Temat: Komunia chrześniaka a brak kontaktu

Naszło mnie przez dzisiejszy temat komunii.

Mąż ma chrześniaka, który za rok będzie miał komunię. To syn jego byłego szwagra. Nie utrzymują kontaktów od lat, a dziecko widział ostatnio jak było maluchem, takim mniej więcej 2-letnim. Na pewno nie będzie dylematu, czy powinien iść na "imprezę", bo nie zostanie zaproszony. Co zrobilybyście w tej sytuacji w kontekście dziecka? Myślałabyście o przekazaniu mu jakiegoś prezentu? Nie jesteśmy osobami religijnymi i dla niego to bycie chrzestnym nie ma żadnego znaczenia, ale nie wiem właściwie jak powinien się zachować i czy powinnam mu coś doradzić czy namawiać do jakiegoś zachowania, które "wypada" w tej sytuacji. Co o tym myślicie jako osoby patrzące z boku? Jestem ciekawa opinii:)

LinuxS

Pieprzysz głupoty i farmazony. Mam super siostrę. Mąż ją zostawił - nie z jej winy. Rozwód. To kościół ją wykluczył. Ona się wiary nie wyparła. Ale pewnie tego nie zrozumiesz.

Chrzestnych uważałam też za dobrych ludzi.  Niestety jak widać życie pokazuje inaczej. I nie byli oni "zapchajdziury" tylko byli inni którzy nie mogli a byli by odpowiedzialnymi chrzestnymi.

Nawet brat chrzestnej powiedział jej że jest do niczego chrzestną skoro nie wie co u chrześnicy słychać i się dziwi jak wyrosła nie do poznania - spotkanie przy grobie 1 listopada.

cleanwather napisał(a):

LinuxSPieprzysz głupoty i farmazony. Mam super siostrę. Mąż ją zostawił - nie z jej winy. Rozwód. To kościół ją wykluczył. Ona się wiary nie wyparła. Ale pewnie tego nie zrozumiesz.Chrzestnych uważałam też za dobrych ludzi.  Niestety jak widać życie pokazuje inaczej. I nie byli oni "zapchajdziury" tylko byli inni którzy nie mogli a byli by odpowiedzialnymi chrzestnymi.Nawet brat chrzestnej powiedział jej że jest do niczego chrzestną skoro nie wie co u chrześnicy słychać i się dziwi jak wyrosła nie do poznania - spotkanie przy grobie 1 listopada.

A nie bylo przykazania “nie przeklinac”? 

Dziwnym trafem same “pokrzywdzone przez los” w Twoim otoczeniu. 

Odpowiedz co Twoim zdaniem oznacza “odpowiedzialny chrzestny”, bo z tego co kojarze to chodzi o wychowanie w wierze, a dla Ciebie zdaje sie to byc malo istotne.

Wzielas z lapanki niepelnoletnia dziewczyne i oczekujesz cudow? 

Nie chca brac udzialu w tej farsie i tym sposobem stali sie “zlymi ludzmi”? Chyba Ci sie pojecia myla. Moze zacznij od siebie, zanim zaczniesz wymagac od innych?

cleanwather napisał(a):

Chrzestnymi mojego dziecka są osoby z którymi mieliśmy dobry kontakt choć nie spotykaliśmy się często. Jest to bliska rodzina. Obowiązki - tak religijne i chociażby takie jak zainteresowanie się dzieckiem. Ja nigdy nie wymagałam od chrzestnych nic poza kontaktem z dzieckiem. Wszystko co potrzebuje dziecko sama jej zapewniam z naddatkiem.  Tak wiem - wielu wybiera chrzestnych pod względem stanu majątkowego - mnie to jest zbędne i mojemu dziecku też - tak dla wyjaśnienia.Co do relacji między mną a chrzestnymi (akurat to jest ojciec z córką a córka nie była jeszcze pełnoletnia) - starałam się zawsze utrzymywać kontakt ale nie będę się narzucać. Tak zapraszałam -zawsze coś im wypadało.... Wymówka. 20 min drogi.

