Temat: Być Perfekcyjną Panią Domu

"Perfekcyjną" w cudzysłowie, bo nie chodzi o rozczulanie się nad każdym okruszkiem, ale ciekawa jestem, jak wygląda w Waszych domach kwestia sprzątania. Nie ukrywam, że u mnie nie jest idealnie. Jesteśmy we dwójkę, więc nie spinamy się za bardzo. Jeśli nie mam siły czy ochoty na sprzątanie to po prostu tego nie robię. Niestety w rezultacie wychodzi na to, że jestem zmuszona robić wielkie porządki/ pranie w weekendy i zamiast odpoczywać i się relaksować denerwuje się, że mam mnóstwo rzeczy do zrobienia. 

Sprzątacie codziennie? Macie określone dni w tygodniu na sprzątanie? Działacie wg jakiegoś schematu? Ostatnio na jednym z blogów widziałam rozpiskę z podziałem na poszczególne dni i zastanawiam się, czy takie rozwiązania zdają egzamin.

Pasek wagi

Aretsee napisał(a):

soraka napisał(a):

Aretsee napisał(a):

U mnie w domu codziennie odkurzamy i myjemy podloge na dole (80m2) co drugi/trzeci dzien gore. Zmywarka chodzi dwa razy dziennie. Ubikacja z lazienka codziennie myte. Kuchnia na biezaco. Robimy pranie/dwa prania dziennie (co by nie zalegaly w koszu). Raz na jakis czas kafelki czyszczone na kolanach czyscikiem. Schody na kolanach co drugi dzien. 
albo totalne zaburzenie psychiczne albo po prostu nie pracujesz i się nudzisz
Pochodze z bardzo pedantycznego domu. Dla mnie przykladowo anormalne jest mycie podlog/ubikacji raz na tydzien. Wtedy to ja sie lapie za glowe, jak mozna zyc w takim balaganie. Zawsze dziwie sie super zadbanym dziewczyna, ktore maja czas na zrobienie paznokci, full make upow itd, a maja tak brudno w domu, ze jest obawa przed wejsciem do ich lazienek..

z takim mysleniem znalazlabys wiele kolezanek na oddzialach psycho somatycznych - swego czasu przez dwa lata czesto kogos tam odwiedzalam i wiem ze taka pedantycznosc jest prosta droga do zaburzen psychicznych. (pamietam tam poznana pania, ktora wstydzac sie juz w dzien myc okien myla je codziennie w nocy). Pierwsze co pomyslalam czytajac twoj pierwszy post to - czy oprocz sprzatania isnieje cos jeszcze co cie interesuje, czy pracujesz zawodowo? czy masz jakies hobby - przypuszczam ze na zycie brakuje czasu jesli trzeba schody co dwa dni na kolanach szorowac.

obydwoje jesteśmy mega pedantyczni.wszystko ogarniane jest na bieżąco czyli na zasadzie robienia wszystkiego często ale bez większego wysiłku

BlueCocaine napisał(a):

jestem chujową panią domu i jestem z tego dumna

Siostro (cwaniak)

Dziewczyny polecam grupe na fb "Pozamiatanie, czyli Ch***wa Pani Domu po godzinach"

U mnie pranie lubi czekac na wyprasowanie... oj dlugo. Jedyne co mnie do szalu doprowadza to moje jasniutenkie plytki na powierzchni 60m2 

Tarlabym codziennie, reszta mnie nie rusza. Natomiast raz na miesiac/dwa dostaje rzutu pt "JAK MOZNA ZYC W TAKIM SYFIE" i jest poruszenie narodowe w chalupie. Fruwa wszystko (smiech)

Ufff, odetchnęłam z ulgą dziewczyny, że nie tylko ja nie podchodzę obsesyjnie do sprzątania :D

Pasek wagi

ja tez nie ogarniam. Ogolnie mam za duzo rzeczy, szczegolnie kosmetykow i mysle, ze musze nad tym intensywnie popracowac bo to pewnie by ulatwilo mi funkcjonowanie...bardzo duzo pomaga mi maz, w sumie to glownie on sprzata :D

