Temat: Rozstanie po 18 latach, jak to przeżyć??

Mój świat właśnie runął. Po 18 latach wspólnego życia mój mąż powiadomił mnie, że nie jest ze mną szczęśliwy i chciałby się rozstać. Nie umiem tego ogarnąć, cały dzień ryczę, czuję ucisk w klatce piersiowej, ciężko mi się oddycha. Jak sobie z tym poradzić?

Pasek wagi

denerwują mnie kobiety, które twierdzą, że facet jest niewinny jak baranek

mógł pomyśleć o wyszaleniu się przed zakładaniem rodziny

zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):

denerwują mnie kobiety, które twierdzą, że facet jest niewinny jak baranekmógł pomyśleć o wyszaleniu się przed zakładaniem rodziny

sledze ten watek i nie przypominam sobie by ktos tak twierdzil - przede wszystkim nikt nie zna ani jego ani autorki i ich zycia, wiec twierdzenie czegokolwiek jest juz bzdura. Za rozpad zwiazkow odpowiadaja zazwyczaj obie strony, nawet jak na pierwszy rzut oka wyglada inaczej - wiem , bo przezylam, bylismy zwyklym "szczesliwym" przecietnym malzenstwem, i ktos z zewnatrz nie mialby pojecia o niczym co naprawde kto czuje, jak zyje, dlaczego zyje czy trwa w zwiazku czasem wbrew sobie. -Nie pisze tu o tym konkretnym malzenstwie.

Wilena po prostu znam Twoja zacietosc :P I sie usmiechnelam sama do siebie jak w koncu napisalas wprost, ze jak ktos Cie wkurzy, to idziesz po trupach :P Nic zlosliwego z mojej strony! 

Ja tez uwazam, ze powody moga byc rozne ale tak naprawde wszystkie beda ludzkie - odkochac sie, znudzic sie, chciec czegos innego, zle sie czuc. Natomiast uwazam, ze jednak takie sytuacje powinno sie jakos w zwiazku przegadac. Staz 18 lat i dwojka dzieci to jednak duzy, wspolny dorobek. Gdyby moj facet mi wypalil w takim momencie, ze on od dawna jest nieszczesliwy etc. podczas gdy ja bym uwazala ten zwiazek za spelnienie marzen, to czulabym sie slabo. Czym innym jest proba jakiegos wyjscia na prosta, poinformowanie partnera - sluchaj, jest kiepsko ale dajmy sobie czas, sprobujmy, jak sie nie uda to kazde pojdzie w swoja strone, a czym innym takie niby tkwienie bedac wybitnie nieszczesliwym przez jakis pewnie dluzszy okres i tak naprawde niedanie tej drugiej osobie zadnej szansy na naprawe relacji. Bo tkwienie "a moze za pol roku sie domysli i cos zmieni" czy "odszedlbym, ale w sumie to poki co nie mam lepszej alternatywy, to sobie w tym zwiazku potkwie" to nie jest danie komukolwiek jakichkolwiek szans. 

Dla mnie ludzie w takich dojrzalych zwiazkach powinni jednak byc juz nauczeni mowic wprost o swoich uczuciach.

Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. 

24031994 napisał(a):

Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. 

Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. 

Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. 

Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą rodzinę.

Pasek wagi

kropecka napisał(a):

24031994 napisał(a):

Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. 
Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą rodzinę.

Pomocy w czym? W ponownym zakochaniu się? Zdrowotne problemy... Wielokrotnie były i był post i "inne" spełnianie ich potrzeb. Niczego nie neguje, nie zrozum mnie źle proszę, bo albo się kogoś kocha, albo nie. Gdybym nie kochała, nie chciałabym terapii, bo być z kimś dla dzieci to nie te czasy chyba. Nie da się tu tak ładnie tego przedstawić jakbym chciała. Zazwyczaj po prostu zna się 1 stronę medalu. To tak jak mój brat. Wielka obraza majestatu bo zostawił żonę i 2 dzieci. Teraz ma 2 żonę. Lincz rodziny był straszny. Na moje szczęście miałam obraz jego! Zbaranialam jak poznałam powód! No i nie trzymam jego strony, oboje dali ciała i tyle. A jeżeli byliście naprawdę szczerzy, dopasowani i niemalże idealni, to miałaś wyjątkowego pecha, że trafiłaś na drania. Twój post zrobił zadyme też wmoim mieszkaniu, gadamy o tym! 

Być może nie jest też za późno, może mu się odwiidzi. Widzisz.... Tysiące pytań... 

I nie zycz mi źle. Moje życie było piekłem, mąż to jedyne co dostałam od losu. Ćwierć wieku razem. 

