- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 stycznia 2019, 12:22
W sierpniu ide na slub mojej dobrej kolezanki. Na weselu nie bedzie zadnego alkoholu, poniewaz para mloda nie pije. Czy bylby to dla was problem? Kolezanka zali mi sie, ze wiele osob ja namawia do zmiany zdania, czego ani ona ani jej przyszly maz nie chca. Kilka osob zazartowalo, ze beda musieli przemycic alkohol lub wypic przed impreza...
Dla mnie nie jest to zaden problem, chociaz lubie alkohol (wino, drinki) to na pewno bede dobrze sie bawic bez % :)
21 stycznia 2019, 12:47
Dlatego nie robiliśmy wesela. Tylko w gronie najbliższej rodziny. Nawet świadków nie zapraszaliśmy. Nikt się nie obraził i był święty spokój.
21 stycznia 2019, 13:36
Gdyby ktoś zrobił wesele z obowiązkowym alkoholem dla każdego do przymusowego spożycia, to nie robiłabym z tego problemu, po prostu bym nie poszła. Przecież przyjęcie zaproszenia na wesele nie jest obowiązkowe, to dla mnie jasne. Ale nie włączałabym wtedy pretensji do Młodych, że jak śmieli nie uszanować moich preferencji, bo przecież impreza ma być dla mnie i mojej przyjemności. Nie przyszłoby mi do głowy iść i narzekać, ani nie czułabym się zmuszana do picia, bo wolnością jest opcja na spokojnie - nie pójścia. Raczej na tę sprawę patrzę tak, że to goście znają zasady gospodarza (którego wyjątkowe święto niby obchodzą) i się z nimi nie liczą. Nie przyszłoby mi też do głowy, by idąc na imprezę disco-polo (nie cierrrrrpię!) domagać się na niej muzyki klasycznej, bo gospodarz musi się dostosować do moich preferencji. On organizuje, i daje mi wolność, czy przyjmę zaproszenie i wejdę w tę konwencję czy nie. To jego impreza i grzecznością jest, że mnie zaprosił, a nie ja mu robię łaskę, że się w ogóle pojawiam. Mieć do niego wąty, że ja bym chciała jednak inne założenia jego imprezy i jako gość powinnam o tym decydować? Nie, to nie tak. U mnie w domu się nie pali, na terenie także. Zasada $@#@jest prosta i nie wyobrażam sobie, by moi goście się do niej nie dostosowali. Jeśli mam gości którzy są w takim nałogu, że nie wytrzymują, to faktycznie wychodzą na ulicę czy do auta zapalić. Ale to nałóg właśnie.Ogólnie dla Młodych idzie się na ślub, wesele to zabawa dla gości. Idąc na wesele gdzie jest alkohol jako człowiek masz wybór, możesz się napić lub nie. Nikt niczego Ci nie narzuca. Idąc na wesele bez alkoholu, nie masz wyboru. Nie możesz się napić. Ktoś narzuca Ci w jaki sposób masz się bawić. Adekwatna sytuacja byłaby, gdyby na weselu picie było obowiązkowe i Ty nie pijąca musiałabyś świętować/bawić się według zasad młodych i pić, chociaż nie masz ochoty. (...) No bo jeśli gospodarz zna upodobania gości i się z nimi nie liczy, to musi liczyć się z tym, że goście nie przyjdą na imprezę której charakter im nie odpowiada.
Zgadzam się z Tobą. I to napisałam wcześniej, że gość może nie przyjść na takie wesele i nikt nie powinien mieć do nikogo pretensji. Ale jestem przekonana, że gdyby goście odmówili młodym udziału w weselu przez brak alkoholu to Ci Młodzi pretensje do gości by jednak mieli. A mają przecież prawo nie uczestniczyć w imprezie, która formą im nie pasuje. Dlatego ja nie odważyłabym się na bezalkoholowe wesele, ale mi bardziej niż na udowadnianiu swojej niezależności i inności zależało na tym, żeby goście przyszli i bawili się dobrze. Natomiast jeśli młodzi zdecydują się na taką imprezę, to muszą liczyć się z konsekwencjami, które mogą być różne. I też nie powinni mieć do nikogo pretensji.
