Hej :)
Wczoraj miałam kryzys, ale to pewnie dla tego, że dużo zjadłam.
Im więcej jem, tym gorzej się czuję,a wczoraj zjadłam dużo i to niezdrowych rzeczy.
Dziś jest lepiej :)
Przyjechał mój tatuś z Niemiec :* Kupiłam sobie farbę do włosów :)
Mój orbitrek został naprawiony :)
Z moim "kolegą" dobrze mi się układa, więc nie mogę narzekać :)
Wiecie co? Kupiłam sobie tunikę z rok temu i była dość opięta. Miałam w niej na pogrzebie mojej prababci w sierpniu i była MEGAAA opięta. Widać było mój bebech, nawet mama mi wtedy uwagę zwróciła, że przytyłam. Dziś ją nałożyłam i tak luźna jeszcze nie była :)
Więc radość jest, bo trzeba się cieszyć z małych rzeczy:D
Menu:
-musli;
-2 kanapki z twarożkiem ze szczypiorkiem i połowa batonika bounty (ma aż 140 kcal.. jak tato przyjeżdża z mamą potrafiłyśmy zjeść po całej paczce, gdzie w paczce jest może 20 batoników)
-jajecznica z papryką;
-duże jabłko z cynamonem i dużą marchewą
Ćwiczenia:
-szybki marsz 40 min;
-bieg 10 min;
-orbitrek 30 min :)
Buziaki :*
hulopowiczka
21 grudnia 2013, 21:23wiem, nie poddam się, przyzwyczaiłam się do ćwiczeń robię to od 6 miesięcy, ale uwierz że mi się naprawdę odechciewa jak mimo mojego wysiłku nic się nie dzieje. gratuluję pokonania kryzysu;*