Ja nie mówię nikomu jakie mam szczęście bo wszyscy się ode mnie odwrocili z zazdrości :(

24031994 napisał(a):

kropecka napisał(a):

24031994 napisał(a):

Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. 
Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą rodzinę.
Pomocy w czym? W ponownym zakochaniu się? Zdrowotne problemy... Wielokrotnie były i był post i "inne" spełnianie ich potrzeb. Niczego nie neguje, nie zrozum mnie źle proszę, bo albo się kogoś kocha, albo nie. Gdybym nie kochała, nie chciałabym terapii, bo być z kimś dla dzieci to nie te czasy chyba. Nie da się tu tak ładnie tego przedstawić jakbym chciała. Zazwyczaj po prostu zna się 1 stronę medalu. To tak jak mój brat. Wielka obraza majestatu bo zostawił żonę i 2 dzieci. Teraz ma 2 żonę. Lincz rodziny był straszny. Na moje szczęście miałam obraz jego! Zbaranialam jak poznałam powód! No i nie trzymam jego strony, oboje dali ciała i tyle. A jeżeli byliście naprawdę szczerzy, dopasowani i niemalże idealni, to miałaś wyjątkowego pecha, że trafiłaś na drania. Twój post zrobił zadyme też wmoim mieszkaniu, gadamy o tym! Być może nie jest też za późno, może mu się odwiidzi. Widzisz.... Tysiące pytań... I nie zycz mi źle. Moje życie było piekłem, mąż to jedyne co dostałam od losu. Ćwierć wieku razem. Ja nie mówię nikomu jakie mam szczęście bo wszyscy się ode mnie odwrocili z zazdrości :(

Pomocy w dotarciu do tego, czy prawdziwą przyczyną jest naprawdę odkochanie się, czy może np jakieś nieprzepracowane problemy, które spowodowały, że dana osoba czuje się nieszczęśliwa i chce odejść. A co do spełniania potrzeb, seks był, min. 1 raz w tygodniu, dla jednych to często, dla drugich rzadko, ale zważywszy na sytuację w jakiej byłam, myślę, że dawałam z siebie dużo, aby nie odczuł moich problemów jakoś wyjątkowo. Nigdzie też nie napisałam, że byliśmy idealnie dopasowani, wręcz przeciwnie, nie zaprzeczam, że idealnie nie było. Nie zmienia to faktu, że ani ja, ani nikt z moich przyjaciół i choćby najbliższej rodziny nie spodziewał się, że z dnia na dzień to wszystko się tak po prostu zakończy.

 Nie życzę Ci źle, nie napisałam niczego co mogłoby sugerować, że tak jest. Obyś była szczęśliwa ze swoim mężem jeszcze wiele kolejnych lat. Czyjekolwiek nieszczęście nie poprawi mojej sytuacji przecież. 

Pasek wagi

Jakoś mam nadzieję się ułoży.
Najgorsze to te wspomnienia wszystkie, miejsca w których bywaliście, wypełnienie czasu który wcześniej spędzaliście razem. 

bardzo mi przykro, też przeżyłam takie rozstanie z zaskoczenia, gdy żyłam w przekonaniu, że bardzo się kochamy, jesteśmy szczęśliwi i jeszcze byłam o tym przekonywana przez drugą stronę. jak się okazało, była trzecia. przesyłam tobie mnóstwo wsparcia i miłości - jesteś piękna i mądra, masz ułożone życie i jesteś spełniona. takie pozornie złe sytuacje w życiu są dla nas doświadczeniem, nauką i szansą na nowe. szukaj wsparcia w przyjaciołach i rodzinie, złe emocje przejdą i zaczniesz dostrzegać nowe szanse. nie zamykaj się na nowe relacje, jesteś prawie w najlepszym możliwym wieku dla kobiety, jeszcze ci tylko brakuje 4 lata :).

Zorzka napisał(a):

bardzo mi przykro, też przeżyłam takie rozstanie z zaskoczenia, gdy żyłam w przekonaniu, że bardzo się kochamy, jesteśmy szczęśliwi i jeszcze byłam o tym przekonywana przez drugą stronę. jak się okazało, była trzecia. przesyłam tobie mnóstwo wsparcia i miłości - jesteś piękna i mądra, masz ułożone życie i jesteś spełniona. takie pozornie złe sytuacje w życiu są dla nas doświadczeniem, nauką i szansą na nowe. szukaj wsparcia w przyjaciołach i rodzinie, złe emocje przejdą i zaczniesz dostrzegać nowe szanse. nie zamykaj się na nowe relacje, jesteś prawie w najlepszym możliwym wieku dla kobiety, jeszcze ci tylko brakuje 4 lata :).

Dzięki wielkie za Twoje słowa!

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.