21 stycznia 2019, 13:53
Mówisz o szacunku... a gdzie szacunek do wartości jakie wyznaje para młoda? Nie sądzisz, że to jednak przede wszystkim ICH ten dzień dotyczy? To ONI jako jedyni będą to wspominać do końca życia? I to ONI nie powinni czuć się źle na samą myśl o tym co zorganizowali?Przecież to są małe pierdoły... Dla gości, którzy w życiu są na co najmniej kilku weselach to jest ewentualnie jakaś "inność" o której albo będą pamiętać albo nie :) A państwo młodzi na pewno będą ten dzień wspominać zawsze i to oni powinni zrobić to w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Zresztą zaproszenie jest ukłonem w stronę gościa ale gość może zdecydować czy chce przyjść. To jest jego wybór. Wyborem państwa młodych jest co podadzą do żarcia, jaka będzie muzyka, czy będzie w remizie czy w hotelu za miliony monet. Mnie zadziwia, że ktoś wybór menu może odebrać jako brak szacunku. Przecież i tak każdemu się nie dogodzi i tak jak gość jest malkontentem to znajdzie coś do czego się przychrzani i odbierze jako brak szacunku.Pytanie jest zasadncize - dla kogo wesele. Jezeli wylacznie dla panstwa mlodych, niech sobie robia we dwojke ze swiadkami niepijacymi (czy ewentualnie niepalacymi, albo chodzacymi z durszlakami na glowie) i bedzie w porzadku. Jezeli jednak zapraszaja kogos, na wspolna zabawe, to MUSZA szanowac wartosci osoby,ktora zapraszaja. To sie nazywa kultura. Nie wyobrazam sobie, aby ktos zapraszal na wesele gosci z dziecmi i nie przewidzial specjalnego pokoju, gdzie te zaproszone dzieci mialyby sie bawic, nie przewidzial dla nich osobnego stolu ze specjalnym pozywieniem, ani osoby, ktora by je pilnowala. Bo zapraszanie z dzieckiem i niech sobie gosc weselny robi z dzieckiem co chce - to jest wlasnie brak szaciunku wobec goscia. Tak samo jak panstwo mlodzi sa wege i cale wesele jest wege - to takze brak szacunku wobec gosci i narzucanie im wlasnych wartosci - i nie chodzi o to, czy mozna przezyc, bo mozna. nie w tym problem.Panstwo mlodzi maja wybor wyselekcjonowac wsrod znajomych i rodziny tylko abstynentow i wylacznie takich zaprosic na wesele. Maja wolna reke. Nikt nikogo nie musi zapraszac na wesele. Slowo "zaproszenie" jest uklonem w strone zaproszonego i zapraszajacy ma sie czuc dobrze, a nie byc zmuszony do pewnych zachowan, ktorych nie uznaje. I podkreslam, nie mowie o alkoholizmie. Bylam raz na weselu bezalkoholowym, gdyz panstwo mlodzi byli Swiadkami Jehowy. Bylo strasznei dretwo, ale nikt nie tanczyl i muszyka byla "religina" -). Chociaz bylo wiele osob nie SJ. Smieje sie tylko na wspomnienie tego spotkania, bo wtedy, nikt sie nie smial -)
Ale po co ta ironia? takie osmieszanie tematu nic nie wnosi.
Oczywiscie, ze to dzien "panstwa mlodych", - chyba to sa oczywistosci, no ale nie o tym rozmawiamy.
Pytanie brzmi "DLA KOGO JEST WESELE", a nie czy to jest wazny dzien dla panstwa mlodych.
. Przeciez panstwo mlodych decyduja kto przyjdzie na wesele. Jezeli juz zdecyduja, to wypadaloby zajac sie goscmi, wziac pod uwage ich preferencje i ich potrzeby.
