- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 listopada 2018, 22:26
Z moich obserwacji wynika ze grubi malo jedza. W pracy mam kolezanke. No wielka. 175 i ze 100kg jak nic. Dzis przyniosla sobie duza bulke i zjadla na 2sniadanie-pół. Serio ja waze 54kg i opieprzylabym takie dwie. Inna tez gruba tylko serek wiejski. I jeszcze mowia ze nie jedza sniadania. Serio? Grubi nic nie jedza. Odmawiaja pizzy, bo sie tak strasznie najedli jednym kawalkiem. Pija wode a jak ja pilam slodki napoj lub cole potrafili mi co niektorzy zwrocic uwage. Jak ty to mozesz pic. Albo cos w ten desen. Grubi malo jedza to skad te wielkie tylki?:)))
30 listopada 2018, 12:29
Przy 175cm i 62kg to powinnaś wyglądać jak sylfida moim zdaniem a nie potężnie... no sory :) Ale faktem jest że obecnie mamy dostęp do tak mega energetycznego żarcia że ludzie najczęściej nawet nie zdają sobie sprawy że zjadają 2-3 razy tyle ile wynosi ich zapotrzebowanie... Ilościowo może to być wcale nie dużo, ale nie przeliczają kcal bo uznają że to jest wyrażny objaw problemów psychicznych na tle odchudzania(sama parę razy takie coś usłyszałam- jak tak będziesz przeliczać ile co ma kcal to trafisz do psychiatryka...) -a skoro nie liczą orientacyjnie ile pochłaniają na talerzu czy w deserku, czy ot tak dla przyjemności przy filmie, to kumuluje się to jak lawina.
30 listopada 2018, 13:10
Nie sil sie na zlosliwosci, bo akurat uprawiam sport mozna powiedziec wyczynowo. Spacer, to nie silownia, od spaceru nie wzmocnisz miesni, ktore wlasnie spalaja najwiecej kalorii. Ja tez kiedys myslalam, ze jestem aktywna fizycznie, bo jezdzilam na rowerze i chodzilam na imprezy, aha, no i oczywiscie,ze malo jem :) Dobry trener mnie odchudzil na 'diecie' 2100 kcal i furach jedzenia. Zdrowego.edit/ jak ktos jest bardzo ciekawy, moge podeslac przykladowy jadlospis.edit2: mam bardzo potezna sylwetke, nie bede nigdy wygladac drobno, mam szerokie biodra, szerokie plecy i bardzo duzy biust. Przy 175cm, 62kg mam rozmair 70G, takze przez same cycki nie wygladam szczuplo. Moja siostra wazy ze 120kg, moglam sobie rozne bajki wmawia, ze otylosc rodzinna, czy ze mam grube kosci ... ale oszukujadc sie najwieksza krzywde robimi sobie.FabriFibra - zapraszam do stolicy, poznasz mnie i od razu wzbogacisz doświadczenia życiowe. Pójdziemy na mały, trzy czy czterogodzinny spacerek po mieście i parkach, mam nadzieję że wytrzymasz, skoro już się nie obżerasz i nie jesteś już leniwa :-P
To o spacerze miało być zabawne, a nie złośliwe, widać nie wyszło :( Zawodowego sportu zazdroszczę, już przecież pisałam, że na zwyczajną siłownię szans nie mam, bo mam astmę wysiłkową i nie mogę angażować przepony, bo się duszę. Groźba śmierci jakoś przeważa nad groźbą ostracyzmu społecznego. Ruch tak, dużo i chętnie, ale ruch który nie powoduje skurczu przepony - właśnie spacery, gimnastyka, basen i taniec, też dobrany, nie break-dance. Jeśli np siłownia miejska, to ruch wytrwały, nie szybki, z wyrównanym oddechem, choćby i 2 godziny, ale bez ryzyka ataku. To zarówno zalecenie endokrynologa (bo u mnie intensywny wysiłek fizyczny mocno zaostrza Hashimoto), lekarza jak i dietetyka. Jestem gibka, wytrzymała i