- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 maja 2019, 09:44
Hej! Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy to na prawdę wygląda w ten sposób jak na filmach: każda kobieta ma przyjaciółkę od serca, wskoczą za sobą w ogień, gadają nawet o najbardziej żenujących i intymnych rzeczach itp. No i dodatkowo wianuszek koleżanek, widujących się ze sobą kilka razy w tygodniu.
W czasach młodzieńczych, gdy najłatwiej było znaleźć przyjaciół, ja byłam raczej typem samotnika. Miałam koleżanki, nawet przyjaciółki ale niestety nie przetrwało to próby czasu. To nie jest tak, że nie mam absolutnie nikogo, mam może ze dwie, trzy koleżanki do których mogę się odezwać, wyjść na piwo ale nie jest to żadna bliska relacja.
Czy to ze mną jest coś nie tak, czy to jednak świat rzeczywisty nie wygląda tak kolorowo? Szczerze mówiąc czasami brakuje mi koleżanki z którą bym mogła pogadać o wszystkim i o niczym
3 maja 2019, 09:55
Ja mam takie koleżanki, że gadamy na fejsie o pierdołach, czasem gdzieś wyjdziemy, ale podejrzewam, że jak skończą się studia za dwa miesiącee to i kontakt się osłabi. Z gimnazjum i liceum mam po jedenj koleżance takiej, że regularnie utrzymujemy kontakt i raz na jakiś czas się spotykamy. Ale nie są to takie znajomości, że ja im się jakoś zwierzam itp. Raczej nie potrzebuję tego po prostu, jak już coś mnie gryzie to zdecydowanie wolę sobie porozmawiać z narzeczonym, siostrą lub rodzicami;) To są osooby, którym ufam.
3 maja 2019, 09:58
Ja nie mam. Kidys wydawało mi się, że mam, ale po trzecim razie, kiedy zachowała się nie fair w stosunku do mnie, przyjaźń sięskończyła. Z racji innych relacji, które nas łączą, czasem się widujemy (3-4 razy w roku), i czasem mi jej nawet brakuje, ale przez to, że nie mogę jej ufać, wolę się trzymać na dystans. Dla mnie przyjaźń to 100% zaufanie. Jak tego nie ma, to jest po prostu koleżeństwo.
3 maja 2019, 10:03
Moje najbliższe przyjaciółki to kobiety z mojej rodziny - siostry, kuzynki, są najwspanialsze na imprezy i w razie potrzeby zawsze pomogą. Teraz mogę też dodać dziewczyny braci mojego męża, wreszcie dobrze znaleźli ;) Za młodu też miałam inne przyjaciółki, ale wyprowadzki, dzieci, praca, życie i się rozeszło. Czasem się odwiedzamy i piszemy na whatsappie, spotkamy się na jakimś ślubie albo chrzcinach... Poza tym mam koleżanki z pole dance i z nimi też lubię czasem wyjść, ale nie są to przyjaźnie. Jeśli chodzi o sport i pracę to też jestem typem samotnika, jak mi ktoś ględzi nad uchem to nie mogę się skupić, więc nic bliższego w tych miejscach się nie rodzi ;)
3 maja 2019, 10:10
Mam. Jedna z rodziny i kilka poznanych glownie w pracy. Kazda jedna innej narodowosci i mieszkajaca w innym kraju, ale mamy bardzo intensywny kontakt, taki praktycznie non stop, no i sie odwiedzamy. Do tego mam 2 przyjaciol.
3 maja 2019, 10:15
Nie mam ... mam dobre koleżanki.
Przyjaciółkę miałam, ale wyjechała do Irlandii na stałe i kontakt mamy sporadyczny - jak tu była, to byłyśmy nierozłączne.
3 maja 2019, 10:18
Ja przyjaciółki miałam dwie teraz jedna mi się trochę wykrusza. Natomiast ja nie jestem taka osoba by potrzebować rozmów z koleżankami na jakieś mocno intymne tematy. Koleżanek mam więcej ale nie stanowimy jakiejś wielkiej ekipy. Mam koleżankę że studiów, kilka z poprzedniej pracy z którymi się spotykam. Z rodziną spędzam więcej czasu ja mam dwójkę rodzeństwa mój też to jak się spotkamy z partnerami to już się robi jakieś tam stadko. Chcąc nie chcąc utrzymuje też kontakt ze znajomymi Mojego:p
3 maja 2019, 10:47
Znajomych miałam zawsze bardzo dużo.
