Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień był bardzo dziwny. Nie chcę się wdawać w szczegóły, ale biorąc pod uwagę, co dzieje się u moich Bliskich, doszłam dziś do wniosku, że powinnam bardziej cenić to, co mam. Jestem szczęśliwa i tak naprawdę nie mam żadnych poważnych problemów. Niestety nie każdy może to o sobie powiedzieć :(
Dziś wyjechała Mama, znowu nie będziemy się widzieć przez co najmniej pół roku :((( Strasznie mi ciężko, zresztą Braciszkowi też... Przez cały dzień byłam spokojna, ale na przystanku oczywiście się rozpłakałam i ch... strzelił moje postanowienie, że będę dzielna.
Nic dzisiaj nie ćwiczyłam, zresztą nie było warunków. Nie wiem, czy uda mi się coś nadrobić - jutro na pewno, ale dzisiaj pocieszam Bratka, a i sama nie bardzo jestem w formie.
Nic to, dość tych smutków, jedziemy z fotomenu:
Na śniadanie (09:15) megasłodka wiśniowo-bananowo-winogronowa owsianka z kruszonymi migdałami i kokosem:
Na II śniadanie (13:45) była jajecznica z warzywami i serem:
Obiad (17:00) to kolorowe, wielowarzywne szybkie curry z kuskusem i świeżo startym imbirem:
Na kolację tradycyjnie zielony koktajl, bo mi dobrze robi na perystaltykę następnego dnia :) Myślałam, że będę musiała wziąć go ze sobą, ale w końcu się okazało, że musieliśmy odwieźć Mamę wcześniej na dworzec i wypiłam go jednak w domku. Na obrazku widoczny mój kubeczek z Kubusiem ;)
To chyba na tyle... Dziś wybitnie nie mam weny do pisania :(
Idę popatrzeć u Was, a później zobaczę, co i jak.
Trzymajcie się cieplutko i pewnie do jutra :*
CzekoladowaSilje
28 marca 2014, 21:38Hej hej hej ;D No siły do tego nie potrzebuję dużo... bo robię to z radością... jak kończę trening to już nie moge się doczekać kolejnego! ;D To jak już po 30 minutach nie dajesz rady czy to z nudów czy to ze zmęczenia, to może nie dobrałaś ćwiczeń odpowiednio dla siebie? Co ćwiczysz? A z proto-muffinek nawet nie wyszło nic niedobrego.. wręcz przeciwnie xD Już ich nie ma... przy czym ja tylko spróbowałam... reszta się rozeszła przez inne łasuchy... i pomyśleć że było to samo zdrowie... xd bez cukru, mąki ani masła xD A było mięciutkie ;p
Miya.27
28 marca 2014, 21:34O rany, menu - czad! :))
UlaSB
28 marca 2014, 21:39Dziękuję! :D
ZbuntowanyAniol2013
28 marca 2014, 20:59ale wege pyszności:)) z czego to koktajl? pozdrawiam:))
UlaSB
28 marca 2014, 21:05Przepis na koktajl zamieściłam w komentarzu pod poprzednim wpisem :) Pozdrawiam!
.metallica.
28 marca 2014, 20:45U mnie również dzieją się rzeczy dla członków mojej rodziny dość nieprzyjemnie, które sprawiają że zaczęłam bardziej doceniać to co mam - szkoda tylko że w tak brutalny sposób. ;/
keisho
28 marca 2014, 20:12Może to głupio zabrzmi, ale nawet trochę Ci zazdroszczę tego wszystkiego. Tego przywiązania rodzinnego. Wiem, że rozstania bolą, ale przynajmniej macie siebie i wasze relacje. Z wielkim ubolewaniem mogę stwiedzić, że niestety u mnie czegoś takiego nigdy nie było. Słabo jestem związana z rodziną. Z dalszą to już w ogóle. A z mamą czy tatą. No wiadomo, że jestem, ale o lata świetlne słabiej niż Ty. A szkoda :) Mam nadzieję, że jak będę miała swoje dzieci to wychowam je w cieple rodzinnym i właśnie takim przywiązaniu :)
Saineko
28 marca 2014, 19:52Prosze zdradź mi przepis na koktajl
Peyton1983
28 marca 2014, 17:47Ależ tu przepysznie:) ta owsianka za mną chodzi:)
keisho
28 marca 2014, 17:33Dzięki za te słowa :* Już się ogarnęłam, otrzepałam i walczę znowu! Z większą motywacją, bo waga (nie wiem jakim cudem) pokazała dzisiaj spadek :) Ech kochana moja nie chcę pisać "uśmiech na twarz i to już", bo wiem, że rozłąki są cholernie ciężkie. Ale pomyśl sobie, że te pół roku zleci zanim się obejrzysz! Ale śliczny ten kubeczek z kubusiem!
