Temat: Ciaza po 30stce a wyglad brzucha

czy wasz brzuch po ciazy (po 30) wrocil do stanu przed? Mile widziane zdjecia oraz info, ktora to ciaza 

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

PowrozeJarmuzem napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Jak sobie radzicie z takimi brzydkimi brzuchami? Dla mnie bylo by to nie do zniesienia, chyba bym codziennie ryczała. Wstydziła bym się przed partnerem, czy wyjścia na basen, masakra jakaś, że taki mały potwór zrujnowal twój brzuch... 
Biere dupe w troki i do boju, ćwiczę codziennie, walczę o lepszą figurę. Takie uzalanie jest dobre dla nieudaczników;p poza tym ja nie umiem pływać na basenie mnie nikt nie widuje, a jeśli zechce wskoczyć w bikini to wyeksponuje moje inne atuty tzn. długie nogi, fajny dekolt;) szczupłe ramiona a mankamenty zakryje. Idealny do tego jest strój jednoczęściowy;-) jeśli chodzi o partnera to tu jest gorzej rzeczywiście nie tylko ze względu na trochę odstajacy brzuch ale i ranę po cesarce która jest czerwona nadal natomiast ja widzę że z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Trzeba walczyć i dużo się da zmienić po ciąży. Na razie przynajmniej u mnie minęło bardzo malo czasu a progres w porównaniu z tym co było tydz po porodzie jest ogromny (A nawet nie ćwiczyłam w tym czasie).
 No dobra, ale jeśli ktoś ma najlepszy brzuch i uwielbia pływać, chodzić w bikini i seks na jezdźcia? Obserwuję profil thebirdspapaya. Kobieta jest śliczna, no ale brzuch... Nie potrafiła bym tego u siebie zaakceptować. 
Nie ma odgórnych praw i zaleceń, kiedy można nosić bikini i uprawiać seks w pozycji na jeźdźca. Wszystko jest w głowie.Ciebie ten problem nie dotyczy, więc w ogóle nie wiem, po co hipotetyzujesz? Żeby ktoś, kto ma rozstępy i obwisłą skórę poczuł się źle, bo piękna i światła Grażyna by gasiła światło w trakcie seksu? Co to kogo obchodzi?
Zastanawiam się, na ile ten wygląd jest dla Was ważny i jak to się dzieje, że kobiety umieją siebie zaakceptować po ciąży kiedy np. brzuch często jest naprawdę zdeformowany. I na ile silne musi być poczucie macierzyństwa i pragninie dziecka, że jesteście to w stanie poświęcić.Dla mnie to nie do ogarnięcia.Nikomu nie dogryzam, pytam i zastanawiam się, podziwiam też. Despacito, jak widać zrozumiała, nie trzeba być od razu negatywnie nastawionym.
Wygląd jest dla mnie ważny, ale widocznie nie aż tak bardzo. Mojego szczęścia nie uzależniam od kilogramów, rozstępów czy cellulitu. Jasne, że wolałabym być szczuplutka, mieć piękny brzuch. Ale i bez tego jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie jestem niewolnikiem swojego ciała. Pragnienia dziecka nie miałam jakoś bardzo, było to raczej pragnienie mojego męża, a mimo to zaakceptowałam, że brzuch mam zdeformowany. Może widziałaś kiedyś mój temat ze zdjęciem po CC. Zaakceptowałam, że jest tak a nie inaczej i w niczym mi to nie przeszkadza. Ani w seksie, ani w wyjściu na basen. Ale z mężem łączy nas coś znacznie silniejszego niż tylko pociąg fizyczny. On mnie kocha, akceptuje i pokazuje, że wciąż mu się podobam, że wciąż go pociągam, że jestem dla niego atrakcyjna. Sam jest bardzo przystojny, żaden Shrek. Ogólnie to strasznie Ci współczuję. Rozumiem, że kobieta chce się podobać, chce jak najdłużej być atrakcyjna itp. Ale Ty masz na punkcie wyglądu taką obsesję, że nie wiem jak uda Ci się żyć z posuwającym Cię czasem.
Tak, mam obsesję. Nie potrafiła bym spojrzeć ani na siebie ani na faceta będąc otyłą czy z jakimś pociążowym brzuchem. Dla mnie moje ciało jest ściśle związane ze mną samą, nie umiem tego rozgraniczyć.
Nie wiem co napisać. Naprawdę Ci współczuję. Nie piszę tego złośliwie czy coś, ale to musi być strasznie męczące...poza tym niebezpieczne. Nie zawsze człowiek ma kontrolę nad swoją wagą czy ciałem. Czasami wystarczą problemy hormonalne, zanim się zorientujesz, co Ci jest może przybyć 20kg. Tak było u mnie. Poradziłabym psychologa, ale już chodzisz. Gdybym miała tak jak Ty, to powinnam się już dawno powiesić.
Nie zapowiada się, abym miała jakiekolwiek problemy na tym tle,  nie mam zamiaru się wieszać i nie jest to dla mnie w jakikolwiek sposób męczące :) 

