Krótko i węzłowato - miało być 55 kg do urodzin (połowa marca) i cóż.. nawał pracy + chore zatoki = nietrzymanie diety i brak treningów. Za sukces uznałam to, że nie przytyłam, waga oscylowała w okolicach 60 kg. Obecnie zaczęłam, nie wiem już które, podejście do diety 1200 kcal. Waga spadła na 59-58 (ciągle się waha, jeszcze się namyśla :D).
Na osiedlu otworzyli nowy Klub Crossfitowy. No to już jest chyba znak :) Dziś zaczynam. Mam trochę obawy, że kondycja spadła, że się zasiedziałam. I kolejny znak - motywujący filmik od Nike:
Przypadek ? ;)
lattemacchiato
18 kwietnia 2015, 20:25Zazdroszczę Ci tej 5 na początku wagi :) Jesteśmy podobnego wzrostu i wieku, a ja mam nawet taki sam typ budowy jak Ty na zdjęciach, więc miło patrzeć jak komuś się udaje tak pięknie chudnąć. Mam nadzieję że obu nam się uda dotrwać do wymarzonej wagi!
waena
18 kwietnia 2015, 21:00O faktycznie i nawet od podobnej wagi zaczynałyśmy :) No mnie się to trochę rozwlokło... Ale fakt, zobaczenie 5 z przodu daje pozytywnego mega kopa! Widzę, że Tobie też niedaleko - trzymam kciuki !
angelisia69
17 kwietnia 2015, 17:04no to jak masz zamiar isc do takiego klubu to koniecznie jedz wiecej,bo w koncu waga sie na dobre zatrzyma i nawet na 1200 nie bedzie spadac
waena
18 kwietnia 2015, 13:24Tylko mam właśnie dylemat ile? 1500? 1800?
angelisia69
18 kwietnia 2015, 13:30moze pomiedzy 1700?sprawdzic co i jak