Temat: Nie potrafię zdać prawa jazdy

Mam 18 lat i wczoraj miałam drugie podejście do egzaminu i mi się nie udało przez co nie mogę się pozbierać. Na placyku idzie mi dobrze, a gdy wyjadę na miasto to już tragedia, wczoraj trzy razy zgasło mi auto, zapomniałam migacza, wjechałam na ciągłą i wszystko przez ten paraliżujący stres bo nawet nie potrafiłam utrzymać nogi na sprzęgle bo tak mi drgała mocno, chciało mi się płakać bo na jazdach jeżdżę dobrze a na egzaminie to już porażka stulecia. I nie wiem co mam robić żeby zdać, następny egzamin mam za 3 tygodnie bo nie ma szybszych terminów, a poza tym są matury. Co robić w takiej sytuacji? I czy ktoś jeszcze tak miał?

A ja się z hyziem zgadzam- jeśli ktoś reaguje na stres taką paniką powinien sobie to prawko odpuścić- przynajmniej na parę lat, potem znów spróbować jak nieco dojrzeje. Jeśli coś się dzieje na szosie/w ruchu miejskim, to także jest to stres a nie spokojne jeżdżenie po placyku, osoba która w takiej sytuacji spanikuje i wyłącza myślenie staje się wyłącznie zagrożeniem dla innych. Raczej na już natychmiast nie jest ono potrzebne niezbędnie w wielu 18lat, mało kto zacznie w tym wieku regularnie jeździć..

Ja się przymierzam do kursu, ale właśnie boję się, że 100 razy będę zdawała, A nie zdam :/ 

2 razy to nie tak źle. Ja zdałam za 8 mym. Tylko ze 7 miałam w Pl, ostatni w de. Nie ukrywam ze było o wiele łatwiej.  W Polsce bym pewnie nie zdała.  Zazwyczaj parkowanie było za mało równo.

Jak Ci gorzej idzie po mieście to może więcej ćwicz.  Będziesz pewniejsza i stres będzie mniejszy 

Pasek wagi

Ja zdawałam jak miałam 18 lat, trzy razy uwaliłam. Zniechęciłam się, stwierdziłam że nie chcę tego prawa jazdy. Wróciłam po 9 latach, na szczęście nie musiałam robić kursu drugi raz tylko wykupiłam dodatkowe jazdy, zdałam za drugim razem. Rzeczywiście pomogła zmiana podejścia, pomyślałam sobie ze egzaminator nie jest moim wrogiem, nawet zagadywałam trochę, żartowałam. Od razu zrobiła się inna atmosfera i ja się uspokoiłam. I jakoś poszło 

tym lepiej dla Ciebie i innych użytkowników ruchu. Stresujesz się mega przy samym egzaminie, pomyśl, że zaraz obok Ciebie nie będzie kogoś, kto spojrzy i np. naciśnie na hamulec...

miałam tak niedawno, też wydawało mi się, że nigdy nie zdam, mimo, że wyjeździłam w sumie 60 godzin ;) i instruktor był pewny mojego sukcesu

1 raz- błąd na placu, miły egzaminator, stres
2 raz - błąd na mieście z tych poważniejszych, mega stres, nieprzyjemny egzaminator
3 raz - było nieco błędów na mieście, w cholerę stresu, nikt tego dnia nie zdał jak czekałam 2h w ośrodku.. nikt.. szłam na zasadzie "i tak nie zdam", egzaminator ultra cham, niewybredne komentarze, ale zdane! :P 

jak mi się udało zdać z takim podejściem i stresem też masz szansę, postaraj się wrzucić na luz 

PS
To, że ktoś nie zda za 1 razem nie znaczy, że będzie złym kierowcą. Stres na egzaminie, a ten na drodze to moim zdaniem dwie różne rzeczy.
Nie sprawdzimy na egzaminie jak zareagujemy w sytuacji wypadku czy kolizji i na odwrót.
Bądźmy szczerzy, tu chodzi o zaliczenie egzaminu, prawdziwa nauka jazdy czeka nas później, ja np. jak kupię auto zamierzam najpierw wziąć sobie jeszcze raz z 4h jazd, a potem kilka tygodni jeździć z doświadczonym wieloletnim kierowcą ;)

BlackAngeel napisał(a):

Ja się przymierzam do kursu, ale właśnie boję się, że 100 razy będę zdawała, A nie zdam :/ 

Z takim myśleniem na pewno.

zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):

To, że ktoś nie zda za 1 razem nie znaczy, że będzie złym kierowcą.

I odwrotnie... Ja na przykład ku swemu zdziwieniu zdałam za pierwszym razem. Pochodzę z rodziny, w której nigdy nie było samochodu (po raz pierwszy usiadłam na miejscu kierowcy z dłońmi na kierownicy dopiero na pierwszej jeździe z instruktorem). Wyjeździłam przepisowe 30 i ani godziny dłużej. I zdałam. A dziś po paru latach prawko leży głęboko w szufladzie niewykorzystywane, bo nigdy tak naprawdę nie nauczyłam się bycia kierowcą. Samochód kupiony zaraz po odebraniu dokumentu sprzedałam po dwóch latach, bo stał prawie nieużywany, nie licząc paru nieznaczących przejażdżek*. Dodam, że mieszkam i pracuję w mieście, które nie wymaga bycia zmotoryzowanym, a ja lubię i zawsze lubiłam chodzenie (pół godziny marszu w jedną stronę to dla mnie sama przyjemność, nawet srogą zimą)

* A nie, jednak do czegoś się przydał - dojeżdżałam do Gdańska dwa razy w miesiącu na zjazdy podczas podyplomówki. Ale gdyby auta nie było, to i PKS dałby radę ;)

Autorko, nie zrażaj się. Wiadomo, że teraz emocje w tobie buzują świeżo po niepowodzeniu na egzaminie, ale przecież doskonale wiesz, że nie jesteś jakimś ewenementem, któremu na początku nie udaje się zdać egzaminu, prawda?

hyzio napisał(a):

Nie każdy powinien być kierowacą. Jeśli tak Cię stresuje egzamin to będziesz dupnym kierowcą. Poza tym dziś bardzo łatwo zdać. Wnioskuję to patrząc jak większość kierowców jeździ. Totalnie na "chybił-trafił".

Dzis łatwo zdać? Buhahahaha

Lepiej się poczułas Jak sobie dosralas?

Pasek wagi

Dokup  kilka lekcji i podejdz  jeszcze  raz. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.