Temat: prawdziwe zarobki nauczycieli

Osobiście znam takich nauczycieli, co ze wszystkimi dodatkami, nagrodami w przeliczeniu na miesiąc mają średnio ok. 7 brutto. 

Marisca napisał(a):

Wisterya napisał(a):

Balonkaa - dokładnie :)Marisca... Strasznie dziwne i dalekosiężne wnioski wyciągasz. Ja nie piszę, że księgowa lamentuje czy powinna lamentować.... Tak samo dzieciom kasy nie żałuję... Nie każdy narzeka, czy go tyłek boli, bo dziecko sąsiada kasę dostaje, a powinno mniej. Piszę, że dzieci z rodzin biedniejszych powinny mieć równe szanse, lub chociaż jakąś szansę na wyrównanie szans, czyli oświata powinna stać na w miarę wysokim poziomie, co daje większe i lepsze możliwości rozwoju, prawda?
Nie,  nie prawda. Moje pokolenie było karmione takimi banialukami i skutek jest tragiczny. Nie wszyscy mogą być prawnikami, inżynierami i lekarzami, ktoś też musi sprzątać, podawać towar w sklepie, produkować auta, którymi wożą się bogacze itp. Wyrównanie szans dla każdego to sensowne pensje za ciężką prace. Ciężka może być praca i nauczyciela i człowieka w fabryce. Każdy zasługuje na godne życie jeżeli pracuje.  Może wtedy w wielu zawodach będą pracowali ludzie z pasją i odpowiednimi kwalifikacjami , a nie tacy, którzy połasili się na lepsza kasę. Może nie każdy będzie magistrem, bo to nie jest potrzebne . Studia będą w  końcu tym , czym były kiedyś, czyli będą służył zdobywaniu wiedzy i będą tylko dla, tych którzy lubią i chcą się uczyć, a nie będą przymusem współczesnego świata, rynku pracy itp. Mnie właśnie o to w całym tym wątku chodzi, że nie tylko nauczyciele zasługują na podwyżki i nie tylko oni ciężko pracują. Problem z wyrównywaniem szans, godnym życiem nie jest rozwiązywalny na poziomie lepszych wynagrodzeń tylko dla nauczycieli. I co z tego, że biedny uczeń będzie miał dobrego wysoko opłacanego nauczyciela jak nie będzie go stać na dalsza edukację, albo w ogóle np.  na podręczniki, bo jego rodzice za mało zarabiają.Znam masę zdolnych osób , które chodziły do dobrych szkół i co z tego jak nie mają zaplecza i wsparcia, niejednokrotnie też musza szybko szukać jakiejkolwiek pracy, aby jeszcze swoją pensją wspomóc biednych rodziców, więc znowu nie mają na swój rozwój.

Nie sądziłam ze to kiedys powiem ale się z Tobą zgadzam. 

Inna sprawa ze tez nie rzadko się zdarza ze osoba z niższym wykształceniem zarobi więcej niż ktoś z dyplomem, bo np. Ma zawód bardziej potrzebny 

Pasek wagi

pooziomkaaa napisał(a):

maharettt napisał(a):

wszyscy się czepiaja tego urlopu. Może jest i on dłuższy, ale w terminie wymuszonym. W innym terminie nie ma szans.  Juz nie wspomnę tu o last minute we wrześniu, ale o takich okazjach jak pogrzeb, wesele, pilna sprawa urzedowa, czy np. Trzeba zawieźć dziadka do lekarza to sorry ale wtedy to tylko urlop BEZPŁATNY.  O ile wogole
A Ty myślisz że osoby pracujące gdzieś indziej mogą kiedy tylko chcą, potrzebują wziąć urlop. Uświadamiam Cię że nie mogą! i z ogromną przyjemnością zamienię moje 26 dni urlopu na 3 miesiące wolnego ! i będę brala w razie potrzeby urlop bezplatny.

Też pracuje w innym zawodzie i nie zamieniła bym tego na nauczyciela.  

A bezpłatny ci dadzą?  

