Przyjrzeliśmy się wędlinom, które można kupić zarówno w droższych jak i tańszych sklepach. Całkiem spora część to szynki zawierające około 50 proc. mięsa. Nie jest jednak tak źle, bez problemu można znaleźć także takie, które zawierają 80 i więcej procent mięsa. Takich szukajmy w sklepach, a dzisiaj zajmiemy się głównie tymi pierwszymi.

 

Szynka z indyka – odsłona pierwsza

Popularna wędlina z Biedronki tytułowana „szynką”. Czy na to miano zasłużyła?

Na pierwszym miejscu w składzie mięso z indyka, to jej pierwszy plus. Oznacza to, że głównym składnikiem jest indyk. I na tym jej plusy się kończą.

 

Mięso w tej wędlinie stanowi połowę produktu, 53 proc. A co znajduje się w jej pozostałej części? Woda i dodatki. Żadne z nich nie dziwią, a jest ich cała gama. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie obok.

 

Ale jest w niej ciekawy składnik: aromat dymu wędzarniczego. Czasami dajemy się nabrać na piękny zapach wędlin. Jednak często ten zapach jest dodawany do produktu, bo naturalnie w nim nie występował. To ma nas jeszcze bardziej skłaniać do powtórnych zakupów „wysokowydajnej” szynki, produktu, który pół na pół składa się z mięsa, a w drugiej połowie z wody.

 

Szynka z indyka – odsłona druga

96% fileta z indyka bez wody z odrobiną mleka to skład innej szynki z indyka z innego sklepu. Oczywiście są w niej też inne dodatki jak na wędlinę przystało. Jednak ich lista jest dużo krótsza. Można zrobić dobrą wędlinę? Można.

 

Skład polskich wędlin

Niestety, w Polsce mamy proceder wprowadzania konsumentów w błąd. Inspekcja jakości handlowej co roku dokonuje kontroli składu surowcowego deklarowanego na opakowaniu względem rzeczywistej zawartości. Okazuje się, że nie zawsze w wędlinach jest to, co na etykiecie. Około 35 proc. kontrolowanych partii przetworów mięsnych w ostatnim roku była niewłaściwie oznakowana – podaje raport z kontroli IJHARS z 2013 roku. Producenci często nie przyznają się też do dodawania do wędliny niektórych dodatków do żywności, np. karagenu czy glutaminianu sodu. Są one dozwolone, jednak mają złą sławę w mediach lub w części z tych produktów nie powinny się znajdować, bo nie ma uzasadnienia technologicznego. Producenci nie lubią nas też informować o dodaniu do wędliny tzw. MOM (mięsa oddzielanego mechanicznie) czy skórek. Takie produkty mają niską wartość odżywczą.

 

Jeśli chcemy dostarczać wartościowych produktów spożywczych, czytajmy etykiety. Zwracajmy uwagę w produktach mięsnych czy kupujemy mięso czy wodę.

 

Jakie wędliny polecacie a przed jakimi przestrzegacie? Jakie macie swoje typy? Jaka jest Wasza opinia o wędlinach? Dajcie znać w komentarzach!