Temat: Czy jesteś szczęśliwa/szczęśliwy?

Gdyby ktoś teraz zapytał Cię, czy jesteś człowiekiem szczęśliwym - co byście odpowiedzieli?

A jeśli jesteście szczęśliwi - to czy mieliście kiedyś moment w życiu, kiedy nie byliście? I jak z tego wyszliście?

Wiem, że może pytanie głupie, ale od dłuższego czasu łapie się na myślach, że żałuję wielu decyzji (poważnych) i nie jestem od dawna szczęśliwa. Nawet świętami nie potrafię się cieszyć, a zwykle chociażby swiateczny nastrój mi się udzielał i chociaż trochę poprawiał samopoczucie.

Pasek wagi

generalnie jestem, ale stało się dużo zlych rzeczy w moim życiu i wśród moich bliskich i nie potrafię być  w pełni szczęśliwa, kiedy osoby mi najbliższe które bardzo kocham nie są szczęśliwe.

Swoich decyzji życiowych nie żałuję, no może oprocz zmiany pracy ale to taka drobna rzecz do cofnięcia, no i wszystko nas czegoś w życiu uczy. Patrzę na wiele problemów przez pryzmat tego co naprawdę złego może się w życiu wydarzyć i nie przejmuje się błahymi sprawami- staram się nie robic problemów z tego że mąż mnie wkurzył czymś w perspektywie życia nieważnym, czy np. Poniesieniem jakis dodatkowych kosztów bo coś się popsulo. Za dużo jest blahych spraw, o które ludzie się szarpią, a pieniądze to tylko pieniądze. Trzeba się kochać i szanować i nie szukać na siłę problemów.

Były okresy ze było mi źle i ciężko, w ostatnim takim okresie chodziłam do psychoterapeuty i bardzo polecam.

Jestem bardzo szczęśliwa ;)

Czy był czas, kiedy nie byłam? Owszem. Ale zaczęłam rozdzielać rzeczy na takie, na które mam wpływ i na takie, na które wpływu nie mam. Te na które nie mam - akceptuję. A te, które mogę zmienić i chcę zmienić zmieniam. Oczywiście dalej odczuwam smutek kiedy coś się zdarzy ale nie zakłóca to mojego poczucia szczęścia jako takiego :) 
Poza tym staram się żyć w zgodzie ze sobą, nie przejmować się innymi, czerpać z życia i mieć choć trochę czasu dla siebie :)

Hej widzę że wróciłaś. Czy jestem szczęśliwa nie wiem im więcej moich marzeń się spełnia tym mniej czerpie z tego przyjemności a więcej obawy o to czy dam radę wyzwania które stawiają mi te spełnione marzenia. 

Pasek wagi

Nie, ale mam nadzieję, że jeszcze będę 

Szczerze to nie do końca, ale wiem, że pracując nad tym mogę być bardziej.

Tak, jestem szczęśliwa, chociaż trochę cieniem kładzie się niesatysfakcjonująca proporcja pomiędzy czasem dla pracy, męża i syna. No ale ten problem wynika z tego, że mam fantastyczną pracę, którą uwielbiam, syna, który jest kapitalny, i męża, który jest moim najlepszym przyjacielem – i każdej z tych rzeczy chciałabym poświęcić swoje 100% no ale się nie da. Ale żeby tylko takie problemy mieć w życiu ;)

Bywały czasy, że było mi źle, i nie chodzi tu o jakieś doły tylko o stany depresyjne z myślami samobójczymi. Wynikało to po części z nieleczonych problemów zdrowotnych, po części z kryzysu w moim zawodzie, który poskutkował olbrzymią ilością ludzi na bezrobociu. Aby nie siedzieć bezczynnie w domu poszłam do pracy w sklepie i trafiłam na szefa-psychopatę i efekty były jakie były. Wcześniej miałam pracę luźno powiązaną z zawodem (trochę strata czasu jesli chodzi o jakiś rozwój), wcześniej kolejne bezrobocie. Czułam, że moje życie stoi w miejscu, że się cofam, że zaprzepaściłam szanse, że nic mnie nie czeka... Przez te kilka trudnych zawodowo lat zdecydowanie jestem w plecy i czasem mnie to frustruje, gdy patrzę na ludzi o kilka lat młodszych ode mnie na wyższych stanowiskach i którzy nie męczą się finansowo tak jak my. Ale dzięki temu, że miałam trochę wolnego czasu zrobiłam studia podyplomowe i zajęłam się hobby, które po kilku latach przyniosło mi sukcesy na arenie międzynarodowej. Tego nikt mi nie zabierze i oprócz ciekawych doświadczeń nauczyłam się wiele o sobie – o tym staram się pamiętać.