Postawa taka, ze wesele bedzie takie i takie i jak ktos chce, to przyjdzie, a jak nie, to nie przyjdzie - jest nieuczciwe. To tak jak z dziecmi, ja zapraszam cie z dzieckiem, ale ty pozniej sie nim zajmij, bo to nie jest moj dzieciak. Niepowazne.
edycja - jak ktos wyzej wspomnial - tez raz bylam na weselu o wysokiej jakosci kuchni.... dwa groszki z jakims czyms. Wszyscy byli glodni, chociaz kosztowalo to 10 xwiecej niz zwykly rosol. Goscie przychodza z prezentami, chca sie bawic, potanczyc, zjesc, wypic za zdrowie panstwa mlodych - w sumie nic wielkiego....lepiej o tym pamietac -)
o ile wiem, pomimo, ze panstwo mlodzi nie pala, to jednak organizuja popielniczki, albo miejsce dla palacych -) Zwykly gest podkreslajacy szacunek wobec ludzi, ktorych sie gosci.
Edytowany przez nobliwa 21 stycznia 2019, 14:00
21 stycznia 2019, 14:09
Ale po co ta ironia? takie osmieszanie tematu nic nie wnosi.Oczywiscie, ze to dzien "panstwa mlodych", - chyba to sa oczywistosci, no ale nie o tym rozmawiamy. Pytanie brzmi "DLA KOGO JEST WESELE", a nie czy to jest wazny dzien dla panstwa mlodych. . Przeciez panstwo mlodych decyduja kto przyjdzie na wesele. Jezeli juz zdecyduja, to wypadaloby zajac sie goscmi, wziac pod uwage ich preferencje i ich potrzeby.Postawa taka, ze wesele bedzie takie i takie i jak ktos chce, to przyjdzie, a jak nie, to nie przyjdzie - jest nieuczciwe. To tak jak z dziecmi, ja zapraszam cie z dzieckiem, ale ty pozniej sie nim zajmij, bo to nie jest moj dzieciak. Niepowazne.edycja - jak ktos wyzej wspomnial - tez raz bylam na weselu o wysokiej jakosci kuchni.... dwa groszki z jakims czyms. Wszyscy byli glodni, chociaz kosztowalo to 10 xwiecej niz zwykly rosol. Goscie przychodza z prezentami, chca sie bawic, potanczyc, zjesc, wypic za zdrowie panstwa mlodych - w sumie nic wielkiego....lepiej o tym pamietac -)Mówisz o szacunku... a gdzie szacunek do wartości jakie wyznaje para młoda? Nie sądzisz, że to jednak przede wszystkim ICH ten dzień dotyczy? To ONI jako jedyni będą to wspominać do końca życia? I to ONI nie powinni czuć się źle na samą myśl o tym co zorganizowali?Przecież to są małe pierdoły... Dla gości, którzy w życiu są na co najmniej kilku weselach to jest ewentualnie jakaś "inność" o której albo będą pamiętać albo nie :) A państwo młodzi na pewno będą ten dzień wspominać zawsze i to oni powinni zrobić to w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Zresztą zaproszenie jest ukłonem w stronę gościa ale gość może zdecydować czy chce przyjść. To jest jego wybór. Wyborem państwa młodych jest co podadzą do żarcia, jaka będzie muzyka, czy będzie w remizie czy w hotelu za miliony monet. Mnie zadziwia, że ktoś wybór menu może odebrać jako brak szacunku. Przecież i tak każdemu się nie dogodzi i tak jak gość jest malkontentem to znajdzie coś do czego się przychrzani i odbierze jako brak szacunku.Pytanie jest zasadncize - dla kogo wesele. Jezeli wylacznie dla panstwa mlodych, niech sobie robia we dwojke ze swiadkami niepijacymi (czy ewentualnie niepalacymi, albo chodzacymi z durszlakami na glowie) i bedzie w porzadku. Jezeli jednak zapraszaja kogos, na wspolna zabawe, to MUSZA szanowac wartosci osoby,ktora zapraszaja. To sie nazywa kultura. Nie wyobrazam sobie, aby ktos zapraszal na wesele gosci z dziecmi i nie przewidzial specjalnego pokoju, gdzie te zaproszone dzieci mialyby sie bawic, nie przewidzial dla nich osobnego stolu ze specjalnym pozywieniem, ani osoby, ktora by je pilnowala. Bo zapraszanie z dzieckiem i niech sobie gosc weselny robi z dzieckiem co chce - to