Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

walcze z niedoczynnością tarczycy ;)) a tak poza tym, to wielki leń. cały czas szukam wymówek, żeby nie ćwiczyć i usprawiedliwiam swoją wage chorobą, którą ma ok. 64 % społeczeństwa - brawa dla mnie :/ . KONIEC Z TYM, teraz biorę sie ostro do roboty. 15 CZERWCA MAM ZAMIAR OSIĄGNĄĆ MÓJ CEL.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1306
Komentarzy: 18
Założony: 29 marca 2013
Ostatni wpis: 8 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
youthfor

kobieta, 28 lat, Tczew

159 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: fit sylwetka, lepsze samopoczucie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2016 , Komentarze (7)

Z (nie)wielką mocą wkroczyłam w moje zdrowe odżywianie. Aczkolwiek pozytywnie zaskoczyło mnie to, że jedząc regularnie małe porcję można być tak bardzo sytym. Wcześniej bezwładnie uznawałam zasadę "żryj ile wlezie".

Ćwiczenia zaplanowałam na wieczór, więc nic tu o nich nie napiszę. 

Ale za to dieta to bajka. Przekonałam się już nie raz o tym, że nie potrafię się trzymać restrykcyjnego jadłospisu, bo nie ma to większego sensu. Ekonomia to pierwszy punkt, no błagam, nie mam zamiaru wydawać 100 zł tygodniowo na same mięcho i ryby. Łosoś 3 razy w tygodniu? Dobre sobie... Wiedzą o czym mówię osoby, które muszą się same utrzymywać. Z czasem wszyscy zrobimy z siebie sknery przez to oszczędzanie, tak, tak.

Do rzeczy.

Śniadanie

ok. 80g kaszki mannej z musem jabłkowo-brzoskwiniowym (mój to gotowiec z Almy, bo akurat na promocji, ale sama też robię) - ok.420 kcal

Zagryza międzyposiłkowa

Owocki zblendowane: pół banana, pół jabłka i 4 truskawki mrożone z biedry - ok.140 kcal (MNIAM!)

Obiad (jadłam w częściach, bo duża porcja):

80 g piersi z indyka, 100 g kaszy gryczanej i ogóreczki domowej roboty - ok. 500 kcal

Na kolacje grani pewnie i styka. Chodzę pełna (i leciutka za razem) cały dzień jak balonik. Wodę powinnam jeszcze zaangażować, ale nigdy wielką fanką nie byłam. Chyba, że z cytryną to już ujdzie. 

Polecam "smażyć" bez tłuszczu, tylko w papierze do pieczenia lub na oleju kokosowym.

Na jutro i pojutrze przygotuję piersi w panierce z wiórków kokosowych. Zobaczymy jak ten wynalazek smakuję. Także pierwszy dzień przeszłam bez wielkich problemów. Głowa do góry i do przodu.

Chciałam jeszcze zapytać, stosuję ktoś jakieś odżywki lub suplementy, które śmiało możecie polecić? Bo ja biorę tylko witaminy Olimpu, a chciałabym coś dołożyć. Myślę też, żeby wrócić do Hydradrein(?), bo woda się zasiedla u mnie ostatnio, a pamiętam, że to mi pomagało. Soli w ogóle staram się nie używać. Chyba czas się pogodzić z niedoczynnością. Eh :(

7 lutego 2016 , Komentarze (7)

Dwa lata to szmat czasu, który przeleciał mi jak piasek przez palce. Przypomniałam sobie hasło i zalogowałam się dla popadnięcia w rozpacz. Mogę sobie tylko zadawać pytania, które będą ją jeszcze bardziej pogłębiały, a mianowicie: Dlaczego wtedy nie wzięłam się za siebie? Co by było gdybym wtedy zrealizowała mój cel? Jakbym wyglądała? Jak się czuła?... I tak, takie właśnie były moje pierwsze myśli, ale te dwa lata nauczyły mnie też, że nie ma co płakać nad rozlanym już mlekiem. Podsumowując, gówno zrobiłam, nic fizycznie się we mnie nie zmieniło, żadnej poprawy, nadal ciepłe kluchy, a nawet i gorzej.

No ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mam dużo większą wiedzę na temat diety i treningów, którą zamierzam wykorzystać. W końcu jestem nadal młoda, tak?! 

Startuje z takimi wyliczeniami, wymiarami:

Waga: 60 kg

Wzrost: 159 cm (urosłam centymetr, ho!)

BMI: 23,7

Talia: 71 cm

Biodra: 87 cm

Tkanka tłuszczowa: ok 20-25% (ociekam smalczykiem jak nic)

GRUSZKA. Zdecydowanie, dupsko mam jak beczkę. Uda też w ten deseń. Ogólnie nogi to raczej nic dobrego u mnie, no ale mogę chodzić, więc to się ceni.

Zaczynam od jutra szanować swoje ciało, bo mam je tylko jedno. Życie (które pamiętam) też tylko jedno. Chce się czuć lepiej w mojej skórze.Chce być zdrowsza.

Dość tego pierdolenia. Do roboty. Lanczboksy dzisiaj robimy - typowe masowanko - piersi z kurczaka lub indyka, ryż albo ziemniory( bo wbrew pozorom to nie jest takie zło) - surówka albo kilka warzyw.

Rozpiszę się tutaj jeszcze, spokojnie. Cały plan zamieszczę jak tylko się trochę zorganizuję, bo z tym też ciężko.

teraz mowa do mnie samej:

zawsze jak będziesz w siebie wątpiła, albo skusisz dietę to przypomnij sobie siebie jak pisałaś ten post, jaką motywację miałaś i jak bardzo musisz dać radę. Jesteś silna, wiesz to.

15 marca 2014 , Komentarze (4)

A więc tak... Każdego w końcu najdzie taki moment, że chce się coś zmienić, a bo coś nie pasuje, nie odpowiada, inni wyglądają lepiej. Ja ten moment przedłużam od roku.. Wiecie jak to jest, partner, zaczynają się ciepłe kluchy i nic nie chce sie zmieniać, bo po co, skoro mu to pasuje, nikomu innemu nie musze się podobać.:| Ale właśnie tu jest to błędne koło, JA MAM SIĘ PODOBAĆ SOBIE.<3 A tak naprawdę nie pamiętam chwili, w której przeglądając się przed lustrem, powiedziałam sobie: to mi się w Tobie podoba, Ola. Owszem, miałam jakieś plusy - kiedyś był ładny brzuch, a teraz ukrył się pod tłuszczem. Nigdy nie myślałam, że doprowadzę się do tego stanu. A stan jest taki, że moje ciało woła o pomoc - sama to widzę, jestem ociężała, wolę nigdzie nie wychodzić.:( Jak nie ja - zdałam sobie z tego sprawę, jak kumpel z gimnazjum zapytał co tam u mnie, odpowiedziałam, że nudno jak zawsze i tu był mój STOP. Jak zawsze - skłamałam i on o tym wiedział, nigdy nie było nudno, zawsze było mnie pełno, tu i tam. Moja nuda zaczęła się, gdy przytyłam!!!!!! Piotr to osoba, która sama straciła 20 kg w pół roku, a zawsze był największym grubaskiem z klasy (soooorry) Wzięłam go sobie za mentora. Moim drugim mentorem jest Maciek,ćwiczy codziennie o 17! I nie ma, że boli i się nie chce, ma cel - pierwsze miejsce w zawodach.Trzymajcie kciuki za niego, a przede wszystkim za mnie! :))) (dziewczyna)

Dziś 15 marca, o 7 rano coś mnie tknęło, żeby wstać i walczyć o moje lepsze samopoczucie, o moje nowe ja. Pomiary dodałam, Mel B brzuch, nogi i 15 minut biegania z psem (no nie potrafie dłużej (loser) ) Zaczynamy z wagą 55,5 - 56 kg. Mam cel 49kg NARAZIE. wzrost 158 cm, mała ze mnie osóbka, ale damy rade, razem!

WSPIERAJMY SIĘ WZAJEMNIE. :*(puchar)(balon)

Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich :)

Całuuuuuje mocno, może macie jakieś rady, albo wskazówki odnośnie treningów, albo diety? Dajcie znać.;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.