Temat: Mam męża, ale kocham kogoś innego

Każdemu z nas zdarza się zauroczenie. Kiedy jednak przeradza się ono w uczucie, a dodatkowo jesteśmy w związku małżeńskim, sytuacja staje się o wiele bardziej poważna. Co mówią na forach kobiety, które mają taki problem?

Wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwe w małżeństwie. Mąż o nas dba, nie jesteśmy zaniedbane, ale czegoś jednak brakuje. Kiedy na naszej drodze pojawia się mężczyzna, który jest dla nas atrakcyjny, zdarza się, że ulegamy zauroczeniu, wpadamy we flirt, a niekiedy nawet pozwalamy sobie na romans. Takich sytuacji jest wiele, często nie mają znaczenia, jednak kiedy niewinny flirt czy romans przeradza się w uczucie, jak możemy sobie z tą sytuacją poradzić?

Zdarzylo sie Wam cos takiego?

Dodam , ze ja mam fajnego meza i jestem szczesliwa mezatka.... Zaczelam sie zastanawiac po przeczytaniu artykulu: Tutaj co musialo by sie stac by Zdradzic?

Ktos byl w podobnej sytuacji?

ps.luzna pogadanka, taka na piatkowy wieczor!:D

Ja nie oceniam. Życie pisze bardzo różne scenariusze, nie są one zawsze czarno-białe. Tak samo wybory innych ludzi, ich podejście oraz psychika.

Kiedyś myślałam, że najpierw się kończy jedno, później dopiero zaczyna się drugie. Tyle że widuję w otoczeniu, że dopiero to drugie sprawia, że dokładnie się widzi, co kuleje w tym pierwszym i to jest dopiero poważny impuls do zmian. Nie moja sprawa.

Moja kolezanka tak ma. Malzenstwo totalne nieudane, nawet ze soba nie rozmawiaja juz. Od 2 lat kocha innego. W malzenstwie na razie tkwi "dla dzieci". Mowi, ze wkrotce odejdzie. On tez ma zone I dzieci. 

Pasek wagi

Trzeba miec silny charakter by utrzymywac w tajemnicy zwiazek z kims innym gdy ma sie rodzine.

Pasek wagi

Eh, życie nie jest takie proste, nie jest czarne ani białe. Moralne i takie oczywiste by było wcześniej się rozstać z partnerem/mężem a dopiero później wchodzić w nowy związek, ale przecież różne są sytuacje, może czasem w nieodpowiednim czasie ludzie się poznają, lub potrzeba właśnie takiego bodźca żeby zakończyć ten stary związek. Każda relacja czy sytuacja życiowa jest inna i takie powierzchowne ocenianie jest słabe jak dla mnie. Nie zdradziłam nigdy, ale nie potępiam. 

ANULA51 napisał(a):

Trzeba miec silny charakter by utrzymywac w tajemnicy zwiazek z kims innym gdy ma sie rodzine.

Chyba wyjątkowo paskudny. :) I trzeba być wyzutym z uczuć + być totalnym tchórzem. Bo tylko tchórze mają podwójne życie. Prawdziwie odważny człowiek nie bawi się w takie rzeczy, tylko stawia sprawę jasno. :) 

Powiem tylko, ze na tyle sie znamy, na ile nas sprawdzono. Ja bylam zawsze pierwsza to wydawania osadow. Wszystko bylo dla mnie czarno biale i myslalam, ze mam bardzo sztywne zasady. Do czasu. Kazdy jest pewien siebie dopoki sie nie znadzie w danej sytuacji. Ostatni rok tak mi utarl nosa, ze jestem juz duuuuzo pokorniejsza i nie rzucam sie pierwsza do oceniania innych. Nie zdradzilam nikogo zeby nie bylo. Ale poczatki mojego zwiazku nie byly 'swiete'.

Pasek wagi

Martulleczka napisał(a):

Ja nie oceniam. Życie pisze bardzo różne scenariusze, nie są one zawsze czarno-białe. Tak samo wybory innych ludzi, ich podejście oraz psychika.Kiedyś myślałam, że najpierw się kończy jedno, później dopiero zaczyna się drugie. Tyle że widuję w otoczeniu, że dopiero to drugie sprawia, że dokładnie się widzi, co kuleje w tym pierwszym i to jest dopiero poważny impuls do zmian. Nie moja sprawa.

Uważam podobnie, a kiedyś również napisałabym coś innego. W teorii oczywiscie zdrady nie pochwalam, ale właśnie: teoria teorią, życie nie jest czarno-białe.

Pasek wagi

brzydula99 napisał(a):

Ktoś kiedyś powiedział, że znamy siebie tylko tyle na ile nas sprawdzono. Zgadzam się z tym. Nigdy nie wiemy co przyniesie życie. 

Cos w tym jest.........

ja jestem staroświecka i uważam, ze oczywiście zauroczenia się zdarzają ale do nas należy decyzja - w każdym razie jedno się kończy żeby dopiero drugie zacząć a nie sprawdzać inne opcje zanim się podejmie decyzje ;) 

Młoda nie jestem, swoje przeżyłam i dalej tak uważam ;)

I tutaj dla mnie jest wszystko czarno-białe ;) szarości ludzie tworzą po to żeby się usprawiedliwiać w tym temacie ;) 

takaja27 napisał(a):

Moja kolezanka tak ma. Malzenstwo totalne nieudane, nawet ze soba nie rozmawiaja juz. Od 2 lat kocha innego. W malzenstwie na razie tkwi "dla dzieci". Mowi, ze wkrotce odejdzie. On tez ma zone I dzieci. 

Tez mam kolezanke ktora tkwi w malzenstwie ze wzgledu na syna....Kocha kolege z pracy a on ja ......Gdyby nie to , ze oboje maja juz rodziny i wybuchl by skandal ( on mieszka z zona i dzieckiem w domu tesciow) a ona tez ma rodzine i syna w wieku szkolnym to jak sama mowi juz dawno by sie rozeszla z mezem.Nie robi tego bo syn kocha ojca.........Nie chce dziecku kompliowac zycia..........

Jak tak teraz na to patrze to szkoda mi jej.........Nie wiem jak ja bym postapila na jej miejscu......

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.