sprawna, to mi daje ruch. Jestem aktywna. Przepadam za ruchem na świeżym powietrzu, wspinaniem się, nie oglądam tv, nie leżę z chipsami. I nie rozumiem, dlaczego osoby takie jak ja, które nie siedzą bezczynnie, są oceniane jako bierne, leniwe i nieruchawe tylko dlatego, że nie ćwiczą akurat na siłowni. A jak szukałam trenera personalnego, to albo trafiałam na dziewuszki po kursach, nie mające pojęcia o zdrowiu (typu radzącego mi jeść jajka i nabiał, bo przecież "troszeczkę pani nie zaszkodzi"), albo na ludzi którzy przejrzeli wyniki, popatrzyli i kazali słuchać dietetyka i lekarza, a nie wysilać się na siłowni. Najlepszą radą jaką dostałam było zalecenie zumby gold, bo to nie wysiłkowe, a fajne, trafia w moje upodobanie do tańca, a nie zaostrzy choroby o ile prowadzący będzie wiedział o moich ograniczeniach. Z tym, że znaleźć zumbę gold w normalnych godzinach po pracy jest ciężko :(
Ja zawsze myślałam, że mam biust C-D, póki nie poszłam do brafiterki i nie okazało się, że to jednak F. A w maksymalnej wadze 100 kg nawet GG był za mały, jeśli chodzi o miseczki a nie obwód. Niestety, jak spada mi waga, to spada i biust, on pierwszy, a pierwszy nie rośnie. Więc myślę, że znów mam F, a jeśli zrzucę wagę to będzie i E, co byłoby fajne, gdyby nie był po tych chudnięciach już nieco zmęczony i zagapiony w ziemię ;)
30 listopada 2018, 13:43
Ja tez jestem otyla mimo aktywnosci fizycznej, ale wiem, ze za duzo jem i o tym Fabri wspomina, wiec czemu ty pomijasz?Ja jestem otyła mimo aktywności fizycznej.Czytam wypowiedzi uzytkowniczki innykwiat i nie moge wyjsc z podziwu. Nie poznalam jeszcze nigdy osoby, ktora bylaby otyla mimo aktywnosci fizycznej i zdrowej zbilansowanej diety.Sama wazylam 100kg, sama przechodzilam glodowki i rozne diety cud. Schudlam kiedy na stale polubilam sie ze sportem i zaczelam na powaznie zastanawiac sie co jem. Nigdy nie probowalam siebie i innych oszukiwac co do powodow mojej wagi. To nie geny, nie jestem zuplenie zdrowa, ale to nie zadne choroby. To po prostu bylo lenistwo i obzarstwo.
30 listopada 2018, 13:53
Ja jakiś czas temu byłam bardzo aktywna, ale sporo jadłam i to niekoniecznie śmieciowe jedzenie, teraz jem mniej i nie jakoś bardzo czysto, ale staram się, ruchu mam nadal bardzo dużo i chudnę.Ja tez jestem otyla mimo aktywnosci fizycznej, ale wiem, ze za duzo jem i o tym Fabri wspomina, wiec czemu ty pomijasz?Ja jestem otyła mimo aktywności fizycznej.Czytam wypowiedzi uzytkowniczki innykwiat i nie moge wyjsc z podziwu. Nie poznalam jeszcze nigdy osoby, ktora bylaby otyla mimo aktywnosci fizycznej i zdrowej zbilansowanej diety.Sama wazylam 100kg, sama przechodzilam glodowki i rozne diety cud. Schudlam kiedy na stale polubilam sie ze sportem i zaczelam na powaznie zastanawiac sie co jem. Nigdy nie probowalam siebie i innych oszukiwac co do powodow mojej wagi. To nie geny, nie jestem zuplenie zdrowa, ale to nie zadne choroby. To po prostu bylo lenistwo i obzarstwo.
Też już chudnę. Często osoby aktywne fizycznie rekompensują sobie tę aktywność jedzeniem. I to, niestety, zbyt wielkim. Ja tak miałam. Myślałam, że skoro tak dużo się ruszam, to mogę jeść dużo. A okazało się, że wcale nie aż tyle.