Przyjaciółkę w danym momencie jedną, ale one zmieniały się w czasie.
Od przedszkola aż do 3 klasy podstawówki rozwijałam swoją 1 przyjaźń. Obie miałyśmy nawet chłopaków, którzy też byli przyjaciółmi. Pamiętam tę konspirę i całowanie z chłopakiem w klatce, gdzie druga przyjaciółka stała na czatach :) Niestety przyjaciółka po 3 klasie wyprowadziła się.
W 4 i 5 klasie miałam nową przyjaciółkę, ale jej matka zleciła swojemu kochankowi zabójstwo jej ojca. Jego ciało z nożem w plecach znaleźli w smródce za ulicą. Biedna dziewczyna, nie jej wina, ale znaleźli się rodzice niektórych uczniów, którzy nie dawali jej żyć. Kilka mies. po tym wydarzeniu jej matka zabrała ze sobą wszystkie dzieci i wyprowadzili się daleko, daleko do babci. Czasem jeszcze przyjeżdżała do mnie przez następnych kilka lat, ale wiadomo ....
Po 5 latach już miałam ciężko zaprzyjaźnić się w klasie z jakąś dziewczyną, bo potworzyły się takie ścisłe przyjacielskie tandemy i jedna o drugą była zazdrosna. Mimo wszystko jednak znalazłam wspólny język z jedną z koleżanek i ją uważam za taką najważniejszą przyjaciółkę swojego życia. Tak to była taka prawdziwa przyjaciółka od serca. Wybrałyśmy inne szkoły średnie. Ja naprawdę miałam masę nauki, nie miałam czasu na spotkania w tygodniu. Ona wiadomo nowa klasa , nowe środowisko, które do nauki nie przywiązywało wagi, więc i mieli dużo czasu na wspólne wyjścia. Dwa wiadomo integrowali się na przerwach itd. Ona na początku próbowała wciągnąć mnie w swoje towarzystwo. Obie miałyśmy w tym gronie chłopaków, spotykaliśmy się, ale po 1 ja nie dawałam tak rady codziennie godzinami z nimi przebywać, bo przecież była nauka, w po 2 samo jej nowe towarzystwo nie odpowiadało mi w ogóle. Dla mnie to była taka patologia bez przyszłości, masę alkoholu, przekleństw, wieczne dyskoteki. Zaczęłam wycofywać się z tego. Ona już wsiąkła tam i jakoś tak się rozeszło, ale nie dawno okazało się, że obie wróciłyśmy na stare śmieci na rodzinne osiedle i być może jakoś nasza przynajmniej znajomość odżyje.
W licealnej klasie od razu przypadłyśmy sobie z taką niską drobną koleżanką do gustu. Pojawiła się ta 3 i bardzo o mnie rywalizowała. Ostatecznie przyjaźniłam się z tą trzecią :) i była powtórka z poprzedniej przyjaźni. Ona miała jakiś znajomych jeszcze z podstawówki , do których chciała mnie wciągnąć. Faktycznie wkręciłam się w towarzystwo, miałam tam chłopaka itd. Towarzystwo znowu podobne do tego od poprzedniej przyjaciółki i kolejny raz jednak spasowałam.