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

Wisterya napisał(a):

Balonkaa - dokładnie :)Marisca... Strasznie dziwne i dalekosiężne wnioski wyciągasz. Ja nie piszę, że księgowa lamentuje czy powinna lamentować.... Tak samo dzieciom kasy nie żałuję... Nie każdy narzeka, czy go tyłek boli, bo dziecko sąsiada kasę dostaje, a powinno mniej. Piszę, że dzieci z rodzin biedniejszych powinny mieć równe szanse, lub chociaż jakąś szansę na wyrównanie szans, czyli oświata powinna stać na w miarę wysokim poziomie, co daje większe i lepsze możliwości rozwoju, prawda?
Nie,  nie prawda. Moje pokolenie było karmione takimi banialukami i skutek jest tragiczny. Nie wszyscy mogą być prawnikami, inżynierami i lekarzami, ktoś też musi sprzątać, podawać towar w sklepie, produkować auta, którymi wożą się bogacze itp. Wyrównanie szans dla każdego to sensowne pensje za ciężką prace. Ciężka może być praca i nauczyciela i człowieka w fabryce. Każdy zasługuje na godne życie jeżeli pracuje.  Może wtedy w wielu zawodach będą pracowali ludzie z pasją i odpowiednimi kwalifikacjami , a nie tacy, którzy połasili się na lepsza kasę. Może nie każdy będzie magistrem, bo to nie jest potrzebne . Studia będą w  końcu tym , czym były kiedyś, czyli będą służył zdobywaniu wiedzy i będą tylko dla, tych którzy lubią i chcą się uczyć, a nie będą przymusem współczesnego świata, rynku pracy itp. Mnie właśnie o to w całym tym wątku chodzi, że nie tylko nauczyciele zasługują na podwyżki i nie tylko oni ciężko pracują. Problem z wyrównywaniem szans, godnym życiem nie jest rozwiązywalny na poziomie lepszych wynagrodzeń tylko dla nauczycieli. I co z tego, że biedny uczeń będzie miał dobrego wysoko opłacanego nauczyciela jak nie będzie go stać na dalsza edukację, albo w ogóle np.  na podręczniki, bo jego rodzice za mało zarabiają.Znam masę zdolnych osób , które chodziły do dobrych szkół i co z tego jak nie mają zaplecza i wsparcia, niejednokrotnie też musza szybko szukać jakiejkolwiek pracy, aby jeszcze swoją pensją wspomóc biednych rodziców, więc znowu nie mają na swój rozwój.
Nie sądziłam ze to kiedys powiem ale się z Tobą zgadzam. Inna sprawa ze tez nie rzadko się zdarza ze osoba z niższym wykształceniem zarobi więcej niż ktoś z dyplomem, bo np. Ma zawód bardziej potrzebny 

Brawo, zgadzam sie. 

Ale jak tu ktos pisal, osoby z nizszym wylsztalceniem nie maja prawa "szczekac". 

"Nie ma nic gorszego jak czlowiek wyksztalcony ponad wlasna inteligencje."

Marisca napisał(a):

pooziomkaaa napisał(a):

maharettt napisał(a):

wszyscy się czepiaja tego urlopu. Może jest i on dłuższy, ale w terminie wymuszonym. W innym terminie nie ma szans.  Juz nie wspomnę tu o last minute we wrześniu, ale o takich okazjach jak pogrzeb, wesele, pilna sprawa urzedowa, czy np. Trzeba zawieźć dziadka do lekarza to sorry ale wtedy to tylko urlop BEZPŁATNY.  O ile wogole
A Ty myślisz że osoby pracujące gdzieś indziej mogą kiedy tylko chcą, potrzebują wziąć urlop. Uświadamiam Cię że nie mogą! i z ogromną przyjemnością zamienię moje 26 dni urlopu na 3 miesiące wolnego ! i będę brala w razie potrzeby urlop bezplatny.
Dokładnie już tutaj wspominałam o tym jak w mojej pracy 2 osoby miały w ten sam dzień egzamin na aplikacji i potrzebowały 1 dnia urlopu to szef darł się na całą kancelarią, że się im w d... wywraca  i mają sobie wybrać, kto idzie na egzamin i bierze dzień urlopu, a kto oddaje jedne termin i godiz się tylko na jedno podejście w poprawce.Ja ja potrzebowała urlop na obronę to miesiąc wcześniej uprzedziłam i były stęki o te jeden dzień. Jak potem dobrałam drugi dzień,żeby się przygotować to miałam rozmowę , czy chce jeszcze tam pracować. Koleżanki córka wylądowała w szpitalu to dostała 1 dzień urlopu urlop pod warunkiem, że wykona pracę w domu, więc koleżanka wzięła laptopa do szpitala i tam wykonywała obowiązki zawodowe , a szef dzwonił co godzinę i pytał, czy  już gotowe. Kolega , który był 1,5 mies na L-4 dostawał mailem pracę do domu i normalnie na L-4 pracował  z domu. Naprawdę nie tylko nauczyciele mają takie warunki pracy. 

