- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 kwietnia 2022, 14:41
Hej :)
Zastanawiałyście się kiedyś jaka jest przyczyna Waszych niepowodzeń w odchudzaniu?
19 kwietnia 2022, 17:26
jak traktowalam małe odstępstwo od " diety" za porażkę w skutek czego więcej jadłam tego dnia no bo przecież dzień stracony???
mam tak samo
19 kwietnia 2022, 18:30
19 kwietnia 2022, 19:04
brak wiedzy na temat zaburzen, chorob metabolicznych, roli insuliny w organizmie i mechanizmow zachodzacych w nim. Cale lata walczylam przeciwko wlasnemu organizmowi, uzywalam nieodpowiednich narzedzi, koncentrowalam sie na samych kaloriach, co doprowadzilo tylko kilka razy do efektu jojo. No i ta wiedza o zapotrzebowaniu organizmu zmieniala sie w czasie, popularyzowane w latach 90 diety nisko kaloryczne, pamietam ze prenumerowalam pismo "Super Linia", bardzo fajne przepisy, wszystko pieknie ale promowano wtedy diety tzw "1000" kcal - od tego sie zaczelo, krece sie od lat w miejscu - 8-10 kg w dol i spowrotem. Nowe badania, obserwacja organizmu wierze pomoze mi w uporaniu sie z tym raz na zawsze (Jestem od trzech lat pod opieka diabetologa w mojej Arztpraxis w Niemczech - strata czasu, wszytsko czego sie dowiedzialam i co mi pomaga, dowiedzialam sie z aktualnej literatury).
Pamietam Super Linie, zresztą inne czasopisma też promowały diety na 1000 czy w najlepszym razie 1500 kcal. Dosyć mocno mam wbite przekonanie że żeby schudnąć trzeba nie jeść/ jeść jak najmniej.
Ale zaskoczyła mnie opinia o diabetologach tutaj- osobiście nieialam kontaktu z tą specjalnością , generalnie o niemieckiej służbie zdrowia mam bardzo dobre zdanie(choć w sumie jestem zdrowa, raz był poważny problem, szpital). Natomiast wiem jak wyglądała opieka diabetologiczna w małym miasteczku w Polsce(mój ojciec) i to faktycznie była porażka.
Ja lubię jeść, gotować , wypić dobre wino. Dużo podróżuje i restauracje, poznawanie nowych smaków to nieodłączny element zwiedzania nowych miejsc. Lubię gości i lubię ich czyms dobrym nakarmić...
Nie pomagaja niezdrowe nawyki wyniesione domu. I zwyczaj zajadania stresów oraz celebrowania sukcesów czymś dobrym.
No i nie lubię się ruszac- komp, w wolnych chwilach kanapa/fotel i książka /film. Mój mąż jest taki sam więc się napędzamy.
Ach no i słaba silna wola i mało samodyscypliny.
Ale jednak powiedziałabym że podstawowy problem jest taki że kocham jeść..
19 kwietnia 2022, 19:42
brak wiedzy na temat zaburzen, chorob metabolicznych, roli insuliny w organizmie i mechanizmow zachodzacych w nim. Cale lata walczylam przeciwko wlasnemu organizmowi, uzywalam nieodpowiednich narzedzi, koncentrowalam sie na samych kaloriach, co doprowadzilo tylko kilka razy do efektu jojo. No i ta wiedza o zapotrzebowaniu organizmu zmieniala sie w czasie, popularyzowane w latach 90 diety nisko kaloryczne, pamietam ze prenumerowalam pismo "Super Linia", bardzo fajne przepisy, wszystko pieknie ale promowano wtedy diety tzw "1000" kcal - od tego sie zaczelo, krece sie od lat w miejscu - 8-10 kg w dol i spowrotem. Nowe badania, obserwacja organizmu wierze pomoze mi w uporaniu sie z tym raz na zawsze (Jestem od trzech lat pod opieka diabetologa w mojej Arztpraxis w Niemczech - strata czasu, wszytsko czego sie dowiedzialam i co mi pomaga, dowiedzialam sie z aktualnej literatury).Pamietam Super Linie, zresztą inne czasopisma też promowały diety na 1000 czy w najlepszym razie 1500 kcal. Dosyć mocno mam wbite przekonanie że żeby schudnąć trzeba nie jeść/ jeść jak najmniej.
Ale zaskoczyła mnie opinia o diabetologach tutaj- osobiście nieialam kontaktu z tą specjalnością , generalnie o niemieckiej służbie zdrowia mam bardzo dobre zdanie(choć w sumie jestem zdrowa, raz był poważny problem, szpital). Natomiast wiem jak wyglądała opieka diabetologiczna w małym miasteczku w Polsce(mój ojciec) i to faktycznie była porażka.