30 listopada 2018, 13:55
InnyKwiat w czasach swojej najgorszej w życiu kondycji (czyli 2 miesiące temu), w trakcie kontuzji, zrobiłam ze znajomymi kilkudniowy trekking zdobywając 4 tys metrów, w mega ciężkich warunkach i z ciężkim plecakiem, na strasznie ubogim wyżywieniu (bo żarcie waży mega dużo więc się cięło racje żywnościowe). Nie znaczy to, że miałam w tym czasie jakąkolwiek kondycję. Było ciężko, oddechowo na takiej wysokości to jest masakra bez porządnej aklimatyzacji a na taką czasu nie mieliśmy, ale jednak to był marsz. Nic więcej. I co z tego, że cały dzień? O czym to może świadczyć? O sile charakteru co najwyżej, nie mięśni. Dopiero teraz odbudowuję kondycję, widzę jak jest ciężko, jak się przez te parę miesięcy zalałam tłuszczem ale się nie oszukuję, że nie jest źle bo mogę cały weekend po górach chodzić ;) W kilku tematach już próbujesz przekonywać, że jesteś dla wszystkich mega atrakcyjna, mężczyźni sugerują, że woleliby być z Tobą niż z kimkolwiek innym, sugerujesz, że kto inny nie wytrzyma 3-4h spaceru (ja jak wyjeżdżam na weekend to "spaceruję" 8-10h a wcale kondycji nie mam super) ale no... serio to nie jest coś czym można się niesamowicie cieszyć bo moja babcia po 80tce jak do mnie przyjedzie to też chętnie spaceruje 3h :) Niestety otyła ciocia, o której wcześniej wspominałam, mimo 12 lat mniej ledwo wchodzi do tramwaju bo tak ją nogi już bolą - jeszcze 6-7 lat temu chodziły razem na spacery, dziś to niemożliwe ;)
Nigdzie nie piszę, że mam dużą siłę mięśni. Piszę o aktywności fizycznej, a to nie tylko siła mięśni, to także sprawność, ruchliwość, wytrzymałość. I to mam. Dlaczego każdego, kto nie jest silny identyfikujecie jako leniwego i nie ruszającego się? Ja nie jestem silna, ale sprawna, ruchliwa i aktywna. Mam też siłę mięśni nóg, to bardzo wyćwiczona część ciała, przy wspinaniu się właśnie nóg używam a nie rąk, nietypowo. Niestety z wyglądu mnie to nie zachwyca, bo rozbudowany dół, uda jak bale drewna (i podobnie twarde) i łydy umięśnione jak u chłopa to nie to, co mi się podoba. Mam duży brzuch, mięśnie w nim takie że w tańcu brzucha jestem świetna, ale to tylko pewna partia mięśni, reszta ze względów oddechowych pewnie pozostanie tak jak jest. Ręce z kolei mam bardzo słabe, nigdy w życiu nie zrobiłam pompki ani nie podciągnęłam się, nawet będąc w normie wagowej. Nawet budowa kości jest inna w dolnej i inna w górnej części ciała. W badaniach składu ciała zawsze wychodzi mi budowa masywna, z dużą masą mięśniową, ale to kwestia głównie nóg.
Nigdzie nie piszę, że jestem szczupła, lekka, zgrabna i że wszystko jest OK. Wprost przeciwnie - piszę, pokazuję w pasku, nie ukrywam - mam nadwagę, miałam też otyłość, nie jest OK, chcę to zmienić. Ale twierdzenie, że za każdą nadwagę odpowiada tylko lenistwo i obżarstwo to po prostu kłamstwo i to szkodliwe. Tak samo kłamstwem jest twierdzenie, że by schudnąć wystarczy mniej jeść i zacząć się ruszać. Nie wystarczy, nie zawsze. Najczęściej tak, ale nie zawsze. Są wyjątki i warto je zobaczyć, a nie uparcie wbrew faktom wrzucać wszystkich do jednego wora. Kłamstwem jest też, że ani metabolizm, ani hormony, ani względy rodzinne, genetyczne czy wrodzone nie grają roli i że wystarczy samozaparcie by być szczupłym. Ja byłam w normie wagowej, gdy dostałam astmy i 30 kg nadbagażu. Od czasu astmy jem mniej niż wcześniej, a ważę i tak wiele więcej. Budowę mam taką jaką mam, jak większość mojej rodziny i nawet jeśli zrzucę wagę, to nie zmienię rozłożystej budowy, nie będę szczupła, choć mogę być lekka - a to nie to samo. Nawet zaczęłam pisać w pamietniku co jem danego dnia, ale dotarło do mnie właśnie, że choćbym tam zapisywała wszystko szczerze latami, to jak ktoś uparty i mu głowa nie pojmuje, że nie wszystko jest proste i życie przerasta jego teorie, to i tak nie uwierzy, że jem niedużo i będzie uparcie twierdził, że udaję, kłamię itd, bo JEMU się to w głowie nie mieści. W myśl zasady, że jeśli fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów.
