- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 lutego 2020, 12:16
Zdebialam jak to usłyszałam , 40 lat temu więc gdy miałam 10 lat było to 5 kg. Czyli można powiedzieć że zjadłamy rocznie tyle cukru ile sporo z nas waży
Edytowany przez Noir_Madame 8 lutego 2020, 12:16
8 lutego 2020, 19:36
Zakładając, że rozkład makroskładników w codziennej diecie zakłada spożycie ok. 250g węglowodanów dziennie, czyli 91,5 kg rocznie, to 55kg cukru nie wychodzi jakoś tragicznie. Te weglowodany jakoś trzeba zjeść. A cukier (czyli sacharoza) jest mimo wszystko bezpieczniejszy niż czysta fruktoza zawarta choćby w owocach. Fruktoza stosunkowo szybciej doprowadzi chociażby do powikłań cukrzycowych niż cukier - wynika to z jej budowy i jej podatności na reagowanie z białkami w organizmie. Może paradoksalnie zdrowiej jest zjeść drożdżówkę ze słodką kawą niż kilogram winogron?
To w takim razie skąd to porównanie że 40 lat temu zjadano tylko 5 kg cukru rocznie
Znów jakąś manipulacja?
Tu chyba chodzi o taki czysty cukier
Edytowany przez Noir_Madame 8 lutego 2020, 19:37
8 lutego 2020, 19:44
Zakładając, że rozkład makroskładników w codziennej diecie zakłada spożycie ok. 250g węglowodanów dziennie, czyli 91,5 kg rocznie, to 55kg cukru nie wychodzi jakoś tragicznie. Te weglowodany jakoś trzeba zjeść. A cukier (czyli sacharoza) jest mimo wszystko bezpieczniejszy niż czysta fruktoza zawarta choćby w owocach. Fruktoza stosunkowo szybciej doprowadzi chociażby do powikłań cukrzycowych niż cukier - wynika to z jej budowy i jej podatności na reagowanie z białkami w organizmie. Może paradoksalnie zdrowiej jest zjeść drożdżówkę ze słodką kawą niż kilogram winogron?
Sacharoza składa się z fruktozy i glukozy w czystej postaci, owoce zawierają fruktozę ale też i błonnik a to już zmienia proces przyswajania jej w porównaniu do czystego cukru, także NIE nie jest zdrowiej zjesć drożdżówkę do kawy.
8 lutego 2020, 23:58
Sacharoza składa się z fruktozy i glukozy w czystej postaci, owoce zawierają fruktozę ale też i błonnik a to już zmienia proces przyswajania jej w porównaniu do czystego cukru, także NIE nie jest zdrowiej zjesć drożdżówkę do kawy.
8 lutego 2020, 23:58
Sacharoza składa się z fruktozy i glukozy w czystej postaci, owoce zawierają fruktozę ale też i błonnik a to już zmienia proces przyswajania jej w porównaniu do czystego cukru, także NIE nie jest zdrowiej zjeść drożdżówkę do kawy.Zakładając, że rozkład makroskładników w codziennej diecie zakłada spożycie ok. 250g węglowodanów dziennie, czyli 91,5 kg rocznie, to 55kg cukru nie wychodzi jakoś tragicznie. Te weglowodany jakoś trzeba zjeść. A cukier (czyli sacharoza) jest mimo wszystko bezpieczniejszy niż czysta fruktoza zawarta choćby w owocach. Fruktoza stosunkowo szybciej doprowadzi chociażby do powikłań cukrzycowych niż cukier - wynika to z jej budowy i jej podatności na reagowanie z białkami w organizmie. Może paradoksalnie zdrowiej jest zjeść drożdżówkę ze słodką kawą niż kilogram winogron?
Taaak, a celuloza składa się z czystej glukozy, ale gołym okiem widać różnicę, prawda? Spróbuj strawić celulozę. Albo nie, najpierw ją po prostu rozpuść w wodzie. ;)
Sacharoza to nie jest proste równanie glukoza+fruktoza, to dwucukier, którego budowa chemiczna i to połączenie między merem glukozowymi fruktozowym warunkuje odmienne właściwości, na przykład oddziaływanie na białka. Odnoszę się konkretnie do tzw. glikacji białek, która dla cukrzyków nie jest najfajniejszym zjawiskiem, ponieważ powoduje powikłania, takie jak choćby retinopatia. Wiadomo, że czysta glukoza (a także fruktoza i inne monosacharydy) relatywnie szybciej spowodują niekorzystne zmiany w organizmie niż disacharydy (jak sacharoza). Stąd teza, że jak już zjadać coś słodkiego, to lepiej szukać cukrów złożonych - takich jak w drożdzówce. ;) Choć ja i tak wolę ziemniaki, czyli polisacharydy - skrobię ;D
9 lutego 2020, 03:22
...i problemy z przyswajaniem, przetwarzaniem i zapamiętywaniem informacji, skoro twierdzimy, że makaron czy ryż to węglowodany proste...Weglowodamy proste(cukier, makaron, bialy ryz, slodycze i inne syfy) to najgorsze, co mozemy sobie zrobic niestety(( Od tego mamy nowotwory, problemy z sercem, cukrzyce itd..