Skoro tak, to oni zachowują się niestosownie. Jeśli się zgodzili, to powinni być świadomi konsekwencji. Zapytałam, bo trochę taki wydźwięk miał Twój post, że to głównie w ich obowiązku leży zainteresowanie dzieckiem, za co przepraszam. Dodatkowo mi to podniosło ciśnienie, bo sytuacja bardzo do mojej podobna, tyle, że to ja po czasie odpuściłam to zabieganie o utrzymanie kontakt, gdy po drugiej stronie nie było ani odrobiny tej samej inicjatywy.

Pasek wagi

Miranda - dzięki za zrozumienie. Widzę, że wiesz co  mam na myśli.

LinuxS - dziewczyna miała prawie 18 lat więc nie jest to jakaś smarkula. I nie wymagam od innych ale jeśli ktoś się godzi być chrzestnym to powinien być  też świadom swojej decyzji. Uważałam ich za odpowiedzialnych ludzi - ich rodzinę.  Więc mnie nie oceniaj bo ja swoje dziecko wychowuję w wierze i jest mi przykro, że ludzie którzy zgadają się być chrzestnymi nie uważają tak jak ja. 

Dlaczego tu i w innych temat jest tak że to chrzestni muszą spełniać wszystkie obowiązki ( Cokolwiek by to nie znaczyło ) - pamiętać o dzieciakach , celebrować każde jego święto , obsypywać prezentami ...A nikt nie wspomni o drugiej stronie ? Czy kiedy dziecko jest małe to czy rodzice uczą swoje dzieci że ciocia też ma urodziny i że fajnie by było od czasu do czasu odwiedzić wujka ? A potem kiedy dziecko jest już starsze,samodzielne - kontynuowała "tradycję" którą wpoili jemu rodzice ?

Ja nie jestem chrzestną . Mój mąż ma dwóch chrześniaków - oboje mają 20 - parę lat . Jeden mieszka w naszym mieście,drugi 10 km od nas . Mąż odwiedzał jednego i drugiego systematycznie , były wycieczki i prezenty , świętował każde mniejsze i większe uroczystości jakie odbywały się w ich życiu ...A nas "dzieciaki" odwiedzili raz - przy wręczeniu zaproszeń na komunię :D O życzeniach jakikolwiek - można pomarzyć :) Teraz mąż spasował . To już dorosłe chłopaki i powinni wiedzieć że wujek też jest ważny,nie tylko oni .

Mój syn ma 13 lat - ma wspaniałych chrzestnych . Pamięć jest obustronna . Syn oraz chrzestni ciągle do siebie wydzwaniają , każda ze stron wie co dzieje się w ich życiu , syn ich odwiedza z nami lub sam , oni nas ...Myślę że tak powinno być .

Pasek wagi

cleanwather napisał(a):

Chrzestnymi mojego dziecka są osoby z którymi mieliśmy dobry kontakt choć nie spotykaliśmy się często. Jest to bliska rodzina. Obowiązki - tak religijne i chociażby takie jak zainteresowanie się dzieckiem. Ja nigdy nie wymagałam od chrzestnych nic poza kontaktem z dzieckiem. Wszystko co potrzebuje dziecko sama jej zapewniam z naddatkiem.  Tak wiem - wielu wybiera chrzestnych pod względem stanu majątkowego - mnie to jest zbędne i mojemu dziecku też - tak dla wyjaśnienia.Co do relacji między mną a chrzestnymi (akurat to jest ojciec z córką a córka nie była jeszcze pełnoletnia) - starałam się zawsze utrzymywać kontakt ale nie będę się narzucać. Tak zapraszałam -zawsze coś im wypadało.... Wymówka. 20 min drogi.

Oj to gdybyscie mnie, prosząc na chrzestna, poinformowali, ze liczycie na czesty kontakt z dzieckiem (a nie bylibyśmy specjalnie blisko z soba, spotkania raz w roku) to niestety właśnie z tego powodu musiałabym odmowic bycia matka chrzestna, bo mam inne rzeczy na głowie, blizszych krewnych i ich dzieci do obskoczenia. To jest właśnie to. Najlepiej miec kogos bliskiego za rodzicow chrzestnych, kogos kogo widujemy dosc czesto. 

