Temat: Mam męża, ale kocham kogoś innego

Każdemu z nas zdarza się zauroczenie. Kiedy jednak przeradza się ono w uczucie, a dodatkowo jesteśmy w związku małżeńskim, sytuacja staje się o wiele bardziej poważna. Co mówią na forach kobiety, które mają taki problem?

Wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwe w małżeństwie. Mąż o nas dba, nie jesteśmy zaniedbane, ale czegoś jednak brakuje. Kiedy na naszej drodze pojawia się mężczyzna, który jest dla nas atrakcyjny, zdarza się, że ulegamy zauroczeniu, wpadamy we flirt, a niekiedy nawet pozwalamy sobie na romans. Takich sytuacji jest wiele, często nie mają znaczenia, jednak kiedy niewinny flirt czy romans przeradza się w uczucie, jak możemy sobie z tą sytuacją poradzić?

Zdarzylo sie Wam cos takiego?

Dodam , ze ja mam fajnego meza i jestem szczesliwa mezatka.... Zaczelam sie zastanawiac po przeczytaniu artykulu: Tutaj co musialo by sie stac by Zdradzic?

Ktos byl w podobnej sytuacji?

ps.luzna pogadanka, taka na piatkowy wieczor!:D

A może bardziej uczciwe jest powiedzenie wcześniej takiemu nie kochanemu mężowi, że  uczucia wygasły i nie jest się szczęśliwą? Zamiast najpierw rozwijać ze "znajomym" flirt. bo to SAMO się nie roziwinie, potem zdradzić i dopiero wtedy powiedzieć:" Zdradziłam Cię, a tak w ogóle to Ciebie nie kocham i odchodzę bo się zadurzyłam w innym!" Czy mąż mógłby wtedy zapytać: "WTF?!" A dziewczyna w odpowiedzi zamrugać powiekami i powiedzieć: "No co?? Ja nic złego nie zrobiłam. Miłość mnie sama dopadła, to co miałam począć??"

Podzielam opinię Marisci.

Nigdy nie zdradziłam, ale nie potępiam, dla mnie np.jest też różnica między osobą, która zdradziła i odeszła do nowego partnera a osobą, która z rozmysłem notorycznie zdradza. Na vitalii króluje pogląd, że nowy związek można zaczynać tylko po tym jak sędzia orzeknie rozwód. Życie nie jest  takie proste i nie jest tak zasadnicze, jest pełno emocji, którym czasami nie warto się opierać w imię zasad, czasami też nie da się też być szczęśliwym nie będąc egoistą. 

A i dla mnie np,bez różnicy czy facet mnie zdradzi i odejdzie do innej, czy najpierw się ze mną rozstanie a potem znajdzie inną. W obu przypadkach mnie nie chce, niewielka to by była pociecha, że nikogo nie ma odchodząc ode mnie.

Owszem zdarzyło mi się coś podobnego ale jest na to sposób wystarczy chcieć wyrwać z siebie to uczucie, nie poddawać się mu, starać się przestać o tym myśleć zwłaszcza nie podsycać swojej wyobraźni fantazjami itp ponieważ tak naprawdę to uczucie nie jest  prawdziwe  i chcesz czy nie chcesz jest to tylko zauroczenie, ułuda, którą sami w umyśle tworzymy i tak samo jak tworzymy tak samo możemy nad tym zapanować. Skoro ja mogłam trzymać w ryzach swoje uczucia nie poddawać się im i je całkowicie kontrolować w końcu ta osoba zaczęła być mi obojętna uczuciowo chociaż nadal lubiana i raczej czuję do niej siostrzane uczucia, to innym też może się udać tym bardziej jeżeli kocha się męża, łączy z nim dużo i przeżyło się z nim wiele lat oraz w małżeństwie nie ma jakichś patologii.

Pasek wagi

SzczesliwaJa napisał(a):

A może bardziej uczciwe jest powiedzenie wcześniej takiemu nie kochanemu mężowi, że  uczucia wygasły i nie jest się szczęśliwą? Zamiast najpierw rozwijać ze "znajomym" flirt. bo to SAMO się nie roziwinie, potem zdradzić i dopiero wtedy powiedzieć:" Zdradziłam Cię, a tak w ogóle to Ciebie nie kocham i odchodzę bo się zakochałam w innym!" Czy mąż mógłby wtedy zapytać: "WTF?!" A dziewczyna w odpowiedzi zamrugać powiekami i powiedzieć: "No co?? Ja nic złego nie zrobiłam. Miłość mnie sama dopadła, to co miałam zrobić??"Podzielam opinię Marisci.

Setki razy mu mówiłam. :) Kilka lat walczyłam o swoje małżeństwo, a mój mąż obiecywał, obiecywał, zmieniał się na chwilę tylko po to, żeby znowu mnie zranić - z zaskoczenia. Snujesz tu jakąś historię, nie znając jakichkolwiek faktów. Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, jak łatwo niektórym przychodzi wydawanie sądów, i jak niezachwiane może być czyjeś przeświadczenie o własnej nieomylności. No cóż. Ja - w przeciwieństwie do Ciebie i do Marisci - nie jestem ideałem. 

Nie oceniam, tylko mnie bardzo dziwi dlaczego skoro było tak źle, odeszłaś dopiero jak poznałaś nowego faceta? P.S. Tu nie chodziło tylko o Twój przypadek, ale generalnie o taką kolej rzeczy. Z resztą robią tak i kobiety i mężczyźni, że jak im się w związku nie układa, to odchodza dopiero jak sobie kogos innego znajdą. 