Tez problemy z chamstwem u niektorych...
https://www.helpguide.org/articles/healthy-eating/choosing-healthy-carbs.htm
9 lutego 2020, 08:26
Taaak, a celuloza składa się z czystej glukozy, ale gołym okiem widać różnicę, prawda? Spróbuj strawić celulozę. Albo nie, najpierw ją po prostu rozpuść w wodzie. ;)Sacharoza to nie jest proste równanie glukoza+fruktoza, to dwucukier, którego budowa chemiczna i to połączenie między merem glukozowymi fruktozowym warunkuje odmienne właściwości, na przykład oddziaływanie na białka. Odnoszę się konkretnie do tzw. glikacji białek, która dla cukrzyków nie jest najfajniejszym zjawiskiem, ponieważ powoduje powikłania, takie jak choćby retinopatia. Wiadomo, że czysta glukoza (a także fruktoza i inne monosacharydy) relatywnie szybciej spowodują niekorzystne zmiany w organizmie niż disacharydy (jak sacharoza). Stąd teza, że jak już zjadać coś słodkiego, to lepiej szukać cukrów złożonych - takich jak w drożdzówce. ;) Choć ja i tak wolę ziemniaki, czyli polisacharydy - skrobię ;DSacharoza składa się z fruktozy i glukozy w czystej postaci, owoce zawierają fruktozę ale też i błonnik a to już zmienia proces przyswajania jej w porównaniu do czystego cukru, także NIE nie jest zdrowiej zjeść drożdżówkę do kawy.Zakładając, że rozkład makroskładników w codziennej diecie zakłada spożycie ok. 250g węglowodanów dziennie, czyli 91,5 kg rocznie, to 55kg cukru nie wychodzi jakoś tragicznie. Te weglowodany jakoś trzeba zjeść. A cukier (czyli sacharoza) jest mimo wszystko bezpieczniejszy niż czysta fruktoza zawarta choćby w owocach. Fruktoza stosunkowo szybciej doprowadzi chociażby do powikłań cukrzycowych niż cukier - wynika to z jej budowy i jej podatności na reagowanie z białkami w organizmie. Może paradoksalnie zdrowiej jest zjeść drożdżówkę ze słodką kawą niż kilogram winogron?
Ty na prawdę nie widzisz różnicy między żywnością naturalną a wysoce przetworzoną, jak w ogóle można stawiać produkt perfekcyjny stworzony przez naturę jakim jest owoc bądź warzywo obok produktu który nie ma żadnej wartości odżywczej,zero witamin, zero błonnika ? Teza jest tylko Twoja i ja się z nią nie zgadzam.
Edit: jeśli chodzi o grupę węglowodanów to dicukry jak i monocukry zaliczane są do cukrów prostych, w odróżnieniu od węglowodanów złożonych, które składają się z więcej niż dwóch wiązań cukrowych oraz innych składników takich jak błonnik w różnych postaciach.
Edytowany przez HelloPomello 9 lutego 2020, 09:13
9 lutego 2020, 09:09
Coś mi się wierzyć nie chce w to, że kiedyś to było 5kg. Przecież nawet kartki wydawali na 2 kg miesięcznie. Pomijam motyw, że ludzie się wymieniali, odkladali i tak dalej, ale czysto matematycznie rzecz ujmując było 24 kg cukru puszczone w obieg, nie 5. Przecież pozostałych 19 nie wysypywano do śmieci.
