Wytrzymać "na diecie" przez ostatnie pół roku. Dlatego to będzie mój cel nr 1. Dzisiaj mija dzień trzeci. Przez "Dietę" rozumiem:
A. Nie zajadam stresów, smutków, nudy ani żadnych innych rzeczy. Ten nawyk do tej pory był najbardziej uciążliwy...
B. Postaram się z moich 2-3 posiłków/dzień zrobić stopniowo 4, a może nawet pięć, a co!
C. Będę unikać produktów, które powodują glukozowo-insulinowe skoki = coraz mniej żarcia z automatów...
D. Ku radości M. spróbuję częściej gotować. Ostatnie 3 dni codziennie był domowy obiad - sama siebie zadziwiłam :]
E. No i na koniec coś w liczbach - niech to będzie 1500kcal dziennie i może jazda na rowerze, jeśli jakimś cudem znajdę czas. W sumie mogę na nim jeździć do pracy - jeśli akurat nie pada, okrutnie się nie spieszę i nie muszę wbijać się w obcasy i coś reprezentacyjnego.
Zastanawiałam się, czy pisać tu swój jadłospis - sama nie wiem - parę razy napiszę, potem zjem coś głupiego i będzie mi się wstyd chwalić ;) Ze zdjęciami potraw też może być kiepsko - aparat w komórce jest taki, że szału nie ma. Ale zobaczymy. A dzisiaj na przykład zjadłam m.in, ponad kilogram truskawek.
crazy_Ola
2 czerwca 2014, 22:35Lepiej pisać menu, to jak kilka razy się zawali, to potem przed samym sobą jest głupio :)
Zanthia
2 czerwca 2014, 22:38W sumie racja - lepiej sobie wytknąć błędy niż zamiatać je pod dywan i pewnie powtarzać za jakiś czas...