A z tą niby moja megaatrakcyjnością, to mocno przesadziłaś :D To, że kilku znajomych panów woli mnie w nadwadze niż w normie wagowej, to nie świadczy o upodobaniu całego świata, ludzie nie mdleją na ulicy na mój widok i nie noszą na transparentach mojej podobizny ustrojonej kwieciem. A już wyciąganie wniosków z jednej kłótni na plaży, że chłopak chciałby być ze mną a nie z kimkolwiek innym... No wybacz... Fakt, że wolał większe kształty niż miała jego dziewczyna nie znaczą jego uwielbienia dla konkretnie mojej osoby. Po prostu lubił większe kształty i już. Ciężko Ci się pogodzić z tym, że panowie często lubią kobiety w górnej normie i w nadwadze? Pogódź się z tym, bo tak jest i już, ani Ty tego nie zmienisz ani ja, to biologia. Szczupłe przecież też mają swoich zwolenników, nie musisz być zachłanna.
Myślę, że faktycznie generalnie jestem dość ładną osobą, bez względu na rozmiar. Uroda i zgrabność to nie to samo, można być śliczną grubaską, z pięknymi oczyma, cerą i rysami twarzy, albo szczupłą i zgrabną kobietą o brzydkiej, odrzucającej twarzy. Ja jestem ładna, choć nie jestem szczupła i to się wielu osobom podoba. A jak chudnę, to buzia mi się starzeje, pojawiają zmarszczki, poza tym nie zwracam uwagi, bo niknę w tłumie, nie wyróżniam się. I tu upatruje tego, że słyszę komplementy gdy jestem większa, a nie słyszę ich, gdy chudnę. No, chyba że od kobiet. Ale tego aspektu w tamtym wątku nie rozpatrywałyśmy :)
30 listopada 2018, 14:06
Nigdzie nie piszę, że mam dużą siłę mięśni. Piszę o aktywności fizycznej, a to nie tylko siła mięśni, to także sprawność, ruchliwość, wytrzymałość. I to mam. Dlaczego każdego, kto nie jest silny identyfikujecie jako leniwego i nie ruszającego się? Ja nie jestem silna, ale sprawna, ruchliwa i aktywna. Mam też siłę mięśni nóg, to bardzo wyćwiczona część ciała, przy wspinaniu się właśnie nóg używam a nie rąk, nietypowo. Niestety z wyglądu mnie to nie zachwyca, bo rozbudowany dół, uda jak bale drewna (i podobnie twarde) i łydy umięśnione jak u chłopa to nie to, co mi się podoba. Mam duży brzuch, mięśnie w nim takie że w tańcu brzucha jestem świetna, ale to tylko pewna partia mięśni, reszta ze względów oddechowych pewnie pozostanie tak jak jest. Ręce z kolei mam bardzo słabe, nigdy w życiu nie zrobiłam pompki ani nie podciągnęłam się, nawet będąc w normie wagowej. Nawet budowa kości jest inna w dolnej i inna w górnej części ciała. W badaniach składu ciała zawsze wychodzi mi budowa masywna, z dużą masą mięśniową, ale to kwestia głównie nóg.Nigdzie nie piszę, że jestem szczupła, lekka, zgrabna i że wszystko jest OK. Wprost przeciwnie - piszę, pokazuję w pasku, nie ukrywam - mam nadwagę, miałam też otyłość, nie jest OK, chcę to zmienić. Ale twierdzenie, że za każdą nadwagę odpowiada tylko lenistwo i obżarstwo to po prostu kłamstwo i to szkodliwe. Tak samo kłamstwem jest twierdzenie, że by schudnąć wystarczy mniej jeść i zacząć się ruszać. Nie wystarczy, nie zawsze. Najczęściej tak, ale nie zawsze. Są wyjątki i warto je zobaczyć, a nie uparcie wbrew faktom wrzucać wszystkich do jednego wora. Kłamstwem jest też, że ani metabolizm, ani hormony, ani względy rodzinne, genetyczne czy wrodzone nie grają roli i że wystarczy samozaparcie by być szczupłym. Ja byłam w normie wagowej, gdy dostałam astmy i 30 kg nadbagażu. Od czasu astmy jem mniej niż wcześniej, a ważę i tak wiele więcej. Budowę mam taką jaką mam, jak większość mojej rodziny i nawet jeśli zrzucę wagę, to nie zmienię rozłożystej budowy, nie będę szczupła, choć mogę być lekka - a to nie to samo. Nawet zaczęłam pisać w pamietniku co jem danego dnia, ale dotarło do mnie właśnie, że choćbym tam zapisywała wszystko szczerze latami, to jak ktoś uparty i mu głowa nie pojmuje, że nie wszystko jest proste i życie przerasta jego teorie, to i tak nie uwierzy, że