Ja lubię jeść, gotować , wypić dobre wino. Dużo podróżuje i restauracje, poznawanie nowych smaków to nieodłączny element zwiedzania nowych miejsc. Lubię gości i lubię ich czyms dobrym nakarmić...
Nie pomagaja niezdrowe nawyki wyniesione domu. I zwyczaj zajadania stresów oraz celebrowania sukcesów czymś dobrym.
No i nie lubię się ruszac- komp, w wolnych chwilach kanapa/fotel i książka /film. Mój mąż jest taki sam więc się napędzamy.
Ach no i słaba silna wola i mało samodyscypliny.
Ale jednak powiedziałabym że podstawowy problem jest taki że kocham jeść..
19 kwietnia 2022, 20:27
Tak, zastanawiałam się dzięki temu nie jem praktycznie żadnej przetworzonej żywności( która nafaszerowana jest cukrem),fastfood i dań gotowych nigdy nie jadłam. Wyeliminowałam praktycznie do zera cukier. Węglowodany ograniczam do 100 g dziennie. Wyeliminowałam wszystkie produkty odzwierzęce z wyjątkiem jaj, czasem jem ryby. Z owoców jem w zimie jabłka, czasami grejpfruta,avokado. W sezonie cieplejszym polskie owoce sezonowe. Warzywa również polskie. Przez podjadanie nabawiłam się IO , którą sama musiałam sobie zdiagnozować, bo lekarze poz i Endo mnie olewali. Teraz jem 2 posiłki dziennie,ograniczam węglowodany, dzięki temu ustąpił efekt notorycznego zmęczenia i zaczynam trzymać wagę w ryzach. Zrozumiałam wreszcie że nie muszę zjeść całej oferty oferowanej przez sklep spożywczy.
Edytowany przez Noir_Madame 19 kwietnia 2022, 20:28
19 kwietnia 2022, 20:30
Tak, zastanawiałam się dzięki temu nie jem praktycznie żadnej przetworzonej żywności( która nafaszerowana jest cukrem),fastfood i dań gotowych nigdy nie jadłam. Wyeliminowałam praktycznie do zera cukier. Węglowodany ograniczam do 100 g dziennie. Wyeliminowałam wszystkie produkty odzwierzęce z wyjątkiem jaj, czasem jem ryby. Z owoców jem w zimie jabłka, czasami grejpfruta,avokado. W sezonie cieplejszym polskie owoce sezonowe. Warzywa również polskie. Przez podjadanie nabawiłam się IO , którą sama musiałam sobie zdiagnozować, bo lekarze poz i Endo mnie olewali. Teraz jem 2 posiłki dziennie,ograniczam węglowodany, dzięki temu ustąpił efekt notorycznego zmęczenia i zaczynam trzymać wagę w ryzach. Zrozumiałam wreszcie że nie muszę zjeść całej oferty oferowanej przez sklep spożywczy.
tez ostatnio robiac zakupy zastanawialam sie po co tyle tego g... jest produkowane - cale ragaly slodyczy, zajace i inne cuda bez zadnej wartosci. Uzalezniaja tak samo jak alkohol a napychane nimi sa juz dzieci. Mam nadzieje ze kiedys to sie zmieni ale wiem ze juz tego nie zobacze.
19 kwietnia 2022, 21:53
Tak - mam głęboko zakorzenione pojęcie jedzenia jako nagrody i przez to sobie odpuszczam - żeby się nagrodzić za sukces, zajeść smutki, stres, nudę. Oprócz tego łatwo mnie namówić na coś smacznego, a gorzej mi się pohamować.
Kolejna sprawa jest taka, że często jest mi już wszystko jedno i nie mam takiego samozaparcia jak kiedyś - że trzymam się postanowień i koniec. Teraz często bywam zmęczona, nie chce mi się, mam inne problemy niż dieta, i odpuszczam. A czasem coś zjem i dopiero potem przypomnę sobie, że przecież miałam mieścić się w bilansie/nie podjadać/ograniczyć cukier.
20 kwietnia 2022, 06:56
No u mnie jest ciągle to samo.. jak już od mi się uda zrzucić to jest takie "chwilowe" odsapnięcie. "No przecież nic się nie stanie jak raz czy dwa zjem to i to.." i tak od razu do rwzu i wracam do złych nawyków. A kilogramy na początku stoją czym zachęcają mnie do dalszego podjadania skoro nie idzie w górę waga i zanim się obejrzę waga hop w górę centymetry w górę a ja znowu ze złymi nawykami i uzależnieniem od cukru i słonych przekąsek.. tak to u mnie wygląda niestety..