SzczesliwaJa napisał(a):

Nie oceniam, tylko mnie bardzo dziwi dlaczego skoro było tak źle, odeszłaś dopiero jak poznałaś nowego faceta?

Wyszłam za niego mając 21 lat i miało to być na zawsze. Byłam młoda, zakochana, ufna. Robiłam wszystko dla niego, dla nas, dla tego małżeństwa. A on to - choć może nie z premedytacją - wykorzystywał i uważał, że co by nie zrobił, to ja i tak nie odejdę. Wielokrotnie mi to powiedział w twarz. Wiele innych rzeczy, których nie sposób zapomnieć również. Długo myślałam, że on ma rację i nigdy nie odważę się od niego odejść. Na szczęście oboje byliśmy w błędzie. 

Jak napisałaś - wiele osób odchodzi jak kogoś pozna. Nie każdy ma super silną psychikę i potrafi odejść od tak donikąd. Co w tym dziwnego, że wsparcie i miłość stają się motorem napędowym zmian na lepsze? 

SzczesliwaJa napisał(a):

Nie oceniam, tylko mnie bardzo dziwi dlaczego skoro było tak źle, odeszłaś dopiero jak poznałaś nowego faceta? P.S. Tu nie chodziło tylko o Twój przypadek, ale generalnie o taką kolej rzeczy. Z resztą robią tak i kobiety i mężczyźni, że jak im się w związku nie układa, to odchodza dopiero jak sobie kogos innego znajdą. 

Ja po pierwszych wyjaśnieniach zrozumiałam to tak, że Egyptian Cat chciała wcześniej rozwodu, ale mąż nie wyrażał zgody i była w sytuacji bez wyjścia natomiast informacja o zdradzie wpłynęła na zmianę frontu męża. Chyba, że źle zrozumiałam

Akurat znam sytuację gdzie mimo , iż małżonkowie od 20 lat razem nie żyją to żona nie chce dać rozwodu. . Facet miał już  inną kobietę, ale  jego żona nie wyrażała zgody na rozwód mówiła, że jej zdaniem jest szansa na pogodzenie, albo nie stawiała się na rozprawach itp. dosarczając oczywiście jakieś zwolnienia. Ciągło się to latami i rozwodu nie było, a facet się zmęczył i juć zrezygnował. 

Marisca napisał(a):

SzczesliwaJa napisał(a):

Nie oceniam, tylko mnie bardzo dziwi dlaczego skoro było tak źle, odeszłaś dopiero jak poznałaś nowego faceta? P.S. Tu nie chodziło tylko o Twój przypadek, ale generalnie o taką kolej rzeczy. Z resztą robią tak i kobiety i mężczyźni, że jak im się w związku nie układa, to odchodza dopiero jak sobie kogos innego znajdą. 
Ja po pierwszych wyjaśnieniach zrozumiałam to tak, że Egyptian Cat chciała wcześniej rozwodu, ale mąż nie wyrażał zgody i była w sytuacji bez wyjścia natomiast informacja o zdradzie wpłynęła na zmianę frontu męża. Chyba, że źle zrozumiałamAkurat znam sytuację gdzie mimo , iż małżonkowie od 20 lat razem nie żyją  i facet ma inną kobietę to jego żona nie wyraża zgody na rozwód mówi, że jej zdaniem jest szansa na pogodzenie, albo nie stawia się na rozprawach itp. . Ciągło się to latami i rozwodu nie było, a facet się zmęczył i juć zrezygnował. 

Kolejne dwa lata po tej informacji i po mojej wyprowadzce na inny kontynent nadal odmawiał mi rozwodu. Uważał, że jak zmądrzeję to do niego wrócę. :|

Marisca napisał(a):

Dla mnie sprawa jest jasna. Dopóki trwam w związku małżeńskim to bez względu na to jakie to małżeństwo jest, jakie żywię uczucia do męża i jaki on ma stosunek do mnie,  nie ma dla mnie przyzwolenia na jakiekolwiek flirty. Dopiero po podjęciu decyzji o rozwodzie oraz po zakończeniu małżeństwa uważam, że można budować swoje życie na nowo.I nie rozumiem w małżeństwie zdrad, nie rozumiem flirtów. I nie ma dla mnie żadnego wytłumaczenia na takie postępowanie. Nie jest ktoś szczęśliwy to nie musi trwać  w związku. 

Zwrot "trwać w związku" brzmi dla mnie strasznie.Albo jestem z kimś szczęśliwa albo trwam z nim pomomo wszystko.Temat miał być luzny a tu Marisca nie może powstrzymać się od prawienia morałów.Jestem z moim mężem ponad 25 lat .Na początku naszego małżeństwa nasze drogi się rozeszły.Ja wtedy poznałam kogoś , ale mój mąż zabiegał o to żebym wróciła do niego.Kupiliśmy dom i wiedziemy w nim szczęśliwe życie.Oczywiście było kilka poważnych kłótni ale dot.dzieci a nie jakichś relacji między nami.On mnie naprawdę kocha a ja jego i nigdy potem nawet nie obejrzałam się za innym facetem.Jesteśmy parą która idealnie dopasowała się w łóżku i to też bardzo trzyma nas razem.Wbrew pozorom wcale nie jest łatwo znaleźć faceta z którym mamy wspaniały seks,sama kilku testowałam :D zanim trafiłam na mojego męża.

Pasek wagi

Nie byłam w związku malozenstkim ale mój związek trwał 7 lat. Dokładnie tydzień po rocznicy poznał inna dziewczynę , dla której stracił głowę i mnie zostawił .

Najlepsze jest to ze ona nie była nim nawet zainteresowana .. co ja przyżyłam , tego nie życzę nawet największemu wrogowi .

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.