- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 grudnia 2018, 17:33
Gdyby ktoś teraz zapytał Cię, czy jesteś człowiekiem szczęśliwym - co byście odpowiedzieli?
A jeśli jesteście szczęśliwi - to czy mieliście kiedyś moment w życiu, kiedy nie byliście? I jak z tego wyszliście?
Wiem, że może pytanie głupie, ale od dłuższego czasu łapie się na myślach, że żałuję wielu decyzji (poważnych) i nie jestem od dawna szczęśliwa. Nawet świętami nie potrafię się cieszyć, a zwykle chociażby swiateczny nastrój mi się udzielał i chociaż trochę poprawiał samopoczucie.
17 grudnia 2018, 17:44
generalnie jestem, ale stało się dużo zlych rzeczy w moim życiu i wśród moich bliskich i nie potrafię być w pełni szczęśliwa, kiedy osoby mi najbliższe które bardzo kocham nie są szczęśliwe.
Swoich decyzji życiowych nie żałuję, no może oprocz zmiany pracy ale to taka drobna rzecz do cofnięcia, no i wszystko nas czegoś w życiu uczy. Patrzę na wiele problemów przez pryzmat tego co naprawdę złego może się w życiu wydarzyć i nie przejmuje się błahymi sprawami- staram się nie robic problemów z tego że mąż mnie wkurzył czymś w perspektywie życia nieważnym, czy np. Poniesieniem jakis dodatkowych kosztów bo coś się popsulo. Za dużo jest blahych spraw, o które ludzie się szarpią, a pieniądze to tylko pieniądze. Trzeba się kochać i szanować i nie szukać na siłę problemów.
Były okresy ze było mi źle i ciężko, w ostatnim takim okresie chodziłam do psychoterapeuty i bardzo polecam.
Edytowany przez sacria 17 grudnia 2018, 17:49
17 grudnia 2018, 17:54
Jestem bardzo szczęśliwa ;)
Czy był czas, kiedy nie byłam? Owszem. Ale zaczęłam rozdzielać rzeczy na takie, na które mam wpływ i na takie, na które wpływu nie mam. Te na które nie mam - akceptuję. A te, które mogę zmienić i chcę zmienić zmieniam. Oczywiście dalej odczuwam smutek kiedy coś się zdarzy ale nie zakłóca to mojego poczucia szczęścia jako takiego :)
Poza tym staram się żyć w zgodzie ze sobą, nie przejmować się innymi, czerpać z życia i mieć choć trochę czasu dla siebie :)
17 grudnia 2018, 18:03
Hej widzę że wróciłaś. Czy jestem szczęśliwa nie wiem im więcej moich marzeń się spełnia tym mniej czerpie z tego przyjemności a więcej obawy o to czy dam radę wyzwania które stawiają mi te spełnione marzenia.
17 grudnia 2018, 18:12
Szczerze to nie do końca, ale wiem, że pracując nad tym mogę być bardziej.
Edytowany przez 17 grudnia 2018, 20:37
17 grudnia 2018, 18:18
Tak, jestem szczęśliwa, chociaż trochę cieniem kładzie się niesatysfakcjonująca proporcja pomiędzy czasem dla pracy, męża i syna. No ale ten problem wynika z tego, że mam fantastyczną pracę, którą uwielbiam, syna, który jest kapitalny, i męża, który jest moim najlepszym przyjacielem – i każdej z tych rzeczy chciałabym poświęcić swoje 100% no ale się nie da. Ale żeby tylko takie problemy mieć w życiu ;)
Bywały czasy, że było mi źle, i nie chodzi tu o jakieś doły tylko o stany depresyjne z myślami samobójczymi. Wynikało to po części z nieleczonych problemów zdrowotnych, po części z kryzysu w moim zawodzie, który poskutkował olbrzymią ilością ludzi na bezrobociu. Aby nie siedzieć bezczynnie w domu poszłam do pracy w sklepie i trafiłam na szefa-psychopatę i efekty były jakie były. Wcześniej miałam pracę luźno powiązaną z zawodem (trochę strata czasu jesli chodzi o jakiś rozwój), wcześniej kolejne bezrobocie. Czułam, że moje życie stoi w miejscu, że się cofam, że zaprzepaściłam szanse, że nic mnie nie czeka... Przez te kilka trudnych zawodowo lat zdecydowanie jestem w plecy i czasem mnie to frustruje, gdy patrzę na ludzi o kilka lat młodszych ode mnie na wyższych stanowiskach i którzy nie męczą się finansowo tak jak my. Ale dzięki temu, że miałam trochę wolnego czasu zrobiłam studia podyplomowe i zajęłam się hobby, które po kilku latach przyniosło mi sukcesy na arenie międzynarodowej. Tego nikt mi nie zabierze i oprócz ciekawych doświadczeń nauczyłam się wiele o sobie – o tym staram się pamiętać.
