.....koncowka wrzesnia jade na konwencje do Londynu....weekend w stolicy jakos bardzo mnie nie cieszy....Cez bedzie zabiegany, a ja bede Jego tlem....pomyslalam nawet zeby zerwac sie z tej calej imprezy i umowic z jakas vitalijka na zielona herbate....w koncu kilka pomieszkuje w londku....obaczymy co da sie zrobic w temacie :)
...vitaliowo wciaz zdrowo i zielono....surowo oczywiscie....dzisiaj kupilam sobie jednego czekoladowego cukierka w Thorntonsie....morela w gorzkiej czekoladzie....pyszny byl.....poszlam z nim nad zatoke....usiadlam na lawce i sie podelektowalam.....cale 35p mnie ta niezapomniana chwila przyjemnosci kosztowala....i wiem, ze nie powinnam....ale....trzeba byc dla siebie dobrym!!! :))))
dorciaw1980
8 września 2013, 13:16To musi byc niesamowite, bieg brzegiem moza (?) :) ehh rozmarzylam sie:) Uwielbiam zapach jesieni, zawsze myslalam, ze to zasluga palonych lisci. Tu w De lisci nie pala, a tez nieraztak pachnie. Moze nie tak intensywnie , ale..
Nefri62
7 września 2013, 20:00niezłą masz kondycję tak 14 km biegać po plaży. pozdrawiam
sr.lalita
7 września 2013, 19:24Koniecznie daj znać jak będziesz mogła się spotkać w Londynie. 29 września mam zajęte, ale poza tym wszystko wolne :-). A zapach września znam dobrze - pomimo że pogoda jeszcze słoneczna, ja już czuję jesień, przede wszystkim zaczynam mieć ochotę na fasolkę po bretońsku, bigos, pierogi, krokiety, barszcz.... Dla mnie kuchnia polska smakuje najlepiej właśnie jesienią!
sr.lalita
7 września 2013, 18:42Ze wszystkich trzech? Czemu? Zaciekawiło mnie to :-)