Dzisiaj jest wybitnie nie mój dzień. Nie wiem, czy źle spałam (chyba nie) czy to może pogoda (jakby chciała a nie mogła). Niby nie pada, niby od czasu do czasu wyłazi słońce, a mnie mimo wszystko trafia szlag. Nic mi się nie chce. Rano posprzątałam kuchnię, ale zajęło mi to prawie dwie godziny ? starcie blatów! Taka byłam powolna i do d...
Z jedzeniem dzisiaj bez szału, w miarę przyzwoicie. Nawet chciałam policzyć kalorie, ale przed obiadem zapomniałam wszystko poważyć i liczenie także szlag trafił.
Na śniadanie o 08:45 zjadłam to, co zawsze: zblendowane płatki orkiszowe z bananem, mlekiem sojowym, ananasem (przy czym codzienne są tylko płatki, owoce zmieniają się w zależności od tego, co mam w domu), musem z orzechów ziemnych i mielonymi migdałami. Razem ok. 400 kcal.
Na drugie śniadanie (11:45) zjadłam starte jabłko z marchewką i pełnoziarnistego tosta z tofu, sojowym pasztetem pomidorowym, serem i kapustą pekińską ? razem ok. 260 kcal.
Z obiadem improwizowałam. Zrobiłam w końcu azjatycki gulasz J To znaczy coś jak wegetariański gulasz z tofu, mlekiem kokosowym i szczyptą garam masali ;) Do tego surówka z dziwnym sosem jogurtowo-musztardowym i makaronem ryżowym. Smaczne, ale kalorii nie jestem w stanie podać nawet w przybliżeniu. Na makaronie od Chińczyka nie ma nawet tabeli wartości odżywczych, tak że tego...
Na podwieczorek planuję kilka słupków papryki i kilka pomidorków koktajlowych, na kolację pół owocowego jogurtu pitnego. Niby nie powinno się jeść owoców na kolację, ale ile tam ich jest... Poza tym na serek wiejski (a niemiecki 0% jest naprawdę wstrętny) i tuńczyka (tak, wiem, wegetarianie nie jedzą ryb, ale ja jem) nie mogę już patrzeć. Zresztą ? bez przesady.
Jeśli chodzi o ćwiczenia, to wczorajszy dzień na pewno mogę zaliczyć do udanych: 20 minut rozciągania, ramiona, nogi i brzuch z Mel B (każde po 10 minut), trening całego ciała z Mel B (dałam radę tylko 16 minut zamiast 20, ale i tak się liczy ) i 8 rundek treningowych na Wii. Nie umierałam, czułam się fajnie i wszystko było w porządku. Dzisiaj ledwo zmusiłam się za to do umycia naczyń...
Poza jadłospisem chciałabym podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami na temat reklam w telewizji. Telewizji, do której pałam szczerą nienawiścią. Od czasu do czasu lubię się odmóżdżyć "Trudnymi sprawami" czy innym "Dlaczego ja", szczególnie kiedy jestem w Polsce. Niemiecka telewizja doprowadza mnie natomiast do szału (i to nie tylko dzisiaj). Naprawdę, jak się popatrzy na te mordy, posłucha tego wrzasku (bo tutaj nikt nie rozmawia, wszyscy wrzeszczą), to się człowiekowi wszystkiego odechciewa. Ale to jeszcze jest do wytrzymania. Najgorzej, kiedy znajdę sobie jakiś fajny dokument (np. dziś oglądałam film o Sarajewie, w którym jestem po uszy zakochana)... i zaczyna się blok reklamowy. Wiem, że to nie tylko niemiecka tv, wiem, że w Polsce też tak jest i że nie jestem odosobnionym przypadkiem, któremu uszy stają na bacznośćm przy każdej reklamie Mon Cheri, Mak Donalda, pływającej w serze pizzy prosto z piekarnika, cukierków, ciast, czekolady i reszty kramu. I wiecie co? Już huk, że ja jestem na diecie, nie pozwalam sobie na słodycze i po prostu męczę się słuchając tego wszystkiego (bo z patrzenia już dawno zrezygnowałam). Moim zdaniem puszczanie bloku reklamującego cieknące od tłuszczu i cukru żarcie w czasach, kiedy jedna połowa globu jest za tłusta, a druga głoduje, to po prostu bezczelność przekraczająca wszelkie granice. Ale okay, to nawet nie o to chodzi. Prawda jest taka, że nawet będąc zdrowymi (w sensie ? nie mającymi nadwagi), oglądamy, słuchamy i przy następnych zakupach wrzucamy do koszyka czekoladę, batona, nowatorski krem na hemoroidy, mrożoną pizzę, frytki, superinteligentne podpaski, chipsy, nutellę i pigułki na problemy z erekcją.
