....kondycję!!!!!Z ledwością przebiegłam dziś 6,5km!To oznacza że do Zakopanego zostało mi tylko (bagatela) 817,4km!!!!!!!
Nie wiem czy mam się cieszyć czy rozpłakać? Szczerze mówić to bliżej mi do płaczu niż radości....ehhhhhhhhh
Nie chcę narzekać bo w końcu przebiegłam tzn.plan wykonałam ale, było ciężko.
Ok, to teraz o czymś przyjemnym. O nalewkach!
Malinowa robi się już tak na serio. Została zalana spirytusem :)
Porzeczkową chyba jutro to czeka :)
A mi po głowie chodzą następne, i następne i następne.....rozmarzyłam się :)
Po wczorajszych brzuszkach- chyba ze 100 ich zrobiłam mam zakwasy. ale jutro kolejna porcja katowania się. nie ma odpuść. Wiem jedno. Przy mojej miłości do jedzenia muszę (po prostu nie mam innego wyjścia)ruszać się więcej. Teoretycznie mogłabym mniej jeść, ale.... na samą myśl że miałabym rezygnować z szamanka....nie! to nie wchodzi w grę. Będę więcej ćwiczyć. Postanowione!!!!!
Od wczoraj zajadam się ogórkami małosolnymi. Normalnie jak truskawkami :)(jeśli ktoś wcześniej czytał moje wypociny wie o mojej miłości do jedzenia truskawek i arbuzów i paru innych rzeczy)no więc jem je bez przerwy.
Ogólnie mieszkanko zmienia się w małą przetwórnię...a to dopiero początek sezonu....
Dziś zrobiłam deserek truskawkowy. Z truskawek (jak nazwa wskazuje) serka waniliowego i galaretki truskawkowej. Wygląda pysznie, ale ....jakoś mnie nie ciągnie do słodyczy. Nie wiem dlaczego. Dziwne. ostatni raz jadłam kawałek ciasta 2 tyg. temu....Zostaje mi chyba tylko cieszyć się z tego powodu
Ok, uciekam przygotowywać się do pracy....
Kolorowych snów!!!!!!
szabadabada
4 lipca 2012, 22:41och zazdroszczę Ci braku ciągoty do słodyczy. miałam tak przez dłuższy czas a teraz... w domu nawały czekolad i czekoladek och Boze czemu one są takie dobre? :D