Wróciłam, z podkulonym ogonem, na tarczy - pokonana.
Waga znowu wzrosła - gdzie ta moja 8ka z przodu
Zaniedbałam się i to ostro. Mogę zgonić to na pracę, a dokładnie na mój pracoholizm :( siedzę z dupą po 12-13h i nie mam siły na nic. Do tego nie robię sobie jedzenia do pracy - mój błąd - więc w drodze powrotnej wpadał McSyf - i są takie oto efekty.
Ale zawzięłam się - wiem kolejny raz - i postanowiłam tutaj wrócić. Jakoś łatwiej mi się z Wami odchudza niż samej.
Pożyczyłam rowerek stacjonarny i od ndz działam. Małymi kroczkami (w ndz tylko 10 minut jazdy) ale dobre i to.
Menu na dzisiaj (wtorek 25.08.2020):
Ś: 2 kromki chleba żytniego z wędliną drobiową i masłem (niestety zjedzona w drodze do pracy :( )
2Ś: budyń jaglany na mleku owsianym z dżemem morelowym niedosłodzonym (home made) i marakują
O: pulpeciki w sosie koperkowym z suszonymi pomidorami, ryżem i surówką z ogórka gruntowego
P: sałatka z komosą ryżową, pomidorem i serem kozim (polecam ten z Lidla - jest przepyszny!)
K: może dahl z czerwonej soczewicy?
Dzisiaj w planach 10-15 minut rowerka i min 5.000 kroków. Na godzinkę 12:30 mam ich lekko ponad 2000.
Bardzo bym chciała zacząć biegać ale nie umiem :( dlatego są te kroki - docelowo chcę , żeby było ich codziennie ok 10.000 - trzymajcie kciuki!
Dzień bez słodyczy : 2
-------------------------------------------------------------
edit:
kroków: 2762 :/
rowerka: brak
kolacja: 4 krążki ryżowe - brak siły na gotowanie