A patrząc na to z drugiej strony, gdybym wybrala na rodziców chrzestnych przypadkowe osoby, to liczyłabym sie z tym, ze następnym razem pewnie spotkamy sie na komunii o ile wogole. 

cleanwather napisał(a):

Miranda - dzięki za zrozumienie. Widzę, że wiesz co  mam na myśli.LinuxS - dziewczyna miała prawie 18 lat więc nie jest to jakaś smarkula. I nie wymagam od innych ale jeśli ktoś się godzi być chrzestnym to powinien być  też świadom swojej decyzji. Uważałam ich za odpowiedzialnych ludzi - ich rodzinę.  Więc mnie nie oceniaj bo ja swoje dziecko wychowuję w wierze i jest mi przykro, że ludzie którzy zgadają się być chrzestnymi nie uważają tak jak ja. 

Prawie 18 latka to mentalnie wlasciwie jeszcze dziecko i pewnie bylo tak, ze rodzice ja namowili, zeby sie zgodzila, bo "nie wypada odmawiac dziecku". 

cleanwather napisał(a):

Miranda - dzięki za zrozumienie. Widzę, że wiesz co  mam na myśli.LinuxS - dziewczyna miała prawie 18 lat więc nie jest to jakaś smarkula. I nie wymagam od innych ale jeśli ktoś się godzi być chrzestnym to powinien być  też świadom swojej decyzji. Uważałam ich za odpowiedzialnych ludzi - ich rodzinę.  Więc mnie nie oceniaj bo ja swoje dziecko wychowuję w wierze i jest mi przykro, że ludzie którzy zgadają się być chrzestnymi nie uważają tak jak ja. 

Prawie 18 latka to mentalnie wlasciwie jeszcze dziecko i pewnie bylo tak, ze rodzice ja namowili, zeby sie zgodzila, bo "nie wypada odmawiac dziecku". 

awokdas napisał(a):

cleanwather napisał(a):

Miranda - dzięki za zrozumienie. Widzę, że wiesz co  mam na myśli.LinuxS - dziewczyna miała prawie 18 lat więc nie jest to jakaś smarkula. I nie wymagam od innych ale jeśli ktoś się godzi być chrzestnym to powinien być  też świadom swojej decyzji. Uważałam ich za odpowiedzialnych ludzi - ich rodzinę.  Więc mnie nie oceniaj bo ja swoje dziecko wychowuję w wierze i jest mi przykro, że ludzie którzy zgadają się być chrzestnymi nie uważają tak jak ja. 
Prawie 18 latka to mentalnie wlasciwie jeszcze dziecko i pewnie bylo tak, ze rodzice ja namowili, zeby sie zgodzila, bo "nie wypada odmawiac dziecku". 

18 latka to jeszcze dziecko ??? uuu , to czasy sie baaardzo zmienily, bo w moich to byl juz odpowiedzialny , nawet prawnie odpowiedzialny czlowiek.

Berchen napisał(a):

awokdas napisał(a):

cleanwather napisał(a):

Miranda - dzięki za zrozumienie. Widzę, że wiesz co  mam na myśli.LinuxS - dziewczyna miała prawie 18 lat więc nie jest to jakaś smarkula. I nie wymagam od innych ale jeśli ktoś się godzi być chrzestnym to powinien być  też świadom swojej decyzji. Uważałam ich za odpowiedzialnych ludzi - ich rodzinę.  Więc mnie nie oceniaj bo ja swoje dziecko wychowuję w wierze i jest mi przykro, że ludzie którzy zgadają się być chrzestnymi nie uważają tak jak ja. 
Prawie 18 latka to mentalnie wlasciwie jeszcze dziecko i pewnie bylo tak, ze rodzice ja namowili, zeby sie zgodzila, bo "nie wypada odmawiac dziecku". 
18 latka to jeszcze dziecko ??? uuu , to czasy sie baaardzo zmienily, bo w moich to byl juz odpowiedzialny , nawet prawnie odpowiedzialny czlowiek.

to tak wygląda na papierku. to, że możesz kupić piwo nie znaczy, że jesteś dorosły. też uważam, że 18 lat to dzieciuch za młody na większość dorosłych decyzji. natomiast fakt, że w świetle prawa może robić co chce, nawet odpowiadać za swoje dziecko.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.