wczoraj były grzeszki niestety-- troszkę orzeszków ziemnych niesolonych i mieszanki bakalii z żurawiną, i jeszcze jeden grzebyk francuski z marmoladą... za to trening był, więc spalone....
Nadal nie mam ochoty na dietowe baniaki wody, choć poziom pragnienia mi się zmienił, częściej mam ochotę się napić. Byle do szóstki z przodu :)