A co z Waszymi dziećmi (ja dzieci nie mam i mieć nie będę, ale mimo wszytko)? Sama nie tak dawno temu byłam dzieckiem i pamiętam przecież jak to jest. "Mamo kup!". Bo w reklamie po zjedzeniu ciastka z mlecznym nadzieniem nagle poznajesz nowych przyjaciół / znajdujesz chłopaka / zdajesz trudny egzamin (niepotrzebne skreślić).
Mnie już to nie dotyczy i powiedzmy sobie szczerze ? teraz słuchając takiej reklamy, opisującej jak ciągnie się karmel na batoniku albo czekolada rozpływa w ustach, chce mi się po prostu żreć. Wszędzie żarcie, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu! I to niezdrowe żarcie, bo nikt nie ośmieli się promować zdrowego trybu życia ? za mały utarg.
Wk... mnie niesamowicie, że jesteśmy sterowani przez wielkie korporacje, które robią z naszych ciał śmietnik, a z głów ? burdel. To żadna odkrywcza teoria, ale musiałam to z siebie wzrzucić, zanim w końcu wyrzucę przez okno telewizor, radio i komputer.
Tymczasem mam nadzieję, że Wasz dzień jest bardziej udany niż mój i życzę Wam wszystkiego dobrego :*
zzuzzana19
5 kwietnia 2014, 11:34Pysznie ! A co do tych reklam - mam identyczne zdanie co Ty - robią nam wodę z mózgu... Jednak ja się im nie daję, ale co właśnie mają powiedzieć dzieci czy ludzie bardzo naiwni?
keisho
28 lutego 2014, 13:09Mozzarella jest przepyszna i całe szczęście, że dozwolona na diecie :) Krem z soczewicą baardzo polecam. Robiłam już jakiś tydzień temu i był przepyszny. Może na dniach napiszę przepis, który jest bardzo prosty! Ja sięboję, że jak zacznę liczyć kalorię to się przerażę, że to tak dużo czy coś. :D
elirena
28 lutego 2014, 12:26Jak coś to dodałam jakimś cudem przepis na cukiniowy pasztet. Pozdrawiam :)
MrsPerfect
28 lutego 2014, 00:52Ale przepyszne jedzenie! Interesuje mnie tofu... Jak je przyrządzasz? W sumie nie wiem zupełnie co się z nim robi i jak smakuje, a chętnie spróbuje :)
Alex246
27 lutego 2014, 20:04Mm jakie pyszne jedzonko! Ja w weekend robię pierwszy raz coś z soczewicą, mam nadzieję, że się uda :) Ja telewizji w ogóle nie oglądam, to dla mnie totalne marnowanie czasu, najpierw reklama batoników, hamburgerów a zaraz pózniej, jak przyspieszyć swój metabolizm, no tabletkami oczywiście.. Totalna bzdura, zdarza mi się obejrzeć jakiś serial ale to sporadycznie i najczęściej przez internet:) Powodzenia!
keisho
27 lutego 2014, 19:53No bo zdrowy rozsądek w tym wszystkim to najważniejsza rzecz! :)
keisho
27 lutego 2014, 19:40Och dzięki, pocieszyłaś mnie,że jest to realne! Zobaczymy czy się uda :D Ja próbowałam się pieczywa wyzbyć lub samej robić. Ale w mieszkaniu gdzie studiuję nie ma piekarnika..a raczej jest,ale nie działający :< A jestem absolutnie uzależniona od chlebka raz dziennie, ale muszę zjeść. :(
keisho
27 lutego 2014, 18:45Jej,twoje zdjęcia potraw są takie..smaczne :) A taki podły dzień każdemu się zdarza :) A co do telewizji.. to ja się nawet nie wypowiadam,bo to temat rzeka,ale też jej bardzo nie lubię. A raczej tego co robi z ludźmi i jak nimi łatwo manipuluje.
wings.in.pieces
27 lutego 2014, 17:52Ta zblendowana mieszanka wygląda zrowo i pysznie :) Ale czy była sycąca? Ja nie oglądam TV od ponad 10 lat, więc przeszkadzają mi "tylko" reklamy szpecące miasta i wsie ;)