Do osób chcących zaprosić mnie do znajomych: zanim wyślesz mi zaproszenie, proszę pozostaw po sobie jakiś ślad! :) Jeśli nie masz zamiaru udzielać się w moim pamiętniku, możesz dodać go do ulubionych :) Zaproszenia od osób, które nie pozostawią komentarza odrzucam!
Dobry wieczór!
Nie pisałam wczoraj, bo wróciłam do domu dopiero o 20:45 zwyczajnie nie miałam ani siły, ani ochoty :) Dlatego dzisiaj będzie podwójne menu ;)
Staram się w miarę trzymać dietę, chociaż wczoraj trochę popłynęłam z obiadem - zeżarłam całą puszkę groszku z kukurydzą i papryką :P Plus obiad. Ale co tam, to tylko warzywa :)
Od kilku dni niesamowicie chce mi się pić. Gdybym nie wiedziała lepiej, pomyślałabym, że mam cholerną cukrzycę. Ale wiem, że nie mam, glukoza na poziomie 70, więc nie ma szans. Nie mam pojęcia, o co chodzi, piję dużo, a mimo wszystko ciągle jestem spragniona. Kleszczu? Znając moje szczęście i ta cholera mogła być zarażona boreliozą, ja nie wiem, może to mutuje jakoś? Na razie nie robi się rumień, ale trochę swędzi i mnie wkurza.
Lecimy z fotomenu:
27.05.14
Śniadanie: czekoladowo-jaglana owsianka, przypominam, że przepis znajdziecie na moim blogu (link po kliknięciu na obrazek) :)
II śniadanie: truskawkowo-brzoskiwniowy koktajl mleczny i jabłko - orzeszki wzięłam co prawda ze sobą, ale ich nie zjadłam :)
Obiad: 2x Maultasche, surówka z pomidorów i warzyw konserwowych, resztka gulaszu z soczewicy (przepis "w obrazku" :)), reszta puchy z warzywami i orzeszki z II śniadania
Kolacja: jak zwykle to samo, czyli wiejski z naturalną activią i suszoną żurawiną. Zdjęcia brak, bo byłam spóźniona na pociąg :P
28.05.14
Śniadanie: czekoladowo-bananowa owsianka z ugotowanymi pół na pół płatkami (część ugotowałam z wodą, chia i otrębami, a część zblendowałam na sucho z bananem i mlekiem) - dziś bez kaszy jaglanej ;))
II śniadanie: 2 jabłka (a na zdjęciu jeszcze moja poranna kawa :))
Obiad: kanapka z dwóch ostatnich kromek białkowego chleba z wędliną sojową, serkiem chrzanowym i pomidorem plus 1/2 kromki "na sucho", pomidorki koktajlowe i jedna długa papryka, porcja orzeszków z cieciorki (nie zjadłam, bo źle je przechowywałam i się zepsuły :/)
Podwieczorek: ostatnia maultasche z ketchupem, surówka i garść ogromnych czereśni, które kupiłam w sklepie orientalnym w Heidelbergu :)
Kolacja: monotematycznie :) serek wiejski, activia (dziś cytrynowo-bzowa - pycha!) przecierek dla dzieci (jednak kupiłam, ale innej firmy), żurawina, liofilizowane truskawki i dżemik.
Co do aktywności, to wczoraj było 20 minut treningu rąk i 2 minuty rowerka, a dzień wcześniej Tiffany... i nie pamiętam, czy coś jeszcze. Aha, chodziłam jak głupia. Wczoraj Endomondo pokazał 14,22 km i 1299 spalonych kcal, a dziś 10,04 km i 970 kcal :) Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, ale fajnie sobie popatrzeć :) Jutro idę na rolki, dzisiaj jestem tak zmęczona, że praktycznie zasnęłam przed kolacją... Nie wiem, czy będę coś dzisiaj robiła, bo ledwo widzę ze zmęczenia.