jem niedużo i będzie uparcie twierdził, że udaję, kłamię itd, bo JEMU się to w głowie nie mieści. W myśl zasady, że jeśli fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów. A z tą niby moja megaatrakcyjnością, to mocno przesadziłaś :D To, że kilku znajomych panów woli mnie w nadwadze niż w normie wagowej, to nie świadczy o upodobaniu całego świata, ludzie nie mdleją na ulicy na mój widok i nie noszą na transparentach mojej podobizny ustrojonej kwieciem. A już wyciąganie wniosków z jednej kłótni na plaży, że chłopak chciałby być ze mną a nie z kimkolwiek innym... No wybacz... Fakt, że wolał większe kształty niż miała jego dziewczyna nie znaczą jego uwielbienia dla konkretnie mojej osoby. Po prostu lubił większe kształty i już. Ciężko Ci się pogodzić z tym, że panowie często lubią kobiety w górnej normie i w nadwadze? Pogódź się z tym, bo tak jest i już, ani Ty tego nie zmienisz ani ja, to biologia. Szczupłe przecież też mają swoich zwolenników, nie musisz być zachłanna. Myślę, że faktycznie generalnie jestem dość ładną osobą, bez względu na rozmiar. Uroda i zgrabność to nie to samo, można być śliczną grubaską, z pięknymi oczyma, cerą i rysami twarzy, albo szczupłą i zgrabną kobietą o brzydkiej, odrzucającej twarzy. Ja jestem ładna, choć nie jestem szczupła i to się wielu osobom podoba. A jak chudnę, to buzia mi się starzeje, pojawiają zmarszczki, poza tym nie zwracam uwagi, bo niknę w tłumie, nie wyróżniam się. I tu upatruje tego, że słyszę komplementy gdy jestem większa, a nie słyszę ich, gdy chudnę. No, chyba że od kobiet. Ale tego aspektu w tamtym wątku nie rozpatrywałyśmy :)InnyKwiat w czasach swojej najgorszej w życiu kondycji (czyli 2 miesiące temu), w trakcie kontuzji, zrobiłam ze znajomymi kilkudniowy trekking zdobywając 4 tys metrów, w mega ciężkich warunkach i z ciężkim plecakiem, na strasznie ubogim wyżywieniu (bo żarcie waży mega dużo więc się cięło racje żywnościowe). Nie znaczy to, że miałam w tym czasie jakąkolwiek kondycję. Było ciężko, oddechowo na takiej wysokości to jest masakra bez porządnej aklimatyzacji a na taką czasu nie mieliśmy, ale jednak to był marsz. Nic więcej. I co z tego, że cały dzień? O czym to może świadczyć? O sile charakteru co najwyżej, nie mięśni. Dopiero teraz odbudowuję kondycję, widzę jak jest ciężko, jak się przez te parę miesięcy zalałam tłuszczem ale się nie oszukuję, że nie jest źle bo mogę cały weekend po górach chodzić ;) W kilku tematach już próbujesz przekonywać, że jesteś dla wszystkich mega atrakcyjna, mężczyźni sugerują, że woleliby być z Tobą niż z kimkolwiek innym, sugerujesz, że kto inny nie wytrzyma 3-4h spaceru (ja jak wyjeżdżam na weekend to "spaceruję" 8-10h a wcale kondycji nie mam super) ale no... serio to nie jest coś czym można się niesamowicie cieszyć bo moja babcia po 80tce jak do mnie przyjedzie to też chętnie spaceruje 3h :) Niestety otyła ciocia, o której wcześniej wspominałam, mimo 12 lat mniej ledwo wchodzi do tramwaju bo tak ją nogi już bolą - jeszcze 6-7 lat temu chodziły razem na spacery, dziś to niemożliwe ;)
30 listopada 2018, 14:55
Jak nietypowo? Właśnie nóg się używa przy wspinaczce i powie Ci to każdy kto wszedł choć parę razy na ścianę. Czasem przychodzą mężczyźni, którzy na początku atakują rękami ale szybko się męczą i przy skale jest to niebezpieczne :) Nogi są dużo większą partią mięśniową i dlatego na niej opiera się głównie ciężar, ręce są bardziej do chwytów, czasem do pokonania krótkiego odcinka. Tak, wspinam się :) Ale po co tak się tłumaczysz? Jeżeli uważasz, że jesteś taka aktywna fizycznie to po co do tego każdego przekonujesz? Jeśli tak jest to jesteś wyjątkiem (jak sama powiedziałaś) i nie przełożymy tego na większość osób z nadwagą czy otyłych. Nie musisz wszystkiego brać do siebie. Jak to mówią tylko winny się tłumaczy ;)Nie jest mi się ciężko z tym pogodzić, niech każdy lubi co chce ale z tym często to bym nie przesadzała :) tylko tak uparcie od kilku dni przekonujesz jaka to jesteś wspaniała, wysportowana, aktywna że aż zrobiło się... zabawnie ;) Mnie akurat wystarczy zainteresowanie jednego jedynego, nigdzie nie muszę pisać ile osób coś miłego o mnie powiedziało bo dla mnie osobiście nie ma to znaczenia ;) Ale skoro Ty to wywołałaś no to widocznie tak bardzo chcesz komuś udowodnić, że jednak się podobasz ;) Czego nie odbieram, podobać się może każdy tylko po co się tym chwalić? :)