jest wlasnie brak szaciunku wobec goscia. Tak samo jak panstwo mlodzi sa wege i cale wesele jest wege - to takze brak szacunku wobec gosci i narzucanie im wlasnych wartosci - i nie chodzi o to, czy mozna przezyc, bo mozna. nie w tym problem.Panstwo mlodzi maja wybor wyselekcjonowac wsrod znajomych i rodziny tylko abstynentow i wylacznie takich zaprosic na wesele. Maja wolna reke. Nikt nikogo nie musi zapraszac na wesele. Slowo "zaproszenie" jest uklonem w strone zaproszonego i zapraszajacy ma sie czuc dobrze, a nie byc zmuszony do pewnych zachowan, ktorych nie uznaje. I podkreslam, nie mowie o alkoholizmie. Bylam raz na weselu bezalkoholowym, gdyz panstwo mlodzi byli Swiadkami Jehowy. Bylo strasznei dretwo, ale nikt nie tanczyl i muszyka byla "religina" -). Chociaz bylo wiele osob nie SJ. Smieje sie tylko na wspomnienie tego spotkania, bo wtedy, nikt sie nie smial -)
Po pierwsze prezentów nie wymagam o czym zaznaczałam przy zapraszaniu, to jedynie dobra wola a nie bilet wstępu upoważniający do wymagań :)
Po drugie i najważniejsze. To jest dzień państwa młodych. Koniec, kropka. Jeżeli ktoś ma szczęście (jak ja) to ma wśród zaproszonych gości same bliskie osoby, które nas lubią, szanują i chcą być z nami w tym dniu.
A jeżeli ktoś przychodzi dla samego wesela to przepraszam ale naprawdę niech zostanie w domu. Bo zapraszając 50 czy 100 i tak nie dogodzi się wszystkim. Ten woli kotleta a tamten roladę, ten się nie naje bo za słone, temu za mało, tamten nie lubi jak jest w sosie a cioci Krysi to w ogóle nie pasuje, że latem tort jest czekoladowy jak powinien być owocowy.
Szanuję moich gości i ich lubię. Dlatego ich zapraszam. Ale autentycznie przykro mi się zrobiło kiedy dość bliska mi osoba odmówiła bo ślub cywilny to dla niej nie ślub. No trudno, nie będę zmieniać MOICH wartości dla gości. Nie przyjdzie, jej wybór, zostaje mi to uszanować.
I tak samo jest z innymi wartościami. Nie wszystko trzeba odbierać jako fanaberię. Gość jest ważny ale jeśli stawia menu nad obecność z bliską osobą w tak ważnym dniu to chyba z jego szacunkiem i sympatią jest coś nie teges. I w sumie dobrze o tym wiedzieć :)
Prawdą jest jednak, że ja patrzę z perspektywy osoby, która zaprasza niewielu ludzi, tych naprawdę bliskich :) Bo jak ktoś idzie na wesele dla wesela, bo lubi takie imprezy, a w sumie państwo młodzi są im bardziej obojętni no to rzeczywiście takie "fanaberie" mogą być nie do przeskoczenia :)
21 stycznia 2019, 14:17
Widziałam kiedyś takie (będąc w pracy) i goście przychodzili i mówili, że żałują przyjazdu kilkuset kilometrów bo gorzej niż na stypie. Część poszła do innej sali i oglądała mecz. Cyrki były ale też państwo młodzi to jakieś wykręty były.. Nawet tortu nie zapewnili. Myślę, że poszłabym na wesele gdyby była to bliska rodzina, w przeciwnym razie nie pojechałabym wcale.
To oni przyjechali na wesele, by cieszyć z młodymi ich dniem czy się napić? Bo jeśli to drugie to rzeczywiście lepiej nie jechać tylko w domu z flaszka spędzić wieczór
21 stycznia 2019, 15:31
To oni przyjechali na wesele, by cieszyć z młodymi ich dniem czy się napić? Bo jeśli to drugie to rzeczywiście lepiej nie jechać tylko w domu z flaszka spędzić wieczórWidziałam kiedyś takie (będąc w pracy) i goście przychodzili i mówili, że żałują przyjazdu kilkuset kilometrów bo gorzej niż na stypie. Część poszła do innej sali i oglądała mecz. Cyrki były ale też państwo młodzi to jakieś wykręty były.. Nawet tortu nie zapewnili. Myślę, że poszłabym na wesele gdyby była to bliska rodzina, w przeciwnym razie nie pojechałabym wcale.
