Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1679
Komentarzy: 28
Założony: 17 sierpnia 2016
Ostatni wpis: 9 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
.Yoona.

kobieta, 106 lat, Kraków

158 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2017 , Komentarze (2)

Napisałam niedawno o 2 tygodniowym wyzwaniu. Przedłużam go o dodatkowy tydzień, po prostu na jaw wyszły pewne okoliczności, które uniemożliwiłyby mi zważenie oraz zmierzenie :) 

Ale wstałam na wagę po tygodniu i zauważyłam -1kg. Bardzo się cieszę :) Sprawdziłam swoje BMI i okazało się, że przy takim wzroście i tej obecnej wadzę już nie mam nadwagi, hah :D prawidłowa waga od 47 kg go 62 kg. Także jestem na skraju. Powiem, że fajne uczucie, obliczyć swoje BMI i pierwszy raz w życiu przeczytać zamiast ''Masz nadwagę'' to ''Waga w normie''.

Małymi krokami do przodu.

i oczywiście:

(zdjęcie dla wciąż szukanej i niezwykle potrzebnej motywacji, która czasami lubi znikać)

6 lutego 2017 , Komentarze (6)

Cześć :)

Na co dzień jestem raczej uśmiechnięta z poczuciem humoru. Mam przyjaciół, ale nie mogę nazwać ich tymi najlepszymi. Właściwie to są bliżsi znajomi. Często brakuje mi osoby, przy której mogłabym się się zwierzyć, pogadać tak po prostu. U mnie w szkole (bo jeszcze do niej chodzę) są osoby/dziewczyny, które zazwyczaj przyjaźnią się tylko z jedną i nikogo innego do siebie nie wpuszczają. Dlatego u mnie jest tak a nie inaczej. Staram się rozmawiać ze wszystkimi i chyba oni mnie lubią. Ale ja jestem ta od pogadania, pośmiania się, od pocieszania. A gdy ja mam jakiś problem to tak, jakby nikt nie istniał. Muszę sobie radzić sama.

Kilka dni temu pomyślałam: ''Hej! A może ja już tak nie chcę? A może nie chcę już się narzucać i mieć tylko znajomych ze szkoły (i to jeszcze jakich...)''.

Biorę sprawy w swoje ręce. Zapisałam się do szkolnego wolontariatu. Zamierzam również zapisać się do innych organizacji. Bo przecież chcę być niezależna.

A tak naprawdę to chcę tylko poczuć się komuś potrzeba. Nic dużego nie wymagam, prawda? A jednak...

A jednak od kiedy pamiętam, to był mój problem. Co ja mogę poradzić, że naprawdę potrzebuję zaufania i poczucia, że jest ktoś komu zależy na mnie.

Rodzice? Tak, są. I bardzo im za to dziękuję, bo gdyby nie oni to tak naprawdę nie miałabym nikogo innego.

Ale wiadomo przecież, że człowiekowi potrzebni są przyjaciele, prawda? To dlaczego ja ich nie mam? Co mogę jeszcze robić, żeby ich zdobyć? Iść do biblioteki? Na kółka?

Ehh, czasami to naprawdę trudne :(

Może i nie jestem szaloną nastolatką pijącą do ranka (bo właściwie to większość takich osób chodzi do mojej szkoły, ale są też naprawdę porządni ludzie), ale czy to jest powód, dla którego nie mam nikogo, kto byłby ze mną na dobre i na złe?

Czy jest tu ktoś to był w takiej sytuacji? Poradził ktoś sobie z tym? Czasami ja już nie mam siły :( Ale trudno, żyję myślą, że kiedyś będzie naprawdę dobrze i że kiedyś będę się z tego jeszcze śmiała.

Trochę odbiegłam od tematu tej stronki, wybaczcie, ale musiałam. Musiałam to kiedyś napisać.

3 lutego 2017 , Komentarze (10)

Od kiedy pamiętam to chciałam schudnąć, ale zawsze lenistwo wygrywało. Może pomyślicie, że jestem wariatką, ale od ponad 3 lat próbowałam coś zmienić w swoim wyglądzie, ale zawsze to zostawiałam na ostatnią chwilę. Może nie uwierzycie, ale dawniej myślałam, że przejdę na dietę i w mniej niż miesiąc będę już piękna i szczupła, że -15 kg pójdzie w dal. Haha, co za głupota :D Teraz już wiem, że nie jest tak łatwo, jak mi się wydawało. Od 16 października w końcu wzięłam się za siebie i aż do teraz schudłam jedynie 4 kg, hah :D

No ale trudno, ze mną nie jest tak łatwo, czasem muszę nieźle się namęczyć.