O! No to wiesz, o czym piszę, zazwyczaj ludzie myślą, że wspinanie to podciąganie się, jak na linie. Ja się zniechęciłam do ścianek pod dachem jak kilka razy usłyszałam pokrzykiwania prowadzących, żeby pracować rękami. No dzięki, od lat wiem jakie mam ograniczenia i szanuję swe możliwości, nie wiem jak wspinają się inni, ja właśnie tak. Zaczynałam jak jeszcze nie było dobrego sprzętu i terminologii, robię to nie zawodowo, ale bo to lubię (no i wymagania ojca- taternika - zrobiły swoje). Lubię teren, głównie skałki, bo na taternictwo w pełnym sprzęcie jestem jednak za ciężka, a jaskinie też się wycofały odkąd zajmuję więcej miejsca i się trochę cykam. Poza tym trzeba by było to wreszcie sformalizować, a ja jestem na bakier z formalnościami.
Piszę o mojej aktywności, bo ją znam i za nią gwarantuję, więc to jest dobry przykład. A piszę o aktywności w ogóle, bo uogólnianie że wszyscy duzi się nie ruszają a obżerają i o tym kłamią jest krzywdzące i szkodliwe. Ja nie uogólniam, że wszyscy duzi jedzą mało i ruszają się dużo; pokazuję, że może być różnie, że są wyjątki, że ograniczenie kalorii i zwiększenie wysiłku to nie zawsze rozwiązanie problemu - a reakcje są w stylu "e, gadaj zdrów, a wiem lepiej, wszyscy żrą i leżą, a jak twierdzą że nie, to kłamią". Gdybym kiedyś usłyszała to, co ja piszę teraz, i się zastanowiła, to miałabym mniejsze problemy z metabolizmem i autoagresją. Ale słuchałam wtedy takich uogólniaczy jak Wy i m.in. przez to dziś nie chudnę tak jak powinnam, bo ciało jest rozstrojone. Nie chcę, by kolejna dziewczyna zrobiła sobie krzywdę w ten sposób.
Czy ja jestem wspaniała, hmmm... No tak, myślę, że jestem. Wspaniała i wyjątkowa, jak większość z nas. I to jest dobre :) Nie zamierzam się wstydzić swoich plusów, tak jak i nie zamierzam ukrywać swych minusów. Każdy je ma, starszy i młodszy, grubszy i chudszy, ja też. I zarówno o pozytywach jak i negatywach warto mówić tak samo. A tematu atrakcyjności nie wywołałam, ktoś założył temat w którym miałyśmy pisać o tym, w jakiej wersji podobamy się facetom, wpisałam się na którejś tam stronie i tyle :) To nie był temat komu się jakie nie podobamy, tylko podobamy, więc normalne jest, że pisałam o reakcjach świadczących o atrakcyjności. Dlaczego miałabym tam pisać o czymś innym? I to żadne chwalenie się, po prostu pokazanie faktów, rzeczywistości o której ktoś pytał w wątku. Jeśli Ci to przeszkadza, to popraw sobie samopoczucie i równowagę miłych i niemiłych uwag pod moim adresem np. tym moim postem, w którym pisałam jak obcy ludzie na ulicy zwyzywali mnie od obżerających się grubasów, bo jadłam zielony jarmuż z torebki :)
30 listopada 2018, 15:45
O! No to wiesz, o czym piszę, zazwyczaj ludzie myślą, że wspinanie to podciąganie się, jak na linie. Ja się zniechęciłam do ścianek pod dachem jak kilka razy usłyszałam pokrzykiwania prowadzących, żeby pracować rękami. No dzięki, od lat wiem jakie mam ograniczenia i szanuję swe możliwości, nie wiem jak wspinają się inni, ja właśnie tak. Zaczynałam jak jeszcze nie było dobrego sprzętu i terminologii, robię to nie zawodowo, ale bo to lubię (no i wymagania ojca- taternika - zrobiły swoje). Lubię teren, głównie skałki, bo na taternictwo w pełnym sprzęcie jestem jednak za ciężka, a