.......biec ok 45 minut do czasu kiedy dzwony w kościele nie zaczną bić na godz. 18.00
I jeszcze jedno, najważniejsze, żeby nie myśleć jak się biegnie. Trzeba się wyłączyć. CAŁKOWICIE. Myśleć o wszystkim tylko nie o tym ile jeszcze zostało. To moje metody na bieg. Dzięki nim pokonałam dziś 7.7 km w 45-7 minut.
Pewnie pomogło mi jeszcze poczucie winy za wczorajszy brak truchtania(śnieg padał tak mocno i nieprzerwanie , że nawet taki uparciuch jak ja stwierdził że powinien zostać w domu)
Ludzie dziwnie na mnie patrzą ale nie przejmuję się tylko biegnę. zresztą i tak ich prawie nie zauważam- bez patrzałek kiepsko widzę.
Kolejny bieg jutro bo środa mi wypadnie i nie wiem czy czwartek też nie. Mam nadzieję że jednak potruchtam w czwartek...zobaczymy. Wszystko oczywiście będzie zależało od mojej silnej woli.
Spokojnego wieczoru tym którzy tu zajrzą i zechcą przeczytać o moich zmaganiach, sukcesach(porażki dziś nie było i to jest kolejny powód do uśmiechu)
patih
12 marca 2013, 14:14ja też jak biegnę to nie myślę, ale jak na razie mój rekord to 6 minut :)
grubasek266
11 marca 2013, 20:29Ostatni tydzień zimy :) Już prawie z górki! Powodzenia!
sosenka93
11 marca 2013, 20:24Tak, tak... Ja też muszę zacząć biegać :) Mam nadzieję, że jutro znajdę do tego motywację, bo nic innego związanego z ruchem raczej mi się nie chce robić :D no, oprócz stretchingu (oczywiście z Norą Jones w tle ;)) Pozdrawiam i życzę powodzenia :)