generalnie to 6 bo trener liczy nam zadanie -5 kg od poniedzialku ale spoko.
Wczoraj dal nam tak popalic na trrningu ze cale posladki mnie napieprzaja,w niektorych cwiczeniach to tak zenujaco wygladalysmy ze jakby ktos to nagral to o zgrozo...ale trening ukonczony nawet 5 min przed czasem wiec jeszcze na cardio mogloysmy sobie isc wiec luzik.
Na niedziele dal nam zadanie zeby nie jesc zadnych kasz ryzu pieczywa itp i z napojow tylko woda i jak najwiecej bialka no ok spoko ja i tak jestem miesozerna.Gorzej tylko ze dzisiaj jedziemy do stolicy na impreze desperadosa wiec bedzie alko bo ja bez tego to bawic sie nie umiem no trudno...w niedzieke trening ciekawe jak nam to wyjdzie jak wrocimy po 6;)No nic milego weekendu wszystkim oczywiscie dietowo udanego;)
Psychosocial
28 października 2014, 11:56Taki motywator jak trener jest bardzo dobry. Powodzenia. ;)
Caffettiera
27 października 2014, 23:18oj jakieś piwko raz na jakiś czas nie zaszkodzi ;) a takie ostre treningi są satysfakcjonujące chociaż w trakcie czasem chce się umrzeć haha :P
Magga74
25 października 2014, 07:39udanej imprezki :)