jaskinie też się wycofały odkąd zajmuję więcej miejsca i się trochę cykam. Poza tym trzeba by było to wreszcie sformalizować, a ja jestem na bakier z formalnościami.Piszę o mojej aktywności, bo ją znam i za nią gwarantuję, więc to jest dobry przykład. A piszę o aktywności w ogóle, bo uogólnianie że wszyscy duzi się nie ruszają a obżerają i o tym kłamią jest krzywdzące i szkodliwe. Ja nie uogólniam, że wszyscy duzi jedzą mało i ruszają się dużo; pokazuję, że może być różnie, że są wyjątki, że ograniczenie kalorii i zwiększenie wysiłku to nie zawsze rozwiązanie problemu - a reakcje są w stylu "e, gadaj zdrów, a wiem lepiej, wszyscy żrą i leżą, a jak twierdzą że nie, to kłamią". Gdybym kiedyś usłyszała to, co ja piszę teraz, i się zastanowiła, to miałabym mniejsze problemy z metabolizmem i autoagresją. Ale słuchałam wtedy takich uogólniaczy jak Wy i m.in. przez to dziś nie chudnę tak jak powinnam, bo ciało jest rozstrojone. Nie chcę, by kolejna dziewczyna zrobiła sobie krzywdę w ten sposób. Czy ja jestem wspaniała, hmmm... No tak, myślę, że jestem. Wspaniała i wyjątkowa, jak większość z nas. I to jest dobre :) Nie zamierzam się wstydzić swoich plusów, tak jak i nie zamierzam ukrywać swych minusów. Każdy je ma, starszy i młodszy, grubszy i chudszy, ja też. I zarówno o pozytywach jak i negatywach warto mówić tak samo. A tematu atrakcyjności nie wywołałam, ktoś założył temat w którym miałyśmy pisać o tym, w jakiej wersji podobamy się facetom, wpisałam się na którejś tam stronie i tyle :) To nie był temat komu się jakie nie podobamy, tylko podobamy, więc normalne jest, że pisałam o reakcjach świadczących o atrakcyjności. Dlaczego miałabym tam pisać o czymś innym? I to żadne chwalenie się, po prostu pokazanie faktów, rzeczywistości o której ktoś pytał w wątku. Jeśli Ci to przeszkadza, to popraw sobie samopoczucie i równowagę miłych i niemiłych uwag pod moim adresem np. tym moim postem, w którym pisałam jak obcy ludzie na ulicy zwyzywali mnie od obżerających się grubasów, bo jadłam zielony jarmuż z torebki :)Jak nietypowo? Właśnie nóg się używa przy wspinaczce i powie Ci to każdy kto wszedł choć parę razy na ścianę. Czasem przychodzą mężczyźni, którzy na początku atakują rękami ale szybko się męczą i przy skale jest to niebezpieczne :) Nogi są dużo większą partią mięśniową i dlatego na niej opiera się głównie ciężar, ręce są bardziej do chwytów, czasem do pokonania krótkiego odcinka. Tak, wspinam się :) Ale po co tak się tłumaczysz? Jeżeli uważasz, że jesteś taka aktywna fizycznie to po co do tego każdego przekonujesz? Jeśli tak jest to jesteś wyjątkiem (jak sama powiedziałaś) i nie przełożymy tego na większość osób z nadwagą czy otyłych. Nie musisz wszystkiego brać do siebie. Jak to mówią tylko winny się tłumaczy ;)Nie jest mi się ciężko z tym pogodzić, niech każdy lubi co chce ale z tym często to bym nie przesadzała :) tylko tak uparcie od kilku dni przekonujesz jaka to jesteś wspaniała, wysportowana, aktywna że aż zrobiło się... zabawnie ;) Mnie akurat wystarczy zainteresowanie jednego jedynego, nigdzie nie muszę pisać ile osób coś miłego o mnie powiedziało bo dla mnie osobiście nie ma to znaczenia ;) Ale skoro Ty to wywołałaś no to widocznie tak bardzo chcesz komuś udowodnić, że jednak się podobasz ;) Czego nie odbieram, podobać się może każdy tylko po co się tym chwalić? :)
30 listopada 2018, 15:57
innykwiat to ile wazysz przy jakim wzroście? Może pisałas, ale mi ucieklo :(
Ja codziennie maszerowalam (z obciążeniem - pchalam wózek) 10 000 kroków - jakies 1,5-2h a spaleniowo to wychodzi slabiutko, wiec moze tu pies pogrzebany. Zeby spalic te 400-500kcal to ja zapieprzam na odbiteku 30min tak, ze mi pot zalewa oczy i mysle, ze wyzione ducha. Spacery szybkie to 200 kcal, to jest nic, choc owszem spacery, ruch sa wskazane dla zdrowia.