To może z drugiej strony kija... to jak młodych interesują tylko oni sami a gości maja w tyłku to niech zorganizuja sobie slub ze swiadkami o identycznych preferencjach jak swoje bo rzeczywiście w takich okolicznościach to ich ślub, ich rację, ich ulubione potrawy, ich muzyka. Będą się przez resztę dnia migdalic ze szczęścia przy swoich jedynych gościach bo to w końcu ich dzien. Oni są najważniejsi. Amen.
21 stycznia 2019, 15:42
To oni przyjechali na wesele, by cieszyć z młodymi ich dniem czy się napić? Bo jeśli to drugie to rzeczywiście lepiej nie jechać tylko w domu z flaszka spędzić wieczórWidziałam kiedyś takie (będąc w pracy) i goście przychodzili i mówili, że żałują przyjazdu kilkuset kilometrów bo gorzej niż na stypie. Część poszła do innej sali i oglądała mecz. Cyrki były ale też państwo młodzi to jakieś wykręty były.. Nawet tortu nie zapewnili. Myślę, że poszłabym na wesele gdyby była to bliska rodzina, w przeciwnym razie nie pojechałabym wcale.
Zacznijmy od tego jaka jest definicja wesela.
Z Wikipedii:
"Przyjęcie weselne jest formą zabawy, biesiadowania, świętowania, w której uczestniczą zaproszeni goście. Uczestnikiem wesela może być osoba specjalnie na tę uroczystość zaproszona. Uczestnictwo w przyjęciu zobowiązuje do przyjęcia odpowiedniej roli, która jest przypisywana w zależności od stopnia pokrewieństwa lub pozycji społecznej. Podczas wesela szczególną rolę odgrywają świadkowe, rodzice oraz chrzestni. Weselu towarzyszą liczne typowe elementy, jak odpowiednie miejsce i oprawa, specjalnie zaplanowane menu, spożywanie alkoholu, taniec, zabawy, podarunki dla nowożeńców. Prestiż ceremonii podkreśla się odpowiednimi przedmiotami, stołami, krzesłami, dekoracjami, oświetleniem, muzyką. Stałym elementem wesela są skecze, konkursy, krojenie tortu, wznoszenie toastu itp. Zarówno para młoda, jak i goście zobowiązani są do stosownego ubioru. Kobiety z reguły ubierają sukienki wieczorowe, a mężczyźni garnitury lub fraki. Wygląd ubioru zależy od obowiązującej mody, dlatego tradycyjny ubiór ślubny zmieniał się na przestrzeni wieków[3]."
Taka jest tradycja, a bezalkoholowe, weganskie czy jeszcze inne wesela to jest nowa moda.
Biesiada, "posiedzenie wesołe przy napitku i potrawach, uczta".
Więc tak, idąc na wesele, goście ida sie najeść, napić, zabawić się. To jest definicja wesela, według staropolskiej encyklopedii. Na tym to zawsze polegalo, a nie na siedzeniu i wpatrywaniu sie w panstwa młodych jak spijaja sobie z dziubkow. :)
21 stycznia 2019, 16:36
To może z drugiej strony kija... to jak młodych interesują tylko oni sami a gości maja w tyłku to niech zorganizuja sobie slub ze swiadkami o identycznych preferencjach jak swoje bo rzeczywiście w takich okolicznościach to ich ślub, ich rację, ich ulubione potrawy, ich muzyka. Będą się przez resztę dnia migdalic ze szczęścia przy swoich jedynych gościach bo to w końcu ich dzien. Oni są najważniejsi. Amen.To oni przyjechali na wesele, by cieszyć z młodymi ich dniem czy się napić? Bo jeśli to drugie to rzeczywiście lepiej nie jechać tylko w domu z flaszka spędzić wieczórWidziałam kiedyś takie (będąc w pracy) i goście przychodzili i mówili, że żałują przyjazdu kilkuset kilometrów bo gorzej niż na stypie. Część poszła do innej sali i oglądała mecz. Cyrki były ale też państwo młodzi to jakieś wykręty były.. Nawet tortu nie zapewnili. Myślę, że poszłabym na wesele gdyby była to bliska rodzina, w przeciwnym razie nie pojechałabym wcale.