Od połowy 2 klasy liceum zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z równoległej klasy, którą znałam od podstawówki. To też można by powiedzieć, była taka przyjaciółka naprawdę od serca tzn, wtedy tak myślałam, ale z perspektywy czasu wyszło jaka to osoba. Była moją świadkową na ślubie i chyba od ślubu ta przyjaźń zaczęła się rozchodzić Ja przeszłam na zaoczne, poszłam do pracy do tego wiadomo obowiązki domowe itd. Ona po obronie bardzo długo nie pracowała, swojego chłopaka, z którym mieszkała i który ją utrzymywał nie za bardzo szanowała, umawiała się z innymi za jego plecami. Miałyśmy inne spojrzenie na świat. Wtedy zobaczyłam jej interesowność, to jak traktuje chłopaka, to jak do mnie się odnosi. Ja byłam ta szczupła , ona ważyła dokładnie 2 razy tyle co ja, ale zawsze mi dogryzała, że jestem gruba itd. Na początku traktowałam to jako żarty , miałam dystans do siebie. W ogóle jakby z dystansem traktowałam jej różne docinki. Tak mogłyśmy o wszystkim pogadać, ale co z tego. Jak zaszłam w ciążę przytyłam tylko 10 kg i miałam głównie brzuszek, ale pamiętam jak mi dokuczała, że przytyłam, że wyglądam okropnie itd. Jak leżałam miesiąc w szpitalu z zagrożoną ciążą nie była u mnie ani razu , nawet koleżanki z pracy do mnie przyjeżdżały z innych miast, ona była na miejscu, ale nie pojawiła się. Mimo wszystko dałam jej jeszcze szansę. Zapraszałam do siebie, była tylko raz po porodzie u mnie w domu. Potem jakoś nie miała czasu nawet na moje smsy odpowiadać. Wiedziałam, że ma bardzo chorego ojca , więc przymykałam oko przez pół roku. Po jakimś czasie wiedziałam już, że jej sytuacja rodzina naprostowała się i myślałam, że coś się zmieni, ale nic takiego nie miało miejsca. Odpuściłam tę przyjaźń, a tu nagle coś potrzebowała to sobie o mnie przypominała. I tak kilkukrotnie. W paru sprawach jej pomogłam, ale już nie podtrzymywałam znajomości i znowu bach telefon ona bierze ślub z tym chłopakiem, który jest na przeczekanie i ja obiecałam lata temu, że będę świadkową. Ok honorowo wypełniłam przyrzeczenie, ale na tym koniec. Od tamtego czasu nie odzywam się. Ona po kilku mies, znowu sobie o mnie przypomniała jak coś chciała , ale ja już miałam to w nosie.
Jednocześnie w pierwszej pracy zawodowej poznałam dziewczynę z innego miasta. Pierwszy rok skakałyśmy sobie do oczu, a potem nagle coś "zaiskrzyło" . Spotykałyśmy się po pracy. Z nią można było o wszystkim porozmawiać i o problemach małżeńskich i o intymnych sprawach, o sprawach zawodowych. Taka dziewczyna do tańca i różańca. Potem ona zaszła w ciążę poszła na L-4. Jeździłam do niej, ona do mnie. Potem ja zaszłam w ciążę i ona wtedy dała radę znaleźć opiekę do dziecka, żeby do mnie przyjechać do szpitala. Po moim porodzie też spotykałyśmy się, ale ona zaszła w kolejną ciążę, potem kolejną. Na końcu przeprowadziła się ponad 100 km ode mnie. Nie widziałyśmy się już rok, ale mamy kontakt sms-owy i tel.
Taka aktualna przyjaciółka jest z mojej licealnej klasy. Co ciekawe w liceum tak obojętnie traktowałyśmy się. Po maturze miałyśmy jakiś sporadyczny kontakt , aż w końcu znajomość rozwinęła się. Była na moim weselu,odwiedzała mnie w szpitalu, potem została chrzestną mojej córki. To jest bardzo dobra, wartościowa, uczciwa dziewczyna, ale taka dość wycofana, raczej nieśmiała. Może na placach jednej ręki mogę policzyć ile razy tak naprawdę się otworzyła. Wiem, że takie zwierzanie to dla niej coś wielkiego i doceniam kiedy mi o czymś mówi jednak ja czuję jakąś barierę przez tą jej skromnośc, nieśmiałość. Nie chce zaczynać jakiś tematów, żeby jej nie urazić, nie zgorszyć.
3 maja 2019, 10:51
Miałam przyjaciółkę, ale ta przyjaźń trochę tak umarła śmiercią naturalną po jej wyjeździe. Ani ja nie mam żalu, ani ona nie łka z rozpaczy. Kolej rzeczy. Sezonowo miewam kumpele bliższe, lub dalsze, jest z kim wyjść na piwo, ale od ładnych paru lat w ogóle mi się nie chce. Z pewnym sensie kontakty towarzyskie zastepują mi fora takie jak to, włosomaniaczek , albo edukacyjne forum właścicieli kotów ;p Tam znajduje więcej osób podobnych do mnie i nie mam potrzeby, by przełożyć to na realnie spotkania.