30 listopada 2018, 16:04
O! No to wiesz, o czym piszę, zazwyczaj ludzie myślą, że wspinanie to podciąganie się, jak na linie. Ja się zniechęciłam do ścianek pod dachem jak kilka razy usłyszałam pokrzykiwania prowadzących, żeby pracować rękami. No dzięki, od lat wiem jakie mam ograniczenia i szanuję swe możliwości, nie wiem jak wspinają się inni, ja właśnie tak. Zaczynałam jak jeszcze nie było dobrego sprzętu i terminologii, robię to nie zawodowo, ale bo to lubię (no i wymagania ojca- taternika - zrobiły swoje). Lubię teren, głównie skałki, bo na taternictwo w pełnym sprzęcie jestem jednak za ciężka, a jaskinie też się wycofały odkąd zajmuję więcej miejsca i się trochę cykam. Poza tym trzeba by było to wreszcie sformalizować, a ja jestem na bakier z formalnościami.Piszę o mojej aktywności, bo ją znam i za nią gwarantuję, więc to jest dobry przykład. A piszę o aktywności w ogóle, bo uogólnianie że wszyscy duzi się nie ruszają a obżerają i o tym kłamią jest krzywdzące i szkodliwe. Ja nie uogólniam, że wszyscy duzi jedzą mało i ruszają się dużo; pokazuję, że może być różnie, że są wyjątki, że ograniczenie kalorii i zwiększenie wysiłku to nie zawsze rozwiązanie problemu - a reakcje są w stylu "e, gadaj zdrów, a wiem lepiej, wszyscy żrą i leżą, a jak twierdzą że nie, to kłamią". Gdybym kiedyś usłyszała to, co ja piszę teraz, i się zastanowiła, to miałabym mniejsze problemy z metabolizmem i autoagresją. Ale słuchałam wtedy takich uogólniaczy jak Wy i m.in. przez to dziś nie chudnę tak jak powinnam, bo ciało jest rozstrojone. Nie chcę, by kolejna dziewczyna zrobiła sobie krzywdę w ten sposób. Czy ja jestem wspaniała, hmmm... No tak, myślę, że jestem. Wspaniała i wyjątkowa, jak większość z nas. I to jest dobre :) Nie zamierzam się wstydzić swoich plusów, tak jak i nie zamierzam ukrywać swych minusów. Każdy je ma, starszy i młodszy, grubszy i chudszy, ja też. I zarówno o pozytywach jak i negatywach warto mówić tak samo. A tematu atrakcyjności nie wywołałam, ktoś założył temat w którym miałyśmy pisać o tym, w jakiej wersji podobamy się facetom, wpisałam się na którejś tam stronie i tyle :) To nie był temat komu się jakie nie podobamy, tylko podobamy, więc normalne jest, że pisałam o reakcjach świadczących o atrakcyjności. Dlaczego miałabym tam pisać o czymś innym? I to żadne chwalenie się, po prostu pokazanie faktów, rzeczywistości o której ktoś pytał w wątku. Jeśli Ci to przeszkadza, to popraw sobie samopoczucie i równowagę miłych i niemiłych uwag pod moim adresem np. tym moim postem, w którym pisałam jak obcy ludzie na ulicy zwyzywali mnie od obżerających się grubasów, bo jadłam zielony jarmuż z torebki :)
Prawie każdy wie, że są wyjątki od reguły, ale nie wiem po co tyle się rozpisywać na ten temat i próbować udowodnić, że się jest innym, skoro 90% jednak je za dużo i się nie rusza. No to ludzie, którzy Cię znają wiedzą, a reszta nie powinna Cię obchodzić, a nie wierzę, że nie widzisz jakie są jednak główne powody epidemii otyłości.