Szef burak to się wszędzie trafić może. 

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Oczywiście, ze nikt nie musi być nauczycielem. Lekarzem też nie, dentystą też nie, pielęgniarką też nie- zwolnijmy wszystkich. Przy lustrze sama wydłubiesz sobie próchnicę z zęba. Wychodząc z takiego założenia, to nikt nie jest potrzebny i powinniśmy by wdzięczni jeżeli pracodawca da nam miskę ryżu za nasza pracę. Budżetówka rządzi się nieco innymi prawami niż sektor prywatny. Akurat mam dzieci w szkole- jedno w gimnazjum, drugie w podstawówce. U starszego jest jazda z nauczycielami matematyki, bo ich po prostu nie ma. Prawie cała klasa chodzi na korki, bo co rok jest wymieniany nauczyciel i żaden do niczego się nie nadaje, bo są to ludzie z przypadku- akurat mają jakąś przerwę w życiorysie i najczęściej nie mają co robić. Po roku odchodzą, bo znajdują sobie coś lepszego. Dyrektor szkoły jest bezradny, bo problem dotyczy wszystkich szkół w Warszawie. Mój ma o tyle dobrze, że mój mąż jest po politechnice- jako jedyny nie chodzi na korki z matmy. Jeżeli tak ma być, to może sprywatyzujmy szkolnictwo- bo i tak każdy płaci. Za korki: angielski, matma, fizyka itp. Ktoś powinien usiąść i się ogólnie zastanowić jak ta szkoła ma wyglądać, bo teraz wynagrodzenia mają z Karty i tak naprawdę dobry nauczyciel nie ma szans na nic lepiej. Dostanie to samo co ten co ma wszystko w nosie. Podwyżki zalepią problem, ale go nie rozwiążą. Problem też  jest taki, że podwyżki dostaną wszyscy, a nie powinni- powinni dostać tylko ci, których brakuje na rynku, są dobrzy i mają wyniki w nauce.

Marisca napisał(a):

Jeszcze tylko dodam nikt nauczycielem nie musi być. Mam wielu znajomych prawników, którzy awaryjnie po tylu latach nauki, trudów kończą jeszcze dodatkowe podyplomówki i torują sobie drogę w innym zawodzie. Wbrew pozorom prawnikom też nie jest łatwo. Wielu ma kancelarie, ale nie są pewni jutra, wcale kokosów też nie mają, a ciężko pracują, siedzą po nocach, cały czas śledzą zmiany przepisów, wertują orzeczenia. Tu nie wystarczy raz na całe życie nauczyć się jakiegoś materiału i go powielać co roku. Kto nauczycielom broni dokształcać się i zmienić zawód ? 
Proszę Cię. Moja nauczycielka matematyki musiała iść na dłuższy urlop i mieliśmy różne zastępstwa z byle kim, a pisze z byle kim , bo to były parodie nauczycieli. Nikt nie miał problemów z matematyką. Każdy po porostu uczył się z podręcznika, w którym wszystko było dobrze wyjaśnione.  Jak mi się przypomni to Ci potem napisze jaka to książka. W podstawówce byłam uczestnikiem (nawet nie laureatem) wielu olimpiad z j. polskiego i jak nie było nauczyciela na zastępstwo to ja prowadziłam lekcje w 7 klasie, a sama chodziłam do 6. Dawałam radę i nie było żadnych problemów, więc naprawdę nie wiem jaką to tajemna wiedzę mają nauczyciele. Moja mama była po zawodówce i to ona wielu rzeczy mnie nauczyła, więc nie przeceniajmy też kwalifikacji nauczycieli. 

Ja wiem, ze Polacy maja taka przypadłość, ze się uważają za specjalistów w każdej dziedzinie ale całe studia lic i mgr robiłam o tym JAK uczyc i nadal zapoznaję się z nowymi technikami więc tak, jest to w pewnym sensie tajemna wiedza (lub przynajmniej wiedza, której zdobycie zajmuje lata) i nie chodzi tylko o wiedzę merytoryczna (choć to jak najbardziej tez bo najpierw musiałam się sama nauczyć jezyka) ale jeszcze umiejętności jej przekazania. 

