Kim są freeganie?
Freeganizm to filozofia występująca przeciwko konsumpcyjnemu stylowi życia, materializmie i współzawodnictwie, funkcjonująca w duchu wolności, hojności, dzielenia się i współpracy. Jej zwolennicy w ramach protestu przeciwko marnowaniu żywności, swoje posiłki komponują w zdecydowanej większości z produktów znalezionych w śmietnikach lub odzyskanych przed wyrzuceniem przez restauracje, hipermarkety i sprzedawców na targowiskach.
Freeganizm to nie wymysł albo bezmyślne postanowienie, to cały styl życia. Rozprzestrzenił się on wraz z rosnącą popularnością ekologii. Jej zwolennikami są często młode, wykształcone osoby.
Spotkanie przy kontenerze
Ania jest młodą studentką ekologii. Nie chce pokazywać twarzy, uważa, że ludzie twierdzą, że jest dziwakiem tylko dlatego, że nie potrafi pogodzić się z konsumpcyjnym stylem życia.
Właśnie dlatego zgodziłam się pokazać Wam, jak wygląda moje życie. Chcę żeby wszyscy zrozumieli filozofię freeganizmu. My chcemy po prostu drobnymi krokami zmienić świat!
Ania do freegan dołączyła dopiero na studiach, dzięki znajomym z grupy. Zafascynowała ją ich filozofia, oddanie i bezinteresowność. Nikogo jednak nie namawia do swoich przekonań, ale jednocześnie chciałaby być rozumiana i akceptowana przez społeczeństwo. Z odrazą opowiada o wiecznej rywalizacji, stresie, korporacjach, polityce gospodarowania żywnością przez np. wystawne restauracje. Marnowanie jedzenia to właśnie to, co denerwuje ją najbardziej. Z resztą nie tylko ją, ale każdą osobę popierającą freeganizm.
Dziewczyna zabiera nas do konkretnego kontenera, oczywiście po zmroku. Jak mówi - wcześniej bylibyśmy narażeni na zaczepki i krytykę. Zakłada rękawiczki i spokojnie, skrupulatnie przebiera i ogląda znajdujące się w nim opakowania. Ulżyło mi, gdy zobaczyłam, że zwraca chociaż uwagę na datę przydatności do spożycia. Wracamy z pełną torbą, dzisiaj udało się znaleźć paczkę boczniaków, kefir, marchewki (moim zdaniem zwiędnięte) i puszkę ananasów. W domu pozostanie obmycie, wysuszenie i schowanie do lodówki/szafki. Spytałam się Ani, czy nie boi się o swoje zdrowie, odpowiedziała bez zastanowienia:
Nie, przecież sami wiemy, co jest dla nas dobre. Jak jedzenie jest zepsute to brzydko pachnie i wygląda, tego nie jem. Wyrzuca się jednak całą masę żywności, tylko dlatego, że kupiono jej za dużo. Restauracje, wyrzucają produkty i posiłki w stanie idealnym, na targach wystarczy pod koniec dnia poprosić, a można otrzymać mnóstwo owoców i warzyw, które zostały przeznaczone do wyrzucenia, a można je jeszcze wykorzystać.
Ania nie może pogodzić się z funkcjonowaniem obecnego świata. Podziwiam ją za upór i determinację, a jednak targają mną mieszane uczucia, kiedy patrzę na młodą dziewczynę grzebiącą w kontenerze. I czy to na pewno jest bezpieczne?
Niebezpieczeństwa w jedzeniu ze śmietnika
To, z czym trzeba się zgodzić, to rosnący konsumpcjonizm i bezmyślne marnowanie żywności. Nadające się do wykorzystania jedzenie nie powinno być tak po prostu wyrzucane. Ale czy warto walczyć w taki sposób?
Freeganie nie zawsze patrzą na datę przydatności do spożycia i minimalnej trwałości. Uważają, że sami są w stanie ustalić, czy coś im zaszkodzi, czy nie. Po części mają rację, jednak drobnoustroje chorobotwórcze mogą rozwijać się też w żywności, która wygląda na 'zjadliwą'. Samo przekraczanie terminu oznakowanego jako 'najlepiej spożyć przed' nie jest tragedią. Wskazuje ono na datę, do której producent gwarantuje dobrą jakość produktu, jeśli jest właściwie przechowywany. Takie zdobycze jak kasze, makarony, czy czekolada można uznać za nieszkodliwe, jeśli opakowanie będzie nienaruszone, a smak i zapach niezmieniony pomimo przeterminowania.
Jeśli natomiast na opakowaniu znajduje się napis: 'należy spożyć do' nie powinno się po podanej dacie jeść takiego produktu. Spożycie go może być też szkodliwe nawet w czasie zadeklarowanym przez producenta, jeśli produkt nie będzie właściwie przechowywany. A w śmietniku rzadko panuje temperatura 'pożądana'. Na szczęście freeganie nie sięgają po mięso i ryby, zdając sobie sprawę z groźnych konsekwencji jedzenia nieświeżego produktu tego typu. Warto też wspomnieć, że śmietniki to siedlisko zarazków. Bardzo szybko przenoszą się one nawet na świeżo wyrzucone produkty. Jeśli produkt leżał bez opakowania lub było ono uszkodzenie - zakażenie gotowe.
