:06
Jak mieszkałam z moimi dawno temu, a już pracowałam, to było tak samo : absolutnie nie chcieli przyjąć żadnych pieniędzy chociaż do ręki im wciskałam, więc chociaż zakupy robiłam : spożywkę, chemię, kosmetyki, żarcie dla kotów. To wszystko zależy jakie jest podejście rodziców.Tak jak dziewczyny wyżej piszą. Aczkolwiek np. jak pracowałam i jeszcze mieszkałam z rodzicami to moi nie chcieli ode mnie żadnych pieniędzy więc starałam się chociaż zakupy zrobić i zapłacić z mojej wypłaty , bo inaczej się w ich przypadku nie dało :/
To jest normalne ze jesli wystarcza chce sie dzieciom pomoc ile sie da , jednak sa takie dzieci, ktore to uwazaja za oczywiste - i tu jest blad. To mile ze widzialas potrzebe udzialu w kosztach.
Edytowany przez Berchen 11 września 2019, 22:07
11 września 2019, 22:15
to są sprawy bardzo indywidualne, wszystko zależy od sytuacji rodzinnej i finansowej domowników. Głupotą są dla mnie próby ustalenia jakichś uniwersalnych reguł, kto ile powinien w teorii płacić. Co rodzina to inny przypadek. Nie jest normą że zawsze mieszka się z rodzicami zarabiającymi powyżej średniej, którzy wezmą symboliczną kwotę na opłaty. Można na ten przykład mieszkać z niezamożną matką rencistką. Odpowiedzialność za wspólne gospodarstwo jest wtedy większa
11 września 2019, 22:17
Zarobki też maja znaczenie, sadze, ze (normalni) rodzice nie wymagaliby od dziecka 1000 zł na miesiac jeśli zarabiałoby np. 1700 zł netto. Co innego 4000 lub 5000 tys na miesiac.nie chodzi o to ile zarabia ale o to ile wynosza oplaty i ile osob mieszka w domu, niezaleznie od tego ile rodzice zarabiaja oplaty sa te same
Edytowany przez Magdzior1985 11 września 2019, 22:19
11 września 2019, 22:46
Jak moj mąż zaraz po ślubie wprowadził się do mojego domu rodzinnego płaciliśmy połowę rachunków a drugą połowę rodzice. Jedzenie kupowali i rodzice i my. Gotowaliśmy wspólnie.
11 września 2019, 22:55
Wszystko zależy od tego, jak się dane osoby umówią.
11 września 2019, 23:00
Jak dla mnie wołanie pieniędzy od dziecka jest dziwne, a z drugiej strony dziecko, które nie czuje się w obowiązku odciążyć rodziców to też jakaś pomyłka. Dlatego jak dla mnie to powinno wyjść naturalnie w dwie strony i u mnie nigdy nie było spięć w temacie "pieniądze", bo dwie strony starają się tak by było dobrze
11 września 2019, 23:13
Ja bym nic nie brała od swojego dziecka, dziwne mi się to wydaje szczerze mówiąc. Zwłaszcza jak ktoś tu pisze o dokladaniu się do rachunków przez mieszkającego z rodzicami studenta ... Nie znam takich układów w swoim najbliższym otoczeniu. Jezeli dziecko mieszka z rodzicami, to znaczy ze jeszcze nie ma wystatczajaco kasy zeby sie usamodzielnić. Nawet jakby mi coś dawało, to odkladalabym na jakaś lokatę i mu później oddała jak będzie się wyprowadzać na swoje. Bez przesady rachunki i zarcie to nie sa jakies wielkie pieniadze zebym dziecku dach nad glowa rozliczala :D Problemem dla mnie byloby jakby faktycznie dziecko z czystego lenistwa nie zbieralo się bardzo długo do wyprowadzki. Na pewno bym naciskała, bo uważam że dzieci jednak powinny stworzyć swoje własne życie i założyć własną rodzinę. W ogóle mieszkanie z rodzicami po studiach jawi mi się jako jakiś życiowy przegryw i na pewno by mi się to nie podobało w przypadku mojego dziecka.