Jest strasznie! Ostatnio zawaliłam dietę :/ Spotkania wielkanocne w szkole mnie wykończył, bo same ciasta, sałatki, przekąski itd. Chyba jeszcze nie jestem gotowa na takie wyzwanie, żeby się tylko poczęstować... Dzisiaj się aż zważyłam, żeby zobaczyć, jak sytuacja i okazało się, że po wczorajszych szaleństwach (a był to najgorszy dzień ze wszystkich do tej pory!) dziś rano ważyłam 78,2 kg, czyli o 0,8 więcej niż w poniedziałek. Na dodatek zbliża mi się okres i jadłabym bez opamiętania wszystko. Czasem naprawdę trudno się powstrzymać mimo najszczerszych chęci i motywacji. Strasznie szkoda byłoby mi stracić to, co osiągnęłam. Postanowiłam dziś na tyle, na ile to możliwe wrócić do swoich założeń. Jeśli będę mieć siłę to zrobić trening. W tym tygodniu ćwiczyłam tylko raz :/ A na przyszłość postarać się jakoś zaradzić takim sytuacjom. Zjeść przed imprezą coś, co sobie sama przygotuję, żeby nie rzucać się na wszystko, co jest na stole. Jeszcze te święta teraz... Fatalny to czas na wprowadzanie zdrowych nawyków, ale co zrobić takie życia. Nie da się przesunąć świąt, bo się odchudzam :P Mam nadzieję, że jak się zważę w poniedziałek, bo taki mam zamiar to waga pokaże to, co tydzień temu. Już się nawet nie łudzę, że coś stracę w tym tygodniu. Byleby tylko nie przytyć.
Trzymajcie się Dziewczyny i nie dajcie się ponieść chwili tak, jak ja wczoraj i przedwczoraj.
Leveza
17 kwietnia 2017, 17:11przynoś coś swojego, oczywiście w większej ilości, żeby inni też mogli spróbować i tym się zajadaj :) ciężko jest spróbować i nie jeść dalej, znam to doskonale taki czas, te święta, że pokus pełno. mam nadzieję, że jakoś przetrwałaś. a tak naprawdę nie ma co się załamywać tylko po świętach już z pełną parą wrócić do działania :)
magdaka000
14 kwietnia 2017, 11:31Również boję się trochę świąt, na pewno nie odmówię sobie wszystkiego, ale założenie jest takie aby zjeść wszystkiego jak najmniej, czyli spróbować i zjeść ze smakiem, a nie obżerać się :) waga pewnie troche skoczy w górę, ale mam nadzieję że równie szybko spadnie :)
ksantia
13 kwietnia 2017, 12:46Byle do wtorku... Święta, święta i po świętach. Trzeba je przeżyć. A potem wstać, otrzepać się i ruszać do boju.
zarzesamischowana
13 kwietnia 2017, 13:12Byleby tylko nie zasiały spustoszenia w tym, co do tej pory udało się wypracować. Miałam plany, żeby poruszać się w plenerze, ale podobno ma padać, więc raczej nic z nich nie wyjdzie :/
malgot2017
13 kwietnia 2017, 11:45Skąd ja to znam ;/ ja wczoraj miałam taki dziwny dzień. Odkąd zaczęłam dietę, chodzi za mna czekolada z drobno posiekanymi orzeszkami... ( gdzie ja nigdy nie miałam parcia na słodycze ) jestem po okresie :( wczoraj już wciągnęłam jedzenia więcej niż powinnam popijając szklanką maślanki, pewnie, żeby poczuć dostatnią sytość :( Idzie wszystko jak krew z nosa. Jestem niezadowolona z siebie:( Nie wiem czy to pocieszyło Cię :/ ale trzeba walczyć dalej... na tyle, na ile jesteśmy w stanie pamiętać, jakie są teraz priorytety! Tak więc cyc do przodu ! :) Buziaki :*
zarzesamischowana
13 kwietnia 2017, 11:55Masz rację, trzeba od nowa się spiąć i walczyć dalej. Dzięki za wsparcie :) Powodzenia :*