Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
znowu


poleniłam się trochę z pisaniem, ale to było nieuniknione, jednak za dużo czasu to obsługiwanie i notowanie mi zajmuje, a jeszcze w pracy był nawał zajęć i ledwo dawałam radę ze zmęczenia, ale i nie dojadałam jak trzeba i były efekty.
Ćwiczyć ćwiczę, raz mam 100%, raz 67%, choć na razie przeżywam rozgrzewkę bez zadyszki, więc to jakiś postęp. Wprawdzie dziś na wadze było ciut więcej niż ostatnia najniższa, ale trzeba walczyć i się pilnować. To jeszcze kilka miesięcy do celu, więc będą większe problemy niż taki. 

Zresztą po tym ostatnim roku nic mnie już nie zaskoczy w sensie przeżyć i skali ciężaru, które człowiek musi udźwignąć i jakoś żyć, choć już tylko musi, a nie chce.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.