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

PowrozeJarmuzem napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Jak sobie radzicie z takimi brzydkimi brzuchami? Dla mnie bylo by to nie do zniesienia, chyba bym codziennie ryczała. Wstydziła bym się przed partnerem, czy wyjścia na basen, masakra jakaś, że taki mały potwór zrujnowal twój brzuch... 
Biere dupe w troki i do boju, ćwiczę codziennie, walczę o lepszą figurę. Takie uzalanie jest dobre dla nieudaczników;p poza tym ja nie umiem pływać na basenie mnie nikt nie widuje, a jeśli zechce wskoczyć w bikini to wyeksponuje moje inne atuty tzn. długie nogi, fajny dekolt;) szczupłe ramiona a mankamenty zakryje. Idealny do tego jest strój jednoczęściowy;-) jeśli chodzi o partnera to tu jest gorzej rzeczywiście nie tylko ze względu na trochę odstajacy brzuch ale i ranę po cesarce która jest czerwona nadal natomiast ja widzę że z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Trzeba walczyć i dużo się da zmienić po ciąży. Na razie przynajmniej u mnie minęło bardzo malo czasu a progres w porównaniu z tym co było tydz po porodzie jest ogromny (A nawet nie ćwiczyłam w tym czasie).
 No dobra, ale jeśli ktoś ma najlepszy brzuch i uwielbia pływać, chodzić w bikini i seks na jezdźcia? Obserwuję profil thebirdspapaya. Kobieta jest śliczna, no ale brzuch... Nie potrafiła bym tego u siebie zaakceptować. 
Nie ma odgórnych praw i zaleceń, kiedy można nosić bikini i uprawiać seks w pozycji na jeźdźca. Wszystko jest w głowie.Ciebie ten problem nie dotyczy, więc w ogóle nie wiem, po co hipotetyzujesz? Żeby ktoś, kto ma rozstępy i obwisłą skórę poczuł się źle, bo piękna i światła Grażyna by gasiła światło w trakcie seksu? Co to kogo obchodzi?
Zastanawiam się, na ile ten wygląd jest dla Was ważny i jak to się dzieje, że kobiety umieją siebie zaakceptować po ciąży kiedy np. brzuch często jest naprawdę zdeformowany. I na ile silne musi być poczucie macierzyństwa i pragninie dziecka, że jesteście to w stanie poświęcić.Dla mnie to nie do ogarnięcia.Nikomu nie dogryzam, pytam i zastanawiam się, podziwiam też. Despacito, jak widać zrozumiała, nie trzeba być od razu negatywnie nastawionym.
Wygląd jest dla mnie ważny, ale widocznie nie aż tak bardzo. Mojego szczęścia nie uzależniam od kilogramów, rozstępów czy cellulitu. Jasne, że wolałabym być szczuplutka, mieć piękny brzuch. Ale i bez tego jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie jestem niewolnikiem swojego ciała. Pragnienia dziecka nie miałam jakoś bardzo, było to raczej pragnienie mojego męża, a mimo to zaakceptowałam, że brzuch mam zdeformowany. Może widziałaś kiedyś mój temat ze zdjęciem po CC. Zaakceptowałam, że jest tak a nie inaczej i w niczym mi to nie przeszkadza. Ani w seksie, ani w wyjściu na basen. Ale z mężem łączy nas coś znacznie silniejszego niż tylko pociąg fizyczny. On mnie kocha, akceptuje i pokazuje, że wciąż mu się podobam, że wciąż go pociągam, że jestem dla niego atrakcyjna. Sam jest bardzo przystojny, żaden Shrek. Ogólnie to strasznie Ci współczuję. Rozumiem, że kobieta chce się podobać, chce jak najdłużej być atrakcyjna itp. Ale Ty masz na punkcie wyglądu taką obsesję, że nie wiem jak uda Ci się żyć z posuwającym Cię czasem.
Tak, mam obsesję. Nie potrafiła bym spojrzeć ani na siebie ani na faceta będąc otyłą czy z jakimś pociążowym brzuchem. Dla mnie moje ciało jest ściśle związane ze mną samą, nie umiem tego rozgraniczyć.
Nie wiem co napisać. Naprawdę Ci współczuję. Nie piszę tego złośliwie czy coś, ale to musi być strasznie męczące...poza tym niebezpieczne. Nie zawsze człowiek ma kontrolę nad swoją wagą czy ciałem. Czasami wystarczą problemy hormonalne, zanim się zorientujesz, co Ci jest może przybyć 20kg. Tak było u mnie. Poradziłabym psychologa, ale już chodzisz. Gdybym miała tak jak Ty, to powinnam się już dawno powiesić.
Nie zapowiada się, abym miała jakiekolwiek problemy na tym tle,  nie mam zamiaru się wieszać i nie jest to dla mnie w jakikolwiek sposób męczące :) 