Moi uczniowie mają świetne wyniki i przygotowuje ich do egzaminów językowych potrzebnych do podjęcia studiów w krajach anglojęzycznych wiec poziom jest wyższy niż taka polska matura dajmy na to. Wyprowadziłam „na ludzi” przypadki prawie beznadziejne i mam powody być dumna z mojej wiedzy i umiejętności. Oczywiście, Polak siądzie za klawiaturą i powie, ze to wszystko łatwizna.

Nauczyciele-parodie to efekt niskich zarobków i ja się takiemu zjawisku wcale nie dziwię. Z taką płacą zawsze będzie słaba jakość. Nikt normalny nie będzie się użerał i poświęcał lat życia a te ochłapy w postaci żałośnie niskich dodatków zainteresują tylko desperatów i ludzi, którzy i tak nie maja co ze sobą zrobić. 

Co do uczennicy zastępującej nauczycielkę i to jeszcze u starszych uczniow to chyba już kompletnie Cię fantazja poniosła. Już to widze jak dziecko z szóstej klasy mnie zastępuje. Albo jakikolwiek przeciętny dorosły, który nie ma doświadczenia w pracy nauczyciela i z nastolatkami. Śmieszne.

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

pooziomkaaa napisał(a):

maharettt napisał(a):

wszyscy się czepiaja tego urlopu. Może jest i on dłuższy, ale w terminie wymuszonym. W innym terminie nie ma szans.  Juz nie wspomnę tu o last minute we wrześniu, ale o takich okazjach jak pogrzeb, wesele, pilna sprawa urzedowa, czy np. Trzeba zawieźć dziadka do lekarza to sorry ale wtedy to tylko urlop BEZPŁATNY.  O ile wogole
A Ty myślisz że osoby pracujące gdzieś indziej mogą kiedy tylko chcą, potrzebują wziąć urlop. Uświadamiam Cię że nie mogą! i z ogromną przyjemnością zamienię moje 26 dni urlopu na 3 miesiące wolnego ! i będę brala w razie potrzeby urlop bezplatny.
Dokładnie już tutaj wspominałam o tym jak w mojej pracy 2 osoby miały w ten sam dzień egzamin na aplikacji i potrzebowały 1 dnia urlopu to szef darł się na całą kancelarią, że się im w d... wywraca  i mają sobie wybrać, kto idzie na egzamin i bierze dzień urlopu, a kto oddaje jedne termin i godiz się tylko na jedno podejście w poprawce.Ja ja potrzebowała urlop na obronę to miesiąc wcześniej uprzedziłam i były stęki o te jeden dzień. Jak potem dobrałam drugi dzień,żeby się przygotować to miałam rozmowę , czy chce jeszcze tam pracować. Koleżanki córka wylądowała w szpitalu to dostała 1 dzień urlopu urlop pod warunkiem, że wykona pracę w domu, więc koleżanka wzięła laptopa do szpitala i tam wykonywała obowiązki zawodowe , a szef dzwonił co godzinę i pytał, czy  już gotowe. Kolega , który był 1,5 mies na L-4 dostawał mailem pracę do domu i normalnie na L-4 pracował  z domu. Naprawdę nie tylko nauczyciele mają takie warunki pracy. 
Szef burak to się wszędzie trafić może. 

Marisca już nieraz opisywała swoje patologiczne doświadczenia zawodowe (bo tego nie da się inaczej nazwać), projektując je na cały rynek zatrudnienia. Przez 11 lat mojej pracy zawodowej nigdy nie miałam problemu, żeby wziąć jakiś dzień wolny, jak był mi potrzebny, wiele razy brałam też urlopy trzytygodniowe i nikt nie miał o to pretensji. Urlop się pracownikowi należy. Więc nie wszędzie jest tak strasznie, jak Marisca opisuje.

Marisca napisał(a):

Rissika napisał(a):

Marisca napisał(a):

rubi200 napisał(a):