Balonkaa napisał(a):

Ufff, odetchnęłam z ulgą dziewczyny, że nie tylko ja nie podchodzę obsesyjnie do sprzątania

a czemu w ogóle przyszło Ci do głowy, że obsesyjne podejście do sprzatania to coś wzniosłego i nalezy do tego dażyć? :D

mnie najbardziej bawi, jak jedna baba chce dosrać drugiej babie i rzuca tekstem "no ja bym u ciebie nic nie zjadła" albo coś w tym stylu, podczas kiedy nielubianych ludzi sie nie zaprasza, a juz na pewno nie po to, zeby im dogadzac ;)

Cyrica napisał(a):

Balonkaa napisał(a):

Ufff, odetchnęłam z ulgą dziewczyny, że nie tylko ja nie podchodzę obsesyjnie do sprzątania
a czemu w ogóle przyszło Ci do głowy, że obsesyjne podejście do sprzatania to coś wzniosłego i nalezy do tego dażyć? :Dmnie najbardziej bawi, jak jedna baba chce dosrać drugiej babie i rzuca tekstem "no ja bym u ciebie nic nie zjadła" albo coś w tym stylu, podczas kiedy nielubianych ludzi sie nie zaprasza, a juz na pewno nie po to, zeby im dogadzac ;)

Nieraz jak słucham moje koleżanki i znajome, co to one nie mają do zrobienia po pracy albo opowieści jak padając na twarz prasowały do 12 w nocy lub coś sprzątały to zaczynam się zastanawiać, czy jesteś jakimś brudasem czy coś. Poza tym, kilka razy mąż mi rzucił tekstem, że kobieta powinna mieć zmysł estetyczny i powinna widzieć bałagan i sprzątać rzeczy które leżą na wierzchu i ogarniać to wszystko. Kiedyś powiedział też, że np. co za problem zabrać skarpetki leżące na podłodze, skoro i tak idę do łazienki. Oczywiście szybko został uświadomiony, że dom jest wspólny, pracujemy oboje i nie widzę powodu, dla którego miałabym mu jeszcze matkować i zbierać po nim jego rzeczy.

Pasek wagi

to, ze trzeba się scierać ze stereotypami jest miara tego, w jak niewłasciwą stronę poszły działania ruchów feministycznych. O ile jest powszechnie znany wzorzec idelanej (w sensie perfekcyjnej) kobiety, o tyle z wzorcem perfekcyjnego mężczyzny juz tak badzo oczywiście nie jest. I żeby nie wiem jak bardzo szukać różnic w ideałach, tak kiedy zabraknie argumentów dotyczacych spraw osobowościowo-intelektualnych, wyciaga się te o porzadkach w domu. Dla mnie niepojęte. Juz nawet nie chodzi o to, że mamy XXI wiek i równe prawa w sensie faktycznym, ale przecież porządek może robić każdy, można sobie w sumie od zawsze, kogoś do tego najać, a i tak bedzie to dobry motyw, zeby się jedna baba stawiała wyzej nad drugą, albo żeby robił to facet. 

Takie podstawowe rzeczy jak prasowanie, zmywarka, posprzątać po sobie ciuchy czy pranie jak sie nazbiera kosz - OK. Z tym nie ma problemu. Mieszkamy tylko we 2, więc większe porządki miały być raz na tydzień co niestety nie wychodzi. W tygodniu się nie chce, a w wolne dni (bardzo rzadko razem) już coś mamy zaplanowane zawsze. Sprzątanie jest ostatnie, więc mieszkanie cierpi. Na szczęście mieszkanie do gruntownego remontu w przyszłym roku. I co najlepsze jeśli już to partner się mobilizuje pierwszy, na moje usprawiedliwienie - ja często robię zakupy i gotuje. 

Przy nowym lokum i dzieciak tak lekko nie będzie bo zarośniemy.

Pasek wagi

Ja to nawet zelazka nie mam :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.