Mnie babcia opowiadała, że więcej osób wtedy słodziło herbatę (a np. takie trzy herbaty dziennie razy dwie łyżeczki cukru to już jest sporo). Dużo się robiło przetworów - niby domowy dżem, ale cukru się sypało. Słodyczy może tak nie było, ale częściej się piekło w domu. Częściej się ludzie odwiedzali, a jak się odwiedzali to nie coś tam nawet na szybko do kawki się upiekło (przecież nie dwa kawałki, tylko jak już piec to całą blachę). Plus w wielu przepisach (nawet w zupie pomidorowej) jest cukier. Na pewno nie było tego cukru tyle co teraz, bo nie było tyłu gotowców - ale też bez przesady, w 5 kilogramów rocznie nie uwierzę.
9 lutego 2020, 09:36
No sprawdziłam i raport MZ mówi o 40 kg . Co do czasów kartkowych to my zawsze mieliśmy duże zapasy cukru albo na coś wymienialiśmy. No i nie było go w żarciu
9 lutego 2020, 10:04
Coś mi się wierzyć nie chce w to, że kiedyś to było 5kg. Przecież nawet kartki wydawali na 2 kg miesięcznie. Pomijam motyw, że ludzie się wymieniali, odkladali i tak dalej, ale czysto matematycznie rzecz ujmując było 24 kg cukru puszczone w obieg, nie 5. Przecież pozostałych 19 nie wysypywano do śmieci. Mnie babcia opowiadała, że więcej osób wtedy słodziło herbatę (a np. takie trzy herbaty dziennie razy dwie łyżeczki cukru to już jest sporo). Dużo się robiło przetworów - niby domowy dżem, ale cukru się sypało. Słodyczy może tak nie było, ale częściej się piekło w domu. Częściej się ludzie odwiedzali, a jak się odwiedzali to nie coś tam nawet na szybko do kawki się upiekło (przecież nie dwa kawałki, tylko jak już piec to całą blachę). Plus w wielu przepisach (nawet w zupie pomidorowej) jest cukier. Na pewno nie było tego cukru tyle co teraz, bo nie było tyłu gotowców - ale też bez przesady, w 5 kilogramów rocznie nie uwierzę.
Nawet za moich czasów każdy z domowników słodził 2 łyżeczkami i to z czubem. W szufladzie zawsze było kilo cukru. Może nie było słodyczy, ale ciągle były jakieś ciasta. A jak nie to wyjadaliśmy z bratem mleko w proszku albo robiliśmy kogel mogel. Kakao z cukrem było do każdego śniadania. Budyń kilka razy w tygodniu. Do tego naleśniki z dżemem. Ja tam 20 lat temu to dopiero jadłam dużo cukru. Teraz to nic.
9 lutego 2020, 10:15
Nawet za moich czasów każdy z domowników słodził 2 łyżeczkami i to z czubem. W szufladzie zawsze było kilo cukru. Może nie było słodyczy, ale ciągle były jakieś ciasta. A jak nie to wyjadaliśmy z bratem mleko w proszku albo robiliśmy kogel mogel. Kakao z cukrem było do każdego śniadania. Budyń kilka razy w tygodniu. Do tego naleśniki z dżemem. Ja tam 20 lat temu to dopiero jadłam dużo cukru. Teraz to nic.Coś mi się wierzyć nie chce w to, że kiedyś to było 5kg. Przecież nawet kartki wydawali na 2 kg miesięcznie. Pomijam motyw, że ludzie się wymieniali, odkladali i tak dalej, ale czysto matematycznie rzecz ujmując było 24 kg cukru puszczone w obieg, nie 5. Przecież pozostałych 19 nie wysypywano do śmieci. Mnie babcia opowiadała, że więcej osób wtedy słodziło herbatę (a np. takie trzy herbaty dziennie razy dwie łyżeczki cukru to już jest sporo). Dużo się robiło przetworów - niby domowy dżem, ale cukru się sypało. Słodyczy może tak nie było, ale częściej się piekło w domu. Częściej się ludzie odwiedzali, a jak się odwiedzali to nie coś tam nawet na szybko do kawki się upiekło (przecież nie dwa kawałki, tylko jak już piec to całą blachę). Plus w wielu przepisach (nawet w zupie pomidorowej) jest cukier. Na pewno nie było tego cukru tyle co teraz, bo nie było tyłu gotowców - ale też bez przesady, w 5 kilogramów rocznie nie uwierzę.
Bo dzieci i wtedy i dziś są chyba największymi zjadaczami cukru. W filmie"cały ten cukier" twierdzili że gdyby wycofać ze sprzedaży wszystkie produkty które zawierają cukier zostało by ich 20%. Zakładam że to nie jest naukowy dokument a z drugiej strony co nie wezmę w rękę to cukier jest.