Domyślam się, że nie masz problemów na tym tle :D chodziło mi o to, że z taką obsesją w razie problemów trudno sobie poradzić :D A co do tego, że nie jest to dla Ciebie męczące, to chyba jednak trochę się nie zgodzę :P Gdyby nie było, to nie byłoby tyle Twoich tematów pod tytułem jak wyglądam :D 

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

PowrozeJarmuzem napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Jak sobie radzicie z takimi brzydkimi brzuchami? Dla mnie bylo by to nie do zniesienia, chyba bym codziennie ryczała. Wstydziła bym się przed partnerem, czy wyjścia na basen, masakra jakaś, że taki mały potwór zrujnowal twój brzuch... 
Biere dupe w troki i do boju, ćwiczę codziennie, walczę o lepszą figurę. Takie uzalanie jest dobre dla nieudaczników;p poza tym ja nie umiem pływać na basenie mnie nikt nie widuje, a jeśli zechce wskoczyć w bikini to wyeksponuje moje inne atuty tzn. długie nogi, fajny dekolt;) szczupłe ramiona a mankamenty zakryje. Idealny do tego jest strój jednoczęściowy;-) jeśli chodzi o partnera to tu jest gorzej rzeczywiście nie tylko ze względu na trochę odstajacy brzuch ale i ranę po cesarce która jest czerwona nadal natomiast ja widzę że z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Trzeba walczyć i dużo się da zmienić po ciąży. Na razie przynajmniej u mnie minęło bardzo malo czasu a progres w porównaniu z tym co było tydz po porodzie jest ogromny (A nawet nie ćwiczyłam w tym czasie).
 No dobra, ale jeśli ktoś ma najlepszy brzuch i uwielbia pływać, chodzić w bikini i seks na jezdźcia? Obserwuję profil thebirdspapaya. Kobieta jest śliczna, no ale brzuch... Nie potrafiła bym tego u siebie zaakceptować. 
Nie ma odgórnych praw i zaleceń, kiedy można nosić bikini i uprawiać seks w pozycji na jeźdźca. Wszystko jest w głowie.Ciebie ten problem nie dotyczy, więc w ogóle nie wiem, po co hipotetyzujesz? Żeby ktoś, kto ma rozstępy i obwisłą skórę poczuł się źle, bo piękna i światła Grażyna by gasiła światło w trakcie seksu? Co to kogo obchodzi?
Zastanawiam się, na ile ten wygląd jest dla Was ważny i jak to się dzieje, że kobiety umieją siebie zaakceptować po ciąży kiedy np. brzuch często jest naprawdę zdeformowany. I na ile silne musi być poczucie macierzyństwa i pragninie dziecka, że jesteście to w stanie poświęcić.Dla mnie to nie do ogarnięcia.Nikomu nie dogryzam, pytam i zastanawiam się, podziwiam też. Despacito, jak widać zrozumiała, nie trzeba być od razu negatywnie nastawionym.