Te mityczne dodatki to tez moj ulubiony wątek, co wy myslicie ze to jakieś tysiące? Naprawde poki nie zobaczycie stanu konta nauczyciela czy urzednika to nie gadajcie glupot. 
Jak dowiadywałam się o pensję pracowników samorządowych  niższego szczebla w moim mieście to do pensji zasadniczej było 1000 zł. na początek. Potem awansuje się i przeskakuje szczebelki, zasadnicza i dodatki rosną.I napiszę Ci coś np. mam znajomych asystentów prokuratora, czy sędziego i wiesz ile zarabiają 3200-3500 brutto, więc niech nauczyciele nie stękają, bo ktoś odwala robotę za sędziego,  a zarabia grosze. 
Nauczyciel pracuje na pełen etat, nie będę się powtarzać wymieniając czym się zajmuje, bo już to zrobiłam w drugim, dotyczącym tego, wątku. Nie jest to jednak tylko siedzenie sobie 18h na lekcjach z dziećmi. Moja mama czy jej koleżanki w zyciu nie widziały 1000 zł dodatku, szczególnie na początek. 300 zł max, a pracuje około 30 lat. Moja mama dostaje 3400 brutto, na rękę dostaje 3100. Wlasnie prxyznalas, że zarabia grosze. A uwierz, że pracuje od samego początku z pełnym sercem dla swoich uczniów i pracę kocha. Tak cieżko zrozumieć, że chce mieć coś więcej za tyle lat poświęcenia? Owszem, moze poszukać pracy gdzie indziej, ale ona chce kształcić młodzież i chyba to wlasnie powinno być jakoś doceniane. 
Wielu pracuje pełen etat 40 h tygodniowo i musi zabierać robotę do domu, albo w określonych dniach miesiąca siedzi za darmo po godzinach. Każda praca powinna być doceniana, a nie jest. Może niech każdy wyjdzie na ulicę ......Naprawdę jakby Twoja mama pracowała u prywaciarza to słowa nie mogłaby pisnąć.Jak kilka lat temu pracowała w jednej kancelarii to była zmowa na mieście , że wszyscy płacą tylko minimalną i nie było gdzie uciec. A strajk ? Hahahahaha Podwyżka ? Hahahaha

Ty jesteś najgorszym, kurde, typem człowieka. Serio. Takim polaczkiem w najgorszym tego słowa znaczeniu, zawistnym , uszczypliwym co myśli 'ja mam beznadziejnie więc ty też siedź cicho.' Zamiast krytykować innych ludzi, którzy walczą o swoje, zajmij się walką o swoje godziwe zarobki a od innych się odwal. Czytać tego nie idzie. 

Jak usłyszę werset o powołaniu to witki mi opadną.

Wiesz w tym wszytskim chodzi o to, że jak Twoje dzieci dorosną i pójdą do szkoły to bądą uczone przez kogoś kto nie wybrał tego zawodu z braku laku. Może wyrosną na porządniejszych obywateli od Ciebie, którzy wspierają innych na około tak żebyśmy wszyscy żyli w lepszym społeczeństwie. 

Nugent napisał(a):

Marisca napisał(a):

Rissika napisał(a):

Marisca napisał(a):

rubi200 napisał(a):

Te mityczne dodatki to tez moj ulubiony wątek, co wy myslicie ze to jakieś tysiące? Naprawde poki nie zobaczycie stanu konta nauczyciela czy urzednika to nie gadajcie glupot. 
Jak dowiadywałam się o pensję pracowników samorządowych  niższego szczebla w moim mieście to do pensji zasadniczej było 1000 zł. na początek. Potem awansuje się i przeskakuje szczebelki, zasadnicza i dodatki rosną.I napiszę Ci coś np. mam znajomych asystentów prokuratora, czy sędziego i wiesz ile zarabiają 3200-3500 brutto, więc niech nauczyciele nie stękają, bo ktoś odwala robotę za sędziego,  a zarabia grosze. 
Nauczyciel pracuje na pełen etat, nie będę się powtarzać wymieniając czym się zajmuje, bo już to zrobiłam w drugim, dotyczącym tego, wątku. Nie jest to jednak tylko siedzenie sobie 18h na lekcjach z dziećmi. Moja mama czy jej koleżanki w zyciu nie widziały 1000 zł dodatku, szczególnie na początek. 300 zł max, a pracuje około 30 lat. Moja mama dostaje 3400 brutto, na rękę dostaje 3100. Wlasnie prxyznalas, że zarabia grosze. A uwierz, że pracuje od samego początku z pełnym sercem dla swoich uczniów i pracę kocha. Tak cieżko zrozumieć, że chce mieć coś więcej za tyle lat poświęcenia? Owszem, moze poszukać pracy gdzie indziej, ale ona chce kształcić młodzież i chyba to wlasnie powinno być jakoś doceniane. 
Wielu pracuje pełen etat 40 h tygodniowo i musi zabierać robotę do domu, albo w określonych dniach miesiąca siedzi za darmo po godzinach. Każda praca powinna być doceniana, a nie jest. Może niech każdy wyjdzie na ulicę ......Naprawdę jakby Twoja mama pracowała u prywaciarza to słowa nie mogłaby pisnąć.Jak kilka lat temu pracowała w jednej kancelarii to była zmowa na mieście , że wszyscy płacą tylko minimalną i nie było gdzie uciec. A strajk ? Hahahahaha Podwyżka ? Hahahaha
Ty jesteś najgorszym, kurde, typem człowieka. Serio. Takim polaczkiem w najgorszym tego słowa znaczeniu, zawistnym , uszczypliwym co myśli 'ja mam beznadziejnie więc ty też siedź cicho.' Zamiast krytykować innych ludzi, którzy walczą o swoje, zajmij się walką o swoje godziwe zarobki a od innych się odwal. Czytać tego nie idzie. Jak usłyszę werset o powołaniu to witki mi opadną.Wiesz w tym wszytskim chodzi o to, że jak Twoje dzieci dorosną i pójdą do szkoły to bądą uczone przez kogoś kto nie wybrał tego zawodu z braku laku. Może wyrosną na porządniejszych obywateli od Ciebie, którzy wspierają innych na około tak żebyśmy wszyscy żyli w lepszym społeczeństwie. 