kobiecymokiem93
28 marca 2014, 12:54Aaa to teraz już wszystko jasne :) Wierzę w Ciebie, że dasz radę! :) I wiesz co...dla mnie ćwiczenia to najlepszy poprawiacz nastroju :) Dzisiaj wstałam i też chciałam się pozbyć tego dołka i wzięłam się za ćwiczenia. Dobrze, że i u Ciebie trochę pomogły :) Trzymaj się kochana :*
andzia655
28 marca 2014, 12:03Twoje dania zawsze wyglądają cudnie:-)) Rozłąka z mamą na pewno jest trudna, ale wiesz,że zawsze możesz zadzwonić porozmawiać i jest wtedy maleńka ulga:-))
sylwcia1704
28 marca 2014, 11:30tramwaj ;) pozdrawiam
MusingButterfly
28 marca 2014, 10:14Trzymaj sie Kochana ;* Badz dzielna ;***
winter_beats
28 marca 2014, 09:13miruna smakuje trochę jak dorsz i ma podobną strukturę, że tak powiem. nie ma jednak tak jasnego mięsa, ale bardzo bardzo delikatne, dlatego trzeba uważać, jak się ją przewraca. zresztą widziałaś u mnie, rozwalona na 5 kawałków. w każdym razie jest tańsza od dorsza, przynajmniej u mnie, a smak dość dobry. trzeba mocno zlać cytryną, bo ma dość mocny aromat ryby. można spróbować, ale i tak wolę dorsza :)
kathriinka
28 marca 2014, 00:46Współczuję rozłąki z mamą, wiem coś o tym, trzymaj się !! Twoje menu przepysznie wygląda, owsianka bardzo kolorowa. Zjadłabym wszystko z Twojego menu w mgnieniu oka ;)
kobiecymokiem93
27 marca 2014, 22:06Od tego tu jesteśmy, żeby wspierać, pomagać i dawać siłę. Rozumiem, naprawdę doskonale rozumiem. Mojej siostry nigdy w domu nie ma, a mama też pracuję i często siedzę sama to tak pusto... Ale trzeba wziąć się w garść, smutek i łzy nam nie pomogą, wiem że łatwiej mówić a trudniej zrealizować ale trzeba.. A dlaczego nie chciałaś studiować w Polsce tylko tak daleko Cię poniosło?
Niebieska56401
27 marca 2014, 21:55Musisz dac rade,zdaje sobie z tego sprawę... ale mam nadzieje,ze rozlaka szybko Wam minie:) Ps. pysznie wygląda to jedzenie
Niebieska56401
27 marca 2014, 21:55Musisz dac rade,zdaje sobie z tego sprawę... ale mam nadzieje,ze rozlaka szybko Wam minie:) Ps. pysznie wygląda to jedzenie
winter_beats
27 marca 2014, 21:53przykro :( jakoś dojdziecie do siebie, ale musi być Wam strasznie ciężko... to prawda, że cudze problemy uświadamiają nam, ile tak naprawdę szczęścia mamy, często to odczuwam... p.s. nie byłabym sobą, gdybym nie pochwaliła znowu pysznego i zdrowego menu :)
kobiecymokiem93
27 marca 2014, 21:46Tak studiuję. I mam po dziurki w nosie tych studiów, Wykańczają mnie równo. Psychika mi siada naprawdę porządnie, Takie cyrki teraz na sporem ilości uczelniach się dzieją niestety... A co do mamy, to doskonale Cię rozumiem. Ja przeżywam jak na 4 dni wyjeżdżam i tyle mamy nie będę widzieć ehh.. a daleko mama wyjechała? Trzymaj się kochana! Bądź dzielna, zawsze możesz się nam wypłakać, wyżalić, pomarudzić i cokolwiek innego, gdy tylko będziesz miała taką potrzebę! Pamiętaj! :*