- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lipca 2019, 14:06
Mój świat właśnie runął. Po 18 latach wspólnego życia mój mąż powiadomił mnie, że nie jest ze mną szczęśliwy i chciałby się rozstać. Nie umiem tego ogarnąć, cały dzień ryczę, czuję ucisk w klatce piersiowej, ciężko mi się oddycha. Jak sobie z tym poradzić?
4 lipca 2019, 10:47
Pomocy w dotarciu do tego, czy prawdziwą przyczyną jest naprawdę odkochanie się, czy może np jakieś nieprzepracowane problemy, które spowodowały, że dana osoba czuje się nieszczęśliwa i chce odejść. A co do spełniania potrzeb, seks był, min. 1 raz w tygodniu, dla jednych to często, dla drugich rzadko, ale zważywszy na sytuację w jakiej byłam, myślę, że dawałam z siebie dużo, aby nie odczuł moich problemów jakoś wyjątkowo. Nigdzie też nie napisałam, że byliśmy idealnie dopasowani, wręcz przeciwnie, nie zaprzeczam, że idealnie nie było. Nie zmienia to faktu, że ani ja, ani nikt z moich przyjaciół i choćby najbliższej rodziny nie spodziewał się, że z dnia na dzień to wszystko się tak po prostu zakończy. Nie życzę Ci źle, nie napisałam niczego co mogłoby sugerować, że tak jest. Obyś była szczęśliwa ze swoim mężem jeszcze wiele kolejnych lat. Czyjekolwiek nieszczęście nie poprawi mojej sytuacji przecież.Pomocy w czym? W ponownym zakochaniu się? Zdrowotne problemy... Wielokrotnie były i był post i "inne" spełnianie ich potrzeb. Niczego nie neguje, nie zrozum mnie źle proszę, bo albo się kogoś kocha, albo nie. Gdybym nie kochała, nie chciałabym terapii, bo być z kimś dla dzieci to nie te czasy chyba. Nie da się tu tak ładnie tego przedstawić jakbym chciała. Zazwyczaj po prostu zna się 1 stronę medalu. To tak jak mój brat. Wielka obraza majestatu bo zostawił żonę i 2 dzieci. Teraz ma 2 żonę. Lincz rodziny był straszny. Na moje szczęście miałam obraz jego! Zbaranialam jak poznałam powód! No i nie trzymam jego strony, oboje dali ciała i tyle. A jeżeli byliście naprawdę szczerzy, dopasowani i niemalże idealni, to miałaś wyjątkowego pecha, że trafiłaś na drania. Twój post zrobił zadyme też wmoim mieszkaniu, gadamy o tym! Być może nie jest też za późno, może mu się odwiidzi. Widzisz.... Tysiące pytań... I nie zycz mi źle. Moje życie było piekłem, mąż to jedyne co dostałam od losu. Ćwierć wieku razem. Ja nie mówię nikomu jakie mam szczęście bo wszyscy się ode mnie odwrocili z zazdrości :(Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą rodzinę.Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą.
nie wiem czy 1x to duzo czy malo. Zawsze stawiam nie na statystyki a na jakosc. Kazdy w zwiazku ma swoje problemy. Ja moge Ci powiedziec, ze moj maz ma depresje i nie chce zyc. Dzieje sie tak juz od lat. Bardzo dlugich lat. Cos nas spotkalo nie fajnego i on sobie z tym nie poradzil niestety. Pomoc psychologa? Wysmiewa. Pomoc innych specjalistow? Tacytuje go "nie mow mi prosze, ze ktos kto mnie nie zna, nie siedzi w mojej glowie, pozna zarys historii, jest w stanie mi pomoc, bo sorry, ale jesli ktorys specjalista tak mysli, jest debilem". Latami namawiam na leczenie, zeby nie bylo. No i czasami mam ochote odejsc, wiesz? Nie bede tworzyc offtopu, ale tak jak mowisz, problemy trzeba przepracowac, a poki co w moim zwiazku musze byc psychologiem. I na to na mega poziomie. I jestem z tym od ponad 10 lat sama! Szlag mnie trafia...ehh.
Powtorz to co mnie swojemu mezowi o tych nieprzepracowanych rzeczach.