No i gdyby życie potoczyło się inaczej, nie byłabym tu gdzie jestem teraz. Nie wiem, gdzie bym była, ale wiem, że teraz w końcu wszystkie elementy układanki są na miejscu i na tym się koncentruję. No i czuję, że jak przetrwałam tamto, to przetrwam wiele innych trudności. Zyskałam perspektywę i teraz naprawdę niewiele rzeczy mnie dołuje, bo pamiętam, jak to było, gdy było dużo gorzej.

Co do problemów to mam takie podejście: Czy mam na to jakiś wpływ? Nie – nie ma sensu się zamartwiać. Tak – zmień to co ci nie pasuje. Bez wymówek, bez jęczenia, tylko my jesteśmy odpowiedzialni z nasze życie.

Chociaz nie wierzę, że „możesz osiągnąć wszystko jeśli tylko chcesz” – życie jest trochę bardziej skomplikowane. Ale wierzę, że jeśli coś nam nie pasuje, to powinniśmy zrobić wszystko co w naszej mocy aby to zmienić. A jeśli się nie uda, to przynajmniej wiemy, że próbowaliśmy na 100%.

JA nie żałuję swoich decyzji natomiast  nigdy już nie będę na 100 % szczęśliwa. I w  moim  życiu i życiu mojego męża brakuje kogoś bardzo ważnego. Nie umiemy się z tym pogodzić i nigdy się nie pogodzimy. My nosimy w sercu smutek i jakąś pustkę, ale są jeszcze inne osoby, które mimo upływu lat nadal są w rozpaczy i my dodatkowo  również musimy się zmagać z cudzą rozpaczą. 

Dwa cały czas myślę o perspektywie najbliższych lat i o tym czy np. nasi rodzice będą wymagać stałej i kosztownej opieki, czy temu podołamy i kiedy to nastąpi oraz jak się wtedy nasze życie zmieni. 

JA mam też ostatnio sporo problemow zdrowotnych i to dość poważnych , na razie jestem w trakcie badań, wyjaśniania , ale po śmierci mojego taty wiem, że nawet całkiem niewinny objaw może świadczyć o tym, że nasze życie za niedługo się skończy. Mam małe dziecko i nie wyobrażam sobie jak by to przezyło gdyby jednak okazało się, że moje dni są policzone. Nie wyobrażam sobie , że moje dziecko nie miałoby obok siebie matki w tych ważnych życiowych chwilach , ale i taż na co dzień. 

Tak, zdecydowanie jestem szczęśliwa przez większość swojego życia. To że jak każdy człowiek mam za sobą jakieś nieprzemyślane decyzje których żałuję-nie oznacza że je rozpamiętuję co by było gdyby i funduje sobie z tego powodu doła. Mam za sobą sporo trudnych chwil, problemów zdrowotnych,śmierci najbliższych ale jeśli rzeczy które są czymś całkowicie naturalnym w życiu miały by mnie wpędzać w depresję to dawno bym sobie strzeliła w głowę. Cieszę się każdą pierdołą i doceniam, że mam drugą szanse żeby jeszcze trochę pożyć i sam ten fakt jest dostatecznym powodem żebym była szczęśliwa,bo w ułamku chwili może to się skończyć.

czasem tak, czasem nie

Szczęście to chyba momenty, a nie permanentny stan. Nie szukam takiego długotrwałego stanu.

A czasem wydaje mi się, że to taka smycz, która każe nam chcieć więcej i więcej albo - z zupełnie innej strony - skupić się tak bardzo na sobie, na tym tu i teraz, że to niebezpieczne.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.