Wygląd jest dla mnie ważny, ale widocznie nie aż tak bardzo. Mojego szczęścia nie uzależniam od kilogramów, rozstępów czy cellulitu. Jasne, że wolałabym być szczuplutka, mieć piękny brzuch. Ale i bez tego jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie jestem niewolnikiem swojego ciała. Pragnienia dziecka nie miałam jakoś bardzo, było to raczej pragnienie mojego męża, a mimo to zaakceptowałam, że brzuch mam zdeformowany. Może widziałaś kiedyś mój temat ze zdjęciem po CC. Zaakceptowałam, że jest tak a nie inaczej i w niczym mi to nie przeszkadza. Ani w seksie, ani w wyjściu na basen. Ale z mężem łączy nas coś znacznie silniejszego niż tylko pociąg fizyczny. On mnie kocha, akceptuje i pokazuje, że wciąż mu się podobam, że wciąż go pociągam, że jestem dla niego atrakcyjna. Sam jest bardzo przystojny, żaden Shrek. Ogólnie to strasznie Ci współczuję. Rozumiem, że kobieta chce się podobać, chce jak najdłużej być atrakcyjna itp. Ale Ty masz na punkcie wyglądu taką obsesję, że nie wiem jak uda Ci się żyć z posuwającym Cię czasem.
Tak, mam obsesję. Nie potrafiła bym spojrzeć ani na siebie ani na faceta będąc otyłą czy z jakimś pociążowym brzuchem. Dla mnie moje ciało jest ściśle związane ze mną samą, nie umiem tego rozgraniczyć.
Nie wiem co napisać. Naprawdę Ci współczuję. Nie piszę tego złośliwie czy coś, ale to musi być strasznie męczące...poza tym niebezpieczne. Nie zawsze człowiek ma kontrolę nad swoją wagą czy ciałem. Czasami wystarczą problemy hormonalne, zanim się zorientujesz, co Ci jest może przybyć 20kg. Tak było u mnie. Poradziłabym psychologa, ale już chodzisz. Gdybym miała tak jak Ty, to powinnam się już dawno powiesić.
Nie zapowiada się, abym miała jakiekolwiek problemy na tym tle,  nie mam zamiaru się wieszać i nie jest to dla mnie w jakikolwiek sposób męczące :) 
Domyślam się, że nie masz problemów na tym tle :D chodziło mi o to, że z taką obsesją w razie problemów trudno sobie poradzić :D A co do tego, że nie jest to dla Ciebie męczące, to chyba jednak trochę się nie zgodzę :P Gdyby nie było, to nie byłoby tyle Twoich tematów pod tytułem jak wyglądam :D 
Lubie być w centrum uwagi a na kwarantannie nie miałam okazji :) 

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

PowrozeJarmuzem napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

12345678900987654321 napisał(a):

