Temat: Czy jesteś szczęśliwa/szczęśliwy?

Gdyby ktoś teraz zapytał Cię, czy jesteś człowiekiem szczęśliwym - co byście odpowiedzieli?

A jeśli jesteście szczęśliwi - to czy mieliście kiedyś moment w życiu, kiedy nie byliście? I jak z tego wyszliście?

Wiem, że może pytanie głupie, ale od dłuższego czasu łapie się na myślach, że żałuję wielu decyzji (poważnych) i nie jestem od dawna szczęśliwa. Nawet świętami nie potrafię się cieszyć, a zwykle chociażby swiateczny nastrój mi się udzielał i chociaż trochę poprawiał samopoczucie.

Pasek wagi

nie jestem szczęśliwa. myślę, że ten stan wynika z bardzo niskiego poczucia własnej wartości, które rzutuje na wszystkie obszary w moim życiu.. chyba przydałaby mi się terapia.. patrząc z boku wiele osób mówi, że mam wiele szczęścia, bo mam męża, który mnie kocha, mam mieszkanie, "jestem zdrowa".. a we mnie wiecznie jest ten smutek.

Jestem szczesliwa - mam wspanialych ludzi w okol mnie, super mieszkanie, cudownego meza, jestem zdrowa i moi bliscy sa zdrowi, nie mam problemow finansowach, mam cele i marzenia, ktore pomalu spelniam, a nad sprawami, ktore moglyby wygladac troche lepiej, ciagle pracuje, pomalutku :) Wiem, ze w przeszlosci moglam niektorze rzeczy zrobic inaczej, ale nie meczy mnie to, nie zastanawiam sie nad tym, bo po co? Czasu nie cofne, wole myslec o tym co jest teraz i co bedzie w przyszlosci i staram sie nie popelniac bledow.

Wiesz, że ostatnio bardzo dużo na ten temat rozmyślam? Doszedłem do wniosku, że ie jestem szczęśliwy w swoim życiu. Dlatego postanowiłem je zmienić. Zawalczyć o siebie. M.in. Schudłem 25kg, Jeszcze jakieś 15kg przede mną. Ale to nie jest tak, że jak schudnę to nagle stanę się szczęśliwy. Fakt, łatwiej będzie mi być atrakcyjnym dla kobiet, itp. itd. Ale szczęście to jest coś, co ma się tu i teraz. To nie jest tak, że nagle stanie się "klik" i staniesz się szczęśliwa. 

Względnie tak. Miewam gorsze momenty i bardzo łatwo łapię "depresyjne" stany. Ale ostatnio chłopak mnie uświadomił, że przecież nie mam wcale źle w życiu, a jeśli chcę to mogę sprawić żeby było lepiej. Nie mam długów, nie muszę liczyć każdego grosza, sama sobie dyktuję warunki swojego życia. Śpię, jem, odpoczywam, marnuję czas tyle ile sama chcę. Nikt mnie nie kontroluje. Jestem (względnie) zdrowa, a to co kuleje właśnie naprawiam. Może i nie mam milionów na koncie i nie mogę podróżować, co na pewno dałoby mi ogromne szczęście, ale mam to co najważniejsze i przede wszystkim kochających ludzi dookoła.

pestka.jablkowa napisał(a):

  Co do problemów to mam takie podejście: Czy mam na to jakiś wpływ? Nie ? nie ma sensu się zamartwiać. Tak ? zmień to co ci nie pasuje. Bez wymówek, bez jęczenia, tylko my jesteśmy odpowiedzialni z nasze życie. Chociaz nie wierzę, że ?możesz osiągnąć wszystko jeśli tylko chcesz? ? życie jest trochę bardziej skomplikowane. Ale wierzę, że jeśli coś nam nie pasuje, to powinniśmy zrobić wszystko co w naszej mocy aby to zmienić. A jeśli się nie uda, to przynajmniej wiemy, że próbowaliśmy na 100%.