Możemy się zastanawiać, czy rozumiemy tę filozofię, czy jest bezpieczna, sensowna i właściwa. Ci ludzie jednak głęboko wierzą, że dzięki jednostce można zmienić ludzkość. Pomijając całą otoczkę cel ich działań jest szczytny.
A Wy co sądzicie o freeganach?
Komentarze
angel121260
22 listopada 2014, 16:37
Jeżeli jest to styl życia z wyboru i przekonania, to ok. Ich małpy, ich cyrk. Jeżeli jest to z biedy, to inna sprawa, bo to wstyd dla Państwa. Ja jestem weganką i na tym poprzestanę. Mogę podróżować sama dookoła świata do miejsc nie koniecznie bezpiecznych, ale póki bieda mnie nie przyciśnie, to dla mnie hard core.
impala.
20 listopada 2014, 16:57
Godzilla to ja ci bardzo współczuję.Tylko skąd masz na internet?Bo nim poszłabym grzebać w śmieciach ograniczyłabym to co zbędne do życia.I wiem co piszę,bo jako dziecko zbierałam z ojcem butelki,makulaturę itp.Było to jednak 20 lat temu,gdy nagle stracił państwową posadę.
szpinakowa811
21 listopada 2014, 08:33
Internet mądrze używany potrafi pomóc oszczędzić dużo gotówki, więc to akurat nie jest taki głupi wydatek :)
Dorota3101
19 listopada 2014, 17:08
Zgadzam się z tym, że restauracje powinny oddawać jedzenie, które postanawiają wyrzucić, dużo jest takich osób, które umierają z głodu i chętnie skorzystałyby z okazji darmowego posiłku. Jednak szukanie jedzenia w śmietnikach to już inna sprawa i tu bym się zastanowiła nad słusznością takiego postępowania i sama bym się na to na pewno nie zdecydowała.
agusia1210
19 listopada 2014, 16:09
Nikt i nic (poza biedą) nie namówił by mnie na szukaniu jedzenia w śmietnikach. Idea może i słuszna, ale nie dla mnie. Czasem zdarzy się, że mam czegoś za dużo (nie dogadanie się z mężem w sprawie zakupów), ale nie wyrzucam tego do kosza. Mieszkam na wsi "zmarnowane" jedzenie dostają świnki, krówki i pies.
anna987
19 listopada 2014, 13:21
Staram się niczego nie wyrzucać, chyba że rzeczywiście się zepsuje. Ale nie wyobrażam sobie takiego stylu życia. Jeśli ktoś tak robi, nie zamierzam go potępiać ani szkalować-jego sprawa. Jednak jest to zdecydowanie obrzydliwe!
OgarnijSiem
19 listopada 2014, 12:27
Idea fajna, faktem jest że mnóstwo jedzenia się marnuje i kupujemy za dużo, przez co często jedzenie ląduje w śmietnikach, za granica są specjalne pojemniki na żywność; w Polsce to raczej nie przejdzie, zagranicą zupełnie inaczej do freeganizmu podchodzą
angelisia69
19 listopada 2014, 12:17
dla mnie to totalny IDIOTYZM!Rozumiem tych ktorzy z powodu biedy sa zmuszeni do takich praktyk,ale robic to bo jest "modnie" czy "ekologicznie" to jest naprawde glupota,ktorej nie zrozumiem.Juz lepiej organizowac jakies zbiorki zywnosci i z tych odpadkow zabierac,a nie grzebac po smietnikach :/
szpinakowa811
19 listopada 2014, 15:28
To zacznij organizować ,,jakieś zbiórki żywności'', a potem weź się za krytykowanie. Idiotyzmem jest skala marnowania żywności, kiedy w Polsce i na świecie ludzie chodzą głodni. PS umysł jest jak spadochron - nie zadziała jeśli nie jest otwarty.
corall
19 listopada 2014, 10:50
Masakra, to są po prostu brudasy.
Wiedzmowata
19 listopada 2014, 09:43
Ja widziałam na bazarze starszych ludzi, którzy wybierali dla siebie "darmowe warzywa" (które miały być wyrzucone) i nie z powodu "filozofii życiowej", ale z powodu zwykłej biedy.
szpinakowa811
19 listopada 2014, 09:36
Super, że o tym piszecie. :) Osobiście podziwiam tych ludzi, czasem zastanawiam się na wdrożeniu chociaż części tego do życia (umowa z lokalnymi sprzedawcami na targowisku), ale na razie na zastanawianiu się, niestety, skończyło.
szpinakowa811
19 listopada 2014, 09:37
nad wdrożeniem *
szpinakowa811
19 listopada 2014, 15:33
Ludzie są jacy są - bardzo lubią krzywo patrzeć i krytykować, mimo, że sami nie robią nic pozytywnego. Polecam ignorować i podziwiam - wiem, że to trudna sytuacja do tego zmusza, ale jednak jest to odważne. Pozdrawiam :)