Powiem coś szczerego. Przez te ponad 3 miesiące naprawdę dużo się działo. Na moment dzisiejszy mogę stwierdzić, że jedyne co żałuję, to to, że zaczęłam tak późno. Bo do czerwca chcę ważyć tyle ile powinnam. A wracając do moich myśli z przeszłości, to równie dobrze odchudzać zaczęłabym się na początku maja. A teraz? Nawet nie jestem pewna czy uda mi się zrealizować ten cel.

Dlatego, gdybym wiedziała, że tak będzie, to zaczęłam zdecydowanie wcześniej. O jakiś rok :)

(zdjęcie dla wciąż szukanej i niezwykle potrzebnej motywacji, która czasami lubi znikać)

29 stycznia 2017 , Komentarze (8)

Oficjalnie od jutra rozpoczynam ferie zimowe :) 2 tygodnie wolnego, będę mieć więcej czasu dlatego pomyślałam, że fajnie by było coś więcej schudnąć niż dotychczas. Pod koniec ferii napiszę post, w którym umieszczę moje wymiary z początku i z końca. 

Myślicie, że uda mi się schudnąć przynajmniej 3 kg? Było by super :D

Jejku, już prawie luty. Za niedługo wiosna, a potem egzaminy i koniec tego wszystkiego. Potem wakacje i nowa szkoła.

Pozdrawiam :)

(zdjęcie dla wciąż szukanej i niezwykle potrzebnej motywacji, która czasami lubi znikać)

24 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Zaczęłam biegać już 2 lata temu, najpierw przez 2 miesiące, czyli we wakacje codziennie. Szło mi dobrze, nie powiem że nie. Waga leciała w dół. Niestety, od września zaczyna się szkoła, a co za nią idzie również nauka. Mniej wolnego czasu powodowało, że rzadziej biegałam, albo i wcale. Ale od jakiegoś czasu chciałabym spróbować na nowo, bo przypomniałam sobie jakie świetne jest to uczucie, kiedy czujesz się wolną osobą, jesteś zdana sama na siebie. Tylko Ty i świeże powietrze. Nikt Ci nie przeszkadza... :) 

Ahhh... już prawie luty, jeszcze zima + nauka... teraz nie mogę zacząć, a chciałabym. Postanowiłam, że zacznę od kwietnia. Więcej wolnego czasu i w końcu upragniona wiosna, idealny czas na to, aby biegać.

A jak mi idzie? Muszę powiedzieć, że naprawdę nieźle. Dalej nie mogę w to uwierzyć, że potrafię tylko tygodni wytrzymać na diecie oraz regularnym sporcie! To dla mnie naprawdę wyczyn, udowodniłam sobie, że jeśli tylko chcę, to mogę osiągnąć wszystko.

W tą sobotę wstaję na wagę oraz mierzę się w obwodach. Jednocześnie nie mogę się doczekać oraz trochę się obawiam. Ale przecież nie mogę świrować, prawda? :)

(zdjęcia dla wciąż szukanej i niezwykle potrzebnej motywacji, która czasami lubi znikać)

21 stycznia 2017 , Skomentuj

Pamiętam swój pierwszy dzień odchudzania. 16 października 2016 roku. Na początku było wspaniale, dopiero z czasem mój zapał słabł, słabł aż w końcu znikł. Były dni zwycięstwa, jak i porażki. Ogólnie schudłam 4 kg. Od października do końca listopada było wspaniale, waga leciała, nie byłam głodna, ćwiczyłam regularnie. Dopiero w grudniu zaczęło się coś psuć. Waga stała w miejscu przez miesiąc. W tamtym czasie jednak nie myślałam o poddaniu się. Ważyłam wtedy 64 kg przy wzroście 158 cm. W styczniu wzięłam się ponownie w garść i przez tydzień schudłam 1 kg. Obecna waga - 63 kg. Ważyłam się tydzień temu i postanowiłam, że stanę na wagę dopiero w następną sobotę. Robię to dla siebie i tylko dla siebie. Ostatnio zauważyłam, że moja motywacja jest coraz to mniejsza. Ale walczę dalej :) Nie mogę się poddać, nie teraz, kiedy już zaszłam tak daleko i nie chodzi mi tu głównie o ilość zrzuconych kilogramów, ale o to ile wytrwałam na diecie, 3 miesiące! pamiętam jak kiedyś nie mogłam wytrzyma nawet tygodnia...

Kurczę, 3 miesiące i tylko -4 kg. To trochę... dołujące, nie uważacie? Ale, lepiej tyle, niż nic :)

Więc...

IT'S NOT OVER, UNTIL I WIN

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.