Witajcie
Za oknem mróz, śniegu mnóstwo, nie ma wiatru więc szybka decyzja: spacer. Trapery na nogi, czapka i szalik (rękawiczek nie noszę, ale mam ciepłe dłonie, nawet nie pamiętam kiedy miałam je zimne) i wyszliśmy całą rodzinką. Słońce świeciło, była przyjemnie choć dość ciężko się szło. Nie wiem czy też tak macie, ale jak gdzieś idę to jeszcze kilometr, jeszcze kawałek, a potem ciężko wrócić. Niby 10 km to niedużo, ale już nie miałam siły. Połówka popatrzyła na mnie i zapytała czy może ma iść po samochód i przyjechać po nas, ale my twardo DAMY RADĘ. Teraz jestem w domku, w kominku się pali, a jak w fotele, czego chcieć więcej.
miłego popołudnia
p.s. dziś jest kolejny dzień bez słodyczy, a i waga pokazała ciut mniej.
dorotamala02
7 stycznia 2017, 18:29Świetnie sobie radzisz i już niedługo zobaczysz dużą zmianę zwłaszcza że 10 km to nie byle jaki spacer.Pozdrawiam:)))
wojtekewa
7 stycznia 2017, 17:28Komentarz został usunięty
aska1277
7 stycznia 2017, 17:03Brawo za brak słodkiego :)
strefaizy
7 stycznia 2017, 16:22gratulacje :) rzucenie słodyczy to pierwszy krok ku lepszemu :)
wojtekewa
7 stycznia 2017, 17:30Dzięki bardzo, tych kroków do lepszego to jeszcze wiele, ale wiadomo nie od razu Kraków zbudowano