Jak sobie radzicie z takimi brzydkimi brzuchami? Dla mnie bylo by to nie do zniesienia, chyba bym codziennie ryczała. Wstydziła bym się przed partnerem, czy wyjścia na basen, masakra jakaś, że taki mały potwór zrujnowal twój brzuch... 
Biere dupe w troki i do boju, ćwiczę codziennie, walczę o lepszą figurę. Takie uzalanie jest dobre dla nieudaczników;p poza tym ja nie umiem pływać na basenie mnie nikt nie widuje, a jeśli zechce wskoczyć w bikini to wyeksponuje moje inne atuty tzn. długie nogi, fajny dekolt;) szczupłe ramiona a mankamenty zakryje. Idealny do tego jest strój jednoczęściowy;-) jeśli chodzi o partnera to tu jest gorzej rzeczywiście nie tylko ze względu na trochę odstajacy brzuch ale i ranę po cesarce która jest czerwona nadal natomiast ja widzę że z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Trzeba walczyć i dużo się da zmienić po ciąży. Na razie przynajmniej u mnie minęło bardzo malo czasu a progres w porównaniu z tym co było tydz po porodzie jest ogromny (A nawet nie ćwiczyłam w tym czasie).
 No dobra, ale jeśli ktoś ma najlepszy brzuch i uwielbia pływać, chodzić w bikini i seks na jezdźcia? Obserwuję profil thebirdspapaya. Kobieta jest śliczna, no ale brzuch... Nie potrafiła bym tego u siebie zaakceptować. 
Nie ma odgórnych praw i zaleceń, kiedy można nosić bikini i uprawiać seks w pozycji na jeźdźca. Wszystko jest w głowie.Ciebie ten problem nie dotyczy, więc w ogóle nie wiem, po co hipotetyzujesz? Żeby ktoś, kto ma rozstępy i obwisłą skórę poczuł się źle, bo piękna i światła Grażyna by gasiła światło w trakcie seksu? Co to kogo obchodzi?
Zastanawiam się, na ile ten wygląd jest dla Was ważny i jak to się dzieje, że kobiety umieją siebie zaakceptować po ciąży kiedy np. brzuch często jest naprawdę zdeformowany. I na ile silne musi być poczucie macierzyństwa i pragninie dziecka, że jesteście to w stanie poświęcić.Dla mnie to nie do ogarnięcia.Nikomu nie dogryzam, pytam i zastanawiam się, podziwiam też. Despacito, jak widać zrozumiała, nie trzeba być od razu negatywnie nastawionym.
Wygląd jest dla mnie ważny, ale widocznie nie aż tak bardzo. Mojego szczęścia nie uzależniam od kilogramów, rozstępów czy cellulitu. Jasne, że wolałabym być szczuplutka, mieć piękny brzuch. Ale i bez tego jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie jestem niewolnikiem swojego ciała. Pragnienia dziecka nie miałam jakoś bardzo, było to raczej pragnienie mojego męża, a mimo to zaakceptowałam, że brzuch mam zdeformowany. Może widziałaś kiedyś mój temat ze zdjęciem po CC. Zaakceptowałam, że jest tak a nie inaczej i w niczym mi to nie przeszkadza. Ani w seksie, ani w wyjściu na basen. Ale z mężem łączy nas coś znacznie silniejszego niż tylko pociąg fizyczny. On mnie kocha, akceptuje i pokazuje, że wciąż mu się podobam, że wciąż go pociągam, że jestem dla niego atrakcyjna. Sam jest bardzo przystojny, żaden Shrek. Ogólnie to strasznie Ci współczuję. Rozumiem, że kobieta chce się podobać, chce jak najdłużej być atrakcyjna itp. Ale Ty masz na punkcie wyglądu taką obsesję, że nie wiem jak uda Ci się żyć z posuwającym Cię czasem.
Tak, mam obsesję. Nie potrafiła bym spojrzeć ani na siebie ani na faceta będąc otyłą czy z jakimś pociążowym brzuchem. Dla mnie moje ciało jest ściśle związane ze mną samą, nie umiem tego rozgraniczyć.
Nie wiem co napisać. Naprawdę Ci współczuję. Nie piszę tego złośliwie czy coś, ale to musi być strasznie męczące...poza tym niebezpieczne. Nie zawsze człowiek ma kontrolę nad swoją wagą czy ciałem. Czasami wystarczą problemy hormonalne, zanim się zorientujesz, co Ci jest może przybyć 20kg. Tak było u mnie. Poradziłabym psychologa, ale już chodzisz. Gdybym miała tak jak Ty, to powinnam się już dawno powiesić.
Nie zapowiada się, abym miała jakiekolwiek problemy na tym tle,  nie mam zamiaru się wieszać i nie jest to dla mnie w jakikolwiek sposób męczące :) 
Domyślam się, że nie masz problemów na tym tle :D chodziło mi o to, że z taką obsesją w razie problemów trudno sobie poradzić :D A co do tego, że nie jest to dla Ciebie męczące, to chyba jednak trochę się nie zgodzę :P Gdyby nie było, to nie byłoby tyle Twoich tematów pod tytułem jak wyglądam :D 
Lubie być w centrum uwagi a na kwarantannie nie miałam okazji :) 

