Niby wydaje się, że już wszyscy wszystko wiedzą odnoście zdrowego żywienia i dietetyki. No może nie wszystko, ale podstawy z pewnością. Jednak mnogość niesłusznie chwalących się dietetycznym działaniem produktów oraz tempo, w jakim znikają one ze sklepowych półek pokazuje, że temat nie został wyczerpany.

Chleb

/gfx/news/noscale_6988_1410341464.jpg

Każdy wie, że na diecie odchudzającej należy wybierać chleb pełnoziarnisty, razowy, ale nie brązowy! Takie zabarwienie bochenka nie musi absolutnie świadczyć o jego walorach odchudzających. Popularny razowiec jest zalecany ze względu na sporą ilość błonnika pokarmowego, który pęcznieje w żołądku dając poczucie sytości oraz potężną dawkę witamin i składników mineralnych. Jego podróbka zawdzięcza swoją brązową barwę dodatkowi karmelu amoniakalnego, który może powodować nadpobudliwość, przyczyniać się do chorób wątroby, żołądka oraz problemów z płodnością oraz karmelu amoniakalno - siarczynowego, który dla odmiany wywołuje nadpobudliwość, rozwolnienie, zwiększa ruch robaczkowy jelit. Może też zawierać toksyczne związki, które w dużych dawkach powodują u zwierząt doświadczalnych zmiany w obrazie krwi, skurcze mięśni, zaburzenia w metabolizmie witaminy B6. 

Niebarwione pieczywo razowe powinno być ciężkie, lekko wilgotne. 

Więcej informacji o wyborze pieczywa zawarliśmy w artykule na temat wpływu chleba na odchudzanie.

Produkty slim i fit

/gfx/news/noscale_6988_1410343057.jpg

Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że określenia typu fit, fitness, slim nie mają nic wspólnego ze zmniejszeniem kaloryczności produktu. Co więcej – mogą być jeszcze gorszym wyborem na diecie odchudzającej niż ich tradycyjne odpowiedniki. Jedynie określenie light (lekki) jest prawnie regulowane i dotyczy produktów, które zawierają o minimum 30% mniej danego składnika (kalorii, tłuszczu lub cukru) niż ich pierwowzory.

Warto też wspomnieć, że nawet, jeśli rzeczywiście trafimy na produkt o zmniejszonej kaloryczności nie musi to skutkować redukcją masy ciała. Badania wykazują, że osoby lubujące się w tego typu produktach podświadomie jedzą więcej – przecież skoro dietetyczne to po co się ograniczać? A to błędne koło. Więcej na ten temat można znaleźć w artykule na temat żywności light.

Musli

/gfx/news/noscale_6988_1410341688.jpg

Musli stało się symbolem modnego ostatnio życia fit. Pełnoziarniste płatki, owoce suszone, orzechy – samo zdrowie. Już nawet zdajemy sobie w większości sprawę, że może być dość kaloryczne, jednak co z tego, skoro w połączeniu w produktem mlecznym musli jest świetnym zastrzykiem energii na cały dzień. Po takim śniadaniu długo czujemy się najedzeni, a węglowodany uwalniane są stopniowo, co zmniejsza ryzyko wystąpienia napadów głodu. I rzeczywiście tak by właśnie było, gdyby nie fakt, że w sklepach większość musli to zlepek płatków zbożowych, minimalnej ilości orzechów i kandyzowanych, a przy odrobinie szczęścia suszonych owoców oraz cukru, syropu glukozowo-fruktozowego, słodu, soli, aromatów, emulgatorów, serwatki… Tylko jedna firma z analizowanych przez nas ostatnio musli nie zawierała syropu glukozowo – fruktozowego. A to właśnie te dodatki sprawiają, że nasze z pozoru zdrowe śniadanie nie ma nic wspólnego z żywnością dietetyczną.

Czytajmy etykiety, szukając musli o najbardziej naturalnym składzie. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem będzie przygotowanie go samodzielnie. Wystarczy zmieszać ulubione płatki pełnoziarniste, otręby, owoce suszone, orzechy, nasiona, a od czasu do czasu przed spożyciem dodać łyżeczkę naturalnego miodu, aby otrzymać pyszne i pełnowartościowe musli.

Zapoznanie się z tego typu informacjami powinno być podstawą rozpoczęcia myślenia o odchudzaniu i zdrowym odżywaniu. Producenci żerują na naszej niewiedzy. Nawet, jeśli większość osób teraz pomyśli, że to żadna nowość, to dlaczego produkty pseudodietetyczne pojawiają się jak grzyby po deszczu, a ich amatorów nie brakuje?

Zdjęcie główne pochodzi z: Photo credit: ultrakml / Foter / CC BY

Zdjęcie 1 z tekstu pochodzi z:Photo credit: muffinn / Foter / CC BY

Zdjęcie 2: fot. Vitalia.pl

Zdjęcie 3 z tekstu pochodzi z:Photo credit: WordRidden / Foter / CC BY