W pracy "polka-galopka" wszyscy chcą wszystko na już- a tu niestety nie damy rady- za sekundkę biorę się za plan na ten tydzień- to co się da zaraz poprzekładamy na po świętach! niestety! Najważniejsze to musimy skończyć suknie ślubną dla Mai- został jeszcze trochę pracy nad trenem i wiązaniem- zastanawiam się nad jeszcze jedną podszewką ale - to się zobaczy - ślub jest 13 kwietnia- ale już kończymy.
Chyba moje problemy z wieczornym podjadaniem wynikają ze stresu w pracy! No bo jak to jest że zamówienia mam już na przyszły maj(2014) a nie mam pieniędzy- ledwo zarabiam na opłaty! I jak tylko o tym pomyślę zaraz łapie dołek.
Nic to! czas do pracy! Buziaki!
kurpinka
25 marca 2013, 10:47głowa do góry najważniejsze to się nie poddawać:)
NigdyNieKochalam
25 marca 2013, 08:16Tak to już jest w tej naszej "cudownej" Polsce... ;/ Powodzenia :*