Witam,
Na początku chciałabym dodać, że swój "jadłospis" spisuję tylko i wyłącznie dla siebie - aby móc analizować co robię źle, ewentualnie jakie są postępy. Wiem, że nie jest jeszcze dobrze, ale na pewno lepiej niż było kilka dni temu, przed podjęciem próby odchudzania.
2 dzień. Wtorek, 10 czerwca.
Śniadanie: 2 kanapki (z tradycyjnego, białego chleba) z serkiem ze szczypiorkiem. Do picia niesłodzona herbata miętowa.
II śniadanie: pół pączka (aaach! tak kusiło, aż ostatecznie się poddałam przez głód - a później pożałowałam, bo po chwili byłam jeszcze bardziej głodna). A do picia - pół szklanki coli... (miało być kilka łyków, co ja się oszukuję).
Między dwoma śniadaniami trochę poćwiczyłam, ale nie było to nic specjalnego (co mi do głowy przyszło: półbrzuszki, półbrzuszki skośne, półbrzuszki z nogami w górze, wypady nóg, przysiady, przysiady z rozszerzonymi nogami).
Obiad: pół talerza zupy kalafiorowej, pierogi ruskie ze śmietaną. Do picia przegotowana woda z sokiem z cytryny (nie przepadam, ale będę musiała się przyzwyczaić).
Po obiedzie było 40minutowe (po 20 minut na jedną stronę) opalanie. Istna sauna ;) Po powrocie musiałam spróbować (ugryźć) czekoladowo-herbaciane ciastko, żeby spróbować czy smakuje. Nie smakowało (smak taki jak ciasta piernika, za którym nie specjalnie przepadam). I szklanka coli (nie mogę się przyzwyczaić do wody).
Podwieczorek: płatki owsiane z mlekiem - nigdy wcześniej nie jadłam, ale zachęcona ilością błonnika postanowiłam spróbować. Średnio mi podeszło. Brakowało mi jakiś dodatków (np. truskawek). Do picia: herbatka pokrzywowa (niesłodzona; piję ją na porost włosów i wzmocnienie).
Kolacja: 2 kromki z ciemnego razowego chleba z serkiem wiejskim oraz własnoręcznie pokrojonym szczypiorkiem ;)
Dziś będzie bez zdjęcia motywacyjnego, ale za to ze screenem mojej diagnozy dietetycznej. Dodam, że wagę podałam orientacyjnie, bo nie mam bladego pojęcia ile ważę (na moje "oko" jest to 65-67 kg, ale ile w tym prawdy, to kto to wie?), ani też nie odchudzam się do 50 kg, tylko do wagi, która mnie zadowoli (a ile to będzie to nie wiem) - po prostu odchudzam się mając zamiar się tylko mierzyć - waga i tak potrafi oszukiwać.
Nie odchudzam się z dietą Vitalii, bo zwyczajnie mnie na to nie stać. I też nie wierzę w przewidywane daty, bo mogę w jednym tygodniu schudnąć do 3 kg (kiedyś udało mi się to osiągnąć w 3 dni, ale prawie nic nie jadłam, więc nie polecam), a w następnym już tylko 0,5 kg. A jak to się przekłada na centymetry, to nie wiem. Wiem tylko, że aby spalić 1 kg trzeba spalić ok 7000 kcal. Jeszcze nie zaczęłam liczyć kalorii, za bardzo się boję ;)
sylwcia1704
12 czerwca 2014, 20:43;) powodzenia kochana...ja jestem w czarnej du....ostatnio....muszę się ogarnąć...im bliżej wakacji ze mną coraz gorzej ;) pozdrawiam i będę Cię obserwować hehe ;)
PolinP
10 czerwca 2014, 20:42Dieta MŻ to też dobra dieta ;). Polecam wyliczenie ile potrzebujesz kalorii na jeden dzień (uwzględnij ile ćwiczysz - są wzory do wyliczenia na różnych stronach internetowych). Wtedy wiesz ile możesz zjeść kcal w ciągu dnia, żeby chudnąć. Ja dopasowałam do siebie (wzrost, wiek) około 1500 kcal i dobrze mi z tym. Oczywiście staram się jeść zdrowo, ale jak wpadnie coś niezdrowego to wtedy jem mniej, żeby nie przekroczyć dziennego limitu kcal.
whatislife
11 czerwca 2014, 15:06Ech, tak myślałam, że nie uniknę liczenia kalorii. :)
PolinP
11 czerwca 2014, 18:56Początki są trudne, a potem samo się układa i jest z górki z tym liczeniem :) w moim przypadku bywa gorzej z silną wolą w kwestii ćwiczeń ;P
nora21
10 czerwca 2014, 19:27owsiankę polecam jeść rano :) ja robię taką na zimno z musem truskawkowym :)
whatislife
10 czerwca 2014, 19:28Dziękuję za poradę :)