Wiesz dlaczego się nie decydują: 1. mieszkają poza miejscem skąd pochodzą (niektórzy , aby uniknąć zmowy milczenia przeprowadzili się), 2. nie ma przedszkoli i żłobków, 3. brak ruchomego czasu pracy- żeby pogodzić role rodzinne. Nie każdy może siedzieć w domu- i żadne 500+ w tym nie pomoże, bo niektórzy mają np. po kilka tysięcy miesięcznie obciążeń. Bolączką jest to, że państwo nie wspiera godzenia życia rodzinnego i zawodowego. Nie każda kobieta chce w tym domu siedzieć. Na wsiach to samo lub jeszcze gorzej.

Marisca napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Z tego co pamiętam, to 500+ nie jest kolejnym zasiłkiem, tylko ma wspomóc demografię. Samotna matka z małym dochodem raczej nie przyczyni się do wzrostu demografii, osoba dobrze zarabiająca już może się zdecydować na kolejne dziecko. Więc, zgodnie z założeniami, ten bogatszy lepiej rokuje. I nie czepiam się do ludzi na wsi (chociaż w większości przypadków to niestety prawda), ale widzę jak demoralizująco wpływa na ludzi kasa, której nie zarobili na przykładzie moich kuzynów. Lepiej byłoby może przeznaczyć tą kasę właśnie na te dzieci na wsiach, które nie mają aż takich możliwości jak dzieci w mieście. A nie na nowy sprzęt rtv, nowy samochód i inne jeszcze bzdety.
Osoba dobrze zarabiająca może zdecydować się na kolejne dziecko bez 500 +  i to robi, bo dla takiej osoby 500 plus to ochłap. Założenia były takie,  że wielu nie decyduje się na kolejne dziecko, bo nie mają warunków finansowych. Te 500 plus miało wspomóc budzety domowe, aby ludzie chętniej na te kolejne dzieci się decydowali. Często jest natomiast tak,  że małżeństwo zwleka z pierwszym dzieckiem , bo nie mają odpowiednich finansów. 500 plus dla takiej rodziny na pierwsze dziecko to jakiś impuls, żeby szybciej się decydować, póki zdrowie dopisuje, póki są młodzi. Często zanim ktoś osiągnie jakiś lepszy pułap zawodowy/finansowy już bardzo późno decyduje się na 1 dziecko,  a 2 odpuszcza, albo już  w ogóle na dziecko się nie decyduje, bo już wygoda, , bo po co w takim wieku pakować się w pieluchy itp. Często jest tak, że wiek i zdrowie powoduję iż w pierwszą ciążę zachodzi się  bez problemu, ale czym kobieta starsza tym trudniej jej o kolejną ciążę , więc nawet jak ktoś już ma pułap finansowy to nie może mieć kolejnego dziecka, więc moim zdaniem zasadne jest to 500 + na 1 dziecko, żeby jednak te dzieci rodzić wcześniej.

Marisca ja nie jestem za strajkiem nauczycieli ale mam dość Twoich lamentów na temat prawników, wyjadę Ci tekstem który wszystkim radzisz możesz zmienić zawód i się przebranżowić skoro tak Cię krzywdzą pensją

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.