Czasami problem jest bardziej złożony. O ile żałuję studiów na które poszłam, to jestem to w stanie przeboleć, bo zawsze można się przekwalifikować, o tyle drugi problem jest bardziej złożony. I działając w tym kierunku pewnie zranie inne osoby. Jestem nieszczęśliwa w małżeństwie. Czasem się zastanawiam, czy gdybym mogła cofnąć czas to czy coś bym zmieniła. I z jednej strony bardzo bym chciała, a z drugiej - jedyne co mi dobrego przyniosło, to moje dziecko, bez którego nie wyobrażam sobie życia. Wiele razy widzę szczęśliwe pary, czytam tak jak tutaj - że mąż jest najlepszym przyjacielem, miłością życia. U mnie tego nie ma. Częściej się kłócimy niż rozmawiamy, z mojej strony uczucie wygasło. Wiem, że ogólnie jest dobrym człowiekiem, widzę, że coraz lepiej dogaduje się z naszym dzieckiem. Widzę, że się stara, ale boje się, że będzie jak z moimi studiami. Po 2 roku czułam, że źle wybrałam, ale stwierdziłam, że jak już "zmarnowałam" 2 lata, to dokończę studia. Teraz wiem, że przez to zmarnowałam 5 lat. Boję się, że za 10-20 lat dojdę to do takiego samego wniosku na myśl o moim małżeństwie... Pewnie gdyby nie dziecko, już dawno podjęłabym kroki. A tak mam wrażenie, że walcząc o swoje szczęście, zniszczę szczęście wszystkich wokoło... 

Pasek wagi

Nie jestem szczęśliwa, nie jestem też nieszczęśliwa, raczej taka letnia. Nie żałuję przeszłości, ale czuję, że mogłam więcej w życiu zrobić, a jestem jakby w zawieszeniu,i im starsza tym bardziej się boję, że nie ma już czasu na zmiany. Robiłam sobie ostatnio labirynt na skrypt życiowy i wyszło mi, że szczęście, decyzyjność i poczucie, że żyję jest dla mnie całkowicie zablokowane, mam skryptowy zakaz w tym temacie :D Skrypt życiowy w teorii to plan, którym w życiu nieświadomie się kierujesz, a który został ci wpojony przez wychowanie w rodzinie. Zrób sobie, narzędzie takie do zabawy, ale może coś Ci rozjaśni: http://www.analiza-transakcyjna.pl/2018/03/13/nary...

Podobno nigdy nie jest za późno na szczęście, ale to takie medialne historie jednostek... https://alexba.eu/blog/poki-zyjesz-nie-jest-za-poz...

jestem, w koncu czuje ze wszysto jest na swoim miejscu:

* mam cudownego partnera, z ktorym codziennosc jest wspaniala przygoda. niby nasze zycie jest takie 'zwykle', ale to wlasnie to czego potrzebuje. stabilizacji i nie doszukiwania sie dramatow

* codziennie sie ucze, dzieki czemu zaspokajam swoja ambicje

*jestem zdrowa i osoby z mojego otoczenia rowniez

* za rok skoncze studia i w koncu bede niezalezna finansowo od rodzicow!

* dzieki rodzicom zyje w dostatku, niczego mi nie brakuje, a nawet mam 'za duzo'

*podrozuje

Ale najwazniejsze to odnajdywanie przyjemnosci w malych rzeczach. Dla mnie jest to codzienny rytual picia kawy, trening z sluchawkami w uszach, przytulanie sie przed zasnieciem i buzi w czolo od mojego chlopaka, zadbanie o najblizszych.  :)

jestem szczesliwa, zdecydowanie. <3 realizuje sie na wszelkch zyciowych plaszczynach - dom, rodzina, przyjaciele, milosc, rozwoj pasji i zainteresowan, kariera zawodowa - nie moge na nic narzekac. nie zawsze jednak bylo tak kolorowo .. w zasadzie odkad udalo mi sie pokonac anoreksje, jestem coraz bardziej spelniona i zadowolona z zycia. uwielbiam moje zycie i nie zamienilabym je na zadne inne. nawet nie wymazalabym trudnego doswiadczenia zmagan z anoreksja, bo pozwolilo mi ono nabrac sily, dystansu i pewnosci, dzieki ktorym jestem teraz w tym miejscu.:)

Moim zdaniem szczęśliwe mogą być istoty albo nieświadome, albo nie posiadające ambicji - trzeciej grupy, czyli spełnionych życiowo nie wliczam, gdyż to niewielki promil ;P

Zwykle jestem szczęśliwa. Kiedyś nie byłam, bo miałam dziecko na wychowaniu i sobie z tym nie radziłam. Odpowiedzialnośćza syna mnie wykańczała, ale jest juz dorosły...

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.