Przez pół nocy miałam koszmary , próbowałam wołać przez sen E, ale oczywiście nie mogłam wydobyć z siebie głosu... a drugie pół leżałam sparaliżowana ze strachu i bałam się znów zasnąć. Chyba muszę przestać czytać horrory przed snem... :)
Co poza tym? Dziś miałam rosyjski tandem, w związku z czym zaczęłam czytać "Azazela" Akunina w oryginale ;) Podoba mi się, chociaż przeczytałam tylko kilka stron, trochę przypomina "Mistrza i Małgorzatę". Później poszłam do centrum handlowego, bo myślałam, że mi pęcherz pęknie i niechcący ad hoc stałam się rosyjsko-angielskim tłumaczem, bo jedna babka zgubiła torbę z zakupami (Rosjanka), a nie mówiła po niemiecku, a babcia klozetowa trzymała jej torbę w ręce i nie mogła się dopytać, czy to jej torba (też nie mówiła po niemiecku, nie wiem, skąd była, ale gadała tylko po angielsku). A ja między nimi i robiłam najszybszy code switching w swoim życiu ;) Okazało się, że mój rosyjski naprawdę nie jest taki straszny, jak przyjdzie co do czego i jestem w stanie w miarę się dogadać. Teraz mam zamiar porządnie się za niego wziąć, bo autentycznie mi szkoda... taki piękny język
Na dziś to chyba wszystko. Skończyłam czytać "Ciemnię" Mastertona i teraz mam dylemat, czy wziąć się za "Ojca chrzestnego" czy "Mechaniczną pomarańczę", ale chyba stanie na tym pierwszym :)
Trzymajcie się cieplutko i do jutra! :*
Ula
nataliaccc
29 maja 2014, 18:11jestem za ojcem:D a co do snów ja jakoś mam podobnie i to nawet dzisiaj miałam:/ dobrze wiedzieć, że taki sam gust mamy hehe:-) ps. podzielę się z Tobą kiecunią i pożyczę w co drugą niedzielę:D hehe
earned-not-given
29 maja 2014, 17:46za dodatkowe warzywa nie ma co mieć wyrzutów sumienia :D i kurcze, znowu pyszna owsianka! ostatnio zrobiłam tę waniliową z ciecierzycą i, mimo że mój blender zaniemógł i mi tego nie zmiksował, i tak wyszła cudowna! ;D
masza122
29 maja 2014, 14:28o jaaaa, mowisz po rosyjsku! ja sie przez rok uczylam w podstawowce. tez mysle, ze to piekny jezyk. Pozdrawiam
Margarytka02
29 maja 2014, 14:23Moja Droga! dzięki za b. miły komentarz - po Tobie widać. że przyjaciół poznajemy w biedzie. B. Cię lubię i Twój pamiętnik , w którym jest tak kolorowo. Zrobiłaś tyle km. - gratulacje, a co do rozmówek, w toalecie ha,ha to dobrze, że tam byłaś i znałaś rosyjski. Ja miałam maturę ustną z rosyjskiego ale za dużo już nie pamiętam, takie pojedyńcze słowa, ale myślę, że gdybym trochę powtórzyła to dużo by mi się przypomniało. Wszak w przyrodzie nic nie ginie! Pozdrawiam cieplutko!!!
Grubaska.Aneta
28 maja 2014, 22:30Ja to przez te upały teraz wypijam ponad 3 litry wody z mięta i cytryną. łooo raju aleś mi narobiła smaka na te pyszności tak w środku nocy:)
UlaSB
29 maja 2014, 08:59U nas nie ma upałów, w ogóle z tego, co zauważyłam niewiele ma to wspólnego z pogodą... Mnie po prostu ciągle chce się pić :)
nussell
28 maja 2014, 22:28Też czasem mam kilka takich dni że piję i piję i ciągle chce mi się pić nie doszłam jeszcze do tego z czym to jest związane
UlaSB
29 maja 2014, 08:58No ja właśnie teź nie wiem, o co może chodzić. Jeszcze jakbym piła mało albo nie wiem, sięgała od czasu do czasu po alko, to okay, ale ja przecież nie piję, rzadko palę, nie daję w kanał... a może w tym właśnie problem i należałoby zacząć? ;) Może ja kurczę w ogóle już nie żyję? :P
Granderi
28 maja 2014, 21:42mmm,ale kolorowe :3 Te maultasche wygląda świetnie :>
UlaSB
29 maja 2014, 08:54Są też bardzo smaczne :))
NormaJeane
28 maja 2014, 21:33ŚLINKA cieknie!!!!!!!!!!!
UlaSB
29 maja 2014, 08:54:))