Przez 2 miesiące codziennie liczyłam kalorie, bałam się czy zmieszczę się w limicie, stresowałam się czy ich nie za dużo, a gdy tylko wyszłam po za próg panikowałam.
KONIEC Z TYM!
Przecież nie przytyję jeśli będę jeść mniej ( tak, aby nie rozpychać żołądka ), zdrowiej i nie na samą noc. Skoro i tak zostanę przy tym jedzeniu, które aktualnie jadam to i tak kalorie wyjdą podobnie.
A tak ogólnie - waga stoi, waha się, skacze co chwila o 2kg w dół i górę. No, ale najważniejsze, że nie tyję. Jestem jednak załamana, bo nie mam siły na ćwiczenia. Często dostaję skurczy, kuje mnie serce i kręci mi się czasem w głowie. Może to przed okresem, albo przez pogodę? No trudno, zamiast tego staram się więcej ruszać w domu - bawię się z psem, sprzątam, zabawiam dzieci rodziny, a one potrafią dać kopa mocnego jak cardio :DD
Także liczę, że do sierpnia spadnie chociaż 1 - 1,5 kg :)