Zapraszają gości bo może chcą by z nimi spędzili ten dzień. Jak dla kogoś alkohol jest taki ważny to może nie iść i po problemie. Może też taka mala selekcja co pokaże komu z potencjalnych gości tak naprawdę na młodych zależy.
21 stycznia 2019, 17:13
Niektórzy chca za wszelką cenę wmówić innym ze spożywając alko taki ktos ma problem i w temacie o potencjalnym olewaniu gości alko wychodzi na czolo jako problem psychicznej choroby, zaburzenia i uzaleznienia.
Czy to tak trudno postawić sie w pozycji goscia? Jeśli mnie ktos zaprasza na tak ważny dzień jak slub to chciałabym mieć te pewność, że ktoś chce się te radością ze mną podzielić, że zaprasza MNIE bo chce tam MNIE. Że chce aby ten dzień był najlepszy z mozliwych i zadba o to skoro chce się tym szczęściem dzielić ze mną a ja zrobię wszystko ze swojej strony abym była najlepszym gościem na świecie.
A jeśli mnie zaprasza bo sobie wymyślił wesele na 100 osób i tyle musi być, bo wypada, bo jestem jakas tam kuzynka czy ciotka....bo.... bo.... bo mam robić za audytorium, bo jakas kase przyniosę.... to ja mam gdzieś takich młodych i ich wesele.
21 stycznia 2019, 17:44
Niektórzy chca za wszelką cenę wmówić innym ze spożywając alko taki ktos ma problem i w temacie o potencjalnym olewaniu gości alko wychodzi na czolo jako problem psychicznej choroby, zaburzenia i uzaleznienia.Czy to tak trudno postawić sie w pozycji goscia? Jeśli mnie ktos zaprasza na tak ważny dzień jak slub to chciałabym mieć te pewność, że ktoś chce się te radością ze mną podzielić, że zaprasza MNIE bo chce tam MNIE. Że chce aby ten dzień był najlepszy z mozliwych i zadba o to skoro chce się tym szczęściem dzielić ze mną a ja zrobię wszystko ze swojej strony abym była najlepszym gościem na świecie. A jeśli mnie zaprasza bo sobie wymyślił wesele na 100 osób i tyle musi być, bo wypada, bo jestem jakas tam kuzynka czy ciotka....bo.... bo.... bo mam robić za audytorium, bo jakas kase przyniosę.... to ja mam gdzieś takich młodych i ich wesele.
Sama staram się myśleć o moich gościach - ten jest wege, ten nie, ten ma nietolerancje pokarmowe... pytam wszystkich ale nie gwarantuję, że każdy będzie w 100% zadowolony bo wydaje mi się to możliwe tylko w restauracji gdzie każdy zamawia na co ma ochotę, nie przy 1-2 opcjach menu dla wszystkich gości :)
Masz młodych gdzieś, chcesz imprezę na swoich zasadach :) A to tak nie działa. Masz wybór - możesz iść i akceptować, że ktoś ugościł Cię po swojemu a nie po Twojemu albo nie pasują Ci takie warunki i nie idziesz.
Absurdem jest jednak myślenie, że gość jest najważniejszy na świecie. Jest ważny ale jeśli masz 50 czy 100 gości (wszystkich lubisz, szanujesz, chcesz z nimi spędzić ten dzień) to nie jesteś w stanie każdego postawić jako najważniejszego bo ludzie chcą różnych rzeczy :)
A jedyne co jest naprawdę w życiu istotne i to nie tylko przy organizacji wesela to żyć w zgodzie ze sobą, nie naginać swoich zasad i wartości żeby wszystkich zadowolić :)
I jako panna młoda powiem szczerzę - wolę jeśli przyjdzie garstka tych, dla których jestem widocznie równie ważna jak oni dla mnie, którzy uszanują pewne nasze zasady, niż żeby przyszli wszyscy a ja robiłabym coś wbrew sobie żeby mnie tylko "wszyscy" lubili :)