Chyba, że tak :D

Ja mam brzuch jak sprzed ciąży - tak samo fatalny i go nie lubię ;) brzuch to najgorsza część mojego ciała od zawsze, bo jestem jabłkiem... tu się kumuluje najwięcej i tu nawet przy niskiej wadze nie wygląda płasko. W ciąży ani jednego rozstępu się nie nabawiłam. 

Dwa tygodnie temu urodziłam drugie dziecko. Mój brzuch aktualnie prezentuje się tak: 

Przepraszam, nie wiem jak przekręcić zdjęcie! 

Różnica między moimi dziećmi wynosi 1.5 roku, oba porody naturalne. Po pierwszej ciąży dluuugo dochodziłam do siebie, doszły problemy hormonalne i odbiło się to zdecydowanie na mojej sylwetce. W drugiej ciąży przytyłam zaledwie 4 kilogramy ale brzuch, mimo tego, już pewnie nigdy nie dojdzie do formy sprzed kilku lat...

Prosiatko.3 napisał(a):

sacria napisał(a):

Też chętnie poczytam o tym jak kobietom udawali się wrócić do wyglądu sprzed ciąży po 30tce:)
Sacria, a ty w ciazy czy dopiero planujesz ?

Nie jestem w ciąży, ale mam 30 lat i pewnie niedługo przyjdzie ten moment, a że jestem trochę świrem na punkcie swojej sylwetki i dbania o nią (i brzuch właśnie jest dla mnie bardzo ważny, mam płaski, z malą ilością tłuszczu i nie ukrywam że bardzo mi go żal myśląc o ciąży:p), to chciałabym wiedzieć czy jak się chce to da się wrócić do formy bez katowania się (czytać ćwiczyć ale nie bardzo intensywnie i często), bo wiadomo że jako młoda mama zabraknie na wiele rzeczy czasu:)

A Ty jesteś w ciąży?:)

Edit: widzę już w Twoim pamiętniku- wyglądasz rewelacyjnie po ciąży:)

Despacitoo napisał(a):

tak wygląda mój, niby szczupły, ale jakiś tak dziwny no i ten pępek

Dobrze kojarzę że rodziłas w grudniu? Super wyglądasz, tylko pozazdrościć. I wcale nie "jak na po ciąży"- w ogóle masz ładny brzuch, wiele kobiet bez ciąży nawet nigdy takiego nie osiągnie bo im się nie chce:)

sacria napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

tak wygląda mój, niby szczupły, ale jakiś tak dziwny no i ten pępek
Dobrze kojarzę że rodziłas w grudniu? Super wyglądasz, tylko pozazdrościć. I wcale nie "jak na po ciąży"- w ogóle masz ładny brzuch, wiele kobiet bez ciąży nawet nigdy takiego nie osiągnie bo im się nie chce:)

Pięknie dziekuje:) rodziłam 25 stycznia;)

Olenochka napisał(a):

W wieku 25 lat schudlam z 98kg na 68, teraz wage mam stabilna okolo 73kg. Urodzilam majac 30 lat i brzuch jest calkiem ok. Tylko pepek sie juz nie usmiecha))) Ale cycki po tych hustawkach to niestety stracily duzo, ale maz nie narzeka :)

Piekna figura, gratulacje

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.