No i gdyby życie potoczyło się inaczej, nie byłabym tu gdzie jestem teraz. Nie wiem, gdzie bym była, ale wiem, że teraz w końcu wszystkie elementy układanki są na miejscu i na tym się koncentruję. No i czuję, że jak przetrwałam tamto, to przetrwam wiele innych trudności. Zyskałam perspektywę i teraz naprawdę niewiele rzeczy mnie dołuje, bo pamiętam, jak to było, gdy było dużo gorzej.
Co do problemów to mam takie podejście: Czy mam na to jakiś wpływ? Nie – nie ma sensu się zamartwiać. Tak – zmień to co ci nie pasuje. Bez wymówek, bez jęczenia, tylko my jesteśmy odpowiedzialni z nasze życie.
Chociaz nie wierzę, że „możesz osiągnąć wszystko jeśli tylko chcesz” – życie jest trochę bardziej skomplikowane. Ale wierzę, że jeśli coś nam nie pasuje, to powinniśmy zrobić wszystko co w naszej mocy aby to zmienić. A jeśli się nie uda, to przynajmniej wiemy, że próbowaliśmy na 100%.
Edytowany przez pestka.jablkowa 17 grudnia 2018, 18:28
17 grudnia 2018, 18:19
JA nie żałuję swoich decyzji natomiast nigdy już nie będę na 100 % szczęśliwa. I w moim życiu i życiu mojego męża brakuje kogoś bardzo ważnego. Nie umiemy się z tym pogodzić i nigdy się nie pogodzimy. My nosimy w sercu smutek i jakąś pustkę, ale są jeszcze inne osoby, które mimo upływu lat nadal są w rozpaczy i my dodatkowo również musimy się zmagać z cudzą rozpaczą.
Dwa cały czas myślę o perspektywie najbliższych lat i o tym czy np. nasi rodzice będą wymagać stałej i kosztownej opieki, czy temu podołamy i kiedy to nastąpi oraz jak się wtedy nasze życie zmieni.
JA mam też ostatnio sporo problemow zdrowotnych i to dość poważnych , na razie jestem w trakcie badań, wyjaśniania , ale po śmierci mojego taty wiem, że nawet całkiem niewinny objaw może świadczyć o tym, że nasze życie za niedługo się skończy. Mam małe dziecko i nie wyobrażam sobie jak by to przezyło gdyby jednak okazało się, że moje dni są policzone. Nie wyobrażam sobie , że moje dziecko nie miałoby obok siebie matki w tych ważnych życiowych chwilach , ale i taż na co dzień.
Edytowany przez Marisca 17 grudnia 2018, 18:26
17 grudnia 2018, 18:37
Tak, zdecydowanie jestem szczęśliwa przez większość swojego życia. To że jak każdy człowiek mam za sobą jakieś nieprzemyślane decyzje których żałuję-nie oznacza że je rozpamiętuję co by było gdyby i funduje sobie z tego powodu doła. Mam za sobą sporo trudnych chwil, problemów zdrowotnych,śmierci najbliższych ale jeśli rzeczy które są czymś całkowicie naturalnym w życiu miały by mnie wpędzać w depresję to dawno bym sobie strzeliła w głowę. Cieszę się każdą pierdołą i doceniam, że mam drugą szanse żeby jeszcze trochę pożyć i sam ten fakt jest dostatecznym powodem żebym była szczęśliwa,bo w ułamku chwili może to się skończyć.
17 grudnia 2018, 18:37
czasem tak, czasem nie
Szczęście to chyba momenty, a nie permanentny stan. Nie szukam takiego długotrwałego stanu.
A czasem wydaje mi się, że to taka smycz, która każe nam chcieć więcej i więcej albo - z zupełnie innej strony - skupić się tak bardzo na